Spotkanie nie trwało długo. Prezes Przedpełski zaoferował mi
dodatkową funkcję fotografa Reprezentacji. Trochę mu pomarudziłam, że fotki
cykam bardziej amatorsko i że się nie nadaję, ale w końcu się zgodziłam. Po
spotkaniu poszliśmy na halę. Chłopaki skierowali się prosto do szatni, a ja
razem ze sztabem medycznym weszliśmy na boisko. Obiekt zrobił na mnie duże
wrażenie, był ładny i bardzo dobrze przystosowany do potrzeb graczy.
Rozłożyliśmy na krzesłach torbę z lekami, bandażami i innymi rzeczami, które
mogły się przydać podczas 3-godzinnego treningu. Chwilę za nami na halę weszli
trenerzy i statystycy, którzy od razu zajęli się swoją pracą. Tobiasz chciał
podejść i pogadać, ale Jarząbek zarzucił go pracą na wejście i nie było okazji.
Później przyszli chłopcy i zaczęli rozciąganie. Potem ćwiczyli zagrywkę, atak i
przyjęcie. Ja oczywiście w tym czasie robiłam zdjęcia. Po 1,5 godzinie trener
pozwolił im trochę odpocząć, zmęczeni zeszli z boiska i dorwali się do
wodopoju. Był to trochę śmieszny widok więc postanowiłam go uwiecznić swoim
aparatem. Usiadłam na krzesełku obok
Olka i zaczęliśmy rozmawiać, gdy nagle ktoś stanął za mną i wychylił się przez
moje lewe ramię krzycząc mi do ucha:
- Pokażesz foty? – ody odwróciłam głowę zobaczyłam wyszczerzoną
mordkę Kurka. Wystraszył mnie jak nie wiem co.
- Oszalałeś? – warknęłam – Nie podchodzi się do ludzi od
tyłu i nie wrzeszczy się im do ucha. Chcesz mnie na zawał wykończyć ? –
posłałam mu mordercze spojrzenie
- Przepraszam – wymamrotał – Chciałem tylko zobaczyć
zdjęcia…
- Bartuś jak chcesz mieć całe ząbki to więcej tak nie rób –
wtrącił się Olek – Wierz mi, wiem coś na ten temat – i zaczął się śmiać. Ja
także wybuchnęłam śmiechem, bo przypomniała mi się poranna sytuacja w lesie
kiedy to jemu chciałam zasunąć „plaskacza”.
- Słuchaj Olka – powiedziałam z uśmiechem – A zdjęcia mogę
Ci pokazać jak już je zrzucę na kompa. W tym momencie podszedł do nas Winiar
przysłuchujący się całej rozmowie:
- No proszę Bartek, naszą panią stażystkę znamy jeden dzień,
a ty się już zdążyłeś zaprzyjaźnić? – wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- A co zazdrościsz? –odciął się tamten
- Ależ skąd, ponieważ ja także zamierzam się oficjalnie
przedstawić – podszedł do mnie i wyciągnął rękę – Michał jestem – wstałam z
krzesełka i uścisnęłam jego dłoń
- Lilianna, miło mi – uśmiechnęłam się
- Może od razu przejdziemy na „ty”, będzie się nam lepiej
współpracowało – wyszczerzył się – A więc po prostu Winiar
- Dobra Winiar mów mi Lilka – oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
Oczywiście musiał się też zjawić Igła, bo jego zawsze jest wszędzie pełno:
- Czołem sztabie medyczny- rzucił – A wy chłopaki co? Do
roboty i ćwiczyć zagryweczki, a nie mi tu Lilkę bajerujecie – zaśmiał się
- Z tym staruchem też jesteś na „ty”? – zdziwił się Winiar
- Winiarski! Ja cię kiedyś…- nie zdążył dokończyć Krzysio,
bo w pół zdania wszedł mu Dziku, który zjawił się nie wiedzieć skąd.
- Ja w takim razie też się z miłą chęcią zapoznam z panią
Lilianną – spojrzał na mnie z uśmiechem i wyciągnął do mnie rękę- Michał, miło
mi – uścisnęłam jego dłoń i odwzajemniłam uśmiech.
- Lila i też jest mi bardzo miło.
- Mów mu „Dziku” na to reaguje sto razy lepiej, bo jak
mówisz „Michał” to Winiarski, Kubiak i Ruciak krzyczą „co?” i wtedy musisz
tłumaczyć, o którego z nich chodzi – wtrącił swoją teorię Bartek. Uśmiechnęłam
się do niego.
- Dzięki za radę, na pewno zapamiętam. – Trener zaczął ich
wołać z powrotem na boisku i musieliśmy zakończyć naszą rozmowę. Do końca
treningu robiłam im zdjęcia, trochę porozmawiałam z trenerem, trochę z doktorem
i jakoś zleciało. Chłopaki poszli się przebrać, a my zabraliśmy wszystkie
rzeczy. Wszyscy razem wyszliśmy z hali. Dogonił mnie Tobiasz i razem poszliśmy
do ośrodka. Mieliśmy się spotkać za dwadzieścia minut na stołówce, wiec szybko
zostawiłam rzeczy w pokoju i zeszłam na obiad. Podeszłam do okienka po swoją
porcję i zaczęłam się rozglądać za wolnym stolikiem, sztabu szkoleniowego
jeszcze nie było.
- Lilaaaa! Chodź do nas – wołał w moim kierunku Bartek.
Siedział przy największym stole razem z Igłą, Winiarem, Gumą, Możdżim i
Nowakowskim. Stwierdziłam, że co mi szkodzi, przecież mnie nie zjedzą i
ruszyłam w ich kierunku. Zajęłam wolne miejsce
- Dzięki bardzo – uśmiechnęłam się
-Zajęliśmy specjalnie dla ciebie – wyszczerzył się Winiarski
- Tak? No to czuję się wyróżniona – zaśmiałam się cicho
- Widzę, że z większością mojej drużyny się już zapoznałaś i
tylko ja i jeszcze paru innych formalnie się nie przedstawialiśmy? – zaczął
rozmowę Możdżonek
- Jeżeli Krzysiu, Łukasz, Michał W., Michał K., i Bartek
stanowią większość to tak – uśmiechnęłam się i wyciągnęłam do niego rękę –
Lilianna, ale wszyscy mówią mi Lilka.- Marcin uścisnął moją dłoń i także się
przedstawił:
- Marcin, Możdżi, a odkąd ten głąb ( tu wskazał na Krzyśka)
kręci „Igłą Szyte” to także i Magneto bądź El Capitan – zaśmiał się
- Zapamiętam- odpowiedziałam z jeszcze większym uśmiechem.
- No to ja jestem Piotrek zwany Cichym Pitem – zaśmiał się
Nowakowski podając mi rękę
- Lilka, miło mi- odwzajemniłam uśmiech
- Paweł – wyciągnął rękę Zagumny – Mów mi wujek Guma –
wyszczerzył się.
- Hahaha wujek Guma? Ok, ok – zaśmiałam się ściskając jego
rękę
-Skoro mamy razem pracować to w miłej atmosferze – skwitował
Bartek i zaczęliśmy jeść obiad. Po obiedzie chłopcy mieli pół godziny przerwy,
a potem zaplanowany basen. Liczyłam na to, że jak oni będą na basenie to
stażyści dostaną chwilę wolnego. Tak też się stało, podszedł do nas Olek i
powiedział mi, że nie muszę iść z nimi na basen chyba, że mam taką ochotę.
Zaraz zawrzał ogólny protest:
-Jak to nie musi? – wrzasnął Kurek – A jak się nam coś
stanie i będzie trzeba hmmm… opatrzeć,
pomasować czy coś?
- To będzie z wami przecież doktor i Olek. – powiedziałam z
lekkim uśmiechem – A z resztą co wam się może stać na basenie?
- Oj dużo się może stać –zachichotał Winiar – Kurek chciał
ci się po prostu swoją gołą klatą pochwalić, a ty nie chcesz z nami iść.-
Wszyscy parsknęli głośnym śmiechem z wyjątkiem Bartka oczywiście, który na
początku próbował protestować, ale gdy zobaczył, że nie ma siły przebicia
zrobił się czerwony jak burak i ucichł. Do naszego stolika podszedł Tobiasz:
- Lila masz ochotę wypić ze mną kawę, albo herbatę? Mamy teraz trochę czasu bo drużyna ewakuuje
się na basen więc pomyślałem, że moglibyśmy posiedzieć, porozmawiać i bliżej
się poznać…
-Lilianna zapewne z miłą chęcią poszłaby z tobą na kawę
gdyby swój staż odbywała u statystyków. Bardzo mi jednak przykro z tego powodu,
ale ona swój staż ma w sztabie medycznym, który na basenie musi być
obowiązkowo! – powiedział stanowczo Igła.Tobiasz zmieszał się, przeprosił i
szybko się zmył. W biegu powiedział jeszcze, że zajrzy do mnie wieczorem i czym
prędzej wyszedł ze stołówki. Spojrzałam na Igłę lekko zdziwiona
-Yyyy co to miało znaczyć?
- To, że idziesz z nami na basen – wyszczerzył się w szerokim
uśmiechu
- Nie, nie idę. Słyszałeś co powiedział Olek? Mam wolne więc
mam chyba prawo zdecydować co będę w tym czasie robić – spojrzałam na niego
znacząco, ale tan nadal cieszył mordkę i nie sposób było patrząc na niego się
nie uśmiechnąć
- Krzysiek dobrze zrobił – odezwał się Bartek – Ewidentnie
ten koleś się do ciebie przystawia – w tym momencie zakrztusiłam się kompotem,
który piłam
- Co? Rany człowieku ja go znam tyle co was – jeden dzień! –
wkurzyli mnie trochę swoim zachowaniem.
- I o jeden dzień za dużo – mruknął pod nosem Guma.
Spojrzałam na niego, ale nie odezwałam się już słowem. Dokończyłam pić kompot,
podziękowałam za towarzystwo i poszłam odnieść talerze do okienka. Chłopaki też
się zbierali. Gdy wyszłam ze stołówki oni czekali na windę. Ja postanowiłam się
przejść schodami, bo jakoś nie miałam ochoty z nimi jechać.
- No weź się nie
wygłupiaj tylko wsiadaj – powiedział Marcin trzymając drzwi
- Nie dziękuję, wolę się przejść – rzuciłam mu
lekki uśmiech i skierowałam się w stronę schodów.
- W którym pokoju mieszkasz? – krzyknął w moim kierunku Igła
- 316, trzecie piętro – rzuciłam wbiegając na pierwszy
schodek i nawet nie odwracając głowy w ich kierunku. Po dotarciu na pierwsze
piętro zaczynałam żałować, że nie wsiadłam z nimi do windy, a gdy dotarłam na
trzecie to byłam na siebie wściekła. Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się
na łóżko. Nie miałam totalnie siły, ale przecież nie mogłam tak leżeć w
nieskończoność. Wyjęłam z torby laptopa i włączyłam go. Zgrałam zdjęcia z
treningu, a trochę to trwało bo cyknęłam ich ok 300. Nie chciało mi się teraz
ich przeglądać, stwierdziłam, że później to zrobię. Między czasie sprawdziłam
fejsa i maila, ale nic ciekawego tam nie zastałam. Zadzwoniłam do Radka zapytać
czy szczęśliwie dojechał do domu. Opowiedziałam mu co robiłam i zapewniłam
milion razy, że u mnie wszystko ok. Napisałam krótką wiadomość do mamy, żeby
się nie martwiła i włączyłam muzykę. Zapodałam Happysad „Mów mi dobrze” i znów
padłam na łóżko. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. Wcale nie chciało mi
się wstawać, dlatego zmieniłam tylko pozycję na siedząc i krzyknęłam: „proszę”
ściszając muzykę. Zza drzwi wychyliła się głowa Krzyśka, Winiara i Bartka
-Możemy trochę poprzeszkadzać? – zapytali wchodząc do pokoju
- No możecie, możecie – uśmiechnęłam się mimowolnie.
-Słuchaj… - zaczął Igła – Bo na tej stołówce to trochę
głupio wyszło… I chyba należą ci się wyjaśnienia…
- No nie ukrywam, że by się przydały – spojrzałam na niego
- Chodzi o to, że my chcemy dla ciebie jak najlepiej –
wypalił Bartek. Spojrzałam na niego nieco zaskoczona.
- No właśnie i chcieliśmy ci tylko powiedzieć, żebyś uważała
na tego całego Tobiasza- dodał Michał
- Do tej pory mnie nie zjadł i chyba już tego nie zrobi –
skomentowałam ich słowa
- Oj wiesz, że to nie o to chodzi… - ciągnął Igła
- W takim razie o co? – spojrzałam na niego
- No rany powiecie jej w końcu? – nie wytrzymał Bartek – Z
tego twojego Tobiasza to niezły kobieciarz jest i uważaj na niego, a najlepiej to nie spędzaj z nim za dużo czasu
– wypalił. Patrzyłam na niego wielkimi oczami
- Po pierwsze… To nie jest „mój” Tobiasz, po drugie znam go
tyle co was, a po trzecie pracujemy razem więc trudno, żebym go nie spotykała.
Ten ośrodek, aż tak wielki nie jest bądź co bądź…A poza tym to wy też chyba go
dopiero wczoraj poznaliście prawda? – wszyscy trzej przytaknęli – W takim razie
nie wiem na jakiej podstawie tak sądzicie, ale nich wam będzie… Ja i Tobiasz
jesteśmy tu stażystami i jesteśmy najmłodsi, to logiczne, że staramy się
trzymać razem… A z resztą i tak najbardziej poszkodowana to tu jestem ja. Sama
jedna i prawie 25 facetów wraz ze sztabem szkoleniowym.
- Pfffi i ty to nazywasz poszkodowaniem? – zaczął Igła – Ja
bym to nazwał szczęściem, możesz przebierać ile wlezie – zaczął się śmiać
- Taaa… A wy przypadkiem nie musicie już iść na ten basen? –
spytałam z nadzieję, że już się wyniosą z mojego pokoju i będę miała chwilę na
to, aby odpocząć
- Pod warunkiem, że pójdziesz z nami – wyszczerzył się
Winiar
- To muszę was zmartwić, ale idziecie sami- popatrzyłam na
nich znacząco. Igła z Bartkiem w tym czasie spacerowali sobie już po moim
pokoju.
- Całkiem przytulnie tu masz, prawie jak w domu – prawił
komplementy Bartek
- Całkiem znośnie – ucięłam
- A kiedy mi pokażesz zdjęcia, zgrałaś już? – ciągnął temat
- Zgrałam, ale przed chwilą wyłączyłam laptopa. Obiecałam,
że pokażę to słowa dotrzymam, ale później ok?
- To ja wpadnę wieczorem pooglądać – wyszczerzył ząbki
- No dobra, ale nie zbyt późno – spojrzałam na niego – Muszę
się wyspać, bo dzisiaj wstałam o 5.00
- Po co tak wcześnie? – zdziwił się Igła
- Nie mogłam spać, zawsze tak mam gdy jestem w nowym
miejscu.
- To trzeba było przyjść do wujka Winiara, to bym ci bajkę
opowiedział – zaczął się śmiać Misiek
- Następnym razem skorzystam – skwitowałam jego pomysł
- A co to? – Krzysiek dorwał w ręce mój album.
- Nic, nic – szybko go zabrałam z jego rąk – Nie ważne, takie tam
moje prywatne sprawy
- Wygląda jak album na zdjęcia… Myślałem, że dasz obejrzeć –
spojrzał na mnie
- Nie… Yyyy znaczy może lepiej nie – uśmiechnęłam się – A w
ogóle to zbierajcie się już bo nie zdążycie- spojrzałam na nich
- No, ale idziesz z nami tak? – Winiar nie dawał za wygraną.
Wiedziałam, że jak nie powiem im, że z nimi pójdę, to nie dadzą mi żyć. Wiec
dla świętego spokoju zgodziłam się. Uradowani wyszli z pokoju i powiedzieli, że
czekają na mnie na dole. Byłam na siebie wściekła, ale nie mogłam pozwolić, aby
zobaczyli mój siatkarski album… Co to, to nie. Wygrzebałam z szafy strój
kąpielowy, spakowałam go do torby razem z ręcznikiem, klapkami i paroma innymi
rzeczami. Zamknęłam pokój i poszłam do windy, bo zjechać na dół. Gdy tylko z
niej wysiadłam i zobaczyłam całą ekipę stojącą na dole zaczęłam żałować, że
dałam się namówić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz