poniedziałek, 11 lutego 2013

Rozdział 13


Po obiedzie, aż do samej kolacji o dziwo wszyscy mieli wolne… Żadnego basenu, siłowni, treningu… Nic! Ja byłam okropnie padnięta, bo poprzedniej nocy spałam bardzo krótko, dlatego postanowiłam wykorzystać ten czas na odpoczynek. Niestety nie pospałam zbyt długo, bo ok 18.00 do mojego pokoju zaczął się dobijać Olek.
- Zajęte – wrzasnęłam w kierunku drzwi i nakryłam się bardziej kocem.
- Wstawaj Lilka, koniec leniuchowania – spojrzał na mnie z uśmiechem wchodząc do pokoju.
- Daj żyć –skrzywiłam się gdy zapalił światło, które strasznie raziło mnie po oczach.
- To coś ty robiła w nocy co? –poruszał charakterystycznie swoimi brewkami.
- Oglądałam powtórki meczów wiesz – wystawiłam mu język.
- Ktoś tu jest zgryźliwy i to bardzo – stwierdził Olek ściągając ze mnie koc jednym ruchem.
-  Bielecki do cholery! Oddaj! Zimno mi! – wbiłam w niego swoje mordercze spojrzenie.
-  Jak wstaniesz i się poruszasz to będzie ci cieplej – przymrużył oczka i uśmiechnął się z tryumfem.
- Nienawidzę cię – rzuciłam w niego poduszką.
- Tak, tak też cię kocham – zaśmiał się Olek i posłał mi w powietrzu całusa- Za pięć minut widzę cię zwartą i gotową na sali konferencyjnej.
- Piętnaście minut? – zrobiłam minkę, al’a kot ze Shreka.
- Dziesięć i ani minuty dłużej – zaśmiał się Olo i wyszedł z pokoju. Nie pozostawało mi nic innego jak zebrać się w sobie i wstać. Ubrałam się w krótką, czarną sukienkę na ramiączkach. Nie chciało mi się układać włosów, więc spięłam je w luźnego koka i zeszłam na dół. Na korytarzu było strasznie cicho, myślałam, że wszyscy także ucięli sobie popołudniową drzemkę korzystając z czasu wolnego. Zatrzymałam się przed drzwiami do sali konferencyjnej, bo w środku było ciemno. „Gdzie ich wszystkich wywiało, mieli czekać na dole” pomyślałam i ostrożnie nacisnęłam klamkę wchodząc do środka. Namacałam na ścianie włącznik światła i nacisnęłam go.
- Niespodzianka! – wrzasnęli chórem wszyscy, a ja podskoczyłam ze strachu dwa metry w górę.
- Wy mnie chcecie na zawał wykończyć? – spojrzałam na nich wszystkich stojących w równym rzędzie. Cała drużyna łącznie z statystykami, ( bez Tobiasza rzecz jasne bo ten wyjechał ze Spały rano) sztabem medycznym i trenerskim. – A tak właściwie co to za okazja? – Patrzyłam na nich zdziwiona.
- Jak to co? Masz dzisiaj imieniny i nawet się nie przyznałaś! – na środek półkola wystąpił Kuraś trzymając duży tort. Wszyscy zaczęli śpiewać mi „sto lat” z dodatkiem życzeń stu lat pracy z drużyną narodową. Byłam bardzo zaskoczona, nie spodziewałam się takiej miłej niespodzianki i trochę mnie zatkało.
- Rany… Nie wiem jak mam wam dziękować, kochani jesteście! –uśmiechnęłam się do nich.
- I świętujemy jeszcze dzisiaj twoje przedłużenie stażu – powiedział zadowolony Marcin – Więc ten tort to z tych dwóch okazji.
- Dziękuję wam bardzo – ponownie obdarzyłam wszystkich szczerym uśmiechem.
- Ja to zamiast zwykłego „dziękuję” wolał bym buziaka – zachichotał Zbyszek.
-Ja też, ja też – skandował Kuraś. Wszyscy oczywiście kiwali głowami przytakując swoim kolegom.
- Nie pozostaje mi nic innego jak spełnić wasze  życzenia – zaśmiałam się i spojrzałam na podchodzącego do mnie Zibiego, który chciał mi złożyć życzenia. Na koniec dostał causa w policzek i odsunął się na bok zadowolony. Cała ekipa łącznie z trenerem i sztabem medycznym ustawiła się w kolejce z życzeniami. Trochę to trwało, ale udało mi się podziękować wszystkim razem i każdemu z osobna. Pokroiłam tort i wypiliśmy po symbolicznej lampce szampana za przyzwoleniem trenera. Później dj Winiar zaczął rozkręcać imprezkę. Przyszła pora na tańce i zabawę. Byłam jedyną partnerką do tańca na całą kadrę i zatańczenie z każdym choćby jednego kawałka było bardzo męczące. Winiarski włączył  piosenkę, a do tańca jako pierwszy porwał mnie nie kto inny jak nasz sympatyczny libero. Krzysiek tańczy naprawdę dobrze i  już po kilku obrotach kręciło mi się w głowie. Potem był Zibi, Kuraś, Możdżi, Piter, Kosa, Guma, Dziku, Ziomek, Andrea, Olek, pan doktor, Oskar, Jarosz, Rucek i na końcu nasz dj Winiarski. Później kolejka szła od początku. Bawiliśmy się świetnie, a gdy zrobiliśmy sobie chwilę przerwy to postanowiłam się przewietrzyć i wyszłam na chwilkę na dwór.
- Przeziębisz się! – usłyszałam za sobą głos Bartka i poczułam ciepło jego bluzy na moich ramionach.
- Dzięki – uśmiechnęłam się – Ale ty się o mnie troszczysz...
-  A no pewnie, że się troszczę – wyszczerzył ząbki w moim kierunku – Masz ochotę się przejść?
- Myślisz, że wypada zostawić ich tam tak wszystkich samych?
- Nawet nie zauważą, że nas nie ma – zaśmiał się – Winiar rozpoczął karaoke, także wiesz – poruszał brewkami.
- No to idziemy – uśmiechnęłam się i ruszyliśmy powoli dróżką w stronę spalskiego lasku.
- Lila? Mogę Cię o coś zapytać?- spojrzał na mnie.
- Pytaj jeśli musisz – wystawiłam mu język.
- Nie muszę, ale chcę bo dręczy mnie pewna sytuacja…
- Chodzi ci pewnie o Tobiasza tak…?
- Zgadłaś – zawiesił głos – Co się między wami stało, że on w trybie natychmiastowym został zwolniony?
- Nie chcę o tym teraz rozmawiać, bo to jest dość nieprzyjemna sytuacja – spojrzałam na niego.
- Ale Lila… On cię skrzywdził? - Bartek zawiesił głos.
- Nie, jak widzisz jestem cała – lekko się uśmiechnęłam – Może kiedyś opowiem ci to ze szczegółami, ale na pewno nie dzisiaj ok?
- Ok – spojrzał na mnie i się uśmiechnął – Chciałem, abyś wiedziała, że jakby coś się działo to zawsze możesz do mnie przyjść. Nawet jak będziesz chciała tak po prostu zwyczajnie porozmawiać.
- Dziękuję
- Tak swoją drogą to bardzo się cieszę, że lecisz z nami do Sofii i ogólnie, że z nami pracujesz...
- Ale teraz mówisz prawdę czy chcesz mi po prostu zrobić przyjemność?
- Ja zawsze mówię prawdę – oburzył się – A tobie to już w szczególności.
- A czym ja sobie na to zasłużyłam co?
- Może po prostu tym, że jesteś jaka jesteś – uśmiechnął się – Podoba mi się twój charakter wiesz? Nigdy nie owijasz w bawełnę, mówisz ludziom prosto z mostu co o nich myślisz, nie ważne komu. Masz niesamowitą motywację wewnętrzną i nieziemskie poczucie humoru, którym zarażasz ludzi wokół siebie. Nie znamy się długo, bo w sumie dwa tygodnie to nie jest zbyt wiele, ale przez te dwa tygodnie można już wyrobić sobie opinię o człowieku i chciałbym, abyś wiedziała, że moja opinia o tobie jest bardzo dobra – uśmiechnął się.
- Tak? Hmm… Ja tam myślałam, że tylko czekacie końca zgrupowania. Jak usłyszałam pierwszego dnia że „ jedyna kobieta w sztabie szkoleniowym nóżek wam masować nie będzie” to zdawałam sobie sprawę, że może być ciężko. – zaśmiałam się.
- Czyli słyszałaś o czym rozmawiałem z Ruckiem i Winiarem? – spojrzał na mnie lekko speszony.
- Darliście się na pół korytarza więc trudno było tego nie usłyszeć.
- Ale my tylko tak na początku! Teraz już wcale tak nie myślimy, ja już napewno ja tak nie myślę – spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.
- Bartek – szturchnęłam go lekko łokciem w bok- No przecież ja się wcale nie gniewam.
- Serio?
-Serio, serio – zaśmiałam się  - Wiem, że byliście na początku w lekkim szoku i wcale się nie dziwię.
- No trochę tak – oboje zaczęliśmy się śmiać. Spacerowaliśmy jeszcze z pół godzinki po czym postanowiliśmy wrócić na karaoke prowadzone przez Winiarskiego.
-Lilaaaaa!- wydarł się przez pół sali Winiar – Gdzie ty byłaś jak cię nie było?
- Ze mną na spacerze – powiedział  dumny Kuraś.
-Uuuuu no proszę, proszę wieczorne spacerki sobie tutaj państwo urządzają – obok nas szybko znalazł się Zibi i łapiąc mnie za rękę powiedział do Bartka:
- Porywam ci pannę Liliannę do tańca – wyciągnął mnie na środek parkietu. Winiar stwierdził, że trzeba trochę zwolnić tempo i zaczął włączać same zamulacze. Myślałam, że go zabiję gdy z głośników poleciało „Zawsze tam gdzie ty” Lady Pank, ale cóż miałam zrobić. Zibi jedną ręką starał się utrzymać ramę, a drugą objął mnie w talii. Nie miałam wyjścia musiałam złapać go w okolicach pleców, bo wyżej nie sięgałam. Wykorzystał ten moment przyciągając mnie do siebie, a ja mimowolnie oparłam głowę na jego torsie.
- Nie wiem czy już ci to dzisiaj mówiłem ale ślicznie wyglądasz w tej sukience – szepnął mi do ucha.
- Nie mówiłeś, dziękuję za komplement – uśmiechnęłam się do niego.
- Wiesz Lila… Bardzo się cieszę, że masz u nas ten staż – spojrzał mi w oczy.
- Oj Zibi – zaczęłam się śmiać- Ty też?
- Co ja też?
- Jesteś już chyba trzecią osobą, która mi dzisiaj to mówi, a na początku to wszyscy mieliście jakieś przeciwwskazania- spojrzałam na niego.
- Ale to było tak profilaktycznie – zaśmiał się – Z ludźmi tak jak z książką, najpierw ocenia się treść, a okładkę na samym końcu. – obrócił mnie w rytm muzyki i ponownie objął w talii – W twoim przypadku okładka jest niezwykle interesująca – mruknął.
- Słucham?
- Nie nic, nic – uśmiechnął się i przytulił mnie bardziej. Tańczyliśmy tak do końca utworu nie odzywając się już słowem do siebie. Gdy piosenka się skończyła podziękowałam Zbyszkowi za taniec i usiadłam przy stoliku obok Anastasiego. Rozmawialiśmy ok 20 minut, a chłopcy śpiewali karaoke. Gdy tak siedziałam zorientowałam się, że na sali nie ma Bartka. Wymknęłam się po cichu w stronę windy i wjechałam na nasze piętro mieszkalne. Przez szczelinę w drzwiach pokoju Winiara i Kurka przebijała się jasna smuga światła. Domyśliłam się, że Bartek ewakuował się z imprezy. Zapukałam cicho do drzwi, ale nikt nie odpowiedział więc nacisnęłam ostrożnie klamkę i weszłam do środka.
- A ty co tutaj robisz? – spojrzałam na Bartka leżącego na łóżku z rękami założonymi za głowę i gapiącego się w wyłączony telewizor.
- Leżę sobie… Nie widać? – spojrzał na mnie udając zdziwionego.
- Ale czemu tak szybko uciekłeś z naszej imprezki co? Obiecałeś mi jeszcze jedne taniec, nieładnie – pogroziłam mu zabawnie palcem.
- Nie najlepiej się czuję, boli mnie głowa – zaczął marudzić – I chciałem się zdrzemnąć – spojrzał na mnie znacząco.
- Chcesz jakąś tabletkę czy coś? I kurczę z kim ja teraz będę tańczyć co? – uśmiechnęłam się do niego.
- Nie chcę, samo przejdzie, a tańczyć to możesz sobie z Zibim... Widziałem, że całkiem nieźle wam szło – rzucił nieco wkurzony odwracając się do mnie placami.
- Bartek?!
- Mówiłem, że nie czuję się najlepiej i chce się zdrzemnąć. Możesz mnie zostawić samego? – byłam zszokowana jego reakcją, nie spodziewałam się, że aż tak bardzo przeszkadzał mu mój taniec ze Zbyszkiem.
- Jasne… - powiedziałam cicho i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. „ Palant, normalny palant” pomyślałam. „Nie będzie mną dyrygował z kim mogę tańczyć , a z kim nie…” Wkurzona zbiegłam po schodach na dół i postanowiłam całkowicie go olać, niech sobie śpi. Ja zamierzałam dobrze się bawić tego wieczoru i żaden naburmuszony Kurek mi tego nie popsuje.
 
 
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Cieszy mnie fakt, że coraz więcej Was tu zagląda. Dziękuję za wszystkie opinie, wiele dla mnie znaczą i są bardzo motywujące. Z racji tego, że skończyły mi się ferie, które w tym roku i tak nie należały do najlepszych, znów będę miała ograniczoną ilość czasu wolnego. Nowe rozdziały nie będą pojawiały się tak regularnie jak do tej pory, ale gdy tylko znajdę chwilkę to postaram się coś wrzucić. Dzięki, że jesteście - Pozdrawiam :)
 

9 komentarzy:

  1. nono Bartuś zazdrosny o Zbysia:) coś czuję, że jakiś romansik się szykuje;)
    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie, kto wie ;) Mam napisane kilka rozdziałów do przodu, ale nie wiem kiedy znajdę czas, aby coś wrzucić ;/

      Usuń
  2. jesteś fenomenalna! czekam na nowy rozdział! :)
    zapraszam do siebie! :)
    volleyball-always-in-my-head.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne fajne fajne fajne!!! :D Czekam na nastepny! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. z góry proszę się nie gniewać ale przekazuję tzw. "pałeczkę dalej"
    tzn.

    Twój blog zostal nominowany przeze mnie do zabawy Liebster Award :) zapraszam więc do mnie na http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/p/liebster-award.html
    Pozdrawiam
    Efka:)

    OdpowiedzUsuń