sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 12


Budzik zadzwonił równo o 5.15. Ledwo zwlekłam się z łóżka, aby go wyłączyć. Śniadanie było dzisiaj wyjątkowo wcześnie, bo na 6.00. Chłopcy o 7.00 mieli być już na treningu. W sumie to nawet nie wiem kto wymyślił i ustalił tak wczesną porę, ale cóż poradzić należało się dostosować. Wzięłam szybki prysznic, wciągnęłam na siebie białą sukienkę w małe różyczki i wyszłam z pokoju. Po drodze obudziłam Winiarskiego i Kurka, którzy oczywiście nie słyszeli budzika i spali sobie w najlepsze. Zapukałam też do Ziomka i Igły, aby sprawdzić czy już wstali. Drzwi otworzył mi Ziomek zawinięty od pasa w dół w ręcznik, z pianką do golenia na twarzy i maszynką w ręce.
- A to tylko ty – uśmiechnął się- Wchodź, wchodź- odsunął się od drzwi zapraszając mnie ruchem ręki.
- Nie chcę wam przeszkadzać chciałam tylko sprawdzić czy wstaliście, bo Kuraś z Winiarem mieli duże opory – uśmiechnęłam się.
- Nie  śpimy już od godziny – wrzasnął z głębi pokoju Igła – No właź bo przeciąg jest.
- Nie krzycz już na mnie- zaśmiałam się wchodząc do pokoju. Łukasz zamknął za mną drzwi i zniknął w łazience.
- Jak się spało? – Igła wyszczerzył do mnie rząd swoich białych ząbków.
- Krótko? – uśmiechnęłam się – A tobie?
- Podobnie, ale nie można narzekać.
- Krzysiu?
- Słucham?
- Ja wczoraj zasnęłam zanim poszedłeś nie?
- No dość szybko odleciałaś, tak od 1.30 to już mnie nie słuchałaś tylko kiwałaś głową, albo mruczałaś „myhhhmy” pod nosem przytakując na wszystko – ponownie posłał do mnie swój cwaniacki uśmieszek.
- Taa. Mam nadzieję, że będę oglądała później tego filmu na twoim blogu.
- No właśnie cholera nie miałem wczoraj kamery przy sobie – zaśmiał się.
- Chciałam ci raz jeszcze podziękować za tą wczorajszą rozmowę i tak ogólnie… - spojrzałam na niego.
- Daj spokój, w ogóle nie ma o czym mówić – uśmiechnął się do mnie.Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale w tym czasie z łazienki wyszedł Ziomek.
- Liluś, a mówiłem ci już, że bardzo ładnie wyglądasz w tej sukience? – uśmiechnął się do mnie obcinając mnie wzrokiem od góry do dołu.
- 180 centymetrów drogi Łukaszu – skrzywiłam się patrząc na niego – I dziękuję za komplement – uśmiechnęłam się.
- I tak będziesz z nas wszystkich najniższa – zaczął się nabijać Igła.
- Wiecie co? – zaczął Łukasz – Mogę mieć do was niedyskretne pytanie? – spojrzał na mnie i na Krzyśka.
- Skoro musisz – wypalił Igła.
- Gdzie wyście się wczoraj wieczorem oboje podziewali co? Ty Krzysiu jak wyszedłeś przed 23.00 to wróciłeś parę minut po 2.00 bo ciszej tych drzwi od łazienki zamknąć nie można było nie? A ty droga Lilianno zadzwoniłaś przed północą, że Igła się znalazł, ale nie podałaś żadnych szczegółów… Co tu jest grane ja się pytam? – spojrzał na nas pytającym wzrokiem.
- To długa i skomplikowana historia – Igła puścił mi oko i się uśmiechnął – Może kiedyś ci opowiemy.
- No miło by było – skwitował Ziomek.
- Dobra chłopcy to za 15 minut widzimy się na dole, teraz zmykam do trenera, bo dostałam od niego właśnie sms-a, że chce się ze mną zobaczyć -powiedziałam odczytując wiadomość w telefonie.
- Uuuu podpadło się? – wyszczerzył się Ziomek.
- Nie bardzo chyba miałam czym – posłałam mu zbójeckie spojrzenie – Do zobaczenia na dole – Wyszłam z ich pokoju. Na korytarzu wpadłam jeszcze na Gumę i Marcina, którzy wychodzili z pokoju. Zamieniłam z nimi parę zdań i umówiliśmy się na stołówce. Poszłam pod drzwi pokoju trenera i cicho zapukałam:
- Proszę – powiedział Andrea.
- Dzień dobry – weszłam niepewnie do środka – Chciał pan mnie widzieć, więc jestem...
- Ach tak, zapraszam wejdź – uśmiechnął się do mnie.
- Ooo! Dzień dobry panie prezesie – strasznie się zdziwiłam tym, że w pokoju Anastasiego siedział Przedpełski i o czymś zacięcie dyskutowali – Nie wiedziałam, że miał pan przyjechać...
- Witaj Lilianno, w sumie to wcale nie miałem w planach przyjazdu do Spały, ale pewne okoliczności mnie do tego zmusiły, siadaj proszę – wskazał wolne krzesło przy stole.
- Dziękuję – usiadłam niepewnie na krześle. Mogłam się tylko domyślać, że chodzi o tą całą aferę z Tobiaszem.
- Chciałabyś nam coś powiedzieć? – zaczął rozmowę Przedpełski.
- A powinnam? –spojrzałam na niego .
- No chciałbym to jeszcze usłyszeć od ciebie, bo wersje wydarzeń Igły już znam.
- Igły? Jak to Igły? – spytałam zaskoczona.
- Nie próbuj nam wciskać kitu dla dobra drużyny, wiemy jak cię potraktował Tobiasz i wiemy co między wami ostatnio zaszło - powiedział stanowczo prezes.
- Wiadomości szybko się rozchodzą… - westchnęłam i raz jeszcze opowiedziałam Przedpełskiem całe to zajście jakie miał miejsce wczorajszego wieczora w moim pokoju.
- Dlaczego nie przyszłaś do mnie od razu? – spytał z troską w głosie Andrea.
- Nie mogłam zrobić nic co wpłynęłoby na niekorzyść i szkodę drużyny – spojrzałam na niego.
- Tobiasz został zawieszony w swoich obowiązkach, bo dopuścił się przestępstwa jakim jest gnębienie i zastraszanie współpracownika, umowę z firmą jego dziadka rozwiązaliśmy trzy dni temu, ponieważ okazała się dla nas bardzo niekorzystana. A tobie moja droga mamy zamiar przedłużyć staż… O ile tylko się zgodzisz…- prezes spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Przedłużenie stażu… - byłam w totalnym szoku. Jak tylko zobaczyłam Przedpełskiego spodziewałam się reprymendy i wydalenia ze stażu, potem z uczelni… A on proponuje mi przedłużenie umowy z PZPS-em. Nie wierzyłam w to co słyszałam.
- No i oczywiście jedziesz z nami prosto do Warszawy po zgrupowaniu, bo trzeciego po południu wylatujemy na dalsze mecze w Lidze Światowej – powiedział Anastasi.
- To jak zgadzasz się? – naciskał Przedpełski – No, chyba że masz już dosyć pracy z naszymi chłopakami.
- Nie, no skąd? – szybko zaprzeczyłam – Jestem w lekkim szoku bo spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Myślałam, że chce pan mnie usunąć ze stażu za to wszystko…
- Ciebie? Za co? Usunąłem Tobiasza, bo on sobie w pełni na to zasłużył. Oddał też wszystkie fotomontaże jakie wykonał ze zdjęć twoich i Bartka. Mogę Ci je dać  i możesz założyć mu sprawę w sądzie o zniesławienie i bezprawne wykorzystanie twojego wizerunku. – wyciągnął w moim kierunku kopertę ze zdjęciami.
- Nie chcę się z nim ciągać po sądach, nie mam ochoty go w ogóle oglądać… A może pan po prostu zniszczyć te zdjęcia? – spojrzałam na Przedpełskiego.
- Jesteś tego pewne, to jest dowód w sprawie.
- Tak, jestem pewna.
- Zrobię zatem tak jak sobie życzysz – schował kopertę  z fotkami do swojej walizki i podsunął mi umowę do podpisania – W ramach formalności –uśmiechnął się, a ja szybkim ruchem złożyłam podpis na kartce papieru. – W taki razie widzimy się w Warszawie przed waszym wylotem do Sofii – uśmiechnął się do mnie, trenerowi podał rękę i wyszedł. Spojrzałam na Anastasiego, ale ten tylko się uśmiechnął.
- Dziękuj Krzyśkowi, to on ściągnął tu dzisiaj z rana Przedpełskiego, aby załatwić tą całą sprawę.
- Panu także dziękuję, że chciał Pan przedłużenia tego mojego stażu. Zawsze mógł Pan się nie zgodzić – spojrzałam na niego z uśmiechem.
- A gdzie ja znajdę drugą taką osobę, która będzie ratownikiem medycznym, fizjoterapeutą, fotografem, psychologiem i przyjacielem w jednym? – odwzajemnił mój uśmiech – Ciesze się, że tu z nami jesteś.
- Ja równie panie trenerze – miałam ochotę rzucić mu się teraz na szyję i serdecznie go wyściskać, ale wiedziałam, że nie wypada. Poprzestałam więc na uściśnięciu jego dłoni i serdecznym uśmiechu. Było dziesięć minut po szóstej, a więc byliśmy lekko spóźnieni na śniadanie. Udaliśmy się razem na stołówkę. Gdy tylko weszłam spostrzegłam machającego w moim kierunku Kubiaka i krzyczącego, że zajął mi miejsce. Wzięłam swoją porcję posiłku i usiadłam przy stoliku z Dzikiem, Winiarem, Ruckiem, Jaroszem i Bartmanem. Śmialiśmy się i żartowaliśmy jak to z reguły bywało. Po śniadaniu mieli 20 minut do treningu. Poszłam do pokoju zabrać aparat i torbę z potrzebnymi rzeczami. Spotkaliśmy się wszyscy razem już na hali, ponieważ ja i sztab medyczny byliśmy tam kilka minut przed czasem. Chłopcy wyszli z szatni i rozpoczęli rozgrzewkę, a ja pstrykałam im zdjęcia. Było kilka ujęć Winiara leżącego i odbijającego piłkę, parę fotek Gumy robiącego szpagat, Nowakowskiego ćwiczącego „wbijanie gwoździ” w boisko i jeszcze wiele innych. Gdy podzielili się na dwie drużyn i zaczęli grać to pechowiec Winiarski musiał sobie wybić palca.
- Cholera, ale to boli – marudził, gdy robiłam mu zimny okład z lodu.
- Ty to masz pecha Misiek, jak nie noga to ręka…
- Niestety, ale na szczęście znów mnie ratujesz – wyszczerzył do mnie w uśmiech swoje białe ząbki.
- Po to tu jestem – uśmiechnęłam się.
- To jak my teraz mamy grać – zaczął marudzić Ruciak.
- Fuck! Za chwilę Liga, a ten sobie paluchy wybija – zaklął Możdżi.
- Dobra chłopcy nie marudzić tylko brać się do roboty! – zarządził Anastasi.
- No ale jak mamy grać trenerze pięciu na sześciu? – nadal marudził Kosa.
- A nie dacie rady? – zapytałam z cwaniackim uśmiechem na ustach – Parę dni temu Kurek się chwalił, że wy wszystko potraficie...
- Tak? Jak jesteś taka mądra to chodź zagrać z nami! – Bartuś wpadł na kolejny ze swoich „mądrych” pomysłów.
- Ja? Hahaha! Chyba oszalałeś do reszty – prychnęłam.
- Czemu nie? To całkiem dobry pomysł- zaczął drążyć temat Bartman.
- Wybijcie to sobie z głowy – krzyknęłam w kierunku boiska i ponownie zajęłam się okładem Winiarskiego.
- Lilka nie daj się prosić – jęczał Igła.
- Ja nie wiem co wam zrobiłam, że aż tak bardzo mnie nie lubicie, ale piłką to ja się wam na boisku zabić nie dam – powiedziałam stanowczym tonem.
- My cię wszyscy bardzo, bardzo lubimy, dlatego chcemy żebyś z nami zagrała – zaczął swoją dyplomatyczną wypowiedź Zagumny.
- Lilka, no weź wejdź za mnie na boisko, a nie tu głupoty gadasz – szturchnął mnie Winiarski.
- A kto co opatrunek zrobi?
- Ja!  - W mgnieniu oka pojawił się obok nas Olek – Możesz iść grać ja się już nim zajmę.
- No właśnie chodź do nas – zaprosił mnie trener – Mówiłaś, że kiedyś grałaś w siatkówkę więc co za problem?
- No właśnie… Kiedyś i jakoś nie mam chęci do tego wracać. A z resztą nie będę przecież grała w sukience – odpowiedziałam zadowolona, że udało mi się w końcu wybrnąć z tej całej sytuacji.
- Mam zapasowe spodenki w szatni to ci pożyczę – wtrącił Kuraś
- A ja mam koszulkę – wrzasnął Igła i oboje popędzili do szatni, aby przynieść mi swoje ubrania. Poszłam do toalety, aby się przebrać i chwilę później stałam na boisku w za dużych spodenkach Kurasia i za luźnej koszulce Igły. Musiałam wyglądać śmiesznie, no ale cóż… Czego się nie robi dla dobra Reprezentacji. Winiar przejął mój aparat i siedząc sobie na ławeczce pstrykał nam wszystkim fotki. W mojej drużynie znalazł się Igła, Piter, Ziomek, Zibi i Rucek. Po przeciwnej stronie siatki stał dumny Kurek, Możdżonek, Ryszy, Kosa, Guma i Dziku.
- Możemy zaczynać jest sześć na sześć – wydał polecenie trener, a my rozpoczęliśmy od zagrywki Ruciaka. Pierwszy punkt i as serwisowy. Potem było kilka przyjęć w przeciwnej drużynie, ale nie mogli skończyć ataku, bo Zibi i Piter stawiali im szczelny blok. Gra była bardzo wyrównana, ale pod koniec pierwszego seta gdy moja drużyna prowadziła 24:22 i mieliśmy piłkę setową, a Łukasz rozegrał do mnie, bo byłam w pierwszej linii, to nikt w przeciwnej drużynie nawet nie raczył wyskoczyć do bloku, no bo po co… Atakowała w końcu kobieta nie? Jakieś było ich zdziwienie gdy idealnie po skosie trafiłam w boisko prosto pod nogi Kurka.
- Brawo – wrzasnął Igła – Wiedziałem od razu, że masz talent-  Kurek zaczął się tłumaczyć, że dali nam fory, ale następny set będzie ich. Niestety przeliczył się bo znów wygraliśmy dość gładko. Trzeciego także, a gdy mecz się zakończył zaczęli narzekać, że to niesprawiedliwe, bo oni nie mogli zbyt mocno atakować ze względu na mnie. Andrea miał z nich niezły ubaw jak cięgle kwestionowali wynik.
- Weźcie sobie challenge – zaczął nabijać się z Kurka i reszty Zbyszek. Długo jeszcze dyskutowali, ale trener oficjalnie ogłosił koniec treningu. Była 11.00, a na hali spędziliśmy dzisiaj blisko 4 godziny. Wróciliśmy do ośrodka, a ja poszłam do Bartka, aby oddać mu spodenki. Później zajrzałam do Ziomka i Igły, bo chciałam mu zwrócić koszulkę. Zapukałam cicho do ich pokoju.
- Kto tam?- zawołał rozbawiony czymś Krzysiek.
- Hipopotam – rzuciłam i weszłam do pokoju. Siedzieli z Łukaszem i oglądali filmiki, które nakręcił na zgrupowaniu.
- No ładnie! Beze mnie oglądacie wredniaki? – posłałam im piorunujące spojrzenie – Zapamiętam to sobie!
- Siadaj z nami, dopiero co zaczęliśmy  -oznajmił Krzysiek.
- Nie bardzo mam czas,  w sumie to chciałam ci tylko oddać koszulkę i podziękować…
- A nie ma za co, miło było z tobą zagrać – uśmiechnął się.
- Nie tylko za koszulkę chciałam ci podziękować – spojrzałam na niego znacząco – Rozmawiałam dzisiaj z prezesem...
- Był tu dzisiaj Przedpełski? – zdziwił się Ziomek.
- A no był i… Przedłużył mi staż, lecę z wami do Sofii – krzyknęłam z radości.
- Serio? – zapytali chórkiem obaj – Super! – Igła doskoczył do mnie i zaczął mnie ściskać, to samo uczynił później Ziomek.
- Bo mnie udusicie- zaczęłam się śmiać.
- Co to za wrzaski? – do pokoju wparował Winiarski.
- Lilka dostała przedłużenie stażu i będzie z nami w Sofii – wrzasnął w euforii Łukasz.
- Serio? – Winiar także nie odpuścił sobie wyściskania mnie – Lecę powiedzieć reszcie, ucieszą się! – I wybiegł z pokoju. Nawet nie zdążyłam zapytać jak jego palec.

 

 

11 komentarzy:

  1. bardzo dobrze, że Igła wziął sprawę w swoje ręce, bo takim karykaturom jak Tobiasz się nie popuszcza:))
    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobiasz pewnie da jeszcze o sobie znać ;) Pozdrawiam! :D

      Usuń
  2. U mnie nowy rozdział: http://spala-adventures.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. zapraszam na kolejny rozdział:)
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na nowy :))

    OdpowiedzUsuń
  5. Przybyłam ze względu na świetny cytat i nie żaluję ;> Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się bardzo :) Zapraszam częściej i również pozdrawiam :)

      Usuń