Siedziałam tak chyba z pół godziny nie wierząc sama sobie co
przed chwilą odważyłam się powiedzieć i do kogo… Nigdy, ale to przenigdy tak
nie myślałam, ale Krzysiek tego nie wiedział. W jednej chwili spieprzyłam
wszystko to, co udało nam się zbudować przez te dwa tygodnie, całą tą naszą
relację… Wiedziałam, że tak tego nie mogę zostawić, ale nie miałam odwagi z nim
teraz rozmawiać. Nie miałam pojęcia co mam zrobić. „ Muszę z nim pogadać i
wszystko mu wyjaśnić” świtało w mojej głowie. Tylko, że łatwiej powiedzieć, a
trudniej zrobić. Zebrałam się w końcu w sobie i ruszyłam w kierunku jego
pokoju, zapukałam cicho, bo było już grubo po 23.00. W odpowiedzi usłyszałam
ciche „proszę” Ziomka, nacisnęłam klamkę i zajrzałam do środka:
- Hej… Sam jesteś? – spojrzałam na puste łóżko Igły i
Łukasza bawiącego się laptopem.
- A no sam. Krzysiek wparował do pokoju jak burza, zabrał
kurtkę i powiedział, że musi się przewietrzyć. Był strasznie wkurzony i taki
jakiś przybity… Wiesz może co mu się stało?
- Nie… Znaczy chyba tak… Mówił gdzie idzie? – spojrzałam na
Łukasza.
- Nie mówił, sam chciałbym to wiedzieć. Jest dorosłym
facetem ok, ale zrobiło się późno, a on od dwóch godzin nie wraca.
Zastanawiałem się czy powiadomić trenera…
- Nie, lepiej nic mu nie mów, bo po co ma się niepotrzebnie
denerwować… Chyba wiem gdzie można znaleźć Krzyśka, dzięki za informacje –
wyszłam z pokoju zamykając drzwi. Nie wracałam nawet, aby zamknąć mój pokój,
zbiegłam po schodach na sam dół tak jak stałam czyli w krótkich szortach i bluzce
z krótkim rękawkiem. Wieczory bywały chłodne, ale teraz to się najmniej
liczyło. Wybiegłam z ośrodka i skierowałam się w stronę spalskiego lasu. Gdy
dotarłam do rozdroża leśnych ścieżek wybrałam tą, która prowadziła do małego
jeziorka na obrzeżach lasku. Przy samym brzegu leżało powalone drzewo
prawdopodobnie w wyniku uderzenia pioruna podczas burzy. Tak jak się
spodziewałam siedział tam Krzysiek. Podeszłam cicho i usiadłam obok niego nie
patrząc w jego stroną tylko wbijając wzrok w księżyc odbijający się w tafli
jeziora. Wyjęłam telefon i odszukałam numer do Łukasza. Odebrał bardzo szybko:
- Hej, Krzysztof jest cały i zdrowy nie musisz już się
martwić. Idź spać, bo jutro z samego rana macie trening.
- …
- Nie wiem… Za jakąś chwilę, pa – rozłączyłam się i
spojrzałam na Krzyśka. Siedział i wpatrywał się tylko w czubki swoich butów.
- Przepraszam… Przepraszam za to wszystko, przecież wiesz,
że tak wcale nie myślę… - próbowałam zacząć rozmowę, ale strasznie łamał mi się
głos. Nie mogłam się teraz rozpłakać, bo jeszcze mógłby pomyśleć, że biorę go
na litość.
- Ale to nie zmienia faktu, że dowiedziałem się kilku rzeczy
na mój temat – zawiesił głos i spojrzał na mnie, a w jego oczach nie było wcale
złości, wręcz przeciwnie było ogromne rozczarowanie.
- Wiem, że cię zawiodłam i wiem, że nie mogę cofnąć czasu
chociaż bardzo bym tego chciała. – po moim policzku spłynęła słona łza.
- Wiesz co? Najbardziej boli mnie nie to co powiedziałaś,
ale to, że nie jesteś ze mną szczera… Może to dziwne, bo znamy się niecałe dwa
tygodnie ale myślałem, że ta relacja między nami to zalążki prawdziwej
przyjaźni – spojrzał na mnie tym swoim smutnym wzrokiem – Ale jak widać myliłem
się…
- To nie tak… - po moich policzkach łzy spływały już
szerokim strumieniem – Dalsze ukrywanie przed tobą czegokolwiek nie ma sensu –
westchnęłam głęboko- Chcesz wiedzieć jak to było naprawdę?- spojrzałam na
niego, ale nic nie odpowiedział tylko skinął głową. – Od jakiegoś czasu nie
mogłam się dogadać z Tobiaszem, na początku wszystko było ok, ale im bardziej
się poznawaliśmy, tym bardziej nie mogliśmy dojść do porozumienia. Ciągle miał
do mnie o coś pretensje. Przeszkadzało mu to, że z wami rozmawiam, spotykamy
się wieczorami u mnie w pokoju, aby obejrzeć film czy pograć w karty. Coraz
częściej czepiał się do mnie i do Bartka, przeszkadzały mu nasze relacje…
Dzisiaj przeszedł już samego siebie… Przyszedł do mnie do pokoju i najpierw
zaczęliśmy normalnie rozmawiać, później jednak ta rozmowa przerodziła się w
kłótnię o pracę z wami. Uważał, że z racji tego iż jego dziadek sponsoruje
uszycie nowych strojów dla Reprezentacji, to praca z wami należy się tylko
jemu. Od początku nie mógł znieść, że jest jedynym stażystą…
- Mówiłem, żebyś na niego uważała? – wtrącił się w moje
zdanie Krzysiek.
- Nie przerywaj mi proszę i wysłuchaj teraz tego co mam ci
do powiedzenia – odetchnęłam głęboko i kontynuowałam mój monolog- Pamiętasz jak
byliśmy wszyscy razem na basenie?- Krzysiek skinął przytakująco głową –
Wygłupialiśmy się wtedy wszyscy, chlapaliśmy wodą i ogólnie było śmiesznie.
Bartek wziął mnie wtedy na barana i razem nurkowaliśmy… Tobiasz robił zdjęcia,
z których stworzył później fotomontaż, że niby ja i Kurek mamy romans, że się
całujemy, obściskujemy – po moich policzkach popłynęły kolejne łzy – Dzisiaj
gdy u mnie był pokazał mi te zdjęcie i zagroził, że jak nie zakończę tego stażu
i będę składała wniosek o przedłużenie, to zdjęcia ujrzą światło dzienne i
powstanie z tego niezła afera… Ja będę miała problemy na uczelni bo
niezaliczony staż równa się usunięciem ze studiów, a Bartek może mieć problemy
ze swoją pracą, z Przedpełskim i w rezultacie mogą go wywalić z Dynama zanim w
ogóle zdąży wyjść na boisko w ich barwach… - wbiłam wzrok w czubki swoich
butów, a po policzkach nadal spływały mi łzy – Nie chodzi już nawet o moją
uczelnię, opinię stażu, ale o was i o to jak to się może odbić na waszej
reputacji. Nie wyobrażam sobie, abyście przeze mnie nie dostali nowych strojów
i mieli jakieś problemy… Wolę się usunąć i stąd zniknąć tak jak gdyby mnie
nigdy tutaj z wami nie było… Znasz już całą prawdę, a teraz możesz wygarnąć mi
co o mnie myślisz – spojrzałam na niego, ale milczał – Rozumiem, że nie chcesz
w ogóle ze mną rozmawiać, masz do tego pełne prawo. Przepraszam, że zajęłam ci
tyle czasu. Będziesz musiał znieść mój widok jeszcze do niedzieli rano, a potem
obiecuję ci, że zniknę i już nigdy więcej mnie nie zobaczycie… - wstałam
ocierając łzę z policzka i skierowałam się w stronę drogi powrotnej.
- Lilka stój! – Krzysiek podbiegł w moim kierunku i tak po
prostu mnie przytulił. Wtuliłam się w niego i zaczęłam szlochać.
- Dlaczego od razu mi nie powiedziałaś, że ten palant ci
groził? – spojrzał na mnie ocierając łzy spływające po moich policzkach.
- Powiedział, że jeżeli powiem któremuś z was to jestem
skończona – chlipnęłam.
- Lila – mocno mnie do siebie przytulił – Już dobrze, nie
płacz, jakoś to się ułoży. Nie zostawimy tego tak...
- Krzysiu…Raz jeszcze przepraszam cię za to wszystko co
powiedziałam wtedy w pokoju. Nigdy tak nie uważałam i ty o tym doskonale wiesz
– otarłam łzy z policzków.
- Wiem Lila, wiem – pogłaskał mnie po głowie i narzucił na
moje ramiona swoją kurtkę – Zmarzniesz i się przeziębisz, a tego bym sobie nie
wybaczył – uśmiechnął się lekko – Wracajmy już co? – pokiwałam tylko głową.
Krzysiek objął mnie ramieniem i skierowaliśmy się na leśną ścieżkę. Przez całą
drogę milczeliśmy, ja nie miałam odwagi się odezwać, Igła chyba też… Gdy
weszliśmy do budynku i wjechaliśmy na nasze piętro odprowadził mnie do pokoju.
- Dzięki za kurtkę – oddałam mu ją z lekkim uśmiechem.
- Jesteś cała zmarznięta, zrobię ci gorącej herbaty.
- Jest już po północy, a wy macie o siódmej trening, idź już
spać – spojrzałam na niego – Ja sobie poradzę...
- Chyba żartujesz? –
spojrzał na mnie zdziwiony – Ty idź lepiej wziąć gorący prysznic, a ja zaparzę
herbatkę malinową – uśmiechnął się do mnie. Wiedziałam, że targowanie się z nim
nie ma sensu bo i tak postawi na swoim. W końcu był starszy. Wzięłam posłusznie
ręcznik i poszłam do łazienki. Szybki i gorący prysznic to było to czego mi
trzeba. Przebrałam się od razu w pidżamę, bo zamierzałam iść za chwilą spać,
ale wiedziałam, że będę miała kłopoty z zaśnięciem. Gdy wyszłam z łazienki na
stole stały już dwa kubki gorącej malinowej herbaty i kanapki z dżemem.
- Byłeś w kuchni? – spytałam spoglądając na talerz z
kanapkami.
- A no byłem, ale nie mieli dużego wyboru więc musimy się
dżemem zadowolić – uśmiechnął się do mnie. Usiadłam obok niego i upiłam łyk
herbaty z kubka.
- Krzysiu...
-Hmmm? – spojrzał na mnie
- Dobrze, że jesteś.
- Lila… Ja mogę ci powiedzieć to samo – przyciągnął mnie do
siebie i cmoknął w czoło. Oparłam głowę na jego ramieniu i uśmiechnęłam się do
niego.
- A myślisz, że te… jak to nazwałeś? Zalążki przyjaźni
między nami mają szanse jeszcze się odbudować, czy zniszczyłam je już w
całości?- zapytałam cicho.
- Wiesz po czym poznaje się prawdziwego przyjaciela?
- Po czym?
- Po tym, że mu zależy, a tobie zależy i to cholernie. Gdyby
ci nie zależało to nie przyszłabyś do mnie nad to jeziorko, nie rozmawiałabyś
ze mną i nie odważyłabyś się powiedzieć mi całej prawdy...
- Bo tak serio nie
wyobrażam sobie, żebym mogła być w stosunku do ciebie nieszczera… Komuś innemu
może nie powiedziała bym wszystkiego, ale nie tobie…
- Tak? – poruszał charakterystycznie swoimi brwiami- A czym
sobie na to zasłużyłem?
- A tak ogólnie – uśmiechnęłam się - Pokażę ci coś – wstałam z łóżka i
otworzyłam walizkę. Z samego jej dna wygrzebałam segregator rozmiarów A4 i
wręczyłam go Krzyśkowi – Proszę tutaj jest cały twój życiorys widziany okiem
człowiek, dla którego jesteś i zawsze byłeś wzorem do naśladowania. Ten album
widzieli nieliczni, ale kiedyś gdy tylko zaczynałam go prowadzić obiecałam
sobie, że jeżeli kiedykolwiek będę miała okazję cię bliżej poznać to ci go pokażę. Muszę
dotrzymać swojej obietnicy, więc miłej lektury – uśmiechnęłam się. Igła wziął
ode mnie album i zaczął go przeglądać. Były w nim zdjęcia od początków jego
kariery siatkarskiej, które udało mi się wyszperać w Internecie, znajdowały się
tam też jego słynne i mnie słynne cytaty i powiedzenia. Fotki mojego autorstwa,
które udało mi się zrobić mu podczas meczy, szczegółowe opisy wszystkich
spotkań z jego udziałem. Wiersze, które pisałam z różnych okazji, moje
przemyślenia, rysunki. Przeglądał wszystko i czytał bardzo dokładnie, zajęło mu
to jakieś 15 minut. Ja przez ten czas nie mówiłam nic, nie chciałam mu
przeszkadzać.
- Liluś – spojrzał na mnie, a w jego oczach błysnęły łzy –
Od kiedy prowadzisz ten album?
- Jakoś tak od szóstego roku życia – spojrzałam na niego.
- Nigdy bym nie pomyślał, że mogę by dla kogoś aż tak wielką
inspiracją i życiowym guru… Nigdy bym też nie pomyślał, że do jednego siatkarza
można mieć aż taki szacunek – raz jeszcze spojrzał na okładkę mojego dzieła.
- Ja mam szacunek do wszystkich siatkarzy, sportowców
ogólnie. Bo to co robicie dla nas, swoich kibiców to naprawdę jest coś
wielkiego. Tyle emocji, wzruszeń podczas każdego meczu. Zaniedbujecie rodziny i
czas, który powinien by przeznaczony dla nich na mordercze treningi i mecze. A najlepsze w was wszystkich jest
to, że nigdy się nie poddajecie mimo chwil słabości… Myśleliście kiedyś o tym
jakim „motorkiem napędowym” jesteście dla wielu ludzi? Jak to dzięki wam ludzie
mają ochotę i siłę na zmierzenie się z własnymi
życiowymi problemami? Bo ty wy pokazujecie nam, że nigdy nie ma sytuacji
bez wyjścia, zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie nawet w bardzo
beznadziejnej sprawie… - spojrzałam na Krzyśka i uśmiechnęłam się do niego.
- To co powiedziałaś… Było piękne wiesz? Rzadko mi się to
zdarza, ale wzruszyłem się… cholera wzruszyłam się no – spojrzał na mnie ze
łzami w oczach i uśmiechem na twarzy.
- Oj Krzysiu – przytuliłam go.
Później rozmawialiśmy
jeszcze długo. Siedział u mnie chyba do drugiej nad ranem, nie pamiętam kiedy
wyszedł, bo musiałam chyba wcześniej zasnąć.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Witam wszystkich!
Cieszę się, że coraz częściej tutaj zaglądacie i komentujecie. Dzięki za wszystkie miłe słowa. Jeżeli macie jakieś uwagi, skargi, prośby to śmiało - słucham :) Każda Wasza wskazówka jest dla mnie bardzo cenna. Pozdrawiam i zapraszam częściej ;) Linka :)
tego całego Tobiasza to uderzyłabym między oczy! Rozpieszczony i zazdrosny dzieciak...
OdpowiedzUsuńrozdział świetny:) dobrze, że Lilka powiedziała wszystko Krzysiowi:)
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Dziękuję :) Zapraszam częściej, zapewne będą się działy różne ciekawe rzeczy ;)
OdpowiedzUsuńwiesz, już drugi rozdział z rzędu mam łzy w oczach;) a co najdziwniejsze jest to, że Lilka jest strasznie podobna do mnie (w sensie tego szacunku do siatkówki i siatkarzy).
OdpowiedzUsuńciekawi mnie co będzie się działo dalej. na pewno przeczytam ;)
również piszę bloga:
http://you-used-to-captivate-me.blogspot.com/
zapraszam do czytania;)
pozdrawiam.
Dopiero teraz znalazłam Twój komentarz, przepraszam ;* Obiecuję, że zajrzę do Ciebie w wolnej chwili :)
Usuń