Kolejne dni mijały bardzo szybko. Michał wrócił do
treningów, bo z kostką było już wszystko w porządku. Przez ten pierwszy tydzień
starałam się spędzić z każdym z nich trochę czasu, aby ich lepiej poznać. Udało
mi się to, bo po tygodniu wiedziałam już o nich bardzo dużo. Oni o mnie z
resztą też. Przyzwyczaili się do tego, że co wieczór spotykali się wszyscy u
mnie w pokoju. Graliśmy w karty, rozmawialiśmy, oglądaliśmy filmy, śmialiśmy
się. Czasami wpadał nawet sztab trenerski, Olek, statystycy i doktor. Wtedy to
dopiero było wesoło. Męczyli Anastasiego polskimi łamańcami językowymi, a Igła
zbierał nowy materiał filmowy. Z nim dogadywałam się najlepiej. W sumie można
powiedzieć, że w niektórych sytuacjach rozumieliśmy się bez słów. Winiarski
oczywiście wypeplał reszcie co mu o nich powiedziałam wtedy w gabinecie
fizjoterapeutycznym. Każdy z nich traktował mnie wreszcie jak jednego ze swojej
„bandy” i nie mieli już oporów co do mojej płci. Igła nie mógł odpuścić
obejrzenia albumu ze zdjęciami, który stał na mojej półce. Rozmawialiśmy tego
wieczora ponad trzy godziny. Opowiadał mi trochę o Arku i ich przyjaźni, o tym
co najmilej wspomina i o tej dramatycznej chwili, którą chciałby wymazać z
pamięci. Z innymi także dogadywałam się bardzo dobrze. Wiedzieli, że w każdej
chwili mogą do mnie przyjść jeżeli będą czegoś potrzebowali. Niekoniecznie
musiała by to jakaś pomoc medyczna, przychodzili po prostu pogadać.
Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, nieraz o ich problemach, wątpliwościach,
rozmawialiśmy o wszystkim… Nie mieli przede mną jakiś zachamowań. W sobotę
odwiedził mnie Radek. Poznałam go z wszystkimi chłopakami, później poszliśmy na
spacer do spalskiego lasu. Był trochę podłamany, bo pokłócił się z Angelą… Nie
chciał za bardzo mnie martwić, ale ja widziałam, że coś się między nimi
niedobrego dzieje. Czas mijał bardzo szybko. Na moim komputerze miałam już
kilka pokaźnych folderów z fotkami, jakie zrobiłam chłopakom. Zdjęcia z basenu,
siłowni, hali wszystko było udokumentowane. Z Tobiaszem nie miałam okazji
spędzać zbyt dużo czasu, bo każde z nas zajmowało się swoimi obowiązkami. Przy
bliższym poznaniu odczuwałam jednak między nami jakiś dystans, niewidzialny
mur, który nas dzielił. Miałam wrażenie, że ma on do mnie pretensje o to, że
także jestem na stażu. Uważał, że tylko on powinien tu pracować. Wiele razu
tłumaczyła mu, że przecież każde z nas ma swoje zajęcia i jedno drugiemu nie
wchodzi w paradę, ale widocznie nie docierało to do niego.
________________________________________________________
Był piątkowy wieczór. Siedziałam wykończona w pokoju i starałam
się powoli ogarnąć walizkę i wszystko co muszę spakować z powrotem. Nie mogłam
uwierzyć, że moja wspaniała przygoda dobiega już końca, i że w niedzielę rano
będę musiała się ze wszystkimi pożegnać. Należę do osób, które bardzo szybko
przywiązują się do ludzi i źle znoszą rozstania. Nie myślałam, że będzie mi tak
ciężko. Jadąc tutaj wiedziałam, że to tylko dwa tygodnia i koniec… Już na samym
wstępie obiecałam sobie, że nie będę się przyzwyczajać, wdawać z nikim w
bliższe relacje, a już na pewno nie w przyjaźnie. Początkowo nawet mi to
wychodziło, ale kiedy już się wszyscy zapoznaliśmy i zaczęliśmy spędzać z sobą
coraz więcej czasu to samo jakoś przyszło. Czułam się tutaj jakbym była wśród
rodziny, a oni wcale mi tego toku myślenia nie próbowali zmieniać, wręcz
przeciwnie. Będzie mi strasznie brakowało Gumy, który zawsze służył dobrą radą,
Winiara – człowieka orkiestry i największego zgrywusa w kadrze, przy którym
zapominasz co to oznacza słowo „nuda”. Na pewno będę tęskniła za Łukim –
wiecznym optymistą i za tym naszym Drzewkiem, który ma zawsze tyle cierpliwości
do wszystkich. Swoją drogą to od zawsze podziwiałam Marcina za to niezwykłe
opanowanie nawet w najbardziej stresujących sytuacjach. Smutno będzie rozstać
się też z Dzikiem – kolejnym człowiekiem orkiestrą i z Zibim i jego żartami. Za
szalonym Kurasiem też będę tęsknić podobnie jak za Ruckiem i tymi jego
rękawkami. Brakować mi będzie Ryszego i tych jego mądrości, Cichego Pita, który
wcale nie jest taki cichy i Kosy z tym jego specyficznym poczuciem humoru.
Jednak najbardziej z nich wszystkich tęsknić będę za Krzyśkiem, tą jego kamera
i niepoprawnym poczuciem humory. Nigdy jeszcze nie spotkałam człowieka, który
zawsze znajdzie wyjście z każdej sytuacji, nawet jeśli jest ona beznadziejna.
On zawsze widzi to przysłowiowe światełko w tunelu i słońce po burzy…
Siedziałam tak chyba z dobre pół godziny patrząc w jeden punkt i myśląc co to
będzie w niedzielę rano, kiedy trzeba się będzie pożegnać. Jednak z chwili
zamyślenia wyrwał mnie wpadający do pokoju Kurek:
- Puka się! Ty się chyba nigdy nie nauczysz…
- Pffff nie pukałem
przez tyle czasu, to myślisz, że dwa dni przed końcem zgrupowania zacznę? –
wyszczerzył do mnie ząbki.
- Szczerze? To przestałam na to liczyć już drugiego dnia...
- A no właśnie – zaśmiał się- Ale teraz tak na poważnie masz
coś w planach na wieczór?
- Nie wiem czy nie będziemy mieć odprawy, ale chyba nic
szczególnego nie planuję.
- No to może wpadniesz do mnie i Winiara i obejrzymy sobie
jakiś film co?
- Nie wiem Bartek, dzisiaj jakoś nie mam na nic nastroju…
- Stało się coś? –
usiadł obok mnie na łóżku – Hej Lilka – podniósł moją brodę do góry – Widzę, że
coś ci jest – spojrzał mi w oczy.
- Nic mi nie jest – uśmiechnęłam się lekko.
- Tak, jasne. Oszukiwać to możesz kogoś innego, ale nie mnie…
Przecież widzę – spojrzał na mnie.
- Serio nic mi nie jest – zacisnęłam usta – Wszystko w
porządku tylko…
- Tylko co?
- Tylko jest mi trochę smutno, że już w niedzielę kończy się
zgrupowanie, fajnie mi tu z wami i mogłabym w sumie jeszcze trochę zostać.
- No to ja nie widzę problemu, abyś została – uśmiechnął się.
- Ale ja widzę, kończy mi się przecież staż i nic na to nie
możemy poradzić – spojrzałam na niego i starałam się lekko uśmiechnąć, ale
wnioskując po minie Bartka nie bardzo mi to wyszło.
- Do niedzieli jeszcze trochę czasu – objął mnie ramieniem,
a ja oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Bartek pogładził moje włosy i
cmoknął mnie w czoło. – Ja też nie chcę, abyś kończyła ten staż…
- Bartek?
- Hmmm – powiedział opierając głowę o moją.
- Dzięki za wszystko, za to że jesteś tu teraz ze mną i
ogólnie za to, że byłeś – wtuliłam się w niego bardziej.
- Nie dziękuję mi, bo nie masz za co. W końcu od czego są
przyjaciele nie?- uśmiechnął się do mnie serdecznie. Nie odpowiedziałam już
nic, bo czułam ścisk w gardle i wiedziałam, że jeżeli coś jeszcze powiem to po
prostu się rozryczę. Zrobiło mi się strasznie miło, nazwał mnie przyjaciółką, a
tym mianem nie darzy się osoby, która jest obojętna. Więc jednak cieszy się, że
mnie poznał.
- To jak? – z zamyślenia wyrwał mnie głos Bartka.
- Ale co jak? – spytałam lekko zdezorientowana.
- Lilka! Mówię do ciebie od jakiś pięciu minut i wymieniłem
ci chyba wszystkie filmy jakie zaproponował Winiarski, a ty minie nie słuchasz
– szturchnął mnie lekko w bok.
- Słucham, słucham tylko się zamyśliłam – uśmiechnęłam się
do niego – Możesz powtórzyć?
- Oj Lilka, Lilka – wstał i pokręcił głową – Wpadnij
wieczorem to sama coś wybierzesz, ja tymczasem idę odgruzować pokój.
- No pa, pa – rzuciłam w jego kierunku gdy wychodził z pokoju.
Westchnęłam głęboko i zebrałam się w sobie, aby zadzwonić do
mamy. Wykręciłam numer, ale odezwała się automatyczna sekretarka, po chwili
spróbowałam ponownie, ale znów to samo. Wybrałam numer Radka i nacisnęłam
funkcję ”zadzwoń”. Czekałam dosyć długo, ale w końcu odebrał
- Jak się miewa mój braciszek? – zapytałam
-….
- U mnie też dobrze. Powoli się już pakuję…A właśnie
przyjedziesz po mnie w niedzielę?
-…
- Cholera szkoda, no ale cóż. Praca to praca, a wyjazd w
delegację to już w ogóle – zaśmiałam się – Nie martw się wrócę pociągiem.
-…
- Tak, tak obiecuję, że będę na siebie uważała. – w tym
momencie usłyszałam pukanie do drzwi- Dobra, wiesz co ja muszę kończyć bo ktoś
mi się do pokoju dobija.
-…
- Ja ciebie też, pa – odłożyłam telefon na stolik i powiedziałam
głośne „proszę”
- Hej! Mogę? – do pokoju wsadził głowę Krzysio
- Hej, zapraszam – uśmiechnęłam się lekko
- Wiesz tak sobie pomyślałem, że może miałabyś ochotę
porozmawiać, więc jestem – spojrzał na mnie i usiadł obok na łóżku.
- Z tobą zawsze – wysiliłam się na wymuszony śmiech.
- Dobra, a teraz tak prosto z mostu i szczerze ok? –
spojrzał mi w oczy
- O co ci chodzi? Przecież zawsze rozmawiamy szczerze… -
próbowałam jakoś wybrnąć z krępującej sytuacji.
- Powiedz mi czy czujesz się tutaj bezpieczna? – nadal
patrzył mi w oczy. To było właśnie jedną z jego wielu cech jakie mi się
podobały. Zawsze, ale to zawsze utrzymywał kontakt wzrokowy z osobą do której
mówił. Dla niektórych było to krępujące, ale ja już do tego przywykłam, bo sama
też zawsze staram się patrzeć w oczy rozmówcy.
- Co cię wzięło na takie pytania? Tak, raczej tak… Jestem tu
z wami prawie dwa tygodnie i nic mi jeszcze nie zrobiliście… - uśmiechnęłam się
lekko.
- Raczej tak… No to wiele wyjaśnia, zwłaszcza tą sytuację
dziś po obiedzie z Tobiaszem...
- Jaką sytuację? – próbowałam udawać, że o niczym nie wiem.
- Lila nie próbuj mnie oszukać! Słyszałem jak się dzisiaj
pokłóciliście. Wróciłem szybciej z treningu, bo nie najlepiej się czułem. Gdy
szedłem na piętro to usłyszałem krzyki dochodzące z twojego pokoju. Poznałem po
głosie, że jest u ciebie Tobiasz.
- Podsłuchiwałeś? – spytałam zdenerwowana patrząc na niego.
- Nie, no co ty. Dochodziły do mnie tylko urywki tego
wrzasku, ale jak już usłyszałem z twoich ust coś w stylu: „Ałaaa puść mnie idioto”
to szybko pobiegłem w waszym kierunku. Już dawno miałem go dorwać i powiedzieć
mu co o nim myślę, ale nie zdążyłem bo wypadł z twojego pokoju jak poparzony, a
ja tylko schowałem się w wnęce na korytarzu. Nie chciałem do ciebie iść, bo
wiem, że nie lubisz jak ktoś wtrąca się w twoje sprawy prywatne. Dopiero na
kolacji zauważyłem, że płakałaś… Wszyscy to widzieliśmy bo miałaś całe czerwone
oczy, ale żaden z nas bał się zapytać o co chodzi – spojrzał na mnie.
- Czy wy nie możecie interesować się sobą? Nie macie swojego
życia? – wrzasnęłam wstając z łóżka.
- Ale my się tylko o ciebie martwimy, ja się o ciebie
martwię…- zaczął tłumaczyć Krzysiek.
- Czy wy się kiedykolwiek o kogokolwiek martwiliście? –
byłam wkurzona już w całości.
- Wiem, że może nie
chcesz o tym rozmawiać, ale jeżeli on cię zastraszał albo….
- Albo co? Co jeszcze wymyślisz? To była po prostu zwykła
sprzeczka tak? – czułam, że moje nerwy długo nie wytrzymają.
- Doskonale cię rozumiem, daj mi wytłumaczyć przecież…
- Co ty mi chcesz tłumaczyć? – przerwałam mu w połowie
zdania – Nie! Właśnie nic nie rozumiesz! Bo co ty… co wy możecie wiedzieć o
prawdziwym życiu? Dla was liczą się tylko treningi i wygrane mecze, a co za tym
idzie sława, kasa i prestiż nic więcej! Nie spotykacie się na co dzień ze
zwykłymi ludzkimi problemami, bo przecież jedyne problemy jakie zaprzątają
głowę siatkarskich gwiazdeczek- to
której gazecie udzielić wywiadu, a dla której zrobić sesję zdjęciową! – moje
nerwy w tym momencie nie wytrzymały. Wybuchnęłam całą złością jaką w sobie gromadziłam
od tamtego spotkania z Tobiaszem i pech chciał, że oberwało się właśnie
Krzyśkowi… Nie odpowiedział już nic, tylko wstał i skierował się do drzwi.
Otworzył je i już chciał wychodzi, ale obrócił się jeszcze i rzucił bezbarwnym
głosem:
- Mam żonę, dzieci i raczej wiem co to zwykła ludzka codzienność… I na przyszłość proszę nie wrzucaj wszystkich
ludzi do jednego worka…- wyszedł zamykając za sobą drzwi, a ja usiadłam na
łóżku i się rozpłakałam.
ojoj to się Igiełce zebrało:/ ciekawi mnie jak to dalej będzie bo nie wierzę, że wszystkie Ich relacje tak po prostu się skończą...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i
zapraszam na kolejny rozdział:)
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Nie zawsze wszystko jest takie słodkie i miłe ;) Lilka ma charakterek :D Dziękuję, zaraz poczytam :)
UsuńPrzychodzę czytać 9 a tu już 10 xd
OdpowiedzUsuńhehehe :P
Czekam teraz na 11 i 12 :)
Widzisz jaka niespodzianka? Mam nadzieję, że pozytywna :) Jak dobrze pójdzie to zaraz dodam 11 :)
UsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam w wolnej chwili do mnie na opowiadanie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/02/07/rozdzial-21-kolejne-zmartwienie/
Dziękuję z miłą chęcia poczytam. Pozdrawiam i zapraszam częściej :)
UsuńDzięki bardzo, zaglądam do Ciebie często :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam ponownie! :)