czwartek, 7 lutego 2013

Rozdział 10


Kolejne dni mijały bardzo szybko. Michał wrócił do treningów, bo z kostką było już wszystko w porządku. Przez ten pierwszy tydzień starałam się spędzić z każdym z nich trochę czasu, aby ich lepiej poznać. Udało mi się to, bo po tygodniu wiedziałam już o nich bardzo dużo. Oni o mnie z resztą też. Przyzwyczaili się do tego, że co wieczór spotykali się wszyscy u mnie w pokoju. Graliśmy w karty, rozmawialiśmy, oglądaliśmy filmy, śmialiśmy się. Czasami wpadał nawet sztab trenerski, Olek, statystycy i doktor. Wtedy to dopiero było wesoło. Męczyli Anastasiego polskimi łamańcami językowymi, a Igła zbierał nowy materiał filmowy. Z nim dogadywałam się najlepiej. W sumie można powiedzieć, że w niektórych sytuacjach rozumieliśmy się bez słów. Winiarski oczywiście wypeplał reszcie co mu o nich powiedziałam wtedy w gabinecie fizjoterapeutycznym. Każdy z nich traktował mnie wreszcie jak jednego ze swojej „bandy” i nie mieli już oporów co do mojej płci. Igła nie mógł odpuścić obejrzenia albumu ze zdjęciami, który stał na mojej półce. Rozmawialiśmy tego wieczora ponad trzy godziny. Opowiadał mi trochę o Arku i ich przyjaźni, o tym co najmilej wspomina i o tej dramatycznej chwili, którą chciałby wymazać z pamięci. Z innymi także dogadywałam się bardzo dobrze. Wiedzieli, że w każdej chwili mogą do mnie przyjść jeżeli będą czegoś potrzebowali. Niekoniecznie musiała by to jakaś pomoc medyczna, przychodzili po prostu pogadać. Rozmawialiśmy o różnych rzeczach, nieraz o ich problemach, wątpliwościach, rozmawialiśmy o wszystkim… Nie mieli przede mną jakiś zachamowań. W sobotę odwiedził mnie Radek. Poznałam go z wszystkimi chłopakami, później poszliśmy na spacer do spalskiego lasu. Był trochę podłamany, bo pokłócił się z Angelą… Nie chciał za bardzo mnie martwić, ale ja widziałam, że coś się między nimi niedobrego dzieje. Czas mijał bardzo szybko. Na moim komputerze miałam już kilka pokaźnych folderów z fotkami, jakie zrobiłam chłopakom. Zdjęcia z basenu, siłowni, hali wszystko było udokumentowane. Z Tobiaszem nie miałam okazji spędzać zbyt dużo czasu, bo każde z nas zajmowało się swoimi obowiązkami. Przy bliższym poznaniu odczuwałam jednak między nami jakiś dystans, niewidzialny mur, który nas dzielił. Miałam wrażenie, że ma on do mnie pretensje o to, że także jestem na stażu. Uważał, że tylko on powinien tu pracować. Wiele razu tłumaczyła mu, że przecież każde z nas ma swoje zajęcia i jedno drugiemu nie wchodzi w paradę, ale widocznie nie docierało to do niego.

   ________________________________________________________
Był piątkowy wieczór. Siedziałam wykończona w pokoju i starałam się powoli ogarnąć walizkę i wszystko co muszę spakować z powrotem. Nie mogłam uwierzyć, że moja wspaniała przygoda dobiega już końca, i że w niedzielę rano będę musiała się ze wszystkimi pożegnać. Należę do osób, które bardzo szybko przywiązują się do ludzi i źle znoszą rozstania. Nie myślałam, że będzie mi tak ciężko. Jadąc tutaj wiedziałam, że to tylko dwa tygodnia i koniec… Już na samym wstępie obiecałam sobie, że nie będę się przyzwyczajać, wdawać z nikim w bliższe relacje, a już na pewno nie w przyjaźnie. Początkowo nawet mi to wychodziło, ale kiedy już się wszyscy zapoznaliśmy i zaczęliśmy spędzać z sobą coraz więcej czasu to samo jakoś przyszło. Czułam się tutaj jakbym była wśród rodziny, a oni wcale mi tego toku myślenia nie próbowali zmieniać, wręcz przeciwnie. Będzie mi strasznie brakowało Gumy, który zawsze służył dobrą radą, Winiara – człowieka orkiestry i największego zgrywusa w kadrze, przy którym zapominasz co to oznacza słowo „nuda”. Na pewno będę tęskniła za Łukim – wiecznym optymistą i za tym naszym Drzewkiem, który ma zawsze tyle cierpliwości do wszystkich. Swoją drogą to  od zawsze podziwiałam Marcina za to niezwykłe opanowanie nawet w najbardziej stresujących sytuacjach. Smutno będzie rozstać się też z Dzikiem – kolejnym człowiekiem orkiestrą i z Zibim i jego żartami. Za szalonym Kurasiem też będę tęsknić podobnie jak za Ruckiem i tymi jego rękawkami. Brakować mi będzie Ryszego i tych jego mądrości, Cichego Pita, który wcale nie jest taki cichy i Kosy z tym jego specyficznym poczuciem humoru. Jednak najbardziej z nich wszystkich tęsknić będę za Krzyśkiem, tą jego kamera i niepoprawnym poczuciem humory. Nigdy jeszcze nie spotkałam człowieka, który zawsze znajdzie wyjście z każdej sytuacji, nawet jeśli jest ona beznadziejna. On zawsze widzi to przysłowiowe światełko w tunelu i słońce po burzy… Siedziałam tak chyba z dobre pół godziny patrząc w jeden punkt i myśląc co to będzie w niedzielę rano, kiedy trzeba się będzie pożegnać. Jednak z chwili zamyślenia wyrwał mnie wpadający do pokoju Kurek:
- Puka się! Ty się chyba nigdy nie nauczysz…
- Pffff  nie pukałem przez tyle czasu, to myślisz, że dwa dni przed końcem zgrupowania zacznę? – wyszczerzył do mnie ząbki.
- Szczerze? To przestałam na to liczyć już drugiego dnia...
- A no właśnie – zaśmiał się- Ale teraz tak na poważnie masz coś w planach na wieczór?
- Nie wiem czy nie będziemy mieć odprawy, ale chyba nic szczególnego nie planuję.
- No to może wpadniesz do mnie i Winiara i obejrzymy sobie jakiś film co?
- Nie wiem Bartek, dzisiaj jakoś nie mam na nic nastroju…
 - Stało się coś? – usiadł obok mnie na łóżku – Hej Lilka – podniósł moją brodę do góry – Widzę, że coś ci jest – spojrzał mi w oczy.
- Nic mi nie jest – uśmiechnęłam się lekko.
- Tak, jasne. Oszukiwać to możesz kogoś innego, ale nie mnie… Przecież widzę – spojrzał na mnie.
- Serio nic mi nie jest – zacisnęłam usta – Wszystko w porządku tylko…
- Tylko co?
- Tylko jest mi trochę smutno, że już w niedzielę kończy się zgrupowanie, fajnie mi tu z wami i mogłabym w sumie jeszcze trochę zostać.
- No to ja nie widzę problemu, abyś została – uśmiechnął się.
- Ale ja widzę, kończy mi się przecież staż i nic na to nie możemy poradzić – spojrzałam na niego i starałam się lekko uśmiechnąć, ale wnioskując po minie Bartka nie bardzo mi to wyszło.
- Do niedzieli jeszcze trochę czasu – objął mnie ramieniem, a ja oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Bartek pogładził moje włosy i cmoknął mnie w czoło. – Ja też nie chcę, abyś kończyła ten staż…
- Bartek?
- Hmmm – powiedział opierając głowę o moją.
- Dzięki za wszystko, za to że jesteś tu teraz ze mną i ogólnie za to, że byłeś – wtuliłam się w niego bardziej.
- Nie dziękuję mi, bo nie masz za co. W końcu od czego są przyjaciele nie?- uśmiechnął się do mnie serdecznie. Nie odpowiedziałam już nic, bo czułam ścisk w gardle i wiedziałam, że jeżeli coś jeszcze powiem to po prostu się rozryczę. Zrobiło mi się strasznie miło, nazwał mnie przyjaciółką, a tym mianem nie darzy się osoby, która jest obojętna. Więc jednak cieszy się, że mnie poznał.
- To jak? – z zamyślenia wyrwał mnie głos Bartka.
- Ale co jak? – spytałam lekko zdezorientowana.
- Lilka! Mówię do ciebie od jakiś pięciu minut i wymieniłem ci chyba wszystkie filmy jakie zaproponował Winiarski, a ty minie nie słuchasz – szturchnął mnie lekko w bok.
- Słucham, słucham tylko się zamyśliłam – uśmiechnęłam się do niego – Możesz powtórzyć?
- Oj Lilka, Lilka – wstał i pokręcił głową – Wpadnij wieczorem to sama coś wybierzesz, ja tymczasem idę odgruzować pokój.
- No pa, pa – rzuciłam w jego kierunku gdy wychodził z pokoju.
Westchnęłam głęboko i zebrałam się w sobie, aby zadzwonić do mamy. Wykręciłam numer, ale odezwała się automatyczna sekretarka, po chwili spróbowałam ponownie, ale znów to samo. Wybrałam numer Radka i nacisnęłam funkcję ”zadzwoń”. Czekałam dosyć długo, ale w końcu odebrał
- Jak się miewa mój braciszek? – zapytałam
-….
- U mnie też dobrze. Powoli się już pakuję…A właśnie przyjedziesz po mnie w niedzielę?
-…
- Cholera szkoda, no ale cóż. Praca to praca, a wyjazd w delegację to już w ogóle – zaśmiałam się – Nie martw się wrócę pociągiem.
-…
- Tak, tak obiecuję, że będę na siebie uważała. – w tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi- Dobra, wiesz co ja muszę kończyć bo ktoś mi się do pokoju dobija.
-…
- Ja ciebie też, pa – odłożyłam telefon na stolik i powiedziałam głośne „proszę”
- Hej! Mogę? – do pokoju wsadził głowę Krzysio
- Hej, zapraszam – uśmiechnęłam się lekko
- Wiesz tak sobie pomyślałem, że może miałabyś ochotę porozmawiać, więc jestem – spojrzał na mnie i usiadł obok na łóżku.
- Z tobą zawsze – wysiliłam się na wymuszony śmiech.
- Dobra, a teraz tak prosto z mostu i szczerze ok? – spojrzał mi w oczy
- O co ci chodzi? Przecież zawsze rozmawiamy szczerze… - próbowałam jakoś wybrnąć z krępującej sytuacji.
- Powiedz mi czy czujesz się tutaj bezpieczna? – nadal patrzył mi w oczy. To było właśnie jedną z jego wielu cech jakie mi się podobały. Zawsze, ale to zawsze utrzymywał kontakt wzrokowy z osobą do której mówił. Dla niektórych było to krępujące, ale ja już do tego przywykłam, bo sama też zawsze staram się patrzeć w oczy rozmówcy.
- Co cię wzięło na takie pytania? Tak, raczej tak… Jestem tu z wami prawie dwa tygodnie i nic mi jeszcze nie zrobiliście… - uśmiechnęłam się lekko.
- Raczej tak… No to wiele wyjaśnia, zwłaszcza tą sytuację dziś po obiedzie z Tobiaszem...
- Jaką sytuację? – próbowałam udawać, że o niczym nie wiem.
- Lila nie próbuj mnie oszukać! Słyszałem jak się dzisiaj pokłóciliście. Wróciłem szybciej z treningu, bo nie najlepiej się czułem. Gdy szedłem na piętro to usłyszałem krzyki dochodzące z twojego pokoju. Poznałem po głosie, że jest u ciebie Tobiasz.
- Podsłuchiwałeś? – spytałam zdenerwowana patrząc na niego.
- Nie, no co ty. Dochodziły do mnie tylko urywki tego wrzasku, ale jak już usłyszałem z twoich ust coś w stylu: „Ałaaa puść mnie idioto” to szybko pobiegłem w waszym kierunku. Już dawno miałem go dorwać i powiedzieć mu co o nim myślę, ale nie zdążyłem bo wypadł z twojego pokoju jak poparzony, a ja tylko schowałem się w wnęce na korytarzu. Nie chciałem do ciebie iść, bo wiem, że nie lubisz jak ktoś wtrąca się w twoje sprawy prywatne. Dopiero na kolacji zauważyłem, że płakałaś… Wszyscy to widzieliśmy bo miałaś całe czerwone oczy, ale żaden z nas bał się zapytać o co chodzi – spojrzał na mnie.
- Czy wy nie możecie interesować się sobą? Nie macie swojego życia? – wrzasnęłam wstając z łóżka.
- Ale my się tylko o ciebie martwimy, ja się o ciebie martwię…- zaczął tłumaczyć Krzysiek.
- Czy wy się kiedykolwiek o kogokolwiek martwiliście? – byłam wkurzona już w całości.
 - Wiem, że może nie chcesz o tym rozmawiać, ale jeżeli on cię zastraszał albo….
- Albo co? Co jeszcze wymyślisz? To była po prostu zwykła sprzeczka tak? – czułam, że moje nerwy długo nie wytrzymają.
- Doskonale cię rozumiem, daj mi wytłumaczyć przecież…
- Co ty mi chcesz tłumaczyć? – przerwałam mu w połowie zdania – Nie! Właśnie nic nie rozumiesz! Bo co ty… co wy możecie wiedzieć o prawdziwym życiu? Dla was liczą się tylko treningi i wygrane mecze, a co za tym idzie sława, kasa i prestiż nic więcej! Nie spotykacie się na co dzień ze zwykłymi ludzkimi problemami, bo przecież jedyne problemy jakie zaprzątają głowę siatkarskich gwiazdeczek-  to której gazecie udzielić wywiadu, a dla której zrobić sesję zdjęciową! – moje nerwy w tym momencie nie wytrzymały. Wybuchnęłam całą złością jaką w sobie gromadziłam od tamtego spotkania z Tobiaszem i pech chciał, że oberwało się właśnie Krzyśkowi… Nie odpowiedział już nic, tylko wstał i skierował się do drzwi. Otworzył je i już chciał wychodzi, ale obrócił się jeszcze i rzucił bezbarwnym głosem:
- Mam żonę, dzieci i raczej wiem co to zwykła ludzka codzienność…  I na przyszłość proszę nie wrzucaj wszystkich ludzi do jednego worka…- wyszedł zamykając za sobą drzwi, a ja usiadłam na łóżku i się rozpłakałam.

 

7 komentarzy:

  1. ojoj to się Igiełce zebrało:/ ciekawi mnie jak to dalej będzie bo nie wierzę, że wszystkie Ich relacje tak po prostu się skończą...
    pozdrawiam i
    zapraszam na kolejny rozdział:)
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze wszystko jest takie słodkie i miłe ;) Lilka ma charakterek :D Dziękuję, zaraz poczytam :)

      Usuń
  2. Przychodzę czytać 9 a tu już 10 xd
    hehehe :P
    Czekam teraz na 11 i 12 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz jaka niespodzianka? Mam nadzieję, że pozytywna :) Jak dobrze pójdzie to zaraz dodam 11 :)

      Usuń
  3. Super ;)
    Zapraszam w wolnej chwili do mnie na opowiadanie http://peryferiesiatkarskie.blog.pl/2013/02/07/rozdzial-21-kolejne-zmartwienie/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję z miłą chęcia poczytam. Pozdrawiam i zapraszam częściej :)

      Usuń
  4. Dzięki bardzo, zaglądam do Ciebie często :)
    Pozdrawiam i zapraszam ponownie! :)

    OdpowiedzUsuń