- A ty gdzie mi zniknęłaś kwiatuszku? – zaśmiał się Winiar
łapiąc mnie w pasie i wyciągając na środek parkietu, gdy tylko pojawiłam się na
sali.
- Byłam u tego buraka Kurka, który nas olał bo cierpi na
migrenę – spojrzałam na Winiarskiego, który wybuchnął śmiechem.
- Serio? Biedny Batruś… Trzeba mu zanieść etopirynę- obrócił
mnie w rytm muzyki.
- Winiar kurde! Uprzedzaj co? Chcesz żebym tu wywinęła orła
na tym parkiecie? – zaśmiałam się.
- Nie martw się, ja cię zawsze złapię – znowu mnie obrócił.
Igła oczywiście szalał z kamerą i dokumentował całą naszą imprezę. Nie obeszło
się bez wspólnego karaoke, gdzie wszyscy razem z Andreą na czele odśpiewaliśmy
piosenkę: „Bo wszyscy Polacy to jedna rodzina” .Około godziny 22.00 kiedy
impreza trwała już na pełnych obrotach nie mogło zabraknąć hitów disco polo.
Winiar – specjalista muzyki zapodał „majteczki w kropeczki” i wszyscy obecni wylegli na
parkiet. Z początku wszyscy tańczyliśmy w kole, a potem ja zostałam wrzucona do
środka. Szybko dołączył do mnie Kuba i wywijaliśmy razem do kolejnej piosenki zespołu
Boys. Gdy z głośników popłynęło „ Lato, lato w Kołobrzegu” szybko znalazł się przy mnie Dziku krzycząc do Kuby: „odbijany”.
Bawiliśmy się świetnie. Sztab trenerski i statystycy zwinęli się gdzieś tak o
23.00, a u nas impreza dopiero się rozkręcała. Byliśmy żywym dowodem na to, że
bez alkoholu także można się świetnie bawić. Bartek nie pojawił się już do
końca imprezy, ale to jego problem. Zabawę i tańce skończyliśmy dopiero o
czwartej nad ranem. Zanim trochę posprzątaliśmy, rozłączyliśmy sprzęt i
pozbieraliśmy swoje rzeczy było grupo po piątej. Zaczłapałam się do pokoju. Za
chwilę wparowali za mną Zibi, Dziku, Piter i Kosa.
- A wy co tu robicie?
– spojrzałam na nich zdziwiona.
- Wpadliśmy w odwiedziny – wyszczerzył zęby Zbysiu.
- Myślałam, że jesteście tak samo padnięci jak ja i chcecie
się choć trochę przespać – wywróciłam oczami.
- Nie opłaca się – stwierdził Piter siadając na łóżku i
włączając mojego laptopa – Mogę nie?- spojrzał na mnie oczekując potwierdzenia.
- Jasne – spojrzałam na niego i pokręciłam głową – Czujcie
się jak u siebie – ucięłam.
- No to ja sobie w takim razie herbaty zrobię - rzuciła Kosa podchodząc do czajnika stojącego
na stoliku.
- Nie krępuj się… Mi też możesz przy okazji.
- No to zrób już wszystkim – wpadł na pomysł Dziku.
- Dobra chłopcy wy się tu bawcie, a ja zmykam pod prysznic –
porwałam swój ręcznik i pidżamę wchodząc do łazienki.
- Umyć ci plecki? –ZB9 znów suszył swoje ząbki- Chętnie
pomogę.
- Chyba śnisz słońce – weszłam do łazienki i zamknęłam za
sobą drzwi. Myłam się dobre dwadzieścia minut i liczyłam na to, że przez ten
czas opuszczą już mój pokój. Niestety myliłam się.
- A wy tu jeszcze siedzicie? – powiedziałam wychodząc z
łazienki owinięta w szlafrok od brata.
- A no tak i oglądamy zdjęcia- wychylił się zza laptopa
Piter.
- Rozumiem – uśmiechnęłam się – I dzięki za herbatkę Grzesiu
– posłałam buziaka w powietrzu do Kosy.
- Dla ciebie wszystko – wyszczerzył ząbki Kosok.
- Dobra chłopcy sunąć dupcie!- wcisnęłam się na moją poduszkę
między Piotrka i Zbyszka. Oboje leżeli rozłożeni na moim łóżku, wbiłam się w
środek, bo też chciałam pooglądać zdjęcia. W ich nogach drzemał już jednym
okiem zwinięty w kłębek Dziku, a obok niego układał się do spania Kosa.
- Chyba nie chcecie tu wszyscy dzisiaj spać? – nie kryłam
mojego zdziwienia w głosie.
- Nie no co ty, ma tak tylko na chwilkę – mruknął otwierając
jedno oko Michał.
- Taaa jasne – rzucił Bartman opierając się o moje ramie i
przykrywając kołdrą.
- Zibi co ty do cholery robisz, mogę wiedzieć? – spojrzałam
na niego.
- Przykrywam nas, bo jest zimno – uśmiechnął się i podał
drugi koniec kołdry Pitowi. Siedzieliśmy tak jeszcze i rozmawialiśmy jakieś pół
godzinki, może trochę dłużej. Sama nie wiem kiedy usnęłam.
_______________________________________________________________________
Obudziłam się z głową na ramieniu Piotrka. Na moich nogach
spał zwinięty w kłębek Dziku. Zibi leżał odwrócony na brzuchu, z ręką
wyciągniętą na mnie i Picie. Kosy nie było w pokoju, widocznie obudził się
wcześniej i poszedł do siebie.
- Chłopaki wstajemy – mruknęłam zaspanym głosem.
- Jeszcze pięć minut – mruknął Misiek przewracając się na
drugi bok.
- Piter uważaj! – wrzasnęłam w ostatniej chwili łapiąc
mojego laptopa spadającego z jego kolan na ziemię.
- Nie krzycz, błagam… Łeb mi pęka – warknął Zibi i wreszcie
wziął ze mnie swoją ciężką łapę.
- Spoko sytuacja pod kontrolą – Piotrek wziął ode mnie
laptopa i odłożył go na biurko, potem przetarł oczy- Trzeba się ruszyć –
uśmiechnął się do mnie.
- Wypadałoby, mieliśmy tylko pooglądać zdjęcia i o spaniu
nie było mowy – mruknęłam wstając z łóżka i owijając się szlafrokiem. – A z
resztą nie będę wytykała placami osoby, która stwierdziła, że spać to się już
nie opłaca… - posłałam Piotrkowi znaczące spojrzenie.
- Uwielbiam jak się złościsz – poczochrał moje włosy.
- Piter! A z resztą… Jeszcze się nie czasałam – uśmiechnęłam
się. Idąc do łazienki wzięłam po drodze przygotowaną wczoraj sukienkę i komplet
biżuterii. – Piotruś mam do ciebie prośbę! Jak wyjdę to chciałabym, aby w moim
pokoju nie było już gości – spojrzałam znacząco na śpiących w najlepsze
chłopaków –Zrób coś z tym, bo muszę się na spokojnie spakować do reszty –
rzuciłam jeszcze wchodząc do łazienki. Spędziałam tam dobre 20 minut, aby
doprowadzić się do stanu używalności po nieprzespanej i męczącej nocy. Gdy
wyszłam Nowakowskiego i Kubiaka już nie było, ale w moim łóżku spał sobie
jeszcze w najlepsze Bartman.
- Zbigniewie! – wrzasnęłam nad jego uchem- Wstajemy, taki
piękny dzień – zaczęłam odsłaniać roletę w oknie. Jednocześnie do pokoju zaczęły
przebijać jasne promienie porannego słońca.
- Nieeee, wyłącz to światło – mruknął Zibi otwierając jedno
oko.
- Wstawaj, zaraz śniadanie- spojrzałam na niego.
- A możesz mi przynieść? – poruszał swoimi brwiami.
- Nie ma tak dobrze leniu! W ogóle to wypad z mojego łóżka,
ale to już! – rzuciłam w niego z całej siły poduszką i ściągnęłam z niego
jednym, zamaszystym ruchem kołdrę.
- O nie! Teraz to przesadziłaś... – odrzucił we mnie poduszką.
- A masz!!! – w kierunku Zbyszka poleciała kolejna poduszka
i koc, który miałam pod ręką. Bitwa zaczęła się na dobre.
- Czekaj… Niech cię tylko złapię – wyskoczył z łóżka i
podbiegł do mnie zawijając mnie w koc. Szarpałam się i próbowałam wydostać, ale
wygrał swoją siłą. Zawinął mnie w kokon i przerzucił przez swoje ramię. Ze
śmiechu nie miałam siły nawet się bronić. Zibi także miał niezły ubaw.
Wierzgałam nogami, ale na nic się to zdało. Zadowolony, że dopiął swego wyszedł
ze mną na korytarz i skierował się w stronę swojego pokoju. Musieliśmy narobić
niezłego hałasu naszymi krzykami i śmiechem, bo momentalnie wszyscy wylegli z
pokojów zobaczyć co się dzieje. Guma i Możdzi pokręcili tylko głowami i zaszyli
się w pokoju z powrotem. Winiarski stwierdził, że pomoże Bartmanowi i złapał
mnie za nogi. Z pokoju wystawił także głowę Kurek, ale gdy tylko zobaczył mnie
i Zbyszka szybko ją schował. Zostałam zaniesiona do pokoju chłopaków i rzucona
na łóżko Dzika.
- Wygrałem! – powierział z tryumfem w głosie Zbyszek.
- Bo miałeś przewagę siłową – zaczęłam się z nim sprzeczać –
Poczekaj następnym razem! Przypakuję trochę na siłowni i się policzymy…-
Wszyscy obecni w pokoju wybuchnęli śmiechem. Zbyszek szybko się ogarnął i
mogliśmy schodzić na śniadanie.
- Chwila, chwila! Jak już mnie tu przytaszczyłeś, to na
stołówkę też możesz – wystawiłam język do Bartmana śmiejąc się.
- Wskakuj na barana! – nachylił się tak, abym mogła sięgnąć.
- No coś ty głupku… Żartowałam tylko – zaczęłam się śmiać.
- Ale ja wcale nie żartuję- zawołał Dziku łapiąc mnie na ręce
i wsadzając na plecy Zbyszka.
- Kolejny nienormalny – warknęłam do Dzika – I co sobie
trener o nas pomyśli…
- Po nas to już wie czego się może spodziewać, lepiej myśl
co pomyśli o tobie – zaczął się nabijać Winiarski.
- No jak to co?- wtrącił się Dziku – Będzie się ciszył, że
tak bardzo się lubimy, dobrze dogadujemy i przyjaźnimy z nasza stażystką.
- Taa… Aż za bardzo – ucięłam i kopnęłam Zbyszka lekko w
tyłek- No to wio koniku!- Zaczął zbiegać ze mną ze schodów a za nim Winiarski i
Kubiak. Wparowaliśmy tak jako ostatni na stołówkę, a Zibi postawił mnie na
podłogę przy stoliku.
- Siadaj sobie, a my ci przynaiesiemy śniadanko –
wyszczerzył się do mnie Misiek.
- Daj spokój, nie będę was wykorzystywała – spojrzałam na
nich.
- Siadaj! – powiedzieli wszyscy trzej chórkiem.
- No dobra, dobra… - zajęłam miejsce przy stoliku, a chłopcy
przynieśli mi kanapki i sałatkę. Przysiadł się do nas Rucek z Kosokiem i
śniadanko minęło w całkiem dobrym towarzystwie. Po drugiej stronie sali
siedział Bartek, który raz po raz spoglądał na nasz stolik, a gdy tylko nasze
spojrzenia się spotkały to odwracał wzrok. Chyba nadal jest na mnie wkurzony, z
tym, że ja nie wiem o co… Po śniadaniu poszłam do gabinetu fizjoterapeutycznego
pozabierać swoje rzeczy. Gdy wracałam do pokoju spotkałam go na korytarzu.
- Bartek! Poczekaj chwilkę- złapałam go za ramię.
- Nie mogę, spieszę się – burknął.
- Gdzie się spieszysz? Przecież nie macie dzisiaj treningu…
- Muszę jeszcze dopakować torbę- rzucił wchodząc do pokoju.
Westchnęłam cicho i poszłam do siebie. Nie chce ze mną rozmawiać to nie…
Dopakowałam wszystkie możliwe rzeczy jakie jeszcze znalazłam na półkach i
domknęłam swoją wielką walizkę. Chciałam zadzwonić do Radka, ale nie odbierał
ode mnie telefonu. Włączyłam po cichu muzykę w laptopie i rzuciłam się na
łóżko, do obiadu mieliśmy czas, aby się popakować, a po obiedzie mieliśmy
wyjechać ze Spały. Byłam kompletnie wykończona po nieprzespanej nocy więc leżąc
tak sobie i słuchając muzyki przysnęłam na chwilkę. Ze znu wybudziło mnie ciche
pukanie do drzwi.
- Nie ma nikogo! – wrzasnęłam i nakryłam się kocem po same
uszy.
- Cześć młoda! – usłyszałam głos Winiarskiego wchodzącego do
pokoju – Śpisz?
- Już nie…- usiadłam na łóżku, bo nie miałam ochoty tłumaczyć
mu, że jestem zmęczona i w ogóle…
- Wiesz… Przyszedłem pogadać – spojrzał na mnie dość
poważnie.
- Stało się coś? –zwlekłam się z łóżka i usiadłam naprzeciwko
niego.
- Chodzi o Bartka… Od wczoraj jest jakiś taki dziwny, do
wszystkich warczy, nie uśmiecha się…
- Może ma gorszy dzień? Jeżeli liczysz na to, że pójdę z nim
pogadać, to od razu uprzedzam twoje pytanie, nie pójdę! Ze mną też nie miał
dzisiaj ochoty na rozmowę…
- Najbardziej to czepia się do Zibiego i ja chyba wiem
czemu… Wydaje mi się, że Bartek jest…
- Co jest? – spojrzałma na Winiarskiego
- Jest po prostu o ciebie zazdrosny… Ja rozumiem, że my
wszyscy traktujemy cię tutaj jak młodszą siostrę, członka rodziny i
przyjaciółkę, ale Bartek chyba czuje do ciebie coś więcej…
- Winiar żartujesz sobie? – spojrzałam na niego zdziwiona i zaśmiałam się. –
Posłuchaj… To, że wygłupiałam się wczoraj i dzisiaj rano ze Zbyszkiem i
chłopakami, to przecież nic wielkiego. Tak jak powiedziałeś przyjaźnimy się
wszyscy i nic poza tym… Jadąc tutaj obiecałam sobie, że nie będę angażowała się
za bardzo w relacje damsko- męskie. Nic poza przyjaźnią, wspólną pracą… - spojrzałam na niego
- Ja to rozumiem, chłopaki z resztą też, ale jak widać chyba
nie Bartek… Powiem ci tak między nami, że jemu się ostatnio w życiu prywatnym
nie układa. Jakiś czas temu rozstał się z dziewczyną i od tamtej pory nie znalazł
nikogo odpowiedniego. Każdy z nas ma kogoś, żonę, dziewczynę, narzeczoną… Tylko
nie on i chyba czasami czuje się samotny. No i Igła wpadł na pomysł, żebyśmy
was razem wyswatali… - Michał spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Wy naprawdę jesteście nienormalni…
- Dlaczego, ale spójrz na to…
-Nie! Kategoryczne nie! Rozumiemy się? Nie było w ogóle
tematu i nic więcej o tym słyszeć nie chcę tak? A z Krzysiem to ja jeszcze
sobie porozmawiam…
- Ale nie krzycz na niego za bardzo, bo miałem ci nie mówić
– uśmiechnął się lekko – Idę do Marcina pograć w Diablo, a ty zajrzyj do Bartka
i spróbuj z nim porozmawiać.
- Taaa… Spróbuję – uśmiechnęłam się do niego gdy wychodził.
Posiedziałam jeszcze jakieś 5 minut i sama zwlekłam się w stronę drzwi. Stanęłam
przed pokojem Kurasia i cicho zapukałam.
- Winiar kurde nie rób sobie jaj tylko właź – warknął nieźle
wkurzony.
- A zamiast Winiara mogę być ja? – zajrzałam do środka
pokoju.
- Jak musisz… - uciął po nosem.
- Bartek kurde no! O co ci chodzi? Od wczoraj jesteś jakiś
taki… dziwny.
- Wydaje ci się – spojrzał na mnie- Masz jakiś interes do
załatwienia? Odwiedzasz mnie w konkretnym celu? Bo nie ukrywam, że nie bardzo
mam czas… Chciałbym się spakować i …
- Tak odwiedzam cię w konkretnym celu! Chce z tobą wreszcie
porozmawiać, bo od wczoraj mnie unikasz… Tylko nie wiem czemu – spojrzałam na
niego z wyrzutem.
- Wcale cię nie unikam, po prostu mam gorszy dzień i tyle…
Nie zawsze muszę chodzić uśmiechnięty i pozytywnie nastawiony do życia, każdy
ma czasem jakieś problemy…
- Bartek…Rozmawiałam z Winiarskim i wiem co ci leży na
wątrobie – posłałam mu znaczące spojrzenie. – Znam was wszystkich od dwóch
tygodniu i wszyscy jesteście dla mnie tak samo ważni. Przyjaźnimy się, i tylko
i wyłącznie się przyjaźnimy…Nic więcej rozumiesz?
- Wczoraj ze Zbyszkiem wyglądało to zupełnie inaczej… -
spojrzał na mnie.
- Wiedziałam, że ciągle chodzi ci o Zibiego! Rany, my się
tylko wygłupialiśmy tak? Gdybyś nie zamknął się w pokoju i nas nie olał to
zapewne bawiłbyś się w najlepsze z nami.
- Nie sądzę… Ale dobra, mniejsza z tym. Rozmawiałem z
Krzyśkiem i znam szczegóły tej całej sytuacji z Tobiaszem. Mówiłem ci, że
musisz na niego uważać prawda?
- Prawda, prawda. Myślałam, że on jest inny, ale pomyliłam
się... - wbiłam wzrok w podłogę.
- O tych zdjęciach też mi powiedział… - spojrzał na mnie z
lekkim uśmiechem.
- Tak myślałam – oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
-A mógłbym je chociaż zobaczyć? -wystawił mi język
- Niestety nie, Przedpełski je zabrał i miał zutylizować –
uśmiechnęłam się i usiadłam obok niego na łóżku.
- To musiały być fajne foty… A jaka byłaby afera gdyby ten
baran pozwolił im ujrzeć światło dzienne- spojrzał na mnie i znów zaczęliśmy
się śmiać.
-Teraz to wydaje się nam śmieszne, ale jakby tak naprawdę
było to nie chcę myśleć nawet co mogło by się stać. Ty mógłbyś wylecieć z
klubu, ja z uczelni…
- No ale wiesz…Są też tego dobre strony. Niejeden chciałby
mieć „foto romans” z taką piękną kobietą – wyszczerzył do mnie swoje białe
ząbki- A ja mam to szczęście, że mogę nazywać ją swoją przyjaciółką.
- Oj Bartuś – poczochrałam jego włosy – Kochany jesteś
wiesz?
- Wiem – zachichotał i objął mnie ramieniem całując w czoło
– No to między nami wszystko po staremu tak? Nie gniewamy się już na siebie?
- Chciałeś powiedzieć, że to ty się już na mnie nie gniewasz
i nie obrażasz- szturchnęłam go lekko w bok.
-No dobra, dobra – zaśmiał się – Ale opowiesz mi coś? –
spojrzał na mnie.
- A co mam ci opowiedzieć? – uśmiechnęłam się.
- Jak to było z twoim partnerem Andrzejem…
- Skąd ty to wiesz? O nie! Krzychu normalnie już nie żyje…
- Daj spokój, przecież się przyjaźnimy więc mam prawo
wiedzieć.
- W sumie masz rację… Ale szczerość za szczerość?
- Jak zawsze – wyszczerzył po raz kolejny swoje ząbki.
- Z Andrzejem to było tak, że na początku nam się nie bardzo
układało, potem zaczęło być jak w prawdziwej bajce tylko po to, aby po jakiś
trzech latach wspólnej znajomości i bycia ze sobą poinformował mnie, że tak
naprawdę nigdy nic do mnie nie czuł i ogólnie to woli chłopców. Kolejnego dnia
przedstawił mi swojego wybranka serca, z którym mnie zdradzał… Chociaż nie wiem
czy słowo „zdrada” tutaj pasuje… - spojrzałam na Bartka.
- Krzysiek nie podał mi wszystkich szczegółów – Bartek
zacisnął usta, aby nie wybuchnąć śmiechem.
- Tak wiem… Z perspektywy czasu też się z tego śmieję, ale
wierz mi, że wtedy wcale do śmiechu mi nie było…
- Wiem co czułaś, bo jak także przez coś takiego
przeszedłem. No może nie aż tak, ale także przeżyłem bolesne rozstanie z
dziewczyną. Byliśmy razem od czterech lat i układało się nieźle, ale ona
później stwierdziła, że poświęcam jej za mało czasu. Zaczęła mnie szantażować,
że albo ona, albo siatkówka… Wybór był prosty i jednoznaczny… Podziękowałem jej
za „współpracę” i nadal robię to co kocham, może nie w pełni szczęśliwy, ale
zawsze…
- No to sam wiesz jak to czasami bywa, dlatego ja obiecałam
sobie, że już nigdy się nie zakocham… Przynajmniej nie w najbliższym czasie.
Dzięki temu wśród płci przeciwnej zyskałam wielu wspaniałych przyjaciół, ale
nigdy nie przekraczam tych relacji…
- Ja też mam problem, aby zaufać po raz kolejny. Chłopaki
się ze mnie śmieją, bo jako jedyny jestem sam, ale mi to wcale nie przeszkadza.
Jest mi dobrze tak jak jest – uśmiechnął się lekk
- Rozumiem cię. – uśmiechnęłam się do niego – Dobra, nie
przeszkadzam ci już, pakuj się.
- Ale przecież nikt cię nie wygania, zostań jeszcze – złapał
mnie za rękę i lekko pociągnął gdy chciałam wstać.
- Muszę jeszcze sama sprawdzić czy wszystko spakowałam i
miałam jeszcze zajrzeć do Olka. – uśmiechnęłam się – Miłego pakowania –
cmoknęłam go w policzek i skierowałam się w stronę drzwi – Cieszę się, że
wszystko sobie wyjaśniliśmy i jest między nami tak jak dawniej – posłałam mu
ciepły uśmiech wychodząc z pokoju.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dzisiaj troszkę dłuższy rozdział i kilka nutek do przesłuchania, żeby było śmieszniej. W końcu impreza to impreza ;) Pozdrawiam i dziękuję za Waszą obecność :)
Witam :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba rozdział! Zapraszam do mnie, na już V rozdział .
Pozdrawiam ♥
Dziękuję :) Z miłą chęcią poczytam :)
Usuńoj zazdrosny Bartuś;) mi się wydaje, że między Nimi i tak będzie coś więcej:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Pożyjemy - zobaczymy ;)
UsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńA mi długość się podoba, bo wolę takie dłuższe :). Czy facet zawsze = się z zazdrością?;p
OdpowiedzUsuńNowe rozdziały na:
http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
Pozdrawiam i zapraszam serdecznie ;)
Faceci to z pozoru zazdrośnicy ;) Dzięki, również pozdrawiam :)
Usuń