Rano wstałam zdecydowanie z lepszym humorem. Chłopcy chyba
też jakoś przetrawili wczorajszą porażkę i wszystko wróciło do normy. Trener
jasno zaznaczył, że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Teraz należy się
skoncentrować na kolejnym spotkaniu z Argentyną. Niby nie jest to trudny
przeciwnik, ale na pewno nie można go lekceważyć, co też ciągle uświadamia
każdemu z nas trener. Ubrałam się, zaścieliłam łóżko i zeszłam na śniadanie,
przy windach spotkałam Krzysia.
- Cześć Lila - przywitał się z uśmiechem na ustach - Jak
spałaś?
- Witaj Krzysiu. Niezbyt dobrze, ale jakoś żyję -
uśmiechnęłam się.
- No to mogę cię pocieszyć tym, że my także z Łukaszem
mieliśmy dzisiaj kłopoty ze snem.
- No dokładnie - wtrącił podchodzący do nas Ziomek -
Jakbyśmy wiedzieli, że także cierpisz na bezsenność to wpadlibyśmy na ploty.
- Następnym razem
przyjdźcie - puściłam im oko i razem wsiedliśmy do windy. Śniadanie
zjedliśmy dość szybko i sprawnie udaliśmy się na trening. Od godziny 10.00
siedzieliśmy na hali. Podczas przerwy między jedną częścią treningu, a drugą
podszedł do mnie Bartek.
- Witam naszą fizjoterapeutkę - uśmiechnął się.
- Hej - odwzajemniłam uśmiech - Jak się czujesz?
- Już dobrze i właśnie chciałem ci serdecznie podziękować…
- Nie musisz mi dziękować, to moja praca i tyle.
- Praca swoją drogą, ale wcale nie musiałaś ze mną siedzieć
i mnie pilnować - spojrzał mi w oczy.
- Oj Bartek daj spokój - uśmiechnęłam się i poklepałam go po
ramieniu - Zmykaj na boisko trenować asy serwisowe.
- No dobra już idę - mruknął i spojrzał na mnie - Co robisz w przerwie
do obiadu?
- Nie wiem, zależy od Olka.
- Jakbyś miała wolne, to mogę na chwilkę do Ciebie wpaść.
- A coś się stało?
- Nie, tak chciałem pogadać…
- Ok, to przyjdź jak chcesz - uśmiechnęłam się lekko i
odprowadziłam go wzrokiem na boisko. Po
treningu spakowałam rzeczy i udałam się wraz z Olkiem do ośrodka. Jak na złość
tą godzinkę do obiadu miałam wolną. Włączyłam laptopa i sprawdziła maila.
Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi… „Kurek” - pomyślałam.
- Proszę.
- Hej to ja - zza drzwi pojawiła się głowa Bartka - Mogę?
- Tak wejdź - uśmiechnęłam się lekko i wyłączyłam laptopa-
Napijesz się czegoś?
- A co masz dobrego? - wyszczerzył ząbki siadając na moim
łóżku.
- To zależy na co masz ochotę - spojrzałam na niego. W tym
momencie do pokoju wpadł bez pukania
ucieszony Zibi.
- Cześć i czołem! Lilka porywam cię dzisiaj. - mówił z
uśmiechem nie zważając na Bartka siedzącego na moim łóżku.
- Gdzie? - spojrzałam na niego zdzwiona - A tak poza tym to
napijesz się czegoś skoro już wpadłeś w odwiedziny? -spojrzałam na niego.
- A co proponujesz?
- Rany - przewróciłam oczami - Następny! - Mogę wam
zaproponować herbatkę, albo kawę- spojrzałam na nich.
- Eeee tam, ja z Tobą piję tylko wódkę - zachichotał Zibi, a
Bartek zmierzył go od góry do dołu.
- To ja zrobię herbatę - rzuciłam i zajęłam się jej
przygotowaniem.
- To co dasz się dzisiaj porwać po południu? - drążył temat
Zibi.
- Jak mi powiesz gdzie to się może zastanowię - spojrzałam
na niego uważnie.
- Niespodzianka - odpowiedział z tajemniczym uśmiechem.
- A wy nie macie treningu po południu?
- Mamy siłownię wieczorem po kolacji - Zibi nadal cieszył
mordkę. - To co zgadzasz się?
-No nie wiem… Jak mi powiesz…- nie zdążyłam dokończyć bo
przerwał mi w połowie.
- Nie powiem bo to niespodzianka, czyli jesteśmy umówieni -
podszedł do mnie i cmoknął mnie w policzek - No to do zobaczenia - wyszeptał i
wybiegł z pokoju. Spojrzałam na lekko zdezorientowanego Kurka.
- To ja się chyba będę powoli zbierał… Nie chcę ci
przeszkadzać - wstał z miejsca na którym siedział.
- Daj spokój Bartek, nie przeszkadzasz to po pierwsze, a po
drugie to nie przejmuj się Zibim. Ja też nie wiem o co mu chodziło - posłałam
mu lekki uśmiech i podałam kubek z herbatą.
- Lila? Mogę mieć do ciebie trochę bezpośrednie pytanie? -
spojrzał na mnie.
- Skoro musisz - uśmiechnęłam się - Pytaj proszę.
- Ty jesteś ze Zbyszkiem? - wypalił z grubej rury wbijając
we mnie te swoje błękitne tęczówki. Spowodował to, że zakrztusiłam się łykiem
herbaty.
-Skąd w ogóle taki pomysł? Bartek!
- No co? - spojrzał na mnie - On sprawia takie wrażenie…
- Kurde no! - prychnęłam- Wy jednak wszyscy jesteście
nienormalni! Ile razy można wam tłumaczyć, że z każdym z was się przyjaźnię i
nic poza tym?! - wstałam wkurzona z krzesła.
- Tylko zapytałem, nie chcę się znów z tobą kłócić…
- To po co zaczynasz takie durne tematy? Bartek my nie
potrafimy normalnie rozmawiać, bo każda nasza rozmowa kończy się kłótnią,
dosłownie każda - mówiłam podniesionym głosem.
- Zawsze się do czegoś przyczepisz, zawsze masz do minie jakieś „ale” i
ciągle ci coś nie pasuje…
- Lila, chciałem po prostu wiedzieć, bo… A zresztą…
- „Chciałem wiedzieć” no właśnie problem jest w tym, że ty
zawsze chcesz wszystko wiedzieć o mnie i o tym co robię, a o sobie mówisz
niewiele… Bartek tak nie wygląda przyjaźń!
- Nie przyszło ci do głowy, że ja może nie chciałbym, aby
była to tylko zwykła przyjaźń? - powiedział cicho patrząc mi w oczy.
- Skoro nie chcesz się ze mną przyjaźnić, to wymagam od
ciebie, abyś mnie chociaż tolerował… Nikt cię nie zmusza do tego, abyś darzył mnie sympatią, ale
tolerować mnie musisz. A w ramach tolerancji nie wkurzaj mnie przynajmniej i
nie wyprowadzaj codziennie z równowagi. - mówiłam o wiele bardziej podniesionym
głosem niż wcześniej, o dziwo Bartek nie przerywał mi tylko słuchał tego co mam
do powiedzenia.- Obiecuję ci, że ograniczę nasze kontakty do końca pobytu w
Londynie do minimum. Będziemy rozmawiali tylko i wyłącznie o sprawach
służbowych. Zresztą jeżeli nie chcesz mojej pomocy fizjoterapeutycznej to
zawsze możesz iść do Olka, nikt cię nie prosi, żebyś przyłaził do mnie. - w tym
momencie podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu.
- Jeżeli tego chcesz, to ja także będę schodził z twoich
oczu do końca Olimpiady i najlepiej już w ogóle… - uciął patrząc na mnie
smutnym wzrokiem i wyszedł z pokoju. Byłam strasznie wkurzona, włączyłam
laptopa i słuchając muzyki rzuciłam się łóżko. Chwilę później usłyszałam
pukanie do drzwi.
- Nie ma mnie… - mruknęłam, ale nie podziałało, w drzwiach
pojawiła się głowa Winiarskiego.
- Hej, mogę? -
spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- Taa… - przybrałam pozycję siedzącą, a Misiek usiadł obok
mnie.
- Znowu pokłóciłaś się z Bartkiem? - spojrzał na mnie
znacząco.
- Jeżeli przyszedłeś to po to, aby prawić mi wywody, to
lepiej od razu wyjdź - warknęłam wstając z łóżka. Michał pociągnął mnie za rękę
i posadził z powrotem obok siebie.
- Lilka! Nie przyszedłem po to… Myślałem, że dasz mu się zaprosić
na ten spacer, i że wreszcie się pogodzicie, ale jak widzę nie wyszło - uciął.
- Jaki znowu spacer? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- No planował zabrać cię na spacer, na spokojnie
porozmawiać, iść na jakąś kawę…
- Nic takiego mi nie zaproponował - ucięłam.
- Może nie zdążył, bo zaczęłaś go opieprzać? - Misiek wbijał
we mnie swoje oczęta.
-Może… W każdym razie wpadł Zibi i powiedział, że po
południu ma dla mnie niespodziankę, nie wiem o co chodzi… - mruknęłam.
- Ja też nie wiem...- odpowiedział z lekkim uśmiechem - Idziesz
ze mną do Igły i Ziomka oglądać film?
- Nie dzięki, posiedzę w pokoju i przejrzę zdjęcia -
odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
- No jak chcesz, nie zmuszam cię - uśmiechnął się i
potarmosił moje włosy - Trzymaj się mała - powiedział wychodząc z pokoju. Do obiadu przeglądałam zdjęcia. Nie byłam w
nastroju na to, aby siedzieć z chłopakami i oglądać film. Po obiedzie Zbyszek
razem z Dzikiem zabrali mnie na kawę i ciacho. To była ta jego niespodzianka.
Chcieli iść jeszcze wieczorem na jakieś małe balety, ale ja nie miałam siły,
ani nastroju. Wróciliśmy na kolację, a potem chłopcy mieli trening na siłowni.
Wieczór spędziłam w pokoju samotnie. Rozmawiałam z mamą przez telefon. Była
dzisiaj u lekarza, bo strasznie źle się czuje. Powiedziała mi, że to jakiś
wirus i że szybko jej przejdzie bo dostała antybiotyk. Nie wiem na ile mam jej
wierzyć, a jak na złość Radek nie odbierał swojego telefonu. Mama mówiła, że
jest w pracy pracoholik jeden! Położyłam się dzisiaj wcześniej. Przed
zaśnięciem analizowałam po raz kolejny rozmowę z Bartkiem i po raz kolejny
zatrzymywałam się na jego „ nie chciałbym, aby to była tylko zwykła przyjaźń”.
Jak nie zwykła przyjaźń to co? Najbardziej zastanawiało mnie słowo „tylko…”
„Wszyscy faceci są nienormalni!” - myślałam zasypiając.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Tak jak wspominałam wczoraj mam w zapasia kilka rozdziałów, więc kolejny oddaję dziś w Wasze ręce. Same oceńcie jakość. Ja nie uważam tego rozdziału za najbardziej ambitny, no ale cóż... Pozdrawiam! ;*
Dzięki temu (i innym rozdziałom) utrzymujesz mnie w przekonaniu, że faceci to świnie (a zwłaszcza Kurek) :P
OdpowiedzUsuńRozdział (jak zwykle) ŚWIETNY!
Szczerze to też chciałabym pójść na ciacho ze Zbyszkiem i Dzikiem :)
Podsumowując: Winiar jest bardzo opiekuńczy, część reprezentacji (;D) ma problemy ze snem, a Kurek to ŚWINIA ;>
Pozdrawiam ;*
P. S. Już przepisuję rozdział, więc może jeszcze dzisiaj się pojawi ;)
Hahah :D Rozwaliłaś mnie podsumowaniem! :D Dzięki bardzo i czekam w takim razie na kolejny rozdział u Ciebie :) Pozdrawiam ;*
UsuńNa razie jej rozmowy z Kurkiem nie kończą się najlepiej. Myślę, że gdyby tak na niego nie krzyczała, to mogłaby się dowiedzieć czegoś ciekawego...;>
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Strasznie ciekawa jestem, co dalej z tego wyniknie :D
Faktycznie trochę ją poniosło ;) Mam już pewne plany co do dalszego rozwoju sytuacji ( po zakończeniu Olimpiady ) :D
UsuńNo, kurde! Obydwoje są tacy sami :p Zamiast porozmawiać na spokojnie to znowu się unoszą... Jeszcze Zbyszek. Jakby nie miał kiedy wpaść :p Teraz znowu Lilka z Bartkiem muszą wszystko wyjaśnić, a chyba to będzie jeszcze trudniejsze...
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nowy rozdział na: http://walcz-o-mnie.blogspot.com/
a także na: http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Zbysiu to zawsze wyczuje opowiedni moment :D A oni to się chyba nigdy nie pogodzą. Zaraz zabieram się za czytanie, dziękuję :)
Usuńkurde Lilka nie powinna się tak od razu unosić:/ chciał chłopaczyna wiedzieć na czym stoi a tu opiernicz na całego... Normalnie szkoda mi się Go zrobiło...:/ nawet już dał Jej do zrozumienia, że chce czegoś więcej niż przyjaźni to odebrała Jego słowa zupełnie inaczej...analizuj Lilka analizuj może w końcu błyśnie Ci żarówka nad głową i zrozumiesz o co chodzi Kurasiowi :p
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Jak widać nie zakopali jeszcze topora wojennego ;) Zobaczymy czy ją wreszcie oświeci ;) Pozdrawiam :)
UsuńBartosz się "zaloffał", a Lilka tego nie kuma. Bartosz jest zazdrosny, a Lilka źle to zinterpretowała i... bum!, konflikt się narodził.
OdpowiedzUsuńPS. Nie zamęczę Cię w tym komentarzu o Łukaszu, choć mam nowy pomysł jak mógłby działać "Ziomek-SuperHero" :)
Na to wygląda... ;) A tak swoją drogą to ciekawa jestem co tam znowu się w Twojej główce narodziło odnośnie Ziomka? :D
UsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuń