środa, 27 marca 2013

Rozdział 31


Rano wstałam zdecydowanie z lepszym humorem. Chłopcy chyba też jakoś przetrawili wczorajszą porażkę i wszystko wróciło do normy. Trener jasno zaznaczył, że nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Teraz należy się skoncentrować na kolejnym spotkaniu z Argentyną. Niby nie jest to trudny przeciwnik, ale na pewno nie można go lekceważyć, co też ciągle uświadamia każdemu z nas trener. Ubrałam się, zaścieliłam łóżko i zeszłam na śniadanie, przy windach spotkałam Krzysia.
- Cześć Lila - przywitał się z uśmiechem na ustach - Jak spałaś?
- Witaj Krzysiu. Niezbyt dobrze, ale jakoś żyję - uśmiechnęłam się.
- No to mogę cię pocieszyć tym, że my także z Łukaszem mieliśmy dzisiaj kłopoty ze snem.
- No dokładnie - wtrącił podchodzący do nas Ziomek - Jakbyśmy wiedzieli, że także cierpisz na bezsenność to wpadlibyśmy na ploty.
- Następnym razem  przyjdźcie - puściłam im oko i razem wsiedliśmy do windy. Śniadanie zjedliśmy dość szybko i sprawnie udaliśmy się na trening. Od godziny 10.00 siedzieliśmy na hali. Podczas przerwy między jedną częścią treningu, a drugą podszedł do mnie Bartek.
- Witam naszą fizjoterapeutkę - uśmiechnął się.
- Hej - odwzajemniłam uśmiech - Jak się czujesz?
- Już dobrze i właśnie chciałem ci serdecznie podziękować…
- Nie musisz mi dziękować, to moja praca i tyle.
- Praca swoją drogą, ale wcale nie musiałaś ze mną siedzieć i mnie pilnować - spojrzał mi w oczy.
- Oj Bartek daj spokój - uśmiechnęłam się i poklepałam go po ramieniu - Zmykaj na boisko trenować asy serwisowe.
- No dobra już idę -  mruknął i spojrzał na mnie - Co robisz w przerwie do obiadu?
- Nie wiem, zależy od Olka.
- Jakbyś miała wolne, to mogę na chwilkę do Ciebie wpaść.
- A coś się stało?
- Nie, tak chciałem pogadać…
- Ok, to przyjdź jak chcesz - uśmiechnęłam się lekko i odprowadziłam go wzrokiem na boisko.  Po treningu spakowałam rzeczy i udałam się wraz z Olkiem do ośrodka. Jak na złość tą godzinkę do obiadu miałam wolną. Włączyłam laptopa i sprawdziła maila. Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi… „Kurek” -  pomyślałam.
- Proszę.
- Hej to ja - zza drzwi pojawiła się głowa Bartka - Mogę?
- Tak wejdź - uśmiechnęłam się lekko i wyłączyłam laptopa- Napijesz się czegoś?
- A co masz dobrego? - wyszczerzył ząbki siadając na moim łóżku.
- To zależy na co masz ochotę - spojrzałam na niego. W tym momencie do pokoju wpadł  bez pukania ucieszony Zibi.
- Cześć i czołem! Lilka porywam cię dzisiaj. - mówił z uśmiechem nie zważając na Bartka siedzącego na moim łóżku.
- Gdzie? - spojrzałam na niego zdzwiona - A tak poza tym to napijesz się czegoś skoro już wpadłeś w odwiedziny?  -spojrzałam na niego.
- A co proponujesz?
- Rany - przewróciłam oczami - Następny! - Mogę wam zaproponować herbatkę, albo kawę- spojrzałam na nich.
- Eeee tam, ja z Tobą piję tylko wódkę - zachichotał Zibi, a Bartek zmierzył go od góry do dołu.
- To ja zrobię herbatę - rzuciłam i zajęłam się jej przygotowaniem.
- To co dasz się dzisiaj porwać po południu? - drążył temat Zibi.
- Jak mi powiesz gdzie to się może zastanowię - spojrzałam na niego uważnie.
- Niespodzianka - odpowiedział z tajemniczym uśmiechem.
- A wy nie macie treningu po południu?
- Mamy siłownię wieczorem po kolacji - Zibi nadal cieszył mordkę. - To co zgadzasz się?
-No nie wiem… Jak mi powiesz…- nie zdążyłam dokończyć bo przerwał mi w połowie.
- Nie powiem bo to niespodzianka, czyli jesteśmy umówieni - podszedł do mnie i cmoknął mnie w policzek - No to do zobaczenia - wyszeptał i wybiegł z pokoju. Spojrzałam na lekko zdezorientowanego Kurka.
- To ja się chyba będę powoli zbierał… Nie chcę ci przeszkadzać - wstał z miejsca na którym siedział.
- Daj spokój Bartek, nie przeszkadzasz to po pierwsze, a po drugie to nie przejmuj się Zibim. Ja też nie wiem o co mu chodziło - posłałam mu lekki uśmiech i podałam kubek z herbatą.
- Lila? Mogę mieć do ciebie trochę bezpośrednie pytanie? - spojrzał na mnie.
- Skoro musisz - uśmiechnęłam się - Pytaj proszę.
- Ty jesteś ze Zbyszkiem? - wypalił z grubej rury wbijając we mnie te swoje błękitne tęczówki. Spowodował to, że zakrztusiłam się łykiem herbaty.
-Skąd w ogóle taki pomysł? Bartek!
- No co? - spojrzał na mnie - On sprawia takie wrażenie…
- Kurde no! - prychnęłam- Wy jednak wszyscy jesteście nienormalni! Ile razy można wam tłumaczyć, że z każdym z was się przyjaźnię i nic poza tym?! - wstałam wkurzona z krzesła.
- Tylko zapytałem, nie chcę się znów z tobą kłócić…
- To po co zaczynasz takie durne tematy? Bartek my nie potrafimy normalnie rozmawiać, bo każda nasza rozmowa kończy się kłótnią, dosłownie każda - mówiłam podniesionym głosem.   - Zawsze się do czegoś przyczepisz, zawsze masz do minie jakieś „ale” i ciągle ci coś nie pasuje…
- Lila, chciałem po prostu wiedzieć, bo… A zresztą…
- „Chciałem wiedzieć” no właśnie problem jest w tym, że ty zawsze chcesz wszystko wiedzieć o mnie i o tym co robię, a o sobie mówisz niewiele… Bartek tak nie wygląda przyjaźń!
- Nie przyszło ci do głowy, że ja może nie chciałbym, aby była to tylko zwykła przyjaźń? - powiedział cicho patrząc mi w oczy.
- Skoro nie chcesz się ze mną przyjaźnić, to wymagam od ciebie, abyś mnie chociaż tolerował… Nikt cię nie zmusza do tego, abyś darzył mnie sympatią, ale tolerować mnie musisz. A w ramach tolerancji nie wkurzaj mnie przynajmniej i nie wyprowadzaj codziennie z równowagi. - mówiłam o wiele bardziej podniesionym głosem niż wcześniej, o dziwo Bartek nie przerywał mi tylko słuchał tego co mam do powiedzenia.- Obiecuję ci, że ograniczę nasze kontakty do końca pobytu w Londynie do minimum. Będziemy rozmawiali tylko i wyłącznie o sprawach służbowych. Zresztą jeżeli nie chcesz mojej pomocy fizjoterapeutycznej to zawsze możesz iść do Olka, nikt cię nie prosi, żebyś przyłaził do mnie. - w tym momencie podszedł do mnie i położył rękę na moim ramieniu.
- Jeżeli tego chcesz, to ja także będę schodził z twoich oczu do końca Olimpiady i najlepiej już w ogóle… - uciął patrząc na mnie smutnym wzrokiem i wyszedł z pokoju. Byłam strasznie wkurzona, włączyłam laptopa i słuchając muzyki rzuciłam się łóżko. Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi.
- Nie ma mnie… - mruknęłam, ale nie podziałało, w drzwiach pojawiła się głowa Winiarskiego.
- Hej, mogę?  - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- Taa… - przybrałam pozycję siedzącą, a Misiek usiadł obok mnie.
- Znowu pokłóciłaś się z Bartkiem? - spojrzał na mnie znacząco.
- Jeżeli przyszedłeś to po to, aby prawić mi wywody, to lepiej od razu wyjdź - warknęłam wstając z łóżka. Michał pociągnął mnie za rękę i posadził z powrotem obok siebie.
- Lilka! Nie przyszedłem po to… Myślałem, że dasz mu się zaprosić na ten spacer, i że wreszcie się pogodzicie, ale jak widzę nie wyszło - uciął.
- Jaki znowu spacer? - spojrzałam na niego zdziwiona.
- No planował zabrać cię na spacer, na spokojnie porozmawiać, iść na jakąś kawę…
- Nic takiego mi nie zaproponował - ucięłam.
- Może nie zdążył, bo zaczęłaś go opieprzać? - Misiek wbijał we mnie swoje oczęta.
-Może… W każdym razie wpadł Zibi i powiedział, że po południu ma dla mnie niespodziankę, nie wiem o co chodzi… - mruknęłam.
- Ja też nie wiem...- odpowiedział z lekkim uśmiechem - Idziesz ze mną do Igły i Ziomka oglądać film?
- Nie dzięki, posiedzę w pokoju i przejrzę zdjęcia - odpowiedziałam z  wymuszonym uśmiechem.
- No jak chcesz, nie zmuszam cię - uśmiechnął się i potarmosił moje włosy - Trzymaj się mała - powiedział wychodząc z pokoju.  Do obiadu przeglądałam zdjęcia. Nie byłam w nastroju na to, aby siedzieć z chłopakami i oglądać film. Po obiedzie Zbyszek razem z Dzikiem zabrali mnie na kawę i ciacho. To była ta jego niespodzianka. Chcieli iść jeszcze wieczorem na jakieś małe balety, ale ja nie miałam siły, ani nastroju. Wróciliśmy na kolację, a potem chłopcy mieli trening na siłowni. Wieczór spędziłam w pokoju samotnie. Rozmawiałam z mamą przez telefon. Była dzisiaj u lekarza, bo strasznie źle się czuje. Powiedziała mi, że to jakiś wirus i że szybko jej przejdzie bo dostała antybiotyk. Nie wiem na ile mam jej wierzyć, a jak na złość Radek nie odbierał swojego telefonu. Mama mówiła, że jest w pracy pracoholik jeden! Położyłam się dzisiaj wcześniej. Przed zaśnięciem analizowałam po raz kolejny rozmowę z Bartkiem i po raz kolejny zatrzymywałam się na jego „ nie chciałbym, aby to była tylko zwykła przyjaźń”. Jak nie zwykła przyjaźń to co? Najbardziej zastanawiało mnie słowo „tylko…” „Wszyscy faceci są nienormalni!” - myślałam zasypiając.
 - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Tak jak wspominałam wczoraj mam w zapasia kilka rozdziałów, więc kolejny oddaję dziś w Wasze ręce. Same oceńcie jakość. Ja nie uważam tego rozdziału za najbardziej ambitny, no ale cóż... Pozdrawiam! ;*

 

11 komentarzy:

  1. Dzięki temu (i innym rozdziałom) utrzymujesz mnie w przekonaniu, że faceci to świnie (a zwłaszcza Kurek) :P
    Rozdział (jak zwykle) ŚWIETNY!
    Szczerze to też chciałabym pójść na ciacho ze Zbyszkiem i Dzikiem :)
    Podsumowując: Winiar jest bardzo opiekuńczy, część reprezentacji (;D) ma problemy ze snem, a Kurek to ŚWINIA ;>
    Pozdrawiam ;*
    P. S. Już przepisuję rozdział, więc może jeszcze dzisiaj się pojawi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah :D Rozwaliłaś mnie podsumowaniem! :D Dzięki bardzo i czekam w takim razie na kolejny rozdział u Ciebie :) Pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Na razie jej rozmowy z Kurkiem nie kończą się najlepiej. Myślę, że gdyby tak na niego nie krzyczała, to mogłaby się dowiedzieć czegoś ciekawego...;>
    Pozdrawiam i czekam na dalszy rozwój wydarzeń. Strasznie ciekawa jestem, co dalej z tego wyniknie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie trochę ją poniosło ;) Mam już pewne plany co do dalszego rozwoju sytuacji ( po zakończeniu Olimpiady ) :D

      Usuń
  3. No, kurde! Obydwoje są tacy sami :p Zamiast porozmawiać na spokojnie to znowu się unoszą... Jeszcze Zbyszek. Jakby nie miał kiedy wpaść :p Teraz znowu Lilka z Bartkiem muszą wszystko wyjaśnić, a chyba to będzie jeszcze trudniejsze...
    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział na: http://walcz-o-mnie.blogspot.com/
    a także na: http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zbysiu to zawsze wyczuje opowiedni moment :D A oni to się chyba nigdy nie pogodzą. Zaraz zabieram się za czytanie, dziękuję :)

      Usuń
  4. kurde Lilka nie powinna się tak od razu unosić:/ chciał chłopaczyna wiedzieć na czym stoi a tu opiernicz na całego... Normalnie szkoda mi się Go zrobiło...:/ nawet już dał Jej do zrozumienia, że chce czegoś więcej niż przyjaźni to odebrała Jego słowa zupełnie inaczej...analizuj Lilka analizuj może w końcu błyśnie Ci żarówka nad głową i zrozumiesz o co chodzi Kurasiowi :p

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać nie zakopali jeszcze topora wojennego ;) Zobaczymy czy ją wreszcie oświeci ;) Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. Bartosz się "zaloffał", a Lilka tego nie kuma. Bartosz jest zazdrosny, a Lilka źle to zinterpretowała i... bum!, konflikt się narodził.

    PS. Nie zamęczę Cię w tym komentarzu o Łukaszu, choć mam nowy pomysł jak mógłby działać "Ziomek-SuperHero" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to wygląda... ;) A tak swoją drogą to ciekawa jestem co tam znowu się w Twojej główce narodziło odnośnie Ziomka? :D

      Usuń