Zapukałam cicho, ale nikt nie odpowiedział więc nacisnęłam
ostrożnie klamkę i weszłam do środka. W pokoju panowały egipskie ciemności
jedynie dzięki wyświetlaczowi komórki zobaczyłam Bartka leżącego na łóżku i
odwróconego tyłem do drzwi.
- Hej… Mogę na chwilę?
- nic nie odpowiedział. Wywnioskowałam, że ma słuchawki w uszach i nic
nie słyszy. Podeszłam po cichu do niego, usiadłam na jego łóżku i położyłam
rękę na jego ramieniu. Reakcja była natychmiastowa.
- Kurwa Winiar mówiłem, że chcę zostać sa… Lilka? Co ty tu
robisz? – zapytał chłodno, gdy pierwsze emocje i niecenzuralne słowa w kierunku
Michała zostały wypowiedziane.
- Cześć. Pukałam, ale nie słyszałeś – spojrzałam znacząco na
słuchawki w jego uszach. Zorientował się wyciągając je i odkładając telefon na
półkę.
- Po co przyszłaś? – spytał obojętnym tonem.
- Przyszłam cię przeprosić… Trochę mnie dzisiaj poniosło na
tej hali i niepotrzebnie się na ciebie wydarłam – spojrzałam na niego
ukradkiem. Ciągle miał zimny i obojętny wyraz twarzy.
- Spoko luz, nie ty jedna dzisiaj po mnie jeździsz- wbił
wzrok w swoje paznokcie i zaczął się nimi bawić. – Nie musisz przepraszać już się zdążyłem
przyzwyczaić…
- Muszę, bo źle się z tym czuję – spojrzałam na niego. Nadal
przyglądał się swoim paznokciom i nie zwracał na mnie uwagi. Unikał kontaktu
wzrokowego. – Bartek… Możemy normalnie porozmawiać?
- Przecież rozmawiamy… - uciął.
- Właśnie nie rozmawiamy! Mam wrażenie, że mnie zbywasz…
- Nie no co ty, wydaje ci się... – powiedział z ironią w głosie.
- Dobra, widzę że nie masz ochoty na moje towarzystwo, a już
na pewno nie na rozmowę ze mną. Ok
rozumiem. – wstałam z jego łóżka – W takim razie trzymaj się – skierowałam się
w stronę drzwi.
- Lilka poczekaj, ja po prostu... – zaczął ale przerwałam mu w
połowie.
-Paaa – rzuciłam wychodząc i trzaskając drzwiami. Szybkim
krokiem poszłam do pokoju Ziomka i Igły wchodząc bez pukania.
- Idiota, bałwan, zadufany w sobie kretyn, egoista myślący,
że jest pępkiem świata… - rzucałam epitetami od progu.
- A jej co? – spytał zaciekawiony przebiegiem sytuacji
Ziemek.
- Pewnie była u Kurasia – stwierdził wspaniałomyślny Winiar
i wcale się nie pomylił.
- I jak tam rozmowy dyplomatyczne? – zachichotał Igła za co
został spiorunowanym moim spojrzeniem.
- A jak myślisz? Boże! Jak można być takim kretynem ja się
pytam? Idziesz człowieka przeprosić, za to że się na niego nadarłaś, a on cię
olewa… Wielki mi przyjaciel, który nawet nie ma zamiaru z tobą normalnie
porozmawiać! Jedyne co mu wychodzi to czepianie się o każdy szczegół dotyczący
mojej osoby. Najlepiej chciałby kontrolować mnie na każdym kroku, wiedzieć co
robię, o której i z kim… Rany co za on się uważa? Nie jestem jego własnością!
Jeżeli on ma jakiś problem to najlepiej żebyś siedziała przy kochanym Bartusiu,
głaskała go po główce i mówiła, że będzie dobrze, zawsze była do jego
dyspozycji… A jak ty coś od niego potrzebujesz to zawsze cię olewa, nie ma
czasu bo to trening, bo to tamto, bo to siamto… I on to nazywa przyjaźnią ja
się pytam? No kurwa no! – wrzeszczałam od progu, a wszyscy obecni w pokoju
wbijali we mnie coraz to bardziej zdziwione spojrzenia.
- Dobra, dobra już! – pierwszy oprzytomniał Krzysiem
podchodząc do mnie i kładąc ręce na moich ramionach – Wdech i wydech, wdech i
wydech.
- Weź te łapy jak chcesz żeby były całe! – warknęłam
strącając jego ręce i siadając na łóżku obok Ziomka.
- W takim razie nie pytam o szczegóły tej dyplomatycznej
rozmowy z Bartkiem – pokiwał głową Zibi – I przyznam szczerze, że takiej
wkurwionej to ja cię jeszcze nie widziałem – dodał z szerokim uśmiechem.
- Uczę się od najlepszych – posłałam mu piorunujące
spojrzenie. Odetchnęłam i spojrzałam po obecnych w pokoju – A wy co tak cicho
siedzicie? Mówcie coś – spojrzałam na Winiara.
- Szczerze? To ja się
boję teraz cokolwiek odezwać – powiedział potulnie Misiek lekko się
uśmiechając.
- No przecież cię nie zjem, nie pobije ani nic z tych rzeczy
– powiedziałam już znacznie łagodniejszym tonem i z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Co ci szkodzi Winiar? Jest ryzyko- jest zabawa-
zachichotał Ziomek.
- Dobra to czym sobie zawinił ten nasz Kuraś na takie
określenia? Jeszcze chwilę temu go
żałowałaś, że oberwał dzisiaj od wszystkich… - spytał spokojnie Zibi.
- Cofam wszystko co powiedziałam! Mógł normalnie powiedzieć,
że nie ma ochoty na rozmowę, a nie zbywać mnie i to jeszcze takim tonem.
- W ciągu tych kilku chwil aż tak cię z równowagi
wyprowadził ? – spytał lekko zdziwiony Igła.
- Nie, ale zapewne przyczyniło się do skumulowanie wszystkich
nerwów jakie na niego miałam od początku naszej znajomości – odetchnęłam
spoglądając na zegarek – Dobra chłopcy, do łóżek.
- Ale ja się boję wrócić do pokoju – zaczął się żalić
Winiarski.
- Możesz spać u Lilki, ona ma duże łóżko. Jak się Kosa
zmieścił to ty też Micha… - w tym momencie Zbyszek spotkał się z moim
spojrzeniem i trafnie wywnioskował, że lepiej dla niego będzie jak się zamknie.
– Co ja mówiłem? - podrapał się po głowie - Aaa tak idę spać bo jutro rano trening.- podszedł do mnie i
cmoknął mnie w czoło. Nadal patrzyłam na niego jak morderca na swoją ofiarę. –
Dobranoc Lilka, cześć chłopaki – rzucił wychodząc z pokoju.
- To ja się też zbieram – stwierdził Michał – Chyba mi
głowy nie urwie…
-Niech tylko spróbuje, a będzie miał do czynienia ze mną –
spojrzałam na Miśka z uśmiechem.
- W takim razie mogę spać spokojnie, nie odważy się – od
Winiara także dostałam całusa na dobranoc. Pożegnał się z chłopakami i wyszedł
z pokoju.
- Ja też spadam – powiedziałam do Igły i Ziomka – A wy się
kładźcie, bo jutro wstajemy o 6.00.
- Nie wiem czy mogę cię teraz samą zostawić… A jak zaczniesz
lunatykować w nocy i na przykład całkiem przypadkiem udusisz Kurka? Przyjmujący
w pierwszym składzie nam jest jednak trochę potrzebny…- zaczął się nabijać
Igła. Kurde ten człowiek zawsze, ale to zawsze robił sobie ze wszystkie jaja i
potrafił rozładować najbardziej napiętą atmosferę jednym żartem.
- Aż tak źle chyba ze mną nie jest – posłałam mu uśmiech –
Dobranoc chłopcy, śpijcie dobrze -
życzyłam im wychodząc z pokoju. Poszłam do siebie i gdy tylko usiadłam
na łóżko dotarło do mnie po raz kolejny, że wcale nie chce mi się spać. W mojej
głowie zaświtał chytry pomysł udania się na pływalnię. Spojrzałam na zegarek –
23.00. Co tam, idę. Wygrzebałam z szafy strój i ręcznik. Do torby wrzuciłam
klapki i zamknęłam cicho pokój. Zjechałam windą na sam dół i wymknęłam się z
budynku do kompleksu sportowego. Weszłam do środka i od razu skierowałam się do
szatni. O dziwo światła były wszędzie pozapalane, a z hali dochodził plusk wody
tak jakby ktoś inny podobnie jak ja cierpiał na bezsenność i postanowił przed
sen zaliczyć kilka długości basenów. Weszłam powoli na pływalnię i zobaczyłam
nieźle zmęczonego już Dzika.
- Lilka! – pomachał do mnie – Ty też spać nie możesz?
- No niestety – odpowiedziałam siadając na brzegu basenu i
zanurzając nogi do wody – A ty co?
- A ja dbam o kondycję – zachichotał przecierając oczy z
wody.
- W takim razie dotrzymam ci towarzystwa – uśmiechnęłam się
do niego – Tylko nie mam pojęcia jak ty jutro rano wstaniesz o 6.00.
- Damy radę, nie taki rzeczy się robiło – zachichotał
podpływając bliżej mnie.
- Szczerze? To mi was normalnie szkoda… Przerąbane teraz
macie przed tą Olimpiadą, wszyscy wymagają od was nie wiadomo czego…
- Wymagają bo wygraliśmy Ligę Światową, Memoriał Wagnera i
jeszcze kilka innych mniejszych imprez. Wiesz jacy są ludzie dajesz im palec,
to od razu chcą całej ręki.
- Zajebiste obciążenie psychiczne kiedy jadąc na jakieś
rozgrywki wiesz, że cała Polska oczekuje od ciebie i od całej drużyny medalu, a
najlepiej złotego… - spojrzałam na Miśka.
- Idzie się przyzwyczaić, trochę adrenaliny nigdy nie
zaszkodzi. To właśnie lubię w tym sporcie – uśmiechnął się – Ale co ty tak
właściwie tu robisz o tej porze? Bo ten kit, że nagle nabrała cię ochota na
pływanie to możesz wciskać małemu dziecku, a nie mnie.
- Każdy ma jakieś odchyły – skwitowałam.
- No jasne, ale nie po 23.00 na basenie. Przecież widzę, że
jesteś nieźle wkurzona – spojrzał mi w oczy, a jego tęczówki zaczęły świdrować
moje.
- No dobra już, nie patrz tak na mnie…- odetchnęłam i
opowiedziałam Michałowi całą historię z Bartkiem. Wyczłapał się z wody i usiadł
na brzegu obok mnie. Rozmawiając z nim coś we mnie pękło i od razu zrobiło mi
się lżej na duszy.
- No to nieźle ci powiem – skwitował kiwając głową –
Idealnej pary przyjaciół to wy nigdy nie stworzycie- stwierdził kiwając głową –
Ale nie martw się to tak jak ze mną i ze Zbyszkiem.
- Misiek, ale was łączy szablonowa męska przyjaźń, a Kurek
myśli sobie nie wiadomo co…
- Czy ona jest taka szablonowa to bym się zastanowił – westchnął
i opowiedział mi jak to się ostatnio nie może dogadać ze swoim przyjacielem –
Odkąd poznałem Monikę, a on Asię nie spędzamy już ze sobą prawie każdego
wieczoru. Każdy z nas dojrzał do tego, że w życiu są ważniejsze rzeczy od
imprez, nowych lasek poznanych w klubach i przygodnych uniesień seksualnych. Im
bardziej zaczęliśmy sobie to uświadamiać tym bardziej się od siebie oddalamy.
Kiedyś mogłem tak po prostu do niego przyjechać o każdej porze i wygadać się ze
swoich problemów, on zresztą robił to samo. Teraz coraz częściej poza
siatkówką nie mamy wspólnych tematów. Jedyny pocieszający fakt, że gramy w
jednym klubie. Mam nadzieję, że Zbychu zostanie w Jastrzębiu na kolejne sezony
i jakoś uda nam się nadrobić ten stracony czas. Bo o normalną rozmowę z nim to
ostatnio trudno… - zawiesił głos – W sumie to każda kolejna kończy się kłótnią
o byle gówno. – wzruszył bezradnie ramionami.
- Nie wiedziałam, że między wami jest coś nie tak… Zawsze
gdy jesteście razem odzywacie się do niebie normalnie i wszystko wydaje się być
w jak najlepszym porządku – spojrzałam na niego.
- A co mamy robić? Kłócić się na oczach trenera i wyzywać od
różnych przy kolegach z kadry? Tylko na co nam to… Kamienna twarz i do przodu.
A w sercu to drażniące uczucie, gdy rozkurwia cię od środka.
- Czyli nie tylko ja jestem w czarnej dupie… Trochę to
pocieszające – poklepałam Dzika po ramieniu.
- No dobra, my tu gadu-gadu, a ty miałaś pływać – poruszał
charakterystycznie swoimi brewkami.
- Może jednak nie bo… - nie zdążyłam dokończyć, bo Misiek
już zepchnął mnie do wody. Wskoczył za mną i zaczęliśmy się chlapać jak małe
dzieci. Później ścigaliśmy się dwa razy. Ostatecznie nasze starcie zakończyło
się remisem i ok 1.00 wróciliśmy zadowoleni i cholernie zmęczeni do ośrodka.
Pożegnałam się z Dzikiem pod jego pokojem i sama poczłapałam do siebie. Basen
to jednak potrafi człowieka wykończyć. Szybki prysznic i łóżeczko to jedyne
rzeczy, o których marzyłam. „Bufon Kurek
nie będzie mi mówił co mam robić… Chce wojny? Proszę bardzo! Będzie ją miał!” –
z tą myślą zasnęłam.
Rozdział pasuje do mojego dzisiejszego nastroju :(
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zwykle :)
Ale, żeby Lilka była taka wkurwiona? Podoba mi się :) Ja najchętniej bym Kurkowi ten zakuty łeb urwała.
Kiedy będzie NASTĘPNY???
Pozdrawiam ;*
Cieszę się bardzo, że zyskałam nową Czytelniczkę :) Lilka też zapewne gdyby tylko mogła to by urwała Kurkowi łeb :D Następny rozdział pojawi się jak znajdę trochę czasu wolnego:) Pozdrawiam i zapraszam częściej ;*
UsuńTo ja się cieszę z tego, że mogę czytać tak wspaniałe opowiadanie ;*
UsuńA tak na marginesie to nie uwierzysz co teraz zrobiłam...
SKOPIOWAŁAM SOBIE CAŁE OPOWIADANIE I MAM JE TERAZ NA DYSKU... hihihihi ♥
Aż tak bardzo Ci się spodobało? Cieszę się ogromnie. Jakie one tam wspaniałe? Takie wymysły stworzone przez moją wyobraźnię ot co :)
UsuńOznajmiam, że aż tak bardzo mi się spodobało.
UsuńSposób na nudę kiedy w domu nie ma prądu ;D
No to też chciałabym mieć taką wyobraźnię jak ty. Też piszę bloga, ale niczym nie równa się z twoim :)
Czasami sama się boję tej mojej wyobraźni ;D Dziękuję Ci bardzo za wszystkie miłe słowa. Z chęcią zajrzę na Twojego bloga. Moge prosić o adres?
Usuńhttp://me-and-my-volleyball-dreams.blogspot.com/
UsuńNie wiem czy ci się spodoba, ale warto próbować :)
Dziękuję bardzo :)
UsuńHEJ U MNIE KOLEJNY - 6 ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńhttp://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Dzięki, zaraz zajrzę. Pozdrawiam ;)
Usuńgenialny ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńNiech dowali Kurkowi, on jej się odpłaci, jej będzie przykro, Ziomek będzie ją pocieszał, zakochają się w sobie, Łukasz zostawi żonę i będą razem żyli długo i szczęśliwie, hahhaha :D
OdpowiedzUsuńTak całkiem serio: może niech Lilka trochę przyhamuje? Mam wrażenie, że emocje tutaj wzięły górę, a nie rozsądek. No nic, zobaczymy :)
Pozdrawiam.
Hmmmm ciekawa propozycja :D Ale tak to by się za szybko opowiadanie skończyło ;) Aktualnie jestem przy tworzeniu 34 rozdziału i jak na dzień dzisiajszy zapowiada się, że jeszcze kilka ich będzie :) Ta nasza Lilka to trochę porywcza jest, no ale cóż... Pozdrawiam! :)
UsuńAle to bardzo dobrze, że rozdziałów jeszcze będzie i będzie... :)
UsuńSerio się cieszysz? Bardzo mi miło z tego powodu :)
UsuńNo to się pokomplikowały przyjaźnie... Ciekawe, co z tego wyjdzie :).
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na:
http://i-do-not-know-what-i-want.blogspot.com/
a także na prolog na:
http://walcz-o-mnie.blogspot.com/
Tak troszkę ;) Ale nikt nie mówił, że będzie miło, słodko i przyjemnie :D Dzięki, z miłą chęcią poczytam :)
Usuń