Zapukałam cicho. Nie odpowiedział więc myślałam, że śpi.
Weszłam po cichu, ale nie było go w pokoju. „ A ten gdzie znowu polazł?” moje
nerwy zaczynały powoli dawać o sobie znać. Zobaczyłam, że w łazience pali się
światło. Usiadłam zatem na łóżku Winiarskiego i postanowiłam poczekać aż
wyjedzie. Siedziałam dobre dziesięć minut, a Kurka jak nie było tak nie było.
Zapukałam w końcu do drzwi, ale odpowiedziała mi głucha cisza.
- Bartek jesteś tam? - nadal nic - Bartek żyjesz?
-Mhhmyy - usłyszałam cichy pomruk z drugiej strony drzwi.
- Mogę wejść?
- Mhhmyyy…
- To miało znaczyć tak? Dobra wchodzę! - uprzedziłam
ostrożnie naciskając klamkę. Siatkarz siedział skulony przy muszli klozetowej.
Głowę miał podpartą o sedes.
- Bartek… - powiedziałam z troską w głosie klękając obok
niego - Jest aż tak źle?- pokiwał tylko twierdząco głową. Położyłam dłoń na
jego rozpalonym czole. - Znowu masz wysoką gorączkę - westchnęłam.
- Nie musisz tu ze mną siedzieć i patrzeć na to wszystko -
wymruczał cichym głosem.
- Daj spokój - powiedziałam kładąc rękę na jego ramieniu-
Musze cię zmartwić, ale widok rzygającego faceta nie jest mi straszny -
uśmiechnęłam się - Nie raz ratowałam mojego brata po studenckich libacjach
alkoholowych - uśmiechnął się lekko patrząc na mnie.
- Czyli masz wprawę w te klocki - mruknął siadając przy
umywalce i opierając się o kafelki.
- Można tak powiedzieć. Powiedz mi, ty zjadłeś coś
nieświeżego czy jak? - spojrzałam na niego.
-Też chciałbym to wiedzieć - westchnął - Jadłem to co
wszyscy, wam nic nie jest, a ja cierpię.
- Chyba, że to wirus grypy żołądkowej i będą jaja jak się
reszta od ciebie zaraziła - skwitowałam.
- Taa i znowu wszystko co złe to Kurek tak? - spojrzał na
mnie z wyrzutem.
- Źle mnie zrozumiałeś - pokiwałam głową i poklepałam go po
ramieniu - Chcesz tu jeszcze zostać czy wolisz się położyć? - nie odpowiedział
nic, ale powoli zaczął się podnosić z podłogi - Daj rękę, pomogę ci -
wyciągnęłam w jego kierunku swoją dłoń, ale jej nie złapał.
-Dzięki sam sobie poradzę - burknął mijając mnie i wchodząc
do pokoju. Poszłam zaraz za nim, a gdy się położył usiadłam przy jego łóżku -
Serio nie musisz tu ze mną siedzieć, jestem dużym chłopcem, poradzę sobie
sam - mruknął mierząc mnie spojrzeniem.
- Nie muszę, ale chcę… Nie mogę cię zostawić samego w taki
stanie.
- Nie potrzebuję litości - warknął odwracając się na bok
tyłem do mnie.
- Słuchaj no panie Kurek! - powiedziałam podniesionym i
mocno zdenerwowanym tonem - Równie dobrze mogłam być teraz razem z resztą
drużyny i doskonale bawić się na otwarciu Igrzysk. Mogłam… Ale zostałam tutaj z
tobą, żebyś nie siedział sam, chory w dodatku. Zostałam, żeby z tobą pobyć,
dotrzymać ci towarzystwa, pogadać, nie wiem zrobić herbatę. Zostałam sama z
własnej i nieprzymuszonej woli! Wiem, że się źle czujesz, ale mimo wszystko
mógłbyś chociaż trochę to uszanować i nie burczeć na mnie tylko odpowiadać w
normalny sposób, a już na pewno nie odwracać się do mnie dupą jak coś do ciebie
mówię! - ostatnie zdanie prawie wykrzyczałam wstając z brzegu łóżka i kierując
się do drzwi. Bartek w tym czasie
odwrócił się w stronę pokoju i mierzył mnie tym swoim wrednym spojrzeniem.
- Lilka!- powiedział także podniesionym głosem, gdy za mną
trzaskały już tylko drzwi od jego pokoju. „ Nadęty dupek, a do tego cham”
myślałam przemierzając korytarz. Wszystko się we mnie gotowało ze złości.
Weszłam do swojego pokoju i z hukiem zamknęłam drzwi za sobą. Odpaliłam laptopa
i włączyłam muzykę , aby choć trochę się zrelaksować. Po upływie
jakiś 30 minut usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - rzuciłam od niechcenia. Do pokoju wszedł Bartek
bez słowa siadając pod drugiej stronie łóżka i wpatrując się we mnie.
Podniosłam na niego wzrok znad laptopa, który stał przede mną. - Chciałeś coś?
- zapytałam z obojętnością w głosie ściszając muzykę.
- Tak… Porozmawiać
wydusił z siebie. Nadal był blady, a na jego czole pojawiły się kropelki
potu będące oznaką gorączki. Teraz najmniej mnie to obchodziło, jeszcze nie
minęły mi moje nerwy na tego osobnika.- Chyba nie do końca dobrze zaczęliśmy
naszą znajomość.
- Czyżby - stwierdziłam obojętnie - I dopiero teraz to
odkryłeś tak? Spostrzegawczy jesteś, nie ma co… - powiedziałam z ironią w
głosie.
- Lila- szybkim ruchem zamknął mojego laptopa i spojrzał mi
w oczy - Ja naprawdę nie chcę się z tobą kłócić - wydukał - Tak właściwie to
przyszedłem cię przeprosić. Za to przed chwilą, za to w Spale i ogólne za każde
moje beznadziejnie głupie zachowanie - mruknął spuszczając wzrok. W tym
momencie poczułam jakby ktoś strzelił mi z otwartej dłoni w twarz. „Kurek mnie
przeprasza? Koniec świata…” Patrzyłam na niego i zastanawiałam się co mam mu powiedzieć. - Moglibyśmy zacząć naszą
znajomość od początku? - spojrzał znów w moje oczy. Dopiero teraz miałam okazję
przyjrzeć się jego błękitnym tęczówkom. „Cholera jakie ona ma oczy, czemu ja
tego wcześniej nie widziałam” krążyło gdzieś po mojej głowie, ale zaraz
zaczęłam myśleć trzeźwo.
- W sumie to chyba możemy… - powiedziałam łagodniejszym
tonem - I na przyszłość oszczędźmy sobie złośliwości, nikt nie karze ci mnie
lubić. Wystarczy, że będziesz mnie tolerował - spojrzałam na niego.
- Lila, ale ja cię naprawdę lubię. Cały czas myślałem, że to
ty mnie nie lubisz -spojrzał na mnie oczami, al’a kot ze Shreka.
- Ja lubię was wszystkich - odpowiedziałam z lekkim
uśmiechem. Milczeliśmy chwilę po czym ja zabrałam głos - Jak się czujesz?
- Dalej beznadziejnie - westchnął.
- Wracaj do łóżka, zaparzę ci herbatę ziołową i zaraz do
ciebie przyjadę - powiedziałam ciepłą barwą głosu.
- Nie rób sobie kłopotu nie musisz mnie obsługiwać przecież
mogę sam bo…
- Bartek! - przerwałam mu jego wypowiedź - Wróć proszę do
łóżka.
- No dobrze - wymamrotał wychodząc z pokoju. „Panie Boże
kolejny cud w Twoim wykonaniu, nawróciłeś Kurka…” pomyślałam wstając z łóżka i
wyłączając laptopa. Przygotowałam herbatę ziołową dla Bartka i opuściłam pokój
gasząc światło. Gdy weszłam do niego leżał na łóżku i oglądał transmisję z
uroczystości otwarcia Olimpiady w TV.
- Herbatka - powiedziałam z uśmiechem od progu stawiając
kubek z parującym płynem na stoliku obok niego.
-I trzymaj jeszcze tremometr - podałam mu urządzenie.
- Dziękuję - odpowiedział z uśmiechem. Chwilę później
wiedzieliśmy już, że ma 39 stopni gorączki. Dostał leki na jej zbicie i wypił
grzecznie cały kubek herbaty. Po dwóch godzinach wspólnych rozmów i oglądania TV doszedł do wniosku, że trochę
mu lepiej. Temperatura wrócił do normalnych 36 i 6 kresek, a żołądek przestał
tak mocno boleć. Siedziałam u niego na łóżku i nadal gapiliśmy się w telewizor.
Bartek mimowolnie oparł głowę na moim lewym ramieniu, a po chwili usłyszałam
jego miarowy, powolny oddech. „ Brawo Lilka! Bartek zasnął wykończony twoim
gadaniem” pomyślałam i aż zachichotałam cicho patrząc na niego. Jego głowa
spoczywała spokojnie na moim ramieniu. Przyglądałam mu się bardzo uważniej,
analizowałam każdy centymetr jego twarzy i dopiero teraz zauważyłam to, czego
to tej pory nie widziałam. W jednej chwili zrozumiałam te wszystkie napalone
fanki piszczące na jego widok. W mojej głowie zaczęła świtać myśl, że on
rzeczywiście jest całkiem przystojnym facetem. Patrzyłam na jego nieporadnie
ułożoną czuprynę, która aż prosiła się o dotyk kobiecej ręki i poprawienie
wszystkich tych niesfornie odstających włosków. Głos wewnętrzny kłócił się sam
ze sobą. Przysłowiowy „aniołek” z prawego ramienia podpowiadał, aby zostawić go
w spokoju, nie budzić i najlepiej to już opuścić jego pokój. Natomiast
„diabełek” siedzący na lewym ramieniu podpuszczał, aby pobawić się trochę jego
włosami, pogładzić jego policzek. Zawsze byłam grzeczną dziewczyną… Do czasu
odkąd nie zaczęłam pracy tutaj! Moja lewa ręka mimowolnie powędrowała w
kierunku jego włosów. Przejechałam powoli po jego czuprynie. Jego włosy przy
samym czole było lekko mokre od potu, ale wcale mi to nie przeszkadzało.
Gładziłam je milimetr po milimetrze badając dokładnie strukturę jego głowy.
Łapałam między opuszki moich palców niesfornie odstające od reszty włoski tylko
po to, aby za chwilę znów je puścić. Nie powiem taka zabawa była całkiem
przyjemna i pewnie bawiłabym się tak dalej, gdyby Kurek nie zaczął się ruszać i
nie obudził się.
- Wrócili już? - zapytał zaspanym głosem.
- Nie, jeszcze nie.Obudziłam cię? - spytałam lekko
wystraszona.
- Sam się obudziłem, bo śniło mi się, że ktoś mnie głaska po
głowie.
- Tak? No co ty? - z trudem powstrzymywałam śmiech.
- Ale nie powiem, był to przyjemny sen - uśmiechnął się
promiennie po czym obrócił się na bok przodem do mnie i z powrotem oparł
głowę na moim ramieniu. Chwilę później
pod pretekstem zdrętwiałej ręki wyprostował ją obejmując mnie lekko. Minęło
kilka minut jak zasnął. Było grubo po 23.00 i wiedziałam, że chłopaki zaraz
będą wracali do ośrodka. Musiałam się stąd szybko ewakuować, ale nie bardzo
miała jak. Po kilku nieudanych próbach udało mi się wreszcie wyswobodzić z
objęć Kurasia tak, aby go nie obudzić. Wymknęłam się ukradkiem gasząc nocną
lampkę i przykrywając go. Zdążyłam wejść do pokoju, gdy na korytarzu usłyszałam
rozbawione głosy powracającej ekipy.
- Cześć miśki - rzuciłam wychodząc na korytarz.
- O Liluśka żyje, to z Bartkiem też może nie jest nagorzej -
zachichotał Igła
- Ciszej, nie drzyj się tak bo go obudzisz - spojrzałam na
Krzyśka grożąc palcem.
- Ciągle śpi? - zapytał trener.
- Niedawno zasnął.
- I jak on tam? - spojrzał na mnie Anastasi.
- Spokojnie, żyje, jest cały - uśmiechnęłam się.
- Pytam o stan zdrowia- odpowiedział z uśmiechem.
- Chyba mu lepiej, dostał środki przeciwgorączkowe,
temperatura spadła, wypił herbatę ziołową i mówił, że trochę się poprawiło.
- Niech wypoczywa,
zobaczymy jutro rano - odpowiedział zadowolony trener - Wy chłopaki też do
spania, bo jutro rano mamy trening.
-Ale trenerze - zaczęli marudzić chórkiem.
- Nie widzę, nie słyszę
- pomachał rękami wchodząc do swojego pokoju. Wróciłam do siebie i
wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w strój nocny i owinęłam ciepłym
szlafrokiem. Poczłapałam po cichu do pokoju Igły i Ziomka.
- Puk, puk - szepnęłam wchodząc do środka - Śpicie już?
- O Lila! - uśmiechnął się Łukasz - Nie, ja właśnie
przeglądam fotki jakie zrobiłem twoim
aparatem, a Igła jest pod prysznicem.
- No ładnie sam sobie oglądasz? - spojrzałam na niego z
udawanym wyrzutem i wcisnęłam się na łóżko obok niego - Dawaj od początku. -siedzieliśmy tak i oglądaliśmy foty z dobre
20 minut. Igła zdążył wziąć prysznic i dołączyć do nas. Kiedy skończyliśmy
przeglądać zdjęcia pochwaliłam Ziomka, że ma talent do fotografowania.
-Ty patrz - wrzasnął nagle Igła strzelając sobie ręką w
czoło - Olśniło mnie teraz, że my żadnego wspólnego zdjęcia z Lilką nie mamy -
powiedziała do Ziomka, na co tamten przytaknął.
- Trzeba to nadrobić - stwierdził ponownie włączając aparat.
- Teraz? Chyba śnisz, ja jestem w szlafroku, a wy bez
koszulek - skrzywiłam się.
- Ty chyba logiczne, że w opakowaniu spać nie będziemy-
zachichotał Igła poprawiając włosy i wciskając się na jednoosobowe łóżko Ziomka
obok mnie.
- Uśmiech - powiedział Łuki nakierowując obiektyw aparatu
na naszą trójkę - Wszyscy mówimy serrrrr - zachichotał robiąc fotkę.
- Pokaż to - wyrwałam mu aparat z ręki - Nieeee - skrzywiłam
się widząc swoją okropną minę - Usuwam!
- Nawet nie próbuj! To ma być pamiątka do albumu, a nie
profilowe na fejsa - zaśmiał się Igła - Chociaż w sumie jak chcesz, to na fejsa
też możesz wrzucić.
- Żeby mnie wasze żony później ganiały? Nie dzięki -wystawiłam
mu język.
- Oj tam, oj tam. Czas na sesję zdjęciową - ucieszył się
Ziomek. Jednak jego zapał na chwilę ostudziło wparowanie do pokoju Bartmana i
Kubiaka. Im pomysł zrobienia sesji zdjęciowej ze mną także się spodobał i
bawiliśmy się tak do pierwszej w nocy. Kilka minut po pierwszej wzięłam aparat
i zwinęłam się do siebie życząc wszystkim spokojnej nocy. Nie zasnęłam jednak
od razu. Zaczęłam rozmyślać i podsumowywać wydarzenia dnia dzisiejszego jak to
już miałam w zwyczaju. „ Wreszcie jestem w Londynie na wymarzonej Olimpiadzie,
ale nie byłam na otwarciu Igrzysk - paradoks. Jeszcze lepsze jest to, że …
pogodziłam się z Kurkiem? Tak to chyba można nazwać. Nowa znajomość z
dotychczasowym wrogiem… Jasne już to widzę jak wcale, ale to wcale się nie będziemy
kłócić” zaśmiałam się cicho i powiedziałam sama do siebie „ Dwa tak odmienne
charaktery to marne szanse na wspólne porozumienie” z ta myślą zasnęłam.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Miłego czytania! ;)
Jejuu ;3 Świetny :) Z niecierpliwością czekam na koleiny :D
OdpowiedzUsuńZapraszam częściej do siebie i zapraszam na mojego drugiego bloga :)
http://sercezawszewielepiej.blogspot.com/
Pozdrawiam ;D
Dziękuję bardzo ;) Pozdrawiam :D
UsuńCiekawe czy uda im się zacząć znajomość od początku :). Nadęty bud zmienił się w całkiem fajnego chłopaka :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na 3 rozdział na: http://walcz-o-mnie.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
Też się zastanawiam jak potoczą się ich relacje ;)
UsuńDokończę swoją myśl, którą zaczęłam pod poprzednim rozdziałem :) Tam się zaczęło, tu nastąpił rozwój: takie tam oglądanie zdjęć z otwarcia Igrzysk, robienie sobie fotek na jednoosobowym łóżku (tutaj zapomnijmy na chwilę o Krzyśku :D), później sesja (tutaj wymażmy też Zibiego i Kubiego)... Tylko nie rozumiem tej wzmianki o żonach - Iwonę zrozumiem, ale Pani Modelka? Nie żebym miała coś przeciwko Szanownej Pani Agnieszce Żygadło! :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Bartka tylko... Och, te choróbsko!
Pozdrawiam :)
Żony jak najbardziej na porządku dziennym ;) A Bartuś sobie pochorował niestety... Pozdrawiam :)
UsuńŚwietny rozdział czekam na więcej. Żal mi troszkę Kurasia ;p Zapraszam też oczywiście do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) Z miłą chęcią poczytam :)
UsuńCoś z tym Kurasiem się kroi :) Niby wrogowie, niby inne charaktery, ale jednak dziewczyna o nim myśli ciepło. A o zwykłym koledze tak się nie rozmyśla przed snem!
OdpowiedzUsuńA taka sesja z panem Żygadło...Szkoda że nie tylko z nim, oczywiście duet Kubiak+Bartman musieli się wtarabanić ;p
Czekam na następny i przepraszam za te haniebne zaległości, S. ;*
+ jeśli masz ochotę, zapraszam na coś innego w moim wydaniu- http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/
Zobaczymy jak to będzie z tym Kurasiem, Ziomkiem i resztą :D Dzięki bardzo za miłe słowa.Z chęcią poczytam Twojego bloga. Pozdrawiam ;*
UsuńJeśli masz ochotę zapraszam na czternasty rozdział na http://time-for-a-new-life.blogspot.com/ Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że mam ochotę! Dziękuję ;*
Usuńno w końcu Kurek się ogarnął...czas najwyższy:)) No i Lilka w końcu spojrzała na siatkarza innym okiem;) ale coś mi się nie wydaje żeby od razu przestali całkowicie sobie dogryzać;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Zobaczymy jak to się dalej potoczy ;) Również serdecznie pozdrawiam! :)
UsuńZnów miałam zaległości przez swoją głupotę xD Ale wszystko nadrobione i postaram się wpadać regularnie :) Świetne jest to opowiadanie :) Ciekawe jak dalej potoczy się ta przyjaźń z Kurkiem :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny :*
Dziękuję bardzo :) Ja ostatnio też nadrabiałam zaległości, bo miałam trochę mniej czasu. A co do przyjaźni z Kurasiem to sama jeszcze nie wiem, ale jakieś tam plany mam ;) Pozdrawiam serdecznie! ;*
UsuńDziękuję :) Już czytam :)
OdpowiedzUsuń