Wstałam po 7.00. Śniadanie także i dzisiaj było na godzinę
8.00 więc nie miałam zbyt wiele czasu. Ubrałam się szybko i zbiegłam na
stołówkę. Wszyscy byli już na dole. Wszyscy prócz Bartka oczywiście.
- Cześć ekipo! – przywitałam się przechodząc obok stolika
chłopaków – Gdzie macie tego swojego przyjmującego? – spojrzałam na puste
miejsce obok Jarosza, które z reguły zajmował Kurek.
- Rzyga i sra dalej niż widzi – odpowiedział bezpośredni
Winiarski popijając poranną kawę – Tak
się tłukł w nocy drzwiami od łazienki, że się przez niego nie wyspałem –
mruknął.
- No to ładnie – westchnęłam i życząc im smacznego
skierowałam się do mojego stolika gdzie siedział już trener i Olek. Przywitałam
się i zajęłam miejsce obok Aleksandra.
- Słyszałem, że Misiek poinformował cię już o stanie zdrowia
Bartka- uśmiechnął się.
- Nie omieszkał odmówić sobie tej przyjemności –
odpowiedziałam z uśmiechem.
- Grypa żołądkowa czy raczej zatrucie? – spojrzał na mnie
Olek.
- Nie wiem, ale na pewno go cholernie męczy… Wczoraj miał
gorączkę więc pewnie zatrucie – skwitowałam sięgając po sałatkę.
- Jak tak dalej będzie to przecież on w tym stanie nie może
iść na otwarcie Igrzysk – westchnął Anastasi – Czy to już na początku musi się
wszystko sypać? Pójdę z jedenastką…
- Trener przynajmniej pójdzie – odpowiedział Olek mieszając
w kubku z herbatą – A ja będę musiał zostać… A tak bardzo chciałem założyć ten
biały gajerek ehh – westchnął.
- Z tego co mówił doktor, to on zostaje – Anastasi podniósł
swój wzrok na Olka.
- Nie wypada, żeby on został – odpowiedział fizjoterapeuta.
- Ja z nim zostanę – rzuciłam po chwili znad sałatki.
- Co? -spytał
zdziwiony trener.
- No ja zostanę z Bartkiem, a wy wszyscy pójdziecie na to
rozpoczęcie – odpowiedziałam patrząc to na Anastasiego to na Bieleckiego.
- Nieee, nie możemy cię obciążać aż tak – od razu zaczął
mówić Olek – To naszym obowiązkiem jest się nim zająć, ty tu masz staż, a my
stałe kontrakty więc…
- Dobra Olo daruj sobie. Przecież wiem jak bardzo się
cieszyłeś, że będziesz miał okazję raz jeszcze wziąć udział w całym tym
pochodzie olimpijskim – uśmiechnęłam się – doktor zresztą tak samo.
- Ty też się cieszyłaś z tego faktu.
- No tak, ale przecież nie zostawimy go tu samego to po
pierwsze, a po drugie ja jestem najmłodsza z całego sztabu medycznego więc wy
jako starsi macie pierwszeństwo udziału w takiej imprezie – uśmiechnęłam się –
Prawda trenerze? – spojrzałam na Anastasiego.
- Prawda – pokiwał głową – Ale nie pozabijacie się tutaj
razem? – zapytał z lekkim uśmiechem.
- Nie mam w zwyczaju dobijać i tak już ledwo żyjących –
odwzajemniłam jego uśmiech – Zróbcie chociaż foty to pooglądam.
- No właśnie, a zdjęcia do albumu Reprezentacji?
- Dam aparat Krzyśkowi, poleci na dwa, a jak nie jemu to
któremuś z was.
- Masz do nas aż takie zaufanie? – zapytał ze śmiechem Olek.
- Samej jest mi w to trudno uwierzyć, ale tak mam. –
uśmiechnęłam się.- Miłej imprezy zatem, wpadnę
was zobaczyć jak już się ubierzecie w garniturki – puściłam im oko i
wyszłam z sali jadalnej. Po drodze zajrzałam do pokoju Kurka.
- Żyjesz? – zapytałam od progu.
- Jeszcze tak – wymamrotał – Dzięki za kanapkę.
- Nie ma za co – uśmiechnęłam się lekko.
- O której wychodzicie? – zapytał.
- A nie wiem nawet, ale jakoś po obiedzie. Obiad jest na
12.00, a potem będą się szykować powoli.- odpowiedziałam na pytanie analizując
plan dnia dzisiejszego.
- Chyba „ będziecie się szykować”- poprawił mnie.
- Będą – odpowiedziałam z uśmiechem – Ja zostaję tutaj z
tobą, mam za zadanie cię pilnować.
- A kto ci powiedział, że ja zostaję? – spytał lekko
oburzony – Niedoczekanie! Idę z nimi.
- Taaa chyba z przenośnym kiblem pod pachą – mruknęłam za co
Kuraś zmierzył mnie swoim groźnym spojrzeniem.
- Całkiem możliwe – odpowiedział z lekkim uśmiechem, co
wywołało także uśmiech na mojej twarzy. Podeszłam do niego i usiadłam na brzegu
jego łóżka.
- Nie zanudziłeś się tutaj sam?
- Nie, jakoś daje radę. Winiar spieprza gdzie tylko może,
żeby przypadkiem się ode mnie nie zarazić.
- Dziwisz mu się? Przecież jakby, odpukać w niemalowane,
jakby to był jakiś wirus i wszystkich by tak wzięło to ja czarno widzę te
wszystkie mecze – westchnęłam.
- Baliby się z nami grać, bo myśleliby, że ich orzygamy –
zaśmiał się cicho. Także zachichotałam patrząc na niego.
- Jak się dzisiaj czujesz? Lepiej niż wczoraj?- spojrzałam
na niego uważnie.
- Trochę, ale dalej mnie męczy.
Pół nocy nie przespałem – odpowiedział przeczesując palcami włosy.
- Przyniosę ci obiad.
- Nie dzięki, raczej nie dam rady
nic przełknąć – spojrzał na mnie. Pokiwałam głową i postawiłam butelkę wody
niegazowanej na jego stoliku.
- Napij się chociaż –
powiedziałam z lekkim uśmiechem –Strasznie duszno macie w tym pokoju, otworzę na
trochę okno – jak powiedziałam tak i z robiłam. Chwilę później do pomieszczenia
wpadł przyjemny, chłodny powiew lekkiego wiatru.
- Dzięki – spojrzał na mnie.
- Nie ma sprawy – powiedziałam
przykrywając go kocem – Zdrzemnij się, zajrzę później.
- Ok, do zobaczenia –
odpowiedział w moim kierunku, gdy już wychodziłam z pokoju. Wróciłam do siebie
wykonałam obowiązkowy telefon do mamy, a później zeszłam na obiad. Po obiedzie
wszyscy szykowali się do wyjścia na uroczyste rozpoczęcie Igrzysk. Z jednej
strony bardzo chciałam iść tam z nimi, ale z drugiej wiedziałam, że nie mogę
zostawić Bartka samego. W końcu przyjechałam tu do pracy, a nie dla
przyjemności, a więc nie ma co narzekać. Nie mogłam pozwolić, aby doktor czy
Olek nie poszli na tak ważną dla nich uroczystość kosztem mojej obecności tam. Posiedziałam
trochę przy laptopie przeglądając zdjęcie jakie do tej pory zrobiłam, a później
postanowiłam przejść się po pokojach i zobaczyć jak wyglądają nasze gwiazdy.
Zapukałam po cichu po pokoju Igły i Ziomka, a słysząc „proszę” nacisnęłam
klamkę i weszłam do środka. W jednym momencie mnie zatkało. Panowie stali
przygotowani do wyjścia w białych garniturach i biało – czerwonych koszulach.
Na nogach mieli intensywnie czerwone buty, które z całością wyglądały uroczo.
Na ich piersi widniało godło Polski, a na szyjach mieli przewieszone
identyfikatory. Pierwszy raz odkąd się znamy zaczęłam analizować ich pod
względem urody, a nie pod względem charakteru.
- Wow...- tylko tyle byłam teraz w
stanie z siebie wydobyć.
- Coś nie tak? – spytał Ziomek
poprawiając marynarkę.
- Wszystko tak… Aż za bardzo... –
mruknęłam nadal wpatrując się w nich jak w obrazek.
- Mam wrażenie jakbym był gdzieś
brudny, bo mnie tak świdrujesz wzrokiem – zaśmiał się Igła.
- Podziwiam sobie – wystawiłam mu
język – I dochodzę do wniosku, że Polska ma na prawdę zajebiście przystojnych
reprezentantów.
- No weź, bo się zarumienię –
zachichotał Łukasz siłujący się z kołnierzykiem. Podeszłam do niego i pomogłam
mu poprawić złośliwą część garderoby. Podziękował z uśmiechem na twarzy.
- Ziomek?
-Hmmm – mruknął tym swoim męskim,
niskim głosem.
- Obiecja mi, że jak już w razie
w dalekiej przyszłości skończysz karierę sportową to zostaniesz komentatorem
sportowym ok? – spojrzałam na niego z szerokim uśmiechem na twarzy. Mój pomysł
wywołał śmiech u Krzyśka, ale Ziomek spojrzał na mnie śmiertelnie poważnie.
- Obiecuję – tu przeniósł swój
wzrok na Ignaczaka – A ty się głupku nie ciesz, bo będziesz pracował razem ze
mną jako operator kamery – wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dobra szykujcie się na
spokojnie, idę zajrzeć jak tam reszta drużyny.
- Czekaj, czekaj słyszeliśmy, że
ty nie idziesz- zagadnął Krzyś.
- Ktoś musisz zostać z Kurasiem –
pokiwałam twierdząco głową.
- Może lepiej żebyś to nie była
ty- zachichotał Ziomek – Wiesz Lilka, ty też mi coś musisz obiecać – spojrzał
na mnie rozbawiony.
- Słucham cię mój drogi cóżeś
wymyślił? – przeniosłam swój wzrok na Ziomka.
- Błagam tylko mi nie wykończ
przyjmującego, bo z nim mam ustalonych najwięcej rozegrań – zaśmiał się.
- Rany… Czy ja na serio wyglądam
na seryjnego mordercę? Wszyscy mnie o to od rano proszą. Cały czas wszystkim
mówię, że nie mam w zwyczaju dobijać już i tak ledwo żyjących – zachichotałam
cwaniacko.
- Na seryjnego mordercę to nie, ale jak cię Bartek wkurzy co
ostatnio zdarza się dość często to możesz się nim stać – zanosił się od śmiechu
Krzysiek.
- Dobra obiecuję nie zrobić mu krzywdy – skrzywiłam usta –
No przynajmniej do końca pobytu w Londynie – wyszczerzyłam ząbki w szerokim
uśmiech. – Krzysiu wpadnij później po mój aparat, masz bojowe zadanie zastąpić mnie w roli fotografa
dzisiejszego wieczoru.
- Kurde… Chciałem też pocykać foty moim, Ziomek weźmie twój
sprzęt ok? – spojrzał na Łukasza.
- Jasne – odpowiedział tamten z uśmiechem.
- W takim razie ty wpadnij Łukaszu – puściłam mu oko i zniknęłam
za drzwiami ich pokoju. Odwiedziłam też Marcina i Pawła, Dzika i Zbyszka, Rucka
i Ryszego, Pita i Kosę oraz zajrzałam po drodze do Winiara i Kurasia. Bartek
spał, a Winiar ubrany i gotowy do wyjścia zaczłapał się za mną do pokoju Igły i
Ziomka. Ja po zrealizowaniu „obchodu” poszłam do siebie. Chwilę później wpadł
Ziomek.
- Hej, hej ja po ten twój aparacik – puścił mi oko od progu.
- Proszę – podałam mu futerał ze sprzętem – W środku masz dodatkowe naładowane akumulatorki.
- Ok, damy radę – odpowiedział z uśmiechem – To my się
powoli zbieramy Liluś. Wszyscy są już na dole.
- Idę cię odprowadzić
– zaskoczyłam zadowolona z łóżka – Nie mogę odpuścić sobie zobaczenia was
wszystkich razem tak pięknie wyglądających. Kiedy wyszliśmy przed budynek po
raz drugi dzisiejszego dnia mnie zatkało.
- No to bawcie się dobrze przystojniaki – zaśmiałam się
podchodząc do ekipy.
- Ty też moja droga – trener obdarzył mnie szczerym
uśmiechem – I zrób coś temu Kurkowi, żeby mu szybko przeszło – puścił do mnie
oko.
- Spokojna trenera głowa – zaśmiałam się cwaniacko. W tym
momencie poczułam czyjeś wielkie łapy na swojej talii obejmujące mnie od tyłu.
- Tylko nie zajmuj się nim za bardzo bo będę zazdrosny –
szepnął mi do ucha Zibi. Zrzuciłam jego ręce z mojego tułowia i odwróciłam się
przodem do niego. Chwyciłam kołnierzyk jego koszulki i przyciągnęłam jego twarz
do mojej pochylając się nad jego uchem:
- Nie musisz bejbeee... – wymruczałam – Nie zdradzę cię z
Kurkiem, a już na pewno nie po tej naszej wspólnie spędzonej nocy – puściłam
jego koszulkę i oboje wybuchnęliśmy śmiechem, który do tej pory
powstrzymywaliśmy z trudem.
- Czy ja o czymś nie wiem? – spytał zdezorientowany Dziku
stojący obok.
- Nie Misiu - posłałam mu całusa w powietrzu – A tak poza
tym to seksownie wyglądacie w tych okularkach. – spojrzałam na Dzika i Zibiego.
Atakujący znał dobrze mnie i moje poczucie humoru i zaczął się
śmiać. Michał natomiast patrzył na mnie z lekkim zdziwieniem.
- Później ci wytłumaczę - powiedział Zibi klepiąc go po
ramieniu i nadal się śmiejąc.
- Ruszamy chłopcy - zarządził trener. Pomachałam im jeszcze
i wróciłam do budynku. „Trzeba zajrzeć do Kurasia” pomyślałam kierując się do
jego pokoju.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Mam dla Was kolejny rozdział tych moich głupot ;) Pozdrawiam serdecznie!
P.s.
Piękną mam zimę tej wiosny... Mam już dość ;/
biedny Kuraś :/ no to zaczynamy powoli te nieszczęsne Igrzyska...
OdpowiedzUsuńLilka w końcu zauważyła, że ma w okolo siebie ciekawe okazy;)
pozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
No zaczynamy niestety;/ Pozdrawiam! :)
UsuńBardzo fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCzekam już na kolejny , pozdrawiam :)
Dziękuję bardzo :) Cieszę się, że mam nową Czytelniczkę. Pozdrawiam :)
UsuńOni swoimi tekstami to mnie rozwalają :D A przenośny kibel to bym chciała zobaczyć :p. Może w końcu Lilka będzie miała okazje do rozmowy z Bartkiem ?:)
OdpowiedzUsuńhttp://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/
Jak się wzajemnie nie pozabijają to będzie dobrze :D
UsuńŚwietny rozdział ;D Ta bezpośredniość i szczerość Winiara na początku mnie rozbawiła "rzyga i sra dalej niż widzi". Myślałam , że jebnę kocham ich teksty ;D . Ogólnie cały rozdział cudo<3 Czekam na więcej i zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo :) Miło mi czytać tak pozytywne komentarze:) Pozdrawiam serdecznie i obiecuję, że w wolnej chwili nadrobię zaległości na Twoim blogu :)
UsuńBEKA Z KURKA! hahahhah
OdpowiedzUsuńI ten kwitnący romans z Łukaszem! Ochhhhhh... Miłość wisi w powietrzu :D To tak się zaczyna: poprawianie kołnierzyka, jakaś prośba o bycie kiedyś komentatorem (Lilka już zakochana w głosie Ziomka, jeszcze trochę i o dzieci się będą starać), pójście po aparat, odprowadzenie... no, no, no :)
Nie za szybko trochę? Hahaha :D Akcja się rozwija ;) Ale ja nic nie obiecuję, żeby nie było :P
UsuńWiem, wiem... :) Jednak mój szatański plan połączenia Łukasza i Lilki nadal ma jakąś tam malutką szansę. Moja głowa nie śpi! :)
UsuńW sumie od początku miałam troszkę inne plany co do osoby Lilki, ale tak jak wspominałam wcześniej można jej trochę życie "urozmaicić" :D
UsuńNo pewnie! :) Co się będzie dziewczyna męczyć z Kurkiem do końca życia, niech Łukasz im trochę przeszkodzi :D
UsuńTylko trzeba się zastanowić czy ona tak na serio się z nim męczy, czy może sprawia jej to jednak przyjemność? ;D
UsuńOna jeszcze nie wie, co czyni, hahahha.
UsuńHahah :D Wszystko możliwe ;)
Usuń