środa, 20 marca 2013

Rozdział 28


Wstałam po 7.00. Śniadanie także i dzisiaj było na godzinę 8.00 więc nie miałam zbyt wiele czasu. Ubrałam się szybko i zbiegłam na stołówkę. Wszyscy byli już na dole. Wszyscy prócz Bartka oczywiście.
- Cześć ekipo! – przywitałam się przechodząc obok stolika chłopaków – Gdzie macie tego swojego przyjmującego? – spojrzałam na puste miejsce obok Jarosza, które z reguły zajmował Kurek.
- Rzyga i sra dalej niż widzi – odpowiedział bezpośredni Winiarski popijając poranną  kawę – Tak się tłukł w nocy drzwiami od łazienki, że się przez niego nie wyspałem – mruknął.
- No to ładnie – westchnęłam i życząc im smacznego skierowałam się do mojego stolika gdzie siedział już trener i Olek. Przywitałam się i zajęłam miejsce obok Aleksandra.
- Słyszałem, że Misiek poinformował cię już o stanie zdrowia Bartka- uśmiechnął się.
- Nie omieszkał odmówić sobie tej przyjemności – odpowiedziałam z uśmiechem.
- Grypa żołądkowa czy raczej zatrucie? – spojrzał na mnie Olek.
- Nie wiem, ale na pewno go cholernie męczy… Wczoraj miał gorączkę więc pewnie zatrucie – skwitowałam sięgając po sałatkę.
- Jak tak dalej będzie to przecież on w tym stanie nie może iść na otwarcie Igrzysk – westchnął Anastasi – Czy to już na początku musi się wszystko sypać? Pójdę z jedenastką…
- Trener przynajmniej pójdzie – odpowiedział Olek mieszając w kubku z herbatą – A ja będę musiał zostać… A tak bardzo chciałem założyć ten biały gajerek ehh – westchnął.
- Z tego co mówił doktor, to on zostaje – Anastasi podniósł swój wzrok na Olka.
- Nie wypada, żeby on został – odpowiedział fizjoterapeuta.
- Ja z nim zostanę – rzuciłam po chwili znad sałatki.
- Co?  -spytał zdziwiony trener.
- No ja zostanę z Bartkiem, a wy wszyscy pójdziecie na to rozpoczęcie – odpowiedziałam patrząc to na Anastasiego to na Bieleckiego.
- Nieee, nie możemy cię obciążać aż tak – od razu zaczął mówić Olek – To naszym obowiązkiem jest się nim zająć, ty tu masz staż, a my stałe kontrakty więc…
- Dobra Olo daruj sobie. Przecież wiem jak bardzo się cieszyłeś, że będziesz miał okazję raz jeszcze wziąć udział w całym tym pochodzie olimpijskim – uśmiechnęłam się – doktor zresztą tak samo.
- Ty też się cieszyłaś z tego faktu.
- No tak, ale przecież nie zostawimy go tu samego to po pierwsze, a po drugie ja jestem najmłodsza z całego sztabu medycznego więc wy jako starsi macie pierwszeństwo udziału w takiej imprezie – uśmiechnęłam się – Prawda trenerze? – spojrzałam na Anastasiego.
- Prawda – pokiwał głową – Ale nie pozabijacie się tutaj razem? – zapytał z lekkim uśmiechem.
- Nie mam w zwyczaju dobijać i tak już ledwo żyjących – odwzajemniłam jego uśmiech – Zróbcie chociaż foty to pooglądam.
- No właśnie, a zdjęcia do albumu Reprezentacji?
- Dam aparat Krzyśkowi, poleci na dwa, a jak nie jemu to któremuś  z was.
- Masz do nas aż takie zaufanie? – zapytał ze śmiechem Olek.
- Samej jest mi w to trudno uwierzyć, ale tak mam. – uśmiechnęłam się.- Miłej imprezy zatem, wpadnę  was zobaczyć jak już się ubierzecie w garniturki – puściłam im oko i wyszłam z sali jadalnej. Po drodze zajrzałam do pokoju Kurka.
- Żyjesz? – zapytałam od progu.
- Jeszcze tak – wymamrotał – Dzięki za kanapkę.
- Nie ma za co – uśmiechnęłam się lekko.
- O której wychodzicie? – zapytał.
- A nie wiem nawet, ale jakoś po obiedzie. Obiad jest na 12.00, a potem będą się szykować powoli.- odpowiedziałam na pytanie analizując plan dnia dzisiejszego.
- Chyba „ będziecie się szykować”- poprawił mnie.
- Będą – odpowiedziałam z uśmiechem – Ja zostaję tutaj z tobą, mam za zadanie cię pilnować.
- A kto ci powiedział, że ja zostaję? – spytał lekko oburzony – Niedoczekanie! Idę z nimi.
- Taaa chyba z przenośnym kiblem pod pachą – mruknęłam za co Kuraś zmierzył mnie swoim groźnym spojrzeniem.
- Całkiem możliwe – odpowiedział z lekkim uśmiechem, co wywołało także uśmiech na mojej twarzy. Podeszłam do niego i usiadłam na brzegu jego łóżka.
- Nie zanudziłeś się tutaj sam?
- Nie, jakoś daje radę. Winiar spieprza gdzie tylko może, żeby przypadkiem się ode mnie nie zarazić.
- Dziwisz mu się? Przecież jakby, odpukać w niemalowane, jakby to był jakiś wirus i wszystkich by tak wzięło to ja czarno widzę te wszystkie mecze – westchnęłam.
- Baliby się z nami grać, bo myśleliby, że ich orzygamy – zaśmiał się cicho. Także zachichotałam patrząc na niego.
- Jak się dzisiaj czujesz? Lepiej niż wczoraj?- spojrzałam na niego uważnie.
- Trochę, ale dalej mnie męczy. Pół nocy nie przespałem – odpowiedział przeczesując palcami włosy.
- Przyniosę ci obiad.
- Nie dzięki, raczej nie dam rady nic przełknąć – spojrzał na mnie. Pokiwałam głową i postawiłam butelkę wody niegazowanej na jego stoliku.
- Napij się chociaż – powiedziałam z lekkim uśmiechem –Strasznie duszno macie w tym pokoju, otworzę na trochę okno – jak powiedziałam tak i z robiłam. Chwilę później do pomieszczenia wpadł przyjemny, chłodny powiew lekkiego wiatru.
- Dzięki – spojrzał na mnie.
- Nie ma sprawy – powiedziałam przykrywając go kocem – Zdrzemnij się, zajrzę później.
- Ok, do zobaczenia – odpowiedział w moim kierunku, gdy już wychodziłam z pokoju. Wróciłam do siebie wykonałam obowiązkowy telefon do mamy, a później zeszłam na obiad. Po obiedzie wszyscy szykowali się do wyjścia na uroczyste rozpoczęcie Igrzysk. Z jednej strony bardzo chciałam iść tam z nimi, ale z drugiej wiedziałam, że nie mogę zostawić Bartka samego. W końcu przyjechałam tu do pracy, a nie dla przyjemności, a więc nie ma co narzekać. Nie mogłam pozwolić, aby doktor czy Olek nie poszli na tak ważną dla nich uroczystość kosztem mojej obecności tam. Posiedziałam trochę przy laptopie przeglądając zdjęcie jakie do tej pory zrobiłam, a później postanowiłam przejść się po pokojach i zobaczyć jak wyglądają nasze gwiazdy. Zapukałam po cichu po pokoju Igły i Ziomka, a słysząc „proszę” nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. W jednym momencie mnie zatkało. Panowie stali przygotowani do wyjścia w białych garniturach i biało – czerwonych koszulach. Na nogach mieli intensywnie czerwone buty, które z całością wyglądały uroczo. Na ich piersi widniało godło Polski, a na szyjach mieli przewieszone identyfikatory. Pierwszy raz odkąd się znamy zaczęłam analizować ich pod względem urody, a nie pod względem charakteru.
- Wow...- tylko tyle byłam teraz w stanie z siebie wydobyć.
- Coś nie tak? – spytał Ziomek poprawiając marynarkę.
- Wszystko tak… Aż za bardzo... – mruknęłam nadal wpatrując się w nich jak w obrazek.
- Mam wrażenie jakbym był gdzieś brudny, bo mnie tak świdrujesz wzrokiem – zaśmiał się Igła.
- Podziwiam sobie – wystawiłam mu język – I dochodzę do wniosku, że Polska ma na prawdę zajebiście przystojnych reprezentantów.
- No weź, bo się zarumienię – zachichotał Łukasz siłujący się z kołnierzykiem. Podeszłam do niego i pomogłam mu poprawić złośliwą część garderoby. Podziękował z uśmiechem na twarzy.
- Ziomek?
-Hmmm – mruknął tym swoim męskim, niskim głosem.
- Obiecja mi, że jak już w razie w dalekiej przyszłości skończysz karierę sportową to zostaniesz komentatorem sportowym ok? – spojrzałam na niego z szerokim uśmiechem na twarzy. Mój pomysł wywołał śmiech u Krzyśka, ale Ziomek spojrzał na mnie śmiertelnie poważnie.
- Obiecuję – tu przeniósł swój wzrok na Ignaczaka – A ty się głupku nie ciesz, bo będziesz pracował razem ze mną jako operator kamery – wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
- Dobra szykujcie się na spokojnie, idę zajrzeć jak tam reszta drużyny.
- Czekaj, czekaj słyszeliśmy, że ty nie idziesz- zagadnął Krzyś.
- Ktoś musisz zostać z Kurasiem – pokiwałam twierdząco głową.
- Może lepiej żebyś to nie była ty- zachichotał Ziomek – Wiesz Lilka, ty też mi coś musisz obiecać – spojrzał na mnie rozbawiony.
- Słucham cię mój drogi cóżeś wymyślił? – przeniosłam swój wzrok na Ziomka.
- Błagam tylko mi nie wykończ przyjmującego, bo z nim mam ustalonych najwięcej rozegrań – zaśmiał się.
- Rany… Czy ja na serio wyglądam na seryjnego mordercę? Wszyscy mnie o to od rano proszą. Cały czas wszystkim mówię, że nie mam w zwyczaju dobijać już i tak ledwo żyjących – zachichotałam cwaniacko.
- Na seryjnego mordercę to nie, ale jak cię Bartek wkurzy co ostatnio zdarza się dość często to możesz się nim stać – zanosił się od śmiechu Krzysiek.
- Dobra obiecuję nie zrobić mu krzywdy – skrzywiłam usta – No przynajmniej do końca pobytu w Londynie – wyszczerzyłam ząbki w szerokim uśmiech. – Krzysiu wpadnij później po mój aparat, masz bojowe  zadanie zastąpić mnie w roli fotografa dzisiejszego wieczoru.
- Kurde… Chciałem też pocykać foty moim, Ziomek weźmie twój sprzęt ok? – spojrzał na Łukasza.
- Jasne – odpowiedział tamten z uśmiechem.
- W takim razie ty wpadnij Łukaszu – puściłam mu oko i zniknęłam za drzwiami ich pokoju. Odwiedziłam też Marcina i Pawła, Dzika i Zbyszka, Rucka i Ryszego, Pita i Kosę oraz zajrzałam po drodze do Winiara i Kurasia. Bartek spał, a Winiar ubrany i gotowy do wyjścia zaczłapał się za mną do pokoju Igły i Ziomka. Ja po zrealizowaniu „obchodu” poszłam do siebie. Chwilę później wpadł Ziomek.
- Hej, hej ja po ten twój aparacik – puścił mi oko od progu.
- Proszę – podałam mu futerał ze sprzętem – W środku  masz dodatkowe naładowane akumulatorki.
- Ok, damy radę – odpowiedział z uśmiechem – To my się powoli zbieramy Liluś. Wszyscy są już na dole.
- Idę  cię odprowadzić – zaskoczyłam zadowolona z łóżka – Nie mogę odpuścić sobie zobaczenia was wszystkich razem tak pięknie wyglądających. Kiedy wyszliśmy przed budynek po raz drugi dzisiejszego dnia mnie zatkało.
- No to bawcie się dobrze przystojniaki – zaśmiałam się podchodząc do ekipy.
- Ty też moja droga – trener obdarzył mnie szczerym uśmiechem – I zrób coś temu Kurkowi, żeby mu szybko przeszło – puścił do mnie oko.
- Spokojna trenera głowa – zaśmiałam się cwaniacko. W tym momencie poczułam czyjeś wielkie łapy na swojej talii obejmujące mnie od tyłu.
- Tylko nie zajmuj się nim za bardzo bo będę zazdrosny – szepnął mi do ucha Zibi. Zrzuciłam jego ręce z mojego tułowia i odwróciłam się przodem do niego. Chwyciłam kołnierzyk jego koszulki i przyciągnęłam jego twarz do mojej pochylając się nad jego uchem:
- Nie musisz bejbeee... – wymruczałam – Nie zdradzę cię z Kurkiem, a już na pewno nie po tej naszej wspólnie spędzonej nocy – puściłam jego koszulkę i oboje wybuchnęliśmy śmiechem, który do tej pory powstrzymywaliśmy z trudem.
- Czy ja o czymś nie wiem? – spytał zdezorientowany Dziku stojący obok.
- Nie Misiu - posłałam mu całusa w powietrzu – A tak poza tym to seksownie wyglądacie w tych okularkach. – spojrzałam na Dzika i Zibiego. Atakujący  znał dobrze  mnie i moje poczucie humoru i zaczął się śmiać. Michał natomiast patrzył na mnie z lekkim zdziwieniem.
- Później ci wytłumaczę - powiedział Zibi klepiąc go po ramieniu i nadal się śmiejąc.
- Ruszamy chłopcy - zarządził trener. Pomachałam im jeszcze i wróciłam do budynku. „Trzeba zajrzeć do Kurasia” pomyślałam kierując się do jego pokoju.
 
 - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Mam dla Was kolejny rozdział tych moich głupot ;) Pozdrawiam serdecznie!
 
P.s.
Piękną mam zimę tej wiosny... Mam już dość ;/
 
 


 

16 komentarzy:

  1. biedny Kuraś :/ no to zaczynamy powoli te nieszczęsne Igrzyska...
    Lilka w końcu zauważyła, że ma w okolo siebie ciekawe okazy;)

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział :)
    Czekam już na kolejny , pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) Cieszę się, że mam nową Czytelniczkę. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Oni swoimi tekstami to mnie rozwalają :D A przenośny kibel to bym chciała zobaczyć :p. Może w końcu Lilka będzie miała okazje do rozmowy z Bartkiem ?:)
    http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się wzajemnie nie pozabijają to będzie dobrze :D

      Usuń
  4. Świetny rozdział ;D Ta bezpośredniość i szczerość Winiara na początku mnie rozbawiła "rzyga i sra dalej niż widzi". Myślałam , że jebnę kocham ich teksty ;D . Ogólnie cały rozdział cudo<3 Czekam na więcej i zapraszam do mnie na http://volleyball-lost-dreams.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo :) Miło mi czytać tak pozytywne komentarze:) Pozdrawiam serdecznie i obiecuję, że w wolnej chwili nadrobię zaległości na Twoim blogu :)

      Usuń
  5. BEKA Z KURKA! hahahhah
    I ten kwitnący romans z Łukaszem! Ochhhhhh... Miłość wisi w powietrzu :D To tak się zaczyna: poprawianie kołnierzyka, jakaś prośba o bycie kiedyś komentatorem (Lilka już zakochana w głosie Ziomka, jeszcze trochę i o dzieci się będą starać), pójście po aparat, odprowadzenie... no, no, no :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie za szybko trochę? Hahaha :D Akcja się rozwija ;) Ale ja nic nie obiecuję, żeby nie było :P

      Usuń
    2. Wiem, wiem... :) Jednak mój szatański plan połączenia Łukasza i Lilki nadal ma jakąś tam malutką szansę. Moja głowa nie śpi! :)

      Usuń
    3. W sumie od początku miałam troszkę inne plany co do osoby Lilki, ale tak jak wspominałam wcześniej można jej trochę życie "urozmaicić" :D

      Usuń
    4. No pewnie! :) Co się będzie dziewczyna męczyć z Kurkiem do końca życia, niech Łukasz im trochę przeszkodzi :D

      Usuń
    5. Tylko trzeba się zastanowić czy ona tak na serio się z nim męczy, czy może sprawia jej to jednak przyjemność? ;D

      Usuń
    6. Ona jeszcze nie wie, co czyni, hahahha.

      Usuń
    7. Hahah :D Wszystko możliwe ;)

      Usuń