Nie pospałam zbyt długo bo równo o godzinie ósmej ma moje
łóżko wskoczyła zadowolona Dominika z ogromną chęcią zabawy. Chwilkę później
dołączył do niej Sebastian.
- Dzieciaki zmykać mi stąd! - powiedziała Iwona stając w
drzwiach mojego pokoju - Ciocia jest zmęczona, wróciła wczoraj z tatusiem
bardzo późno z meczu - posłałam pani Ignaczak pełne wdzięczności spojrzenie.
Dzieciaki nie bardzo były zadowolone z takiego rozwoju sprawy, ale za długo nie
protestowały. Obiecałam im, że jak odeśpię to na pewno się z nimi pobawię.
- Nieważne, że wczoraj przegraliście - powiedział Sebastian
zeskakując z mojego łóżka - I tak cię kocham ciociu, jesteś najlepsza - dodał
nieco ciszej i cmoknął mnie w policzek, a potem popędził za mamą i siostrą na
dół. Ja nie wiem co Krzysiek robi z tymi dzieciakami, ale wiem jedno - to
najwspanialsze maluchy na świecie. Zasnęłam jeszcze na dwie godziny, bo około
10.00 obudziłam się sama i poczłapałam do łazienki. Jak zwykle chłodny prysznic
i wracam do żywych. Ubrałam się i zeszłam na dół, gdzie Iwona właśnie sprzątała
po śniadaniu.
- Nie chcieliśmy cię budzić, mam nadzieję, że nie masz nic
przeciwko, że zjedliśmy trochę wcześniej? - zapytała z troską w głosie.
- Daj spokój - powiedziałam z uśmiechem otrzymując od niej
talerz z kanapkami - Dziękuję. Zjadłam przygotowane przez panią Ignaczak
kanapki, a potem całą rodzinką zebraliśmy się do kościoła. Po mszy pomogłam
Iwonie z przygotowaniem obiadu, a Krzysiek z dzieciakami nakrywał do stołu.
Zjedliśmy obiad i postanowiliśmy wykorzystać piękną pogodę za oknem udając się
na rodzinny spacer. No właśnie - rodzinny… U Ignaczaków czułam się jak w
rodzinie, oni zresztą traktowali mnie jak jednego z jej członków. Na spacer
zabrałam aparat. Ostatni dzień września był niezwykle pogodny, i zaczynała się
przysłowiowa , piękna, polska, złota, jesień. Dzieciaki szalały w parku w
stertach opadłych już różnokolorowych liści, a jak pstrykałam im zdjęcia.
Państwo Ignaczak z chęcią dołączyli do zabawy. Igła w zmowie z Sebkiem wrzucili
mnie na górę liści, za co oczywiście się zemściłam. Walka na liście rozpoczęła
się na dobre. Spędziliśmy w tym parku całe popołudnie, a wracając do domu
zahaczyliśmy jeszcze o plac zabaw. Dzieciaki były w siódmym niebie, bo wreszcie
miały przy sobie tatę, którego praktycznie cięgle nie ma w domu, mamę, która
także wiecznie pracuje, a na dodatek ciotkę, którą chyba trochę polubiły.
Wieczorem obejrzeliśmy wspólnie jakiś film familijny, a potem małe urwisy
zostały zagonione przez Krzyśka do swoich łóżek. Zgodnie z obietnicą
przeczytałam im bajkę na dobranoc. Wieczorem odpaliłam laptopa i zgrałam
wszystkie zdjęcia z aparatu. Było ich sporo i zajmowały całą kartę
pamięci. Do pokoju wparowali Ignaczakowie i wspólnie obejrzeliśmy fotki z
meczu, treningu, siłowni, a także ze spaceru. Rozmawialiśmy dość długo, około
21.00 oboje stwierdzili, że idą się położyć. Ja także wzięłam szybki prysznic,
odpisałam na maila Bartkowi i Radkowi. Wysłałam sms-a do Zbyszka z zapytaniem
czy już odespał i odpoczął po meczu. Podobną wiadomość otrzymał Kosa i Piotrek.
Wyłączyłam laptopa i zasnęłam.
Kolejny tydzień upłynął nam na przygotowaniach do pierwszego
meczu PlusLigi. Na pierwszy ogień naszą Twierdzę - Podpromie mieli odwiedzić
zawodnicy z Olsztyna. Nie znałam żadnego z nich osobiście, ale jak na fana
siatkówki przystało o każdym coś tam wiedziałam. Liczyłam na to, że Krzysiek
przedstawi mi Piotra Gruszę - wielokrotnego reprezentanta Polski i jednego z
moich ulubionych uniwersalnych zawodników, bo Piotrek grał w swojej karierze i na przyjęciu i na
ataku. W sumie to nie ważne na jakiej pozycji i tak zawsze szło mu
rewelacyjnie. Z Bartkiem kontaktowałam się tylko raz, bo cięgle się mijaliśmy.
On wychodził na trening, a ja w tym czasie miałam chwilę, aby skorzystać z
komputera. Później ja jechałam na halę, on wracał i siedział przy laptopie. Od
Radka też nie otrzymywałam jakiś szczególnie długich wiadomości. Pisał, że
nadal pracują nad tym projektem, że poznał fajną koleżankę , z którą pracuje.
Dowiedziałam się tylko, że ma na imię Magda. Dziku, Monia, Asia i cała reszta
świata nadal miała Bartmana w głębokim poważaniu. Było mi go cholernie szkoda,
ale miałam wrażenie, że powoli zaczyna przyzwyczajać się do panującej sytuacji
i wraca na dawne tory. W sobotę chłopcy rozegrali pierwszy mecz z Olsztynem i
wygrali gładko trzy do zera. Igła był na tyle kochany, że przedstawił mi
Gruszkę, z którym miałam okazję chwilę porozmawiać. Całe spotkanie uważałam za
jak najbardziej udane. Kibice dopisali jak zawsze swoim świetnym dopingiem i
obecnością. Nagrodę MVP odebrał Wojtek Grzyb za doskonałą grę środkiem, całkiem
niezłe bloki i przede wszystkim siatkarskie gwoździe, które wbijał w boisko
przeciwnika. Po meczu pojechaliśmy do domu. Było kilka minut po 18.00 gdy udało
mi się znaleźć transmisję meczu Dynama w Internecie. Dzieciaki bawiły się w
swoich pokojach, a ja z Iwoną, Krzysiem, Grzesiem, Piotrkiem, Olą i Zibim,
którzy nas odwiedzili oglądaliśmy poczytania Kurasia na rosyjskich parkietach.
- Ja tam dalej nie wiem co mu strzeliło do łba, żeby do tej
Rosji jechać - pokręcił głową Nowakowski - Źle mu było w Skrze, czy jak?
- Musiał zmienić klimat - powiedział Zbyszek - Myślisz, że
ile można wytrzymać z Nawrockim?
- Nie jest chyba taki zły, Winiarski jakoś nie narzeka -
zaśmiałam się i upiłam łyk zimnej coli.
- Bo nie ma wyjścia - zaśmiał się Igła - Nawrocki jaki jest,
każdy widzi - dodał po chwili. Spotkanie się rozkręcało. Drużyna Bartka zeszła
na drugą przerwę techniczną z jednopunktową przewagą. Realizator rosyjskiej
telewizji jakby czytał w myślach, bo skierował obiektyw na Kurasia. Westchnęłam
przyglądając się jego nienagannie ułożonym włosom, precyzyjnie zawiązanym
butom, temu pięknemu uśmiechowi i niebieskim tęczówkom, w których kochałam się
do szaleństwa.
- Nie sądzisz, że powinnaś siedzieć tam teraz na trybunach w niebieskiej koszulce z jego nazwiskiem? - zagadnęła Ola przyglądają mi się
uważnie.
- Sadzę, że to on powinien siedzieć teraz tutaj, obok mnie,
a nie w tej cholernej Rosji - westchnęłam - Powiedziałam mu, że kiedyś
przyjadę, ale na razie nie mam jak. Bo ja to kobieta pracująca jestem -
zaśmiałam się parodiując znaną polską aktorkę, występującą w reklamie.
- No tak, teraz to ty
faktycznie masz urwanie d…- i tu Ola spotkałam się z niezadowolonym spojrzeniem
Pita - głowy chciałam powiedzieć - zmierzyła go - A ty się kochanie nie czepiaj
co? Sam na boisku przeklinasz, a ja nie mogę powiedzieć słowa dupa, bo zaraz
krzywo patrzysz - warknęła.
- Prawdziwy facet ma ostry język - pochwalił się swoimi
spostrzeżeniami Bartman.
- Pragnę przypomnieć Zbysiu, że mamy w tym kraju
równouprawnienie! Coś ci to mówi? - zaśmiała się Iwona.
- Cicho bądźcie, bo już dawno po przerwie technicznej -
zauważył spostrzegawczy Kosok i wszyscy wbiliśmy swój wzrok w ekran. Zagrywał
ktoś z przeciwnej drużyny. Zagrywka z wyskoku wylądowała prosto w boisku pod
nogami Kurka.
- Co za... - westchnął Zibi - To można było odebrać.
- Przymkniesz się? - warknął Igła, a Bartman posłusznie
wrócił do oglądania meczu. Kolejna mocna zagrywka ze strony drużyny przeciwnej,
ale tym razem Bartek dobrze ustawił się do obrony. Przyjął wręcz idealnie co
pozwoliło rozgrywającemu na precyzyjne dogranie. Atak z drugiej linii w
wykonaniu Bartka był bardzo mocny, ale libero przeciwników wyciągnął piłkę,
jeden z przyjmujących rozegrał ją na środek. Środkowy bloku wykorzystał
sytuację i chciał wbić drużynie Bartka siatkarskiego gwoździa, ale Kurek
przewidział jego zamiar i wyskoczył do bloku. Zatrzymał go bez problemu, a
piłka wbiła się w boisko rywali. Wszyscy krzyknęliśmy głośne „ Jeeeeest”. I
oderwaliśmy na chwilę wzrok od laptopa. Realizator rosyjskiej telewizji
pokazywał Bartka leżącego na boisku i trzymającego się za nogę.
- O Boże - pisnęłam zasłaniając sobie usta - Co się stało? -
zapytałam bezradnie - Dlaczego on się nie podnosi cholera jasna? - mówiłam już
ze ściśniętym gardłem.
- Źle stanął przy opadaniu po bloku - wyjaśnił Kosok, a
widząc moją przerażoną minę dodał - Spokojnie, pewnie zaraz wstanie. To trochę
boli, ale jak mu schłodzą tą nogę to nic nie będzie czuł i wróci do gry -
chciałabym, aby tak było, ale Bartek nadal się nie podnosił. Kręciło się koło
niego kilku fizjoterapeutów i lekarz drużyny oraz koledzy z boiska. Operator
kamery pokazał wyraz twarzy Bartka, na której malował się okropny ból i złość
zarazem.
- Bartuś - pisnęłam, a łzy popłynęły po moim policzku.
- Lila spokojnie - powiedział Krzysiek otaczając mnie
ramieniem i przyciągając do siebie - Nic mu nie będzie to na pewno tylko drobna
kontuzja, nic poza tym.
- Drobna kontuzja? To dlaczego nie może sam wstać? -
zapytałam przez łzy i wbiłam wzrok w ekran. Wszyscy obecni w salonie byli w
lekkim szoku, nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Lekarze schłodzili
Bartkowi nogę, poruszali jego stawem skokowym co wywołało jeszcze większy
grymas bólu na jego twarzy. Wreszcie podali mu ręce i pomogli podnieść się z
parkietu. Wstał, ale kontuzjowaną nogę trzymał w górze. Bolała go tak bardzo,
że nie mógł na nią stanąć. Przy pomocy lekarza i fizjoterapeuty doczłapał się
do krzesełek, a na boisku w jego miejsce wbiegł inny przyjmujący. Sędzia gwizdną
i mecz wrócił na pełne obroty. Siedziałam jeszcze chwilę wpatrując się
bezradnie w ekran - Dlaczego nic nie mówią? Co z nim jest?
- Pewnie badają go lekarze, nie wiadomo czy to zwykłe
skręcenie czy złamanie - stwierdził Piter.
- Złamanie? - po moim policzku popłynęły kolejne łzy -
Przepraszam na chwilę - wyszeptałam wstając z sofy i wybiegając z salonu.
Skierowałam się prosto do mojego pokoju i chwyciłam za telefon wybierając numer
Bartka. Wychodząc z salonu usłyszałam jeszcze „ I co narobiłeś? Wystarczająco
się już przejęła, musisz ja bardziej dołować. Walnij się w łeb następnym razem
zanim coś powiesz” - opieprzała Piotrka, Ola.
Chwilę później usłyszałam ciche pukanie do drzwi, i głowę Piotrka
wychylającą się zza nich.
- Przepraszam Lila, to na pewno nie jest złamanie -
powiedział podchodząc do mnie.
- Nie wiadomo, muszą mu zrobić prześwietlenie -
odpowiedziałam przez łzy - Nie mogę się do niego dodzwonić.
- No bo ma komórkę w szatni jak go znam to zapewne wyciszoną
- westchnął - Nie martw się - posłał mi pokrzepiający uśmiech.
- Łatwo powiedzieć - westchnęłam i otarłam łzy spływające po
moim policzku.
- Lila… Przepraszam raz jeszcze - powiedział cicho wyraźnie
skruszony Piotrek.
- Za co ty mnie przepraszasz? Przecież to nie Ty skręciłeś
mu kostkę - uśmiechnęłam się mimowolnie widząc zakłopotaną minę Nowakowskiego.
Odwzajemnił mój uśmiech podszedł i mocno mnie przytulił.
- Ale mogłem sobie oszczędzić gadanie o złamaniu i
niepotrzebne martwienie cię - powiedział cicho.
- Wszystko okej Piotruś - poklepałam go lekko po plecach i
pociągnęłam za rękę w stronę wyjście - Wracam
do reszty - chwilę później siedzieliśmy wszyscy w salonie i oglądaliśmy
spotkanie do końca. Dynamo przegrało łatwo trzy sety, ale w Internecie pojawiła
się informacja na temat kontuzji Bartka. Pisali, że to skręcenie, a nie
złamanie. Trochę mi ulżyło, ale wolałabym to usłyszeć od niego osobiście. Grubo
po 21.00 zadzwonił mój telefon. Wyświetlił mi się jakiś dziwny numer, ale
odebrałam po pierwszym sygnale.
- Halo?
-…
- Boże Bartek! Jak się czujesz? Jak twoja noga? Gdzie jesteś? - wyrzucałam z siebie z prędkością światła.
-...
-...
- Dobrze już włączam - machnęłam do Krzyśka, aby włączył
skype’a. Libero wykonał moje polecenie, a ja pożegnałam się z Bartkiem i
chwilę później kontynuowaliśmy rozmowę przez Internet. Zbyszek, Igła, Iwona,
Ola, Grześ i Piotrek - wszyscy byli zainteresowani stanem zdrowia Bartka.
- Cześć skarbie - powiedział Bartek uśmiechając się - I
witam resztę ekipy.
- Cześć! -
odpowiedzieli chórem, a potem zasypali go tysiącami pytań.
- Powoli, powoli - uniósł ręce w geście kapitulacji - Jestem
teraz w mieszkaniu. Zrobili mi prześwietlenie, usg i kilka innych badań. Noga
jest dość mocno skręcona, ale za jakieś dwa do trzech tygodni będę mógł wrócić
na parkiet - powiedział lekko przygnębiony.
- Szybko zleci stary, zobaczysz - powiedział pocieszająco
Igła. Porozmawiali jeszcze trochę z Bartkiem, a potem wszyscy wyszli z salonu,
abym mogła porozmawiać z nim w cztery oczy. Piotrek z Olą, Zbyszkiem i
Grześkiem wrócili do domu. Krzysiek kładł dzieciaki spać, a Iwona zajęła się
prasowaniem.
- Tęsknię za tobą - mruknął Bartek wpatrując się w kamerkę -
Cholernie tęsknię! Chciałbym cię przytulić, pocałować, mieć cię obok siebie…
- Ja też za tobą tęsknię… Wiesz jakie to dziwne uczucie, gdy
budzę w domu Krzyśka i wiem, że nie czekasz na mnie w kuchni ze śniadaniem, nie
przytulisz mnie nie powiesz tego swojego „cześć Lili”, a potem znowu nie
wpijesz się w moje usta próbując zaradzić coś na moje nadmierne gadanie -
uśmiechnęłam się na samo wspomnienie tych chwil.
- Lili już niedługo - szepnął - Na święta mam dostać wolne.
Teraz muszę tylko się wyleczyć, rozegrać kilka meczy i będę mógł przyjechać.
Cieszę się, że to wszystko tak się potoczyło, że jesteś teraz w Rzeszowie, a nie
siedzisz sama w stolicy. Cieszę się, bo wiem, że masz przy sobie naszych
przyjaciół i zawsze możesz na nich liczyć. Oni opiekują się tobą pod moją
nieobecność kochanie - uśmiechnęłam się,
a w moich oczach zakręciły się łzy. Tak bardzo chciałabym go teraz przytulić, poczuć
znów smak jego ciepłych warg… - Nawet nie próbuj mi tu płakać - pogroził mi
palcem Bartek.
- Staram się - powiedziałam z lekkim uśmiechem powstrzymując
łzy.
- Będę powoli kończył, bo z samego rana mam kolejne badania
- westchnął.
- Trzymaj się skarbie - posłałam mu całusa w stronę kamerki
- Mam nadzieję, że te kilka miesięcy zleci szybciej niż nam się wydaje.
- Na pewno Lili, na pewno - posłał mi uśmiech - Odezwę się
jutro jak już będę konkretnie wiedział co i jak dobrze?
- Dobrze - pokiwałam głową - Ale odezwij się, bo będę się
martwiła.
- Wiem, że już dzisiaj się martwiłaś prawda? - spojrzał na
mnie świdrującym spojrzeniem - I jak cię znam narobiłaś dookoła niepotrzebnej
paniki prawda?- zachichotał.
- Niepotrzebnej?- prychnęłam - Nie wkurzaj mnie Kurek! Wiesz
jak to wyglądało jak leżałeś na tym boisku i nie mogłeś się podnieść? Ja się o
ciebie martwię, a ty jak zwykle robisz sobie ze wszystkiego żarty do cholery! -
warknęłam.
- I to jest właśnie Lilka, którą pokochałem. Za jej ostry
charakterek, poczucie humoru i ciągłe opieprzanie mnie - westchnął - Brakuje
mi tego…
- Obiecuję, że w święta wszystko nadrobię - wystawiłam mu
język - Kładź się spać i odpoczywaj, regeneruj siły.
- Tak jest pani prezes - zasalutował i cmokając w kamerkę
rozłączył się. Siedziałam jeszcze chwilę w zamyśleniu i wpatrywałam się w ekran
laptopa, w którym to jeszcze chwilę temu widniała głowa Bartka. Potem
wyłączyłam komputer i poszłam pod prysznic. Dzieciaki już spały, Iwona także
się położyła, a Krzysiek spacerował po tarasie z telefonem w dłoni. Widziałam,
go przez okno. Był październik, a noce bywały chłodne, a on zasuwał w samej
koszulce. Narzuciłam na ramiona swoją bluzę i wyszłam z pokoju. Po drodze
zabrałam z salonu bluzę Krzyśka i wyszłam na taras. Libero akurat skończył
pogawędkę jak się okazało z Bartmanem. Aż tak się stęsknił?
- Co jest? - zapytałam widząc jego minę i podając mu bluzę.
- Nic. Dzięki - zarzucił bluzę na ramiona.
- Krzysiek!
- Co?
- Pytam co się stało? Po co dzwonił Zbyszek?
- A czy musi dzwonić tylko wtedy, gdy coś się wydarzy?
- Nie, ale uwzględniając to, że jakieś dwie godziny temu stąd
wyszedł to na pewno nie zdążył się jeszcze aż tak za tobą stęsknić - mruknęłam
mierząc go spojrzeniem mordercy.
- Aśka ma innego faceta- rzucił wchodząc do domu.
- Jak to ma innego faceta? - zapytałam wbiegając za nim do
salonu.
- Normalnie… Idź spać Lila, dobranoc - powiedział wchodząc
do sypialni. Pokręciłam tylko głową i poszłam do pokoju. Wskoczyłam pod kołdrę
i naciągnęłam ją po sam nos. Ułożyłam głowę na poduszce, ale jeszcze długo nie
mogłam zasnąć. Krainę Morfeusza odwiedziłam dopiero kilka minut po północy.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Witajcie! Z racji tego, że zostałam dzisiaj perfidnie obudzona o 5.00 rano przez moją kochaną rodzinkę to nie bardzo kontaktuję, także jakby pojawiły się wyżej jakieś błędy to już za nie przepraszam. Nie będę tu Wam marudzić i zostawiam Was z rozdziałem :) Buziaczki ;*
biedny Kuraś:c mogłby przylecieć do Lilki :D
OdpowiedzUsuńpożyjemy zobaczymy, czekam na nowy rodział:)
http://siatkarskielovestory.blogspot.com/
pozdrawiam :)
Zobaczymy co się da zrobić w tej sprawie ;D Pozdrawiam :)
UsuńKurek...szkoda mi go ;c Skoro ma teraz przerwe to niech wraca do Polski i Lilki :D Jak to "Aśka ma innego faceta" :O A Bartman? Oj coś czuję, że mi się ta sytuacja nie spodoba.
OdpowiedzUsuńZa to rozdział podoba mi się i to bardzo, jak zwykle :)
Pozdrawiam i czekam na kolejny ; *
Wszystko w swoim czasie :D To z Bartmanem też mi się nie podoba, ale cóż... Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo na dzień dzisiejszy nie mam pomysłu :D Buziaki ;*
UsuńSzkoda Kurasia;( Zgadzam się, że mogli by się już spotkać;d A co do Okocimia to z tym legalem to jest jakieś przesłanie że masz dziś 18? Jeśli tak to najlepszego;)
OdpowiedzUsuńHahah :D Dziękuję bardzo ;* Tak jakoś wyszło, że stara jestem -.- Pozdrawiam!
UsuńA może z powodu kontuzji Bartek wpadłby na trochę do Rzeszowa? Niegłupi pomysł by był :D Szkoda mi Zibiego. Aśka się zbyt szybko pocieszyła -.-
OdpowiedzUsuńpvolleyball-and-love.blogspot.com]
Całkiem możliwe, że skorzysta z zaproszenia :D
UsuńJeszcze raz wszystkiego najlepszego kochana :*************
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, no wiesz... Biedny Kuraś (ja tego nie powiedziałam ;) Tak mi go strasznie żal... i ta tęskniąca Lilka. Serce się kraja T_T
Jak zwykle zajebiście (za to już na 110% pójdę do piekła).
Współczuję Ci... Żeby być tak kochanym i obudzić solenizantkę o 5 rano? Wstyd i hańba ;D
Nie zanudzam już ;>
Pozdrawiam ;***
Raz jeszcze bardzo Ci dziękuję ;* Wchodzę sobie wczoraj na fejsa, a na mojej tablicy taka niespodzianka - Krzysiu z tortem ♥ Jak się wybierasz do piekła to ja idę z Tobą, przynajmniej zabawa będzie :D No masakra! wczoraj nieprzytomna chodziłam po szkole, ale za ten pyszny tort jaki mi upiekła mamuśka to jestem w stanie im wybaczyć :D
UsuńBuziaki ;*
Biedny Bartek :( Nie dość, że sam w tej zimnej i okropnej Rosji, to teraz jeszcze z kontuzją. Gorzej być nie mogło? Jeju, ja wiem, że to niemożliwe, ale na miejscu Lili to bym się spakowała, wzięła urlop i tam pojechała chociaż na parę dni, żeby być przy nim, bo wiadomo, że rozmowy przez Skype to nie to samo. Nie zazdroszczę im, są w trudnej sytuacji. Lilka ma obowiązki i nie może sobie ot tak ich rzucić i jechać, ale jestem pewna, że chętnie by to zrobiła, byle tylko być teraz blisko niego, a on jej tak potrzebuje. Po co mu ta Rosja była? Zgadzam się z Pitem w tej kwestii. Z Aśki niezłe ziółko jest. Zibi powinien wziąć się wreszcie w garść, dać sobie z nią spokój, tak jak z Kubiakiem. Jeśli nie chce z nim gadać, nic na siłę, w końcu Zbyszek też ma swój honor, ileż można? Niech Bartek szybko wraca do zdrowia i przyjeżdża na święta! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiesz... niby zawsze mogło być gorzej :D Ale nie będę im znów życia komplikować ;) Pozdrawiam :)
Usuńkurczę, biedny Bartek, bolesna kontuzja nie jest fajna, ale widac jak przklada sie do gry, z jakim poswieceniem =)
OdpowiedzUsuńpioterk waktycznie nie potrzebnie mowil o tym zlamaniu, ale na szczescie to tylko skrecenie.
(sorry za bledy, ale klawiatura mi wariuje)
Skręcenie podobno bardziej boli niż złamanie :P Nie wiem, bo nic złamanego nigdy nie miałam, ale skręcone to chyba wszystko :D
UsuńOo jest i owa kontuzja :D Jestem zła i ciesze się :P W końcu to świat wirtualny xd teraz idąc dalej za tą prawdziwą historia skręcenia nogi - niedługo przyleci do Polski leczyć się :P Już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńZbyszek -aż mi się ciebie żal zrobiło, ale po cóż myślisz o niej? Znajdziesz taką, która cie pokocha za to jaki jesteś :D
Linka, WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! ;*
Jakoś go muszę do kraju ściągnąć, a że mam do tego postawy, bo się realnie Kurasowi zachciało kontuzjować to chyba mogę to trochę wykorzystać w opowiadaniu ;)
UsuńDziękuję bardzo ;*
I teraz co? Bartosz wróci do Polski, będzie bliżej Lili... i albo pojawią się kłopoty, albo nie. Czyli dalej jestem w kropce :D
OdpowiedzUsuńAśka ma nowego faceta? Co za.... babsko! Szkoda mi Zibiego. :c
Legalnie pić piwo z Zibim? Czy ja dobrze czytam? :> Może i spóźnione, ale jak najbardziej szczerze: wszystkiego, co najlepsze! :* Żebyś spełniła swoje największe marzenia!
Buziaki!
Hahah wiem do czego zmierzasz :D Obiecałam Ziomka? No to cierpliwości kochana, Ziomek będzie :D
UsuńDziękuję bardzo ;*
Ależ ja cierpliwie czekam. Naprawdę! :)
UsuńPić legalnie z Zibim? Spóźnione bardzo, ale jak najbardziej szczere: wszystkiego najlepszego, dużo szczęścia i spełnienia marzeń! ;*
OdpowiedzUsuńA więc, Bartek wróci do Polski, Lili będzie lżej... Aśka... Mam ochotę urwać jej łeb :)
Pozdrawiam! ;*
Dziękuję Ci bardzo! ;*
UsuńNie róbmy nic Aśce, bo może się jeszcze przydać w tym opowiadaniu :D
Buziaki ;*
Zapraszam na XIII http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń