Wstałam około 6.00. Nie chciałam budzić wszystkich
domowników, dlatego odpaliłam laptopa i skontaktowałam się z Bartkiem.
Rozmawiałam z nim tylko pół godziny, bo musiał iść na trening. Gdy
opowiedziałam mu całą tą sytuację to pękał ze śmiechu z naszego libero. W
rezultacie ja także zaczęłam się śmiać jak przypomniałam sobie wkurzoną minę
Krzyśka. Potem odpisałam na maila Radkowi i poinformowałam, że zmieniłam
miejsce zamieszkania. Wzięłam prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół. W salonie
siedziała już Iwona i przeglądając poranną prasę popijała kawę.
- Cześć - posłałam jej uśmiech i usiadłam obok niej.
- Nadal jesteś zła na Krzyśka? - zapytałam prosto z mostu z
szerokim uśmiechem na ustach - Nie chciałaś dobrowolnie to mieszkasz z nami
siłą, a ten incydent z alkoholem to tylko pretekst, żeby cię tu ściągnąć -
zaczęła się śmiać pani Ignaczak. Chwilę później w salonie zjawił się Krzysiek.
Dał buziaka żonie na „dzień dobry” i obdarzył mnie szerokim uśmiechem.
- Jak się spało w nowym domku Liluś? - wyszczerzył swoje
białe ząbki.
- Nawet mnie nie denerwuj - prychnęłam mierząc go od góry do
dołu - Nigdy bym się tego po tobie nie spodziewała wiesz?
- Czego? - zapytał lekko zdezorientowany siatkarz.
- Tego, że jesteś w stanie ukraść mnie z mieszkania Bartmana i to tak perfidnie - zaczęłam się
śmiać, to samo uczynili państwo Ignaczak.
- No wiesz, ma się te sposoby - mruknął zadowolony Krzysiek.
- Jestem tu dopiero tak na dobrą sprawę trzeci dzień, a już
zdażyłam dwa razy zmienić miejsce zamieszkania - śmiałam się razem z nimi.
Później wstały dzieciaki. Wczoraj wróciliśmy późno i nie wiedziały, że jestem u
nich.
-Ciocia - wydarł się Sebastian lądując na moich kolanach. To
samo uczyniła jego siostra.
- Cześć - ucałowałam oboje i mocno wyściskałam.
- A wiecie, że ciocia Lila będzie z nami teraz mieszkać? -
zapytała Iwona.
- Serio? - oczy małej Ignaczak momentalnie błysnęły -
Ciociuuuu kocham cię - wrzasnęła mi do ucha i wpiła się w mój policzek.
Sebastian także wyraził swój optymizm przytulając mnie mocno. Około 7.30
zjedliśmy śniadanie. Iwona odwiozła Sebastiana do szkoły, Domi do przedszkola,
a sama pojechała do pracy. Krzysiek przyniósł moje rzeczy z samochodu i mogłam
się rozpakować. Po 10.00 zjawiłam się na uczelni. Miałam dzisiaj tylko jeden
wykład. Skończyłam zajęcia ok 13.00 i pojechałam prosto na halę. Chłopcy miel
trening więc dołączyłam do nich w ostatniej chwili.
- Ooo i jest nasza nowa fizjoterapeutka - wyszczerzył się
Achrem podając mi rękę na przywitanie.
- Witam pana serdecznie - uścisnęłam jego dłoń.
- Jakiego tam pana? Mój mi Alek - posłał mi kolejny uśmiech.
-Ale nie wiem czy...
- Wypada, wypada- wtrącił się Grzyb wyciągając swoją dłoń -
Mi też mów po prostu Wojtek. W końcu będziemy razem pracować - uścisnęłam
dłonie siatkarzy raz jeszcze.
- Jestem Lilianna, ale wszyscy mówią do mnie Lilka, Lila i
wszelkie inne formy mojego imienia - uśmiechnęłam się znów.
- Z nami też przechodziła przez fazę zapoznania - zarechotał
Kosok zjawiając się za naszymi plecami.
- A co tu takie zbiegowisko? - słychać było głos Lukasa - Do
roboty panowie, do roboty! - stanął obok nas - Ooo witam - uśmiechnął się do
mnie wyciągając rękę - Lukas, miło mi.
- Lilianna - odwzajemniłam uśmiech - Cieszę się, że mogę
pana poznać.
- A z czego tu się cieszyć? - zaśmiał się Igła stając obok
nas.
- Z tego, że wreszcie mam okazję osobiście poznać twoich
wspaniałych kolegów z drużyny Krzysiu - posłałam mu firmowy uśmiech i
przepraszając całe towarzystwo skierowałam się do sztabu medycznego. Chwilę
później zajmowałam się robotą papierkową - czyli standardowymi zadaniami
stażysty. Trening przebiegał dość sprawnie. Cała drużyna ćwiczyła przed Super
Pucharem, który mieli rozegrać ze Skra w nadchodzący weekend. W czwartek
wieczorem mieliśmy pojechać do Częstochowy. Z racji tego, że dzisiaj była
środa, to był to ostatni trening na własnej hali. Pod koniec zajęć byłam już na
„ty” ze wszystkimi zawodnikami i sztabem szkoleniowym. No może z wyjątkiem
trenerów, bo do nich po prostu głupio mi było tak się zwracać. Po treningu poinformowałam
Krzyśka, że jadę do Zibiego, bo został u niego mój aparat. Razem z Bartmanem
ruszyliśmy spod hali z piskiem opon, a chwilę później siedzieliśmy już w jego
salonie i piliśmy herbatę.
- I jak się mieszka u Ignaczaków? - zagadnął Zibi.
- Dobrze, narzekać nie mogę, ale ta akcja jaką odpieprzył
Krzysiek to przeszła ludzkie pojęcie - mruknęłam i oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Wiesz co? Mimo tego, że byłaś tu krótko to przyzwyczaiłem
się, że poranną kawę piję z tobą, a dzisiaj było tak cholernie pusto- westchnął
Zbyszek.
- Poczekaj, już
niedługo - powiedziałam z lekkim uśmiechem - Pogodzisz się z Asią i
będziesz miał z kim pić tą swoją poranną kawę.
-Nie sądzę - mruknął i wstał z sofy podchodząc do okna.
Dopiero teraz przemyślałam, co chwilę temu palnęłam.
- Zibi przepraszam - wstałam z sofy i podesłam do niego
kładąc rękę na jego ramieniu - Nie powinnam była.
- Daj spokój - uśmiechnął się smutno - Wszystko ok.
- Na pewno?
- Na pewno - uśmiechnął się raz jeszcze.
- Nie zdążyłam ci jeszcze podziękować za tamten wieczór -
przypomniałam sobie - Było cudownie.
- Jeżeli będziesz miała ochotę to możemy to kiedyś powtórzyć
- puścił mi oko.
- No jasne - odpowiedziałam z uśmiechem i zerknęłam na
zegarek - Ja się zbieram, bo Igła znowu będzie miał jakiś problem - westchnęłam
i przewiesiłam przez ramię torbę z aparatem - Do zobaczenia zatem jutro Zbyszku
- nachylił się, a ja cmoknełam go w policzek - I raz jeszcze dziękuję -
szepnęłam mu do ucha i skierowałam się do drzwi. Już chciałam je otworzyć, ale
odwróciłam się i spojrzałam na Zbyszka, który mnie odprowadzał.
- Gdzie masz Bobka?
- U rodziców w Warszawie - posłał mi uśmiech - Nie miałbym
jak z nim wychodzić, zaczął się sezon, zaczęły się wyjazdy…
- No tak… Widzimy się jutro - pomachałam i opuściłam
mieszkanie Bartmana. Po chwili jednak wróciłam i nacisnęłam dzwonek ponownie.
- Coś się stało? - zapytał zdziwiony Zibi otwierając
drzwi.
- Klucze - wyciągnęłam do niego rękę z pękiem kluczy od jego
mieszkania - Oddaję.
- Weź je i trzymaj. Tak wiesz w razie czego -puścił mi oko -
Zawsze możesz mi podlać kwiatki podczas mojej nieobecności.
- Okej- zaśmiałam się i nie czekając na windę zbiegłam
schodami na dół. Przemierzałam dziarsko ulice Rzeszowa i coraz bardziej
odczuwałam, że to właśnie w tym mieście mogę zmienić swoje życie i być po
prostu cholernie szczęśliwa. Około 20.00 przekroczyłam próg domu Ignaczaków. Od
razu zostałam zaciągnięta do pokoju Dominiki i bawiłyśmy się z dobrą godzinę.
Dzieciaki poszły spać po 21.00, a ja razem z Krzysiem i Iwona obejrzeliśmy w tv
jakiś nudny film. Spakowałam się przed wyjazdem do Częstochowy i zasnęła ok
24.00
Czwartek zleciał bardzo szybko, a gdy wybiła godzina 16.00
autokar wraz z zawodnikami, sztabem szkoleniowym i medycznym wyruszył spod hali
„Podpromie” w kierunku Częstochowy. Cieszyłam się, że to właśnie ze Skrą grają
ten Super Puchar, bo strasznie stęskniłam się za Winiarskim. Podróż minęłam nam
w bardzo miłej atmosferze. Miałam okazję poznać bliżej wszystkich zawodników.
Igła oczywiście jak to na niego przytało latał po autokarze i robił wszystkim
zdjęcia. Jego koledzy z drużyny dziwili się, że ma ze mną taki dobry kontakt, i
że ogólnie się przyjaźnimy. Dojechaliśmy szczęśliwie ok 22.00 i
zakwaterowaliśmy się w hotelu. Na
szczęście obeszło się bez większych problemów i dostałam pokój jednoosobowy
obok Jacka Rusina. Prowizorycznie się rozpakowałam i usłyszałam pukanie do
drzwi. Nie… To na pewno nie był ani Kosa, ani Piter, ani Bartman, ani Igła… Oni
by nie zapukali.
- Proszę - krzyknęłam i starałam się upchnąć walizkę do
szafy.
- Cześć to ja - głowę zza drzwi wystawił Alek - Mogę na
chwilę?
- Jasne - posłała mu ciepły uśmiech - Stało się coś?
- Nie, w sumie to nic tak tylko chciałem porozmawiać -
odpowiedział zakłopotany.
- Siadaj w takim razie - wskazałam na łóżku i usiadłam obok
- Napijesz się czegoś?
- Chcesz wykorzystać sytuację, że jako jedyna masz czajnik
elektryczny w pokoju? - zapytał śmiejąc się- W takim razie poproszę herbatę -chwilę później siedzieliśmy z kubkami herbaty malinowej w dłoniach i
rozmawialiśmy. Spędziliśmy na tej pogawędce dobrą godzinę. Alek był bardzo
sympatyczny i przyjął mnie do ekipy Asseco z wielkim entuzjazmem. Opowiedziałam mu trochę o sobie, o stażu w
sztabie medycznym Reprezentacji, o tym, że mam brata, trochę o życiu prywatnym
i początkach z siatkówką. Chciał poznać szczegóły mojej znajomości z Krzyśkiem,
więc także opowiedziała mu jak to się poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy. Alek nie
pozostawała dłużny opowiedział o tym jak dostał polskie obywatelstwo, o tym, że
był to pewien przełom w jego życiu i karierze. Opowiadał o grze w Sovi, o
trenerze i reszcie sztabu. Wspominał o życiu prywatnym, o tym jak zaczął grać w
siatkówkę, o żonie i dzieciach i jeszcze kilku innych rzeczach z życia
prywatnego. Od razu złapałam z nim dobry kontakt, a po tej godzinie rozmowy
miałam wrażenie jakbym znała go wiele lat, a teraz po prostu spotkalibyśmy się
jak starzy znajomi.
- Igła mówił, że jesteś najlepszą stażystką na jaką mogliśmy
trafić - powiedział z uśmiechem dopijając herbatę.
- Tak? Ciekawe co jeszcze wam o mnie nagadał? - posłałam mu
lekki uśmiech.
- Same pozytywne rzeczy - odpowiedział szczerząc swoje zęby.
- Cześć i czołem! - wrzasnął Igła wbiegając do mojego
pokoju, bez pukania oczywiście, z kamerą w dłoni.
- O wilku mowa - zaśmiał się Achrem.
-Olieg? A ty co tu robisz? - zmierzył go Igła i zaczął się
śmiać.
- Piję pyszną herbatę malinową i poznaję się bliżej z naszą
stażystką - odpowiedział przyjmujący z uśmiechem.
- Oj tylko nie poznawaj się z nią za bardzo, bo Kurek ci
zęby wybije, to jego dziewczyna - rechotał Igła, a jak postukałam się w czoło
pokazując mu jego głupotę za co oberwałam od niego poduszką.
- Krzysiek! Nie zaczynaj bo wiesz jak to się skończy -
warknęłam - Źle dla ciebie…
- Patrz jaka groźna - zaśmiał się Alek.
- Coś ty! Tylko na taką wygląda - kontynuował Igła dobrze
się bawiąc. Później włączył kamerę i nakręcił wywiad ze mną i Alkiem. Pora była
dość późna, a że wszyscy byliśmy wykończeniapo podróży to dopadła nas
przysłowiowa głupawka i filmik, który powstał doskonale to odzwierciedlał.
Uśmiałam się do łez z tych dwóch wariatów. Znowu mogę stwierdzić, że Achrem ma
zajebiste poczucie humoru. Panowie opuścili mój pokój około północy.
Wykorzystałam sytuację i od razu wskoczyłam pod prysznic, natarłam ciało
balsamem i ubrałam się w kurkową koszulką, z którą nie rozstawałam się od jego
wyjazdu i w spodenki. Wskoczyłam do łóżka nakrywając się kołdrą po sam nos.
Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Witajcie! :) Choroba chyba sprzyja mojej wenie twórczej, bo powstało kilka rozdziałów na zapas ;) Mam nadzieję, że nie udusicie mnie za to co wytworzyła moja chora wyobraźnia :D Jak człowiek jest na zwolnieniu lekarskim i cholernie się nudzi to robi różne głupie i mało pożyteczne rzeczy :D Ja na przykład prawie od dwóch godzina bawię się "Agentem mocno pomocnym" Także jakby się Wam bardzo nudził to polecam http://mocnopomocni.pl/
Zostawiam Was z rozdziałem i życzę miłego dnia :)
P.s.
Kolejny prawdopodobnie w piątek :)
dobrze, że wszyscy tak dobrze zaakceptowali Lilkę w drużynie. chociaż chyba jej się nie da nie lubić. :)
OdpowiedzUsuńJakoś tak szybko się do niej przyzwyczaili :)
UsuńZgadzam się z poprzedniczką ;D
OdpowiedzUsuńOgółem rozdział świetny i zapraszam na nowość do mnie ;D
Cieszę się, że następny już w piątek nie mogę się doczekać.
A dziękuję, zajrzę z miłą chęcią :)
UsuńResovia <3 Od razu banan na twarzy :D A w trakcie czytania było coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że załapie dobry kontakt z drużyną :) Nie było innej opcji xD
A za co mielibyśmy cię dusić? Czy ty nas straszysz? ;D
Ta strona to zuo wcielone. Wciąga strasznie.
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na piątek i nowy rozdział :)
Spokojnie, tragedii nie będzie ( chyba xD )
UsuńA ja czekam na nowy rozdział u Ciebie! ;*
Co do strony to zgadzam się w 100%, okropieństwo i tyle :P
Miło, że Lila zaaklimatyzowała się w Rzeszowie. Z drużyną też udane spotkanie, współpraca myślę, że również taka będzie :)
OdpowiedzUsuńPrzekonuję się tutaj do Zbyszka, ale ciągle węszę podstęp ;p
W każdym rozdziale chyba wyrażam zadowolenia z troski naszego lbero o Liliannę :D
Kochana, wracaj do zdrowia! Za oknem zaczyna słońce się pokazywać, a Ty chcesz leżakować? :p
Pozdrawiam:*
Jakoś faza "zapoznawcza" szybko jej przychodzi :D A Zibi teraz ciężko cierpiący jest to raczej bez podstępów się obejdzie :P
UsuńDziękuję ;* Również pozdrawiam :)
wydaje mi się, że Zbyszek coś kombinuje;) chłopaki świetnie przyjęli Lilkę do drużyny:) ale pomysł Krzysia z uprowadzeniem Lilki był genialny:D ten to ma pomysły:) chyba sam nie za bardzo wierzy w intencję kolegi;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Krzysiu to w ogóle jest mega :D Hihi, dzięki ;*
UsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńKrzysiek niezłą akcję odwinął, jestem pod wrażeniem :D Jednakże nie dziwię się Lilce za jej reakcję, bo trochę go poniosło :) Usprawiedliwia go tylko to, że zrobił to dla jej dobra, choć zupełnie nie wiem, co tak bardzo przeszkadzało mu w tym, że mieszka z Bartmanem. Bał się, że Zbychu zrobi konkurencję Kurkowi czy co? Niemniej jednak, dobrze, że sytuacja już załagodzona :D Na Krzyśka nie można się długo gniewać :) Fajnie się Lilce ułożyło z tym Rzeszowem, ma bliskich przyjaciół na miejscu, a w Wawie byłaby sama. Fajnie, że chłopaki w Resovii od razu ją polubili. Mnie też by kupiła tą malinową herbatą. Obawiam się tylko, że coś tu się pokomplikuje i sielanka zbyt długo trwać nie będzie, o czym mogą świadczyć twoje słowa pod rozdziałem :D Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie będzie chyba większej tragedii :) Jak do tej pory zaczęło się układać to niech sobie trochę w spokoju pożyją, a co :) Pozdrawiam :)
UsuńLilka z dnia na dzień czuje się w Rzeszowie coraz lepiej.. i to bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńMój nos wywąchał kolejnego-przyszłego adoratora Lilki (Alek)... Ale może się mylę. :D
Zibi, weź się w garść, chłopie! Świat się nie kończy na jakiejś tam Aśce! hehe
Pozdrawiam :*
PS Kocham Krzyśka. Nadal i bezgranicznie.
Mój nos natomiast wywąchał kolejnego kandydata na przyjaciela :D Tak, tak wiem :D Możesz pocieszyć Zbyszka zanim Ziomek z Rosji nie przyjedzie :D
UsuńBuziaki ;*
Mój stosunek do Krzyśka jest taki jak Twój już od jakiś 12-10 lat :D Pierwszy siatkarz, którego biografię przeczytałam :D
a znowu w tyle :) muszę ostro wziąśc się za nadrabianie zaległości :)
OdpowiedzUsuń2 tygodnie i wakacje :D Będziesz miała dużo czasu wolnego :)
UsuńPrzeprasza, że dopiero dziś komentuję rozdział, ale nie było mnie w domu i nie miałam możliwość przeczytać rozdział. Jestem ciekawa jak potoczą się losy Lilki w Rzeszowie. Czyżby Paul chciał poderwać Lilianę? Czekam na kolejny pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńAleż przecież nic się nie stało :) Paul? Nic nie wiem na ten temat ;) Pozdrawiam :)
Usuń