środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 52


Wstałam około 6.00. Nie chciałam budzić wszystkich domowników, dlatego odpaliłam laptopa i skontaktowałam się z Bartkiem. Rozmawiałam z nim tylko pół godziny, bo musiał iść na trening. Gdy opowiedziałam mu całą tą sytuację to pękał ze śmiechu z naszego libero. W rezultacie ja także zaczęłam się śmiać jak przypomniałam sobie wkurzoną minę Krzyśka. Potem odpisałam na maila Radkowi i poinformowałam, że zmieniłam miejsce zamieszkania. Wzięłam prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół. W salonie siedziała już Iwona i przeglądając poranną prasę popijała kawę.
- Cześć - posłałam jej uśmiech i usiadłam obok niej.
- Nadal jesteś zła na Krzyśka? - zapytałam prosto z mostu z szerokim uśmiechem na ustach - Nie chciałaś dobrowolnie to mieszkasz z nami siłą, a ten incydent z alkoholem to tylko pretekst, żeby cię tu ściągnąć - zaczęła się śmiać pani Ignaczak. Chwilę później w salonie zjawił się Krzysiek. Dał buziaka żonie na „dzień dobry” i obdarzył mnie szerokim uśmiechem.
- Jak się spało w nowym domku Liluś? - wyszczerzył swoje białe ząbki.
- Nawet mnie nie denerwuj - prychnęłam mierząc go od góry do dołu - Nigdy bym się tego po tobie nie spodziewała wiesz?
- Czego? - zapytał lekko zdezorientowany siatkarz.
- Tego, że jesteś w stanie ukraść mnie z mieszkania  Bartmana i to tak perfidnie - zaczęłam się śmiać, to samo uczynili państwo Ignaczak.
- No wiesz, ma się te sposoby - mruknął zadowolony Krzysiek.
- Jestem tu dopiero tak na dobrą sprawę trzeci dzień, a już zdażyłam dwa razy zmienić miejsce zamieszkania - śmiałam się razem z nimi. Później wstały dzieciaki. Wczoraj wróciliśmy późno i nie wiedziały, że jestem u nich.
-Ciocia - wydarł się Sebastian lądując na moich kolanach. To samo uczyniła jego siostra.
- Cześć - ucałowałam oboje i mocno wyściskałam.
- A wiecie, że ciocia Lila będzie z nami teraz mieszkać? - zapytała Iwona.
- Serio? - oczy małej Ignaczak momentalnie błysnęły - Ciociuuuu kocham cię - wrzasnęła mi do ucha i wpiła się w mój policzek. Sebastian także wyraził swój optymizm przytulając mnie mocno. Około 7.30 zjedliśmy śniadanie. Iwona odwiozła Sebastiana do szkoły, Domi do przedszkola, a sama pojechała do pracy. Krzysiek przyniósł moje rzeczy z samochodu i mogłam się rozpakować. Po 10.00 zjawiłam się na uczelni. Miałam dzisiaj tylko jeden wykład. Skończyłam zajęcia ok 13.00 i pojechałam prosto na halę. Chłopcy miel trening więc dołączyłam do nich w ostatniej chwili.
- Ooo i jest nasza nowa fizjoterapeutka - wyszczerzył się Achrem podając mi rękę na przywitanie.
- Witam pana serdecznie - uścisnęłam jego dłoń.
- Jakiego tam pana? Mój mi Alek - posłał mi kolejny uśmiech.
-Ale nie wiem czy...
- Wypada, wypada- wtrącił się Grzyb wyciągając swoją dłoń - Mi też mów po prostu Wojtek. W końcu będziemy razem pracować - uścisnęłam dłonie siatkarzy raz jeszcze.
- Jestem Lilianna, ale wszyscy mówią do mnie Lilka, Lila i wszelkie inne formy mojego imienia - uśmiechnęłam się znów.
- Z nami też przechodziła przez fazę zapoznania - zarechotał Kosok zjawiając się za naszymi plecami.
- A co tu takie zbiegowisko? - słychać było głos Lukasa - Do roboty panowie, do roboty! - stanął obok nas - Ooo witam - uśmiechnął się do mnie wyciągając rękę - Lukas, miło mi.
- Lilianna - odwzajemniłam uśmiech - Cieszę się, że mogę pana poznać.
- A z czego tu się cieszyć? - zaśmiał się Igła stając obok nas.
- Z tego, że wreszcie mam okazję osobiście poznać twoich wspaniałych kolegów z drużyny Krzysiu - posłałam mu firmowy uśmiech i przepraszając całe towarzystwo skierowałam się do sztabu medycznego. Chwilę później zajmowałam się robotą papierkową - czyli standardowymi zadaniami stażysty. Trening przebiegał dość sprawnie. Cała drużyna ćwiczyła przed Super Pucharem, który mieli rozegrać ze Skra w nadchodzący weekend. W czwartek wieczorem mieliśmy pojechać do Częstochowy. Z racji tego, że dzisiaj była środa, to był to ostatni trening na własnej hali. Pod koniec zajęć byłam już na „ty” ze wszystkimi zawodnikami i sztabem szkoleniowym. No może z wyjątkiem trenerów, bo do nich po prostu głupio mi było tak się zwracać. Po treningu poinformowałam Krzyśka, że jadę do Zibiego, bo został u niego mój aparat. Razem z Bartmanem ruszyliśmy spod hali z piskiem opon, a chwilę później siedzieliśmy już w jego salonie i piliśmy herbatę.
- I jak się mieszka u Ignaczaków? - zagadnął Zibi.
- Dobrze, narzekać nie mogę, ale ta akcja jaką odpieprzył Krzysiek to przeszła ludzkie pojęcie - mruknęłam i oboje zaczęliśmy się śmiać.
- Wiesz co? Mimo tego, że byłaś tu krótko to przyzwyczaiłem się, że poranną kawę piję z tobą, a dzisiaj było tak cholernie pusto- westchnął Zbyszek.
- Poczekaj, już  niedługo - powiedziałam z lekkim uśmiechem - Pogodzisz się z Asią i będziesz miał z kim pić tą swoją poranną kawę.
-Nie sądzę - mruknął i wstał z sofy podchodząc do okna. Dopiero teraz przemyślałam, co chwilę temu palnęłam.
- Zibi przepraszam - wstałam z sofy i podesłam do niego kładąc rękę na jego ramieniu - Nie powinnam była.
- Daj spokój - uśmiechnął się smutno - Wszystko ok.
- Na pewno?
- Na pewno - uśmiechnął się raz jeszcze.
- Nie zdążyłam ci jeszcze podziękować za tamten wieczór - przypomniałam sobie - Było cudownie.
- Jeżeli będziesz miała ochotę to możemy to kiedyś powtórzyć - puścił mi oko.
- No jasne - odpowiedziałam z uśmiechem i zerknęłam na zegarek - Ja się zbieram, bo Igła znowu będzie miał jakiś problem - westchnęłam i przewiesiłam przez ramię torbę z aparatem - Do zobaczenia zatem jutro Zbyszku - nachylił się, a ja cmoknełam go w policzek - I raz jeszcze dziękuję - szepnęłam mu do ucha i skierowałam się do drzwi. Już chciałam je otworzyć, ale odwróciłam się i spojrzałam na Zbyszka, który mnie odprowadzał.
- Gdzie masz Bobka?
- U rodziców w Warszawie - posłał mi uśmiech - Nie miałbym jak z nim wychodzić, zaczął się sezon, zaczęły się wyjazdy…
- No tak… Widzimy się jutro - pomachałam i opuściłam mieszkanie Bartmana. Po chwili jednak wróciłam i nacisnęłam dzwonek ponownie.
- Coś się stało? - zapytał zdziwiony Zibi otwierając drzwi.
- Klucze - wyciągnęłam do niego rękę z pękiem kluczy od jego mieszkania - Oddaję.
- Weź je i trzymaj. Tak wiesz w razie czego -puścił mi oko - Zawsze możesz mi podlać kwiatki podczas mojej nieobecności.
- Okej- zaśmiałam się i nie czekając na windę zbiegłam schodami na dół. Przemierzałam dziarsko ulice Rzeszowa i coraz bardziej odczuwałam, że to właśnie w tym mieście mogę zmienić swoje życie i być po prostu cholernie szczęśliwa. Około 20.00 przekroczyłam próg domu Ignaczaków. Od razu zostałam zaciągnięta do pokoju Dominiki i bawiłyśmy się z dobrą godzinę. Dzieciaki poszły spać po 21.00, a ja razem z Krzysiem i Iwona obejrzeliśmy w tv jakiś nudny film. Spakowałam się przed wyjazdem do Częstochowy i zasnęła ok 24.00

 ________________________________________________________________________

Czwartek zleciał bardzo szybko, a gdy wybiła godzina 16.00 autokar wraz z zawodnikami, sztabem szkoleniowym i medycznym wyruszył spod hali „Podpromie” w kierunku Częstochowy. Cieszyłam się, że to właśnie ze Skrą grają ten Super Puchar, bo strasznie stęskniłam się za Winiarskim. Podróż minęłam nam w bardzo miłej atmosferze. Miałam okazję poznać bliżej wszystkich zawodników. Igła oczywiście jak to na niego przytało latał po autokarze i robił wszystkim zdjęcia. Jego koledzy z drużyny dziwili się, że ma ze mną taki dobry kontakt, i że ogólnie się przyjaźnimy. Dojechaliśmy szczęśliwie ok 22.00 i zakwaterowaliśmy się w hotelu.  Na szczęście obeszło się bez większych problemów i dostałam pokój jednoosobowy obok Jacka Rusina. Prowizorycznie się rozpakowałam i usłyszałam pukanie do drzwi. Nie… To na pewno nie był ani Kosa, ani Piter, ani Bartman, ani Igła… Oni by nie zapukali.
- Proszę - krzyknęłam i starałam się upchnąć walizkę do szafy.
- Cześć to ja - głowę zza drzwi wystawił Alek - Mogę na chwilę?
- Jasne - posłała mu ciepły uśmiech - Stało się coś?
- Nie, w sumie to nic tak tylko chciałem porozmawiać - odpowiedział zakłopotany.
- Siadaj w takim razie - wskazałam na łóżku i usiadłam obok - Napijesz się czegoś?
- Chcesz wykorzystać sytuację, że jako jedyna masz czajnik elektryczny w pokoju? - zapytał śmiejąc się- W takim razie poproszę herbatę -chwilę później siedzieliśmy z kubkami herbaty malinowej w dłoniach i rozmawialiśmy. Spędziliśmy na tej pogawędce dobrą godzinę. Alek był bardzo sympatyczny i przyjął mnie do ekipy Asseco z wielkim entuzjazmem.  Opowiedziałam mu trochę o sobie, o stażu w sztabie medycznym Reprezentacji, o tym, że mam brata, trochę o życiu prywatnym i początkach z siatkówką. Chciał poznać szczegóły mojej znajomości z Krzyśkiem, więc także opowiedziała mu jak to się poznaliśmy i zaprzyjaźniliśmy. Alek nie pozostawała dłużny opowiedział o tym jak dostał polskie obywatelstwo, o tym, że był to pewien przełom w jego życiu i karierze. Opowiadał o grze w Sovi, o trenerze i reszcie sztabu. Wspominał o życiu prywatnym, o tym jak zaczął grać w siatkówkę, o żonie i dzieciach i jeszcze kilku innych rzeczach z życia prywatnego. Od razu złapałam z nim dobry kontakt, a po tej godzinie rozmowy miałam wrażenie jakbym znała go wiele lat, a teraz po prostu spotkalibyśmy się jak starzy znajomi.
- Igła mówił, że jesteś najlepszą stażystką na jaką mogliśmy trafić - powiedział z uśmiechem dopijając herbatę.
- Tak? Ciekawe co jeszcze wam o mnie nagadał? - posłałam mu lekki uśmiech.
- Same pozytywne rzeczy - odpowiedział szczerząc swoje zęby.
- Cześć i czołem! - wrzasnął Igła wbiegając do mojego pokoju, bez pukania oczywiście, z kamerą w dłoni.
- O wilku mowa - zaśmiał się Achrem.
-Olieg? A ty co tu robisz? - zmierzył go Igła i zaczął się śmiać.
- Piję pyszną herbatę malinową i poznaję się bliżej z naszą stażystką - odpowiedział przyjmujący z uśmiechem.
- Oj tylko nie poznawaj się z nią za bardzo, bo Kurek ci zęby wybije, to jego dziewczyna - rechotał Igła, a jak postukałam się w czoło pokazując mu jego głupotę za co oberwałam od niego poduszką.
- Krzysiek! Nie zaczynaj bo wiesz jak to się skończy - warknęłam - Źle dla ciebie…
- Patrz jaka groźna - zaśmiał się Alek.
- Coś ty! Tylko na taką wygląda - kontynuował Igła dobrze się bawiąc. Później włączył kamerę i nakręcił wywiad ze mną i Alkiem. Pora była dość późna, a że wszyscy byliśmy wykończeniapo podróży to dopadła nas przysłowiowa głupawka i filmik, który powstał doskonale to odzwierciedlał. Uśmiałam się do łez z tych dwóch wariatów. Znowu mogę stwierdzić, że Achrem ma zajebiste poczucie humoru. Panowie opuścili mój pokój około północy. Wykorzystałam sytuację i od razu wskoczyłam pod prysznic, natarłam ciało balsamem i ubrałam się w kurkową koszulką, z którą nie rozstawałam się od jego wyjazdu i w spodenki. Wskoczyłam do łóżka nakrywając się kołdrą po sam nos. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza.
 
 - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Witajcie! :) Choroba chyba sprzyja mojej wenie twórczej, bo powstało kilka rozdziałów na zapas ;) Mam nadzieję, że nie udusicie mnie za to co wytworzyła moja chora wyobraźnia :D  Jak człowiek jest na zwolnieniu lekarskim i cholernie się nudzi to robi różne głupie i mało pożyteczne rzeczy :D Ja na przykład prawie od dwóch godzina bawię się "Agentem mocno pomocnym" Także jakby się Wam bardzo nudził to polecam http://mocnopomocni.pl/   
Zostawiam Was z rozdziałem i życzę miłego dnia :)
P.s.
Kolejny prawdopodobnie w piątek :)

 

19 komentarzy:

  1. dobrze, że wszyscy tak dobrze zaakceptowali Lilkę w drużynie. chociaż chyba jej się nie da nie lubić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś tak szybko się do niej przyzwyczaili :)

      Usuń
  2. Zgadzam się z poprzedniczką ;D
    Ogółem rozdział świetny i zapraszam na nowość do mnie ;D
    Cieszę się, że następny już w piątek nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Resovia <3 Od razu banan na twarzy :D A w trakcie czytania było coraz lepiej.
    Wiedziałam, że załapie dobry kontakt z drużyną :) Nie było innej opcji xD
    A za co mielibyśmy cię dusić? Czy ty nas straszysz? ;D
    Ta strona to zuo wcielone. Wciąga strasznie.
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na piątek i nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, tragedii nie będzie ( chyba xD )
      A ja czekam na nowy rozdział u Ciebie! ;*
      Co do strony to zgadzam się w 100%, okropieństwo i tyle :P

      Usuń
  4. Miło, że Lila zaaklimatyzowała się w Rzeszowie. Z drużyną też udane spotkanie, współpraca myślę, że również taka będzie :)
    Przekonuję się tutaj do Zbyszka, ale ciągle węszę podstęp ;p
    W każdym rozdziale chyba wyrażam zadowolenia z troski naszego lbero o Liliannę :D

    Kochana, wracaj do zdrowia! Za oknem zaczyna słońce się pokazywać, a Ty chcesz leżakować? :p
    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś faza "zapoznawcza" szybko jej przychodzi :D A Zibi teraz ciężko cierpiący jest to raczej bez podstępów się obejdzie :P
      Dziękuję ;* Również pozdrawiam :)

      Usuń
  5. wydaje mi się, że Zbyszek coś kombinuje;) chłopaki świetnie przyjęli Lilkę do drużyny:) ale pomysł Krzysia z uprowadzeniem Lilki był genialny:D ten to ma pomysły:) chyba sam nie za bardzo wierzy w intencję kolegi;)

    pozdrawiam
    http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krzysiu to w ogóle jest mega :D Hihi, dzięki ;*

      Usuń
  6. Krzysiek niezłą akcję odwinął, jestem pod wrażeniem :D Jednakże nie dziwię się Lilce za jej reakcję, bo trochę go poniosło :) Usprawiedliwia go tylko to, że zrobił to dla jej dobra, choć zupełnie nie wiem, co tak bardzo przeszkadzało mu w tym, że mieszka z Bartmanem. Bał się, że Zbychu zrobi konkurencję Kurkowi czy co? Niemniej jednak, dobrze, że sytuacja już załagodzona :D Na Krzyśka nie można się długo gniewać :) Fajnie się Lilce ułożyło z tym Rzeszowem, ma bliskich przyjaciół na miejscu, a w Wawie byłaby sama. Fajnie, że chłopaki w Resovii od razu ją polubili. Mnie też by kupiła tą malinową herbatą. Obawiam się tylko, że coś tu się pokomplikuje i sielanka zbyt długo trwać nie będzie, o czym mogą świadczyć twoje słowa pod rozdziałem :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie chyba większej tragedii :) Jak do tej pory zaczęło się układać to niech sobie trochę w spokoju pożyją, a co :) Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Lilka z dnia na dzień czuje się w Rzeszowie coraz lepiej.. i to bardzo dobrze :)
    Mój nos wywąchał kolejnego-przyszłego adoratora Lilki (Alek)... Ale może się mylę. :D
    Zibi, weź się w garść, chłopie! Świat się nie kończy na jakiejś tam Aśce! hehe
    Pozdrawiam :*

    PS Kocham Krzyśka. Nadal i bezgranicznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój nos natomiast wywąchał kolejnego kandydata na przyjaciela :D Tak, tak wiem :D Możesz pocieszyć Zbyszka zanim Ziomek z Rosji nie przyjedzie :D
      Buziaki ;*
      Mój stosunek do Krzyśka jest taki jak Twój już od jakiś 12-10 lat :D Pierwszy siatkarz, którego biografię przeczytałam :D

      Usuń
  8. a znowu w tyle :) muszę ostro wziąśc się za nadrabianie zaległości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 2 tygodnie i wakacje :D Będziesz miała dużo czasu wolnego :)

      Usuń
  9. Przeprasza, że dopiero dziś komentuję rozdział, ale nie było mnie w domu i nie miałam możliwość przeczytać rozdział. Jestem ciekawa jak potoczą się losy Lilki w Rzeszowie. Czyżby Paul chciał poderwać Lilianę? Czekam na kolejny pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ przecież nic się nie stało :) Paul? Nic nie wiem na ten temat ;) Pozdrawiam :)

      Usuń