- Bartek? Co ty tu robisz? - wyszeptałam przez łzy. Przede
mną stał ponad dwumetrowy Kurek wpatrując się we mnie tymi swoimi niebieskimi
oczami.
- Przyjechałem, bo pomyślałem że… - nie dałam mu dokończyć.
Pod wpływem impulsu wstałam i wtuliłam się w niego. Zamknął mnie szczelnie w
swoich ramionach, a ja po raz kolejny rozpłakałam się. Jego ręka gładziła moje
włosy i plecy, a ja czułam się w jego ramionach bezpiecznie. Tego właśnie teraz
potrzebowałam. Kogoś, kto by mnie przytulił i tak po prostu ze mną posiedział.
Nie wiem jak długo tak staliśmy… Pół godziny, może dłużej… Wreszcie Bartek
przerwał to milczenie.
- Liluś nie jesteś na mnie zła, że przyjechałem? - zapytał
patrząc w moje oczy.
- Zła nie… Ale wściekła i to bardzo... - mruknęłam.
- Mam sobie pójść? - wypuścił mnie z objęć i zrobił ruch w
kierunku drzwi.
- Bartek, przestań - złapałam go za rękę i ponownie mocno
się w niego wtuliłam - Jestem wściekła, bo powinieneś teraz odpoczywać po
sezonie reprezentacyjnym i przygotowywać się do ligowego, a nie siedzieć w
szpitalu ze mną.
- Zdążyłem się już wyspać - powiedział cicho ocierając łzę
spływającą po moim policzku - Powiedz mi, jadłaś coś? Od której tu siedzisz?
- Niedawno przyjechałam zmienić Radka, jadłam, nie jestem
głodna - spojrzałam na niego.
- Dobrze - pogładził moje włosy - Przynieść ci kawę? -
kiwnęłam tylko twierdząco głową. Bartek poszedł do automatu, a ja usiadłam na
krzesełku, które zajmowałam wcześniej. Po mojej głowie krążyły teraz tysiące
myśli. „Czemu przyjechał, skąd wiedział, co on tu robi…” Dodatkowo widok
lekarzy kręcących się po sali mojej mamy przyprawiał mnie o stan przedzawałowy.
Śledziłam każdy ich ruch, a każda szybciej wykonana czynność wydawała mi się
podejrzana. Po chwili Bartek wrócił z dwoma kubkami kawy i usiadł oko mnie.
- Proszę - powiedział z lekkim uśmiechem podając mi jeden z
kubków.
- Dzięki - rzuciłam zatapiając usta w ciepłym płynie.
Siedzieliśmy chwilę w milczeniu, aż wreszcie się odezwałam - Bartek? Mogę cię o
coś zapytać?
- Słucham cię - spojrzał w moje oczy.
- Możesz mi powiedzieć co tu tak właściwie robisz? - wbiłam
w niego swój wzrok.
- Oficjalnie to miałem do pozałatwiania kilka spraw, a
nieoficjalnie to po prostu przyjechałem
bo… bo przyjechałem - odpowiedział wymijająco.
- Sprawy w Kołobrzegu? Ciekawe…- mruknęłam nadal wpatrując
się w jego tęczówki.
- No dobra… Rozmawiałem z Krzyśkiem, bo chciałem wiedzieć,
dlaczego uciekłaś tak bez pożegnania. Opowiedział mi wszystko ze szczegółami no
i próbowałem się do ciebie dodzwonić. Po
tym jak napisałaś wiadomość wreszcie mi się udało. Rozmawialiśmy i… po prostu
czułem, że muszę do ciebie przyjechać i z tobą pobyć - westchnął - Tak mi
podpowiadał głos wewnętrzny.
- To miłe, ale teraz powinieneś odpoczywać i regenerować
siły przed sezonem ligowym. Należy ci się czas z rodziną, przyjaciółmi …
- Oj Lila nie mówmy już o tym - mruknął i spuścił wzrok.
Siedzieliśmy w milczeniu dość długo. Wreszcie znów odezwałam się pierwsza:
- A jak wam minęłam podróż powrotna? - przeniosłam swój
wzrok na siatkarza, który nadal podziwiał wykładzinę na szpitalnej podłodze.
- Nawet dobrze - bąknął niewyraźnie nawet nie patrząc w moim
kierunku.
- Bartek?! Stało się coś…
- Nic się nie stało - wysilił się na to, aby spojrzeć w moje
oczy - Nie będę ci teraz niepotrzebnie głowy zawracał, masz swoje problemy…
- Mów w tej chwili! - powiedziałam już nieco podniesionym
głosem. Długo patrzył na mnie, aż wreszcie się odezwał:
- Mieliśmy małe przeboje z Kubiakiem i Bartmanem - na samo
wspomnienie skrzywił się.
- Znowu się posprzeczali? - zapytałam lekko zaniepokojona.
- Żeby tylko… Zibi oficjalnie ogłosił, że odchodzi z
Jastrzębia, bo podpisał kontrakt z Resovią. Kiedy Kubiak się dowiedział to
wpadł w dziką furię, myśleliśmy już, że się pobiją…
- Żartujesz? - patrzyłam na Bartka nie mogąc uwierzyć w to
co mówi - Jakiś czas temu rozmawiałam z Miśkiem i już wtedy mówił mi, że ich
relacje nie są ostatnio najlepsze, ale miał nadzieję, że wraz z sezonem ligowym
wszystko wróci do normy. No bo zgrupowania, wspólne wyjazdy i ogólnie gra w
jednym klubie jednoczy ludzi… - westchnęłam.
- No to raczej już sobie razem nie pograją po jednej stronie
siatki…
- Wyobrażam sobie jak teraz musi się czuć Misiek -spojrzałam
na Bartka - Tak jakby traci swojego najlepszego przyjaciela… Ale patrząc z
perspektywy Zbyszka to dla niego ogromna szansa. W Jastrzębiu mógł liczyć
jedynie na skład rezerwowy, bo w pierwszej szóstce gra Łasko, a w Resovii
zobaczymy jak to będzie…
- W sumie to masz rację, konkurowanie z przyjacielem w
jednym klubie też nie jest najlepszym rozwiązaniem… Ale żeby tylko o to im
poszło…
- Jest coś jeszcze? - spojrzałam na niego uważnie.
- Zbyszek przyznał się Miśkowi, że po jednej z pijackich
imprez w jakimś klubie w Jastrzębiu o mały włos nie przespałby się z jedną z
tancerek tego klubu. Zibi twierdzi, że między nimi do niczego nie doszło, bo w
porę się opamiętał, a Misiek i tak uważa, że powinien powiedzieć o tym Asi, że
szczerość to podstawa dobrego związku. Nie ma się co dziwić skoro nasz Dzik już
od kilku lat jest związany z jedną i tą samą kobietą i poza nią świata nie
widzi. Zbyszek chciał puścić wszystko w niepamięć, ale Michał go ubiegł i sam
poinformował Aśkę. No i się zaczęło… Ona wyrzuciła Zbyszka z mieszkania, jego
rodzice powiedzieli mu wprost, że jest świnią, i jak się opamięta to może wrócić
do domu rodzinnego, ale na razie wstępu tam nie ma. Jego siostra jest we
Francji więc też mu raczej nie pomoże… A
Misiek i Monika także przestali utrzymywać z nim jakiekolwiek kontakty -
westchnął.
- O kurwa ...- wyrwało mi się za co zostałam spiorunowana
wzrokiem przez pielęgniarkę, która właśnie przechodziła korytarzem -
Przepraszam - pisnęłam i zakryłam usta dłonią wpatrując się w Bartka. - To
gdzie Zbyszek teraz mieszka?
- W Rzeszowie. Wynajął jakieś mieszkanie i niby odpoczywa po
sezonie reprezentacyjnym - mruknął Bartek. Pokręciłam tylko głową nie mogąc
uwierzyć w to co się stało. Wiedziałam, że ojciec Bartmana jest bezwzględny i
od zawsze patrzył na Zbyszka surowym okiem, ale nie wiedziałam, że aż tak… Jego
mama wydawała mi się niezmiernie miłą i ciepła kobietą, ale pewnie sama jest
pod dyktaturą męża i niewiele może zrobić.
Siedziałam z rękami podpartymi na łokciach i wbijałam wzrok w podłogę. Około
13.00 salowa rozwiozła obiad, a przed 14.00 pojawił się lekarz. Oczywiście znów
nie pozwolił mi wejść do mamy, za co miałam ochotę go zabić. Bartek skoczył do
pobliskiego sklepu i kupił dla nas dwie zapiekanki na obiad. Siedział ze mną w
szpitalu aż do przyjazdu Radka, czyli do godziny 22.00 mimo ciągłych próśb i
gróźb ze stronu pielęgniarek, lekarzy i mojej.
Między czasie wysłałam sms-a do Krzyśka o treści „Dziękuję bardzo za
pomoc, wsparcie i dostarczenie Kurka do Kołobrzegu… Na Ciebie zawsze mogę liczyć
;* P.s. Gdybym zapomniała to przypomnij mi proszę przy najbliższym spotkaniu,
że mam Cię kopnąć w dupę!” Radek przyjechał kilka minut po 22.00 i jakoś
szczególnie nie zdziwił go widok Kurka siedzącego ze mną w szpitalu. Przywitał
się z nim jak gdyby nigdy nic i kazał nam wracać do domu, bo on przejmuje
dyżur. Rozmawiał z Bartkiem tak, jakby wiedział o jego przyjeździe. Po chwili
przerwałam im ich konwersację wpatrując się raz w jednego, raz w drugiego.
- Dobra chłopaki… Możecie mi powiedzieć co tu jest grane? Bo
chyba ty nie powiedziałeś mi całej prawdy - zwróciłam się do Kurka.
- No nie do końca - mruknął- Dostałem wasz adres domu od
Krzyśka i gdy tam rano przyjechałem zastałem twojego brata, poinformował mnie
że jesteś w szpitalu i porozmawialiśmy chwilę, a później przyjechałem tutaj -
zaczął się tłumaczyć.
- Dokładnie - powiedział Radek lekko się uśmiechając - A
teraz Bartek zabierze cię do domu i przypilnuje, abyś się położyła, ja zostanę
jeszcze trochę w szpitalu - zarządził Radek.
- Jutro idziesz do pracy, chciałam zauważyć - mruknęłam w
kierunku brata.
- Mam wolne, a lekarze i tak nie pozwolą nam tu siedzieć
kolejnej nocy, pobędę tu jeszcze chwilę, a później wracam do domu - odpowiedział
uśmiechając się - Jedź do domu z Bartkiem.
- Chciałabym jeszcze chwilkę z tobą porozmawiać - wywróciłam
oczami patrząc na Radka. Kuraś to zauważył, bo szybko się odezwał:
- To ja poczekam na ciebie na dole w samochodzie - posłał
nam uśmiech i zniknął za dużymi, oszklonymi drzwiami. Poczekałam, aż całkiem
zejdzie z zasięgu mojego wzroku i wbiłam mordercze spojrzenie w Radka.
- Co to ma być kurwa? - syknęłam - Załatwiasz mi
towarzystwo?
-Oj Lilka nie denerwuj się, pomyślałem, że lepiej będzie jak
on z tobą posiedzi niż jakbyś miała tu znowu siedzieć sama - mruknął.
- Następnym razem zapytaj mnie co ja o tym myślę ,a nie
podejmuj decyzji za mnie - warknęłam. Radek tylko się zaśmiał i zagarnął mnie
swoim ramieniem całując w czoło - Wiem, że nie bardzo się lubicie, ale ja go tu
nie zapraszałem… Sam przyjechał więc przecież go nie wyrzucę. Pościel mu w
gościnnym i tyle.
- Co? - wyrwałam się z objęć brata - Kpisz sobie?
- No przecież nie wyrzucisz go na dwór. Lilka jest noc!
Skoro już przyjechał to jest naszym gościem i nie wypada, aby szukał sobie
hotelu - trafnie zauważył Radek.
- Nienawidzę cię - syknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Też cię kocham - odpowiedział z lekkim uśmiechem - I tylko
się nie pozabijajcie nim zdążę wrócić - krzyknął za mną, gdy mego wkurzona
zbiegałam już po schodach. Wyszłam na zewnątrz, a po moim ciele przebiegł
dreszcze zimna. Mimo letniej pory wieczory bywały chłodne. Rozejrzałam się po
parkingu. Nie sposób było nie zauważyć ponad dwumetrowego Kurasia opartego o
maskę samochodu i czekającego na mnie.
- Już myślałem, że nie przyjdziesz - mruknął otwierając mi
drzwi i zapraszając gestem ręki do środka. Zmierzyłam go chłodnym spojrzeniem i
wsiadłam bez słowa do samochodu zapinając pas. Bartek zajął miejsce kierowcy i
odpalił silnik. Ruszyliśmy z parkingu - No to prowadź królewno do swojego zamku
- powiedział patrząc na mnie z uśmiechem.
- Lepiej patrz na drogę - warknęłam i do końca trasy nie
odezwałam się słowem.
Dojechaliśmy do skrzyżowania, a Bartek ponownie podjął próbę rozmowy:
Dojechaliśmy do skrzyżowania, a Bartek ponownie podjął próbę rozmowy:
- To gdzie mam teraz skręcić? - zapytał
- W prawo - mruknęłam - Przecież już tu dzisiaj byłeś.
- No tak, ale wole się upewnić - odpowiedział z uśmiechem.
Podjechaliśmy pod dom, a ja wyskoczyłam z samochodu jak oparzona. W mgnieniu
oka znalazłam się pod drzwiami i przewracałam wszystko w swojej torebce w
poszukiwaniu kluczy. Bartek zdążył pozamykać samochód i dołączyć do mnie. Stał
i obserwował jak roztrzęsioną ze złości rękę staram się trafić kluczem w zamek.
Bez słowa przejął ode mnie pęk kluczy i bezproblemowo otworzył drzwi.
Zmierzyłam go od góry do dołu i wpadłam z furią do domu. Bartek wszedł za
mną i pospiesznie udał się do pokoju. Byłam wściekła na Radka i Krzyśka, z
drugiej stronu pragnęłam, aby Kurak został ze mną jak najdłużej, ale coś we
mnie się blokowała gdy chciałam mu o tym powiedzieć. Przecież by mnie wyśmiał…
To wszystko mnie przerastało, jeszcze ta cała sytuacja z mamą, niedawna porażka
w Londynie… Rzuciłam torbę na krzesło
wbiegając do salonu. Nie włączyłam światła, nie zdjęłam butów… Stanęłam
przy oknie wychodzący na ogród i wpatrywałam się w klomb z kwiatami mojej mamy.
Po moich policzkach popłynęły słone łzy. Znów dopadła mnie ta pieprzona
bezsilność. Słyszałam jak Bartek wszedł ze mną, ale nie włączył światła.
Podszedł do mnie po cichu stając za moimi plecami i objął mnie od tyłu.
Mimowolnie odwróciłam się do niego przodem i wtuliłam swoją głowę w jego tors
po raz kolejny tego dnia. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje, normalnie nigdy
w życiu bym tego nie zrobiła. Bartek bez słowa mocno mnie przytulił. Staliśmy
tak dłuższą chwilę, a ja znów wypłakiwałam się w rękawek jego koszulki.
- Bartek… Przepraszam - szepnęłam po chwili odrywając głowę
od jego klatki piersiowej.
- Nie przepraszaj Lila, rozumiem, że przeżywasz teraz ciężki
okres w życiu - mruknął gładząc moje plecy. Chodź, zrobię ci herbatę - wziął
mnie za rękę i zaprowadził do kuchni. Powiedziałam mu gdzie znajdzie kubki i
herbatę, a on zajął się całą resztą. Na kolację przygotował kanapki. Nie miałam
ochoty na jedzenie, ale głupio mi było odmówić. Zaczęły mnie dręczyć wyrzutu
sumienia, że byłam w stosunku co do Kurasia nie w porządku, a on robi wszystko,
aby się mną zająć… Tylko po co do jasnej cholery? Lubi pomagać ludziom niczym
miłosierny samarytanin? Zjadłam kanapkę i napiłam się herbaty, Bartek włożył
naczynia do zmywarki.
- No dobra, odwiozłem cię do domu, nakarmiłem tak jak
obiecałem Radkowi. Teraz kładź się spać, ale ja będę się powoli zbierał -
posłał mi uśmiech kierując się w stronę drzwi.
- Bartek czekaj! -zerwałam się z taboretu kuchennego i
popędziłam w jego kierunku łapiąc go za rękę - Zostań nie będziesz przecież
jechał po nocy - mruknęłam.
- Jesteś pewnna? Wiem, że nie jestem tu mile widzianym
gościem, dlatego…
- Proszę cię abyś ze mną został... - powiedziałam wysilając się
na uśmiech.
- Skoro tego chcesz - mruknął wracając do salonu.
- Włącz sobie TV, a ja zmykam pod prysznic - posłałam mu
ciepły uśmiech i wbiegłam po schodach na górę. Strugi gorącej wody płynęły po
moim ciele, a ja chociaż przez chwilę mogłam zapomnieć o wszystkich problemach.
Wyszłam z kabiny, wytarłam się mięciutkim ręcznikiem i natarłam całe ciało
truskawkowym balsamem. Wskoczyłam w figi i koszulkę sięgającą mi do ud.
Odświeżona i troszkę lepszym nastroju zeszłam na dół do Bartka. Siedział w
salonie i oglądał jakąś powtórkę meczu ligowego. Usiadłam obok niego i bez
słowa oparłam głowę o jego ramię. Oglądaliśmy w milczeniu mecz finałowy między
Skrą, a Resovią.
- Mogę cię o coś zapytać? - przeniosłam swój wzrok na
siatkarza.
- No jasne- odpowiedział z uśmiechem - Tylko nie pytaj czemu
wtedy przegraliśmy, bo nie wiem… Resovia po prostu była lepsza- mruknął.
- O to akurat nie pytam, bo z tego wyniku byłam strasznie
zadowolona - uśmiechnęłam się, a na twarzy Bartka pojawił się jakiś grymas.
- Czyli kibicujesz Resovii? - zapytał z niedowierzaniem.
- Od wielu lat panie Kurek - powiedziałam pokazując mu
nieśmiertelnik Sovii wiszący na mojej szyi. - Nigdy się z nim nie rozstaję -
dodałam z uśmiechem.
- To dlatego tak bardzo mnie nie lubisz- powiedział kiwając
głową, a ja walnęłam go w ramię.
- Głupi jesteś! Lubię cię! Was wszystkich lubię. W ogóle co
to za przesłuchanie jakiemu klubowi kibicuję co? W sezonie reprezentacyjnym
wszyscy gracie w jednej drużynie - powiedziałam z lekkim uśmiechem - A moje
wcześniejsze pytanie odnosiło się właśnie do Skry. Czemu zmieniłeś klub? -
wbiłam w niego swoje spojrzenie badacza.
- Siatkarz, podobnie jak każdy inny sportowiec robi
wszystko, aby się rozwijać. Tak też było ze mną. Dostałem propozycje z Moskwy
to niby czemu miałbym jej nie wykorzystać. Liczę na to, że tak się wiele
nauczę, ale ze Skrą już chyba do końca będzie mnie łączyła taka specjalna więź.
Zostawiam tu jakby nie patrzył rodzinę, przyjaciół i wszystkich bliskich -
westchnął. No i nie ukrywam, że granie w lidze rosyjskiej jest o wiele bardziej
opłacalne -uśmiechnął się lekko.
- No to akurat powszechnie wiadomo -puściłam mu oko -Skra teraz będzie trochę osłabiona - mruknęłam pod nosem - No bo nie będzie
ciebie, Marcina i paru innych dobrych graczy.
- Dadzą sobie radę i dokopią twojej Resovii w kolejnym
sezonie - zaśmiał się.
- Na to nie licz mój drogi… Nie mamy Grozera, bo też kurde
wybył do Rosji, ale za to Schöps też pokaże klasę, no i Zibi - westchnęłam -
Nigdy nie sądziłam, że aż tak pokłóci się z Miśkiem.
- Nie przejmuj się tym, oni nie pierwszy raz się kłócą i
zapewne nie pierwszy raz też się pogodzą.
- Obyś miał rację - powiedziała ponownie opierając głowę na
jego ramieniu. Oglądaliśmy mecz do końca i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -No to mam dla Was kolejny rozdział. Cieszycie się? Miał być w piątek, no ale jest dzisiaj :) Niektóre z Was dobrze obstawiały, kto pojawi się w szpitalu :D
U mnie coraz więcej oznak wiosny. Jutro zapowiada się luźniejszy dzień, bo moja klasa wybiera się do kina na "Baczyńskiego". Tak nawiasem to była któraś z Was? Jeżeli tak to proszę o jakieś opinie na temat filmu, chętnie poczytam :) Zostawiam Was z tym trochę bardziej optymistycznym ( w porównaniu do poprzedniego) rozdziałem i uciekam na spotkanie z polskim i niemieckim ;)
Dobrze, że Kurek przyjechał.Miała wsparcie.Czekam na kolejny i zapraszam.
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
Przyjechał... ;) Również pozdrawiam.
UsuńNie będę na razie komentować... Powiem (napiszę) jedno: SPRAWDŹ POCZTĘ!!!
OdpowiedzUsuńRozdział optymistyczniejszy (wiem, nie ma takiego słowa) niż poprzednie... Wolałabym, żeby Igła tam przyjechał, ale moje prośby nie zostały wysłuchane :( Bardzo mi się podoba :)
UsuńKomentarz słaby i nie przemyślany, ale pisany na szybko :D
POZDRAWIAM ;*
A tu Bartek - taka niespodzianka ;)
UsuńDzięki temu rozdziałowi trochę odwirowałam, a ciężka sytuacja mamy Lilki poszła w zapomnienie... Niby dobrze, że Bartosz się pojawił i wspiera Lilkę, ale z drugiej strony jej postawa... Cholercia, jak tak dalej pójdzie, to nici ze zeswatania ją z Ziomkiem-SuperHero :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Co do filmu, to ja osobiście nie byłam, ale moja polonistka owszem i jest zadowolona :)
UsuńZiomek jeszcze będzie miał swoje 5 minut ;) A film całkiem, całkiem :) Polecam w każdym bądź razie :)
Usuńno i przeczytałam wszystko. :D
OdpowiedzUsuńcoś mi się wydaje, że Kurek czuje coś więcej do Lili. ( akurat słucham Enej - lili :) )
To smutne, że Anna mimo wszystko nie poinformowała swoich dzieci o chorobie. Nawet najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa.
Hmm. piszesz bardzo ciekawie i chyba nie pozostaje mi nic innego niż czekać na kolejny rozdział.:D
Pozdrawiam :*
Witam nową Czytelniczkę i dziękuję za miłe słowa, również pozdrawiam :)
UsuńOderwałaś mnie trochę od tego co się dzieje z jej mamą, ale to dobrze, bo wolę czytać o siatkarzach niż szpitalach xd Wiem, wiem też trzeba czasem coś wkręcić żeby się akcja potoczyła :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy Lilka nie chce się przyznać że jakoś tak bardziej go lubi? Czy po prostu potrzebuje kogoś do kogo może się przytulić? Kurek adijos do Rosji to nie wiem czy coś z tego da się wykrzesać :D I jakoś to całe spotkanie Kurka bardzo skomplikowane Krzysiek - Radek. Brat coś kombinował?;> Sam mu zaproponował przyjazd? Hmm chyba nie? Aczkolwiek nie wiem :D
Pozdrawiam:)
Kuraś raczej współpracuje z Igłą ;)
UsuńPozdrawiam :)
no proszę Kuraś:) pokazał, że można na Niego liczyć i że na prawdę jest w porządku :) Lilce przyda się towarzystwo:D sytuacja Zbyszka z Miśkiem nieciekawa:/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Czyli nie taki ten Bartek zły jakby się na początku wydawało ;) Pozdrawiam! :)
UsuńWiedziałam, że Kurek się przyplącze xD A jednak na coś się przydał :) Liczyłam po cichu, że może między nimi będzie coś więcej, ale to raczej niemożliwe, skoro Kurek emigruje. No cóż, trudno. Michał z Zibim się pokłócili..? Naprawdę same problemy teraz. Niech w końcu coś tym bohaterom się ułoży :D
OdpowiedzUsuńKto wie... Może ich drogi życiowe zbiegną się kiedyś w jeden tor? Nieraz musi być mega źle, żeby potem było dobrze...
UsuńDobrze, że Bartek przyjechał i mam nadzieję, że to ich trochę do siebie zbliży :P O cholera! no to niezła afera między Kubiakiem a Bartmanem... Nie wydaję mi się, żeby tak szybko się pogodzili ;/
OdpowiedzUsuńMasz rację, to między Zbyszkiem i Miśkiem wygląda na poważniejszą sprawę.
UsuńNowy rozdział na http://zagubiona-zatracona.blogspot.com/ :) Serdecznie zapraszam !
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńDzięki ;)
OdpowiedzUsuń