Obudziłam się kilka minut po
szóstej. Strasznie bolała mnie głowa, ale to nie było teraz najważniejsze.
Wzięłam czyste ubrania i poczłapałam pod prysznic. Później szybko wysuszyłam
włosy i spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Usiadłam na łóżku. Była 7.15.
Zadzwoniłam do Radka. Odebrał i poinformował mnie zaspanym głosem, że mama się
obudziła, że z nią rozmawiał i wszystko jest ok. Znacznie mnie to uspokoiło.
Miałam ochotę pobiec i powiedzieć o wszystkim Igle, ale dopiero później przemyślałam
sprawę i doszłam do wniosku, że zapewne śpi. W końcu przesiedział ze mną prawie
pół nocy… Zostało mi jeszcze kilka godzina czasu wspólnie spędzonego z całą
Reprezentacją. Na samą myśl łzy napłynęły do moich oczu. Szybko jednak
otrząsnęłam się, aby ponownie się nie rozkleić. Uświadomiłam sobie, że w wyniku
tych wszystkich wydarzeń nawet nie pomyślałam, aby przygotować dla nich jakąś
niespodziankę na pożegnanie. Włączyłam laptopa i zaczęłam przeglądać zdjęcia.
Wybrałam naszą wspólną fotkę z Ligi Światowej na której jesteśmy wszyscy razem
z całą drużyną, sztabem szkoleniowym, medycznym i statystycznym. Wyjęłam kartę
pamięci z aparatu, zabrałam torbę i wyszłam zamykając pokój. Na korytarzy
panowała grobowa cisza. Wszyscy zapewne pousypiali dopiero nad radem. Bardzo
dobrze, bo sprzyjało to mojemu chytremu planowi. Wyszłam z ośrodka i opuściłam
szybko wioskę olimpijską kierując się do centrum miasta. Szybko zlokalizowałam
punkt fotograficzny i wywołałam 20 odbitek wybranego wcześniej zdjęcia. Z
samego rana nie było prakrycznie ruchu i fotograf szybko spełnił moja prośbę.
W między czasie zakupiłam taką samą ilość ramek na zdjęcia i pognałam do naszego
ośrodka. Gdy weszłam do pokoju zegarek wskazywał 8.30. Wyrobiłam się
ekspresowo, co bardzo mnie cieszyło. Na odwrocie każdego zdjęcia napisałam
własnoręcznie jeden z moich ulubionych cytatów „Są w życiu chwile, które na
zawsze w pamięci zostają i choć czas mija one nie mijają… Są też osoby, które
raz poznane bywają w życiu niezapomniane…”
- Dziękuję za wszystko - Lilianna”. Każde zdjęcie włożyłam do ramki i
opakowałam szczelnie papierem ozdobnym, który także udało mi się zakupić. Gdyby
nie to, że z mamą już lepiej i nie ta wczorajsza rozmowa z Krzyśkiem to pewnie
nie miałabym głowy myśleć o takich rzeczach. Chciałam jednak, aby każdy z nich
dostał coś ode mnie i tak szybko nie zapomniał… Na przygotowane prezenty
nakleiłam karteczki z imionami i pierwszymi literami nazwiska oraz prośbą, aby
otworzyli dopiero w samolocie lub po powrocie do domu. Wyszłam po cichu na
korytarz i pod drzwiami pokojów każdego z nich położyłam opakowane ramki.
Znalazły się też one pod pokojami trenera, Oskara, Olka i całej reszty sztabu.
Po raz ostatnio wróciłam do swojego pokoju po rzeczy. Kilka razy sprawdziłam,
czy aby na pewno zabrałam wszystko po czym zamknęłam pokój i zjechałam windą na
dół z bagażami. Oddałam klucz w portierni i podpisałam potrzebne dokumenty.
Przy wyjściu z budynku spotkałam Anastasiego, Olka i Igłę.
- Chciałaś tak uciec bez
pożegnania? - zapytali z wyrzutem wszyscy troje.
-Myślałam, że wszyscy jeszcze
śpicie. Nie chciałam was budzić, bo wiem jak bardzo tudna była dla każdego z
nas ta noc - odpowiedziałam patrząc na nich z lekkim uśmiechem. Rzeczywiście
wyglądali na cholernie zmęczonych, zwłaszcza Krzysiek. Podejrzewam, że mi kazał
iść spać, a sam tego nie uczynił.
- O której masz samolot? - zapytał Olek patrząc na mnie.
- Dokładnie to 11.50. Miałam lecieć tym po 10.00, ale nie
udało mi się już dostać biletu.
- Co z mamą? - zapytał Anastasi.
- Dzisiaj dzwonił do mnie brat, wybudziła się z narkozy-
powiedziałam z lekkim uśmiechem - Rozmawiał z nią i mam nadzieję, że już
wszystko będzie dobrze.
- No pewnie, że będzie - oznajmił Igła z uśmiechem - Mówiłem
ci coś na ten temat.
- Mówiłeś Krzysiu - obdarzyłam go uśmiechem - Moi drodzy ja
się zbieram, bo nie mogę się spóźnić.
- Korzystając z okazji po raz kolejny chciałem ci
podziękować Lila, bo praca z tobą to była czysta przyjemność - mówił Andrea -
Mam nadzieję, że mimo końca sezonu reprezentacyjnego tak szybko o nas nie
zapomnisz i te wszystkie znajomości i przyjaźnie jakie wspólnie zawarliśmy będą
przez nas pielęgnowane?
- Was się nie da zapomnieć. Ja także liczę na to, że
będziemy się kontaktować i w miarę możliwości spotykać - uśmiechnęłam się
ciepło do trenera i serdecznie go uściskałam. Pocałował mnie w policzek życząc
wszystkiego dobrego i prosił, abym dała znać jak bezpiecznie dotrę do domu.
- No to co Liluśka… - Olek rozłożył swoje ramiona.
Przytuliłam się do niego mocno - Dzięki za wszystko, bez ciebie nie dał bym
sobie rady z tą bandą -uśmiechnął się całując mój policzek - Trzymaj się i
dzwoń!
-A jakby inaczej? - uśmiechnęłam się - Dzięki.
- No właśnie masz dzwonić, pisać i wreszcie do mnie
przyjechać! - powiedział Igła rozkładając swoje ramiona i zamykając mnie w nich
szczelnie. - Dzięki za wszystko -
szepnął mi do ucha.
- To ja ci dziękuję - wtuliłam się w niego mocniej - I bądź
pewny, że w końcu was odwiedzę w tym Rzeszowie - powiedziałam z uśmiechem.
Cmoknąłem go w policzek i wsiadłam do taksówki, która już czekała przed
ośrodkiem. Na lotnisku znalazłam się piętnaście minut później. Odprawa poszła
bardzo szybko i wystartowaliśmy punktualnie. Godzinę później wylądowałam na
lotnisku w Gdańsku. Najszybciej jak tylko mogłam udałam się na dworzec
autobusowy i wsiadłam w PKS. Kupiłam bilet, a torby z pomocą kierowcy
wpakowałam do bagażnika. Zajęłam miejsce przy oknie na samym początku autokaru.
Zapowiadała się długa i męcząca podróż, a 38 stopniowy upał na dworze wcale
tego nie ułatwiał. Kierowca nie włączył nawet radia, więc wygrzebałam z torebki
słuchawki do telefonu. Liczyłam na to, że zdrzemnę się chociaż chwilkę, ale
niestety… Zadzwonił mi telefon. Byłam pewna, że do Radek, ale pomyliłam się.
Dzwonił Zbysiu… Rozmowę zaczął od opieprzenia mnie, że wyjechałam bez
pożegnania, potem pytał o mamę i jej stan zdrowia, a na końcu podziękował za
prezent. Poinformował mnie, że czekają właśnie na lotnisku i zabierają się za
otwierania prezentów ode mnie. Zibi naturalnie otworzył swój zanim zadzwonił.
Obiecał dać znać, gdy tylko dotrze bezpiecznie do domu i rozłączył się. Podróż
ciągnęła się niemiłosiernie. Mieliśmy dwa dłuższe postoje. Korzystając z jednego
z nich zjadłam obiad na stacji benzynowej i wlałam w siebie kolejną dużą kawę.
Około godziny 19.00 autokar zatrzymał się wreszcie na przystanku niedaleko
szpitala w Kołobrzegu. Wyskoczyłam z niego jak z procy zabierając w pośpiechy
walizki i przebiegając na drugą stronę ulicy. Siłując się z ogromnymi drzwiami
wtargnęłam na szpitalny korytarz. Od razu rzuciła mi się w oczy dyżurka i
pielęgniarka siedząca nad stosem papierów. Zapytałam, na którym piętrze
znajduje się Oddział Chorób Wewnętrznych, a po uzyskaniu informacji szybko
skierowałam się do windy. Wjechałam na 4 piętro i przemierzałam dzielnie
korytarz w poszukiwaniu sali numer 415. Na szczęście na końcu korytarza przy
automacie z kawą spostrzegłam Radka. On także mnie zauważył i pomachała do mnie,
a ja pobiegłam w jego kierunku rzucając torbę na ziemię i wskakując na niego.
- Radziu - wrzasnęłam wtulając się w jego tors. Zostałam za
to upomniana przez salową, ale najmniej mnie to teraz obchodziło.
- Lila, dobrze że jesteś - powiedział gładząc moje włosy -
Tęskniłem za tobą.
- Ja za tobą też! Za tobą, za mamą… - spojrzałam na niego -
Co z nią? Rozmawiałeś z lekarzem?
- Niedawno zasnęła, a lekarz prowadzący będzie dopiero jutro
rano. Zastępczy mówi tyle, ile sam wiem, czyli że wybudziła się ze śpiączki i
jej stan jest stabilny - wywrócił oczami - Dobrze, że jesteś bo z tą służbą
zdrowia idzie dostać pierdolca - ściszył głos wyrażając swoje niezadowolenie.
- Mogę zajrzeć do mamy? - zapytałam niepewnie patrząc na
niego.
- Mnie o to pytasz? - wziął ode mnie torbę z uśmiechem na
twarzy - Zmykaj!- uśmiechnęłam się do niego i weszłam po cichu do sali, na
której leżała nasza mama. Usiadłam na jej łóżku i złapałam jej dłoń w swoje. Po
moich policzkach stoczyły się dwie słone łzy.
- Mamusiu… Jestem przy tobie - szeptałam - Wróciłam już… -
głaskanie jej ręki obudziło ją.
-Lila, dziecko kochane- powiedziała słabym głosem
przyciągając mnie do siebie i mocno przytulając. W tym czasie do sali wszedł
Radek i dołączył do rodzinnego „niedźwiadka”.
- Mamo jak się czujesz? Boli cię coś? - spojrzałam na naszą
rodzicielkę.
- Nie kochanie, czuję się już lepiej.
- Ale co się tak dokładnie stało? - pytałam przez łzy.
- Nie płacz skarbie - powiedziała ocierając mój policzek -
Wszystko jest już w porządku, to był zwykły mięśniak, ale już mi go wycięli -
uśmiechnęła się lekko - Wiesz? To tak jak z wyrostkiem robaczkowym… -
uśmiechnęłam się, gdy tylko wspomniała o wyrostku bo zaraz przypomniały mi się
słowa Krzyśka. W tym czasie do sali wszedł
lekarz zastępczy informując nas o stabilnym stanie mamy. Chciałam, aby Radek
pojechał do domu i trochę odpoczął, a ja miałam zamiar posiedzieć teraz przy
mamie, ale nasz rodzicielka kategorycznie wybiła nam to z głowy razem z
lekarzem. Oboje zapewniali, że wszystko jest dobrze, i że zarówno Radek jak i
ja możemy wracać do domu i się wyspać. Na początku nawet nie chciałam słyszeć o
zostawieniu mamy samej, ale po długich prośbach i groźbach zgodziłam się.
Zastrzegłam jednak, że będę w szpitalu następnego dnia z samego rana, aby
złapać lekarza prowadzącego. Oboje z Radkiem pożegnaliśmy się z mamą i
wyszliśmy ze szpitala. Podróż do domu zajęła nam jakieś 20 minut. Po
przekroczeniu progu od razu udałam się pod prysznic. Chłodna woda ukoiła moje
zmęczone ciało i chwilę później odświeżona i przebrana w luźne dresy oraz
koszulkę zeszłam na dół do kuchni. Radzio mimo zmęczenia był tak
wspaniałomyślny, że przygotował dla nas kolację. Na stole stał ogromny talerz z
kanapkami różnego rodzaju, a obok niego dwa kubki z herbatą owocową. Od razu
przystąpiliśmy do pałaszowania, bo oboje porządnie zgłodnieliśmy. Później
przenieśliśmy się do salonu, w TV leciał jakiś nudny film, a my siedzieliśmy na
kanapie i rozmawialiśmy. Radek był kolejną osobą, która dała mi się wypłakać w
swój rękaw. Opowiedziała mu o wszystkim co działo się w Londynie poruszając
zarówno te miłe jak i przykre momenty. Rozmawialiśmy do późna. Dopiero grubo po
23.00 stwierdziliśmy, że wypadałby iść spać. Ostatkiem sił zaczłapałam się do
swojego pokoju i rzuciłam na łóżko. Nie mogłam jednak zasnąć. Wstałam więc i
zaczęłam po ciemku szukać torebki, która powinna wisieć na krześle. Znalazłam
ją bez problemu i wygrzebałam z niej telefon. Dopiero teraz przypomniałam
sobie, że miałam dać im wszystkim znać, gdy szczęśliwie dotrę do domu. Oni
zresztą mieli podobne zadanie. Sprawdziłam skrzynkę odbiorczą. Brawo! Pamiętali
- uśmiechnęłam się sama do siebie czytając wiadomości od Ryszego, Kubiego,
Zbyszka, Ziomka, Rucia, Możdżiego, Pita, Kosy, Winiara, Gumy, a nawet od Kurka.
Kolejne sms-y było od trenera, który przez najbliższe kilka dni miał zostać w
Warszawie, Olka i Oskara. Niepokoił mnie trochę brak wiadomości od Krzyśka, ale
uznałam że pewnie zapomniał. Odpisałam jednego sms-a i wysłałam do wszystkich
„Jestem już w domu. Przepraszam, że piszę tak późno, ale byłam wcześniej u mamy
w szpitalu. Wszystko ok. Całuję i życzę dobrej nocy - Lilka.” Wiadomość o
podobnej treści z tym, że w języku angielskim wysłałam do Anastasiego. Osobnego
sms-a napisałam do Igły:
„Cieszę się, że dałeś mi znać iż bezpiecznie dotarłeś do
domu… Tak, tak wiem zagadałeś się i w ogóle. Wybaczam! Byłam w szpitalu, stan
mamy lekarze określają jako stabilny więc wszystko jest w porządku. Mam
nadzieję, że u Ciebie także? Raz jeszcze dziękuję za wszystko. Trzymaj się
ciepło Krzysiu, pozdrów Iwonę i uściskaj dzieciaki od nas. Całuję - Lilka.
P.s.
Pamiętaj, że mimo wszystko jesteście najlepsi!” - wysłałam wiadomość odłożyłam telefon na
biurko i zasnęłam.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
No to mamy kolejny rozdział. Chyba bardziej optymistyczny niż te poprzednie, ale może to tylko cisza przed burzą? Ale ja tam nic nie mówię, żeby nie było. Dziękuję Wam bardzo za wszystkie słowa uznania odnośnie poprzednich rozdziałów. Wierzcie mi, że napisanie ich było dla mnie bardzo trudne, ale może ułatwiło mi to moje życie prywatne i problemy z jakimi się borykałam podczas pisania tych treści? Nie umiem sobie na to pytanie odpowiedzieć, ale wiem jedno - kolejne rozdziały jak na razie nie wyglądają optymistycznie. Więcej już Wam nie powiem. Ogólnie to opowiadanie miało się zakończyć wraz z sezonem reprezentacyjnym, ale ostatnio naszło mnie kilka pomysłów, aby namieszać jeszcze trochę w życiu Lilki i chyba niektóre z nich wprowadzę w życie :D Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko?
Tak na marginesie wspominając już o sezonie reprezentacyjnym to kto się wybiera na jakiś mecz Ligi Światowej i gdzie?
Pozdrawiam Was gorąco ( mimo tego pieprzonego śniegu za oknem, którego mam już serdecznie dość), trzymajcie się ciepło ;* Wasza L.
P.s.
Podając tutaj adres e-mail nie sądziłam, że ktokolwiek się odezwie. Dzisiaj sprawdzam pocztę, a tam... wiadomość od Moniki! Dziękuję Ci bardzo Droga Czytelniczko, Twój mail sprawił mi ogromną radość.
Świetny rozdział.Nie mogę się doczekać kolejnego.; )Pozdrawiam i zapraszam ?
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
Dziękuję :)
Usuńpatrząc na poprzednie rozdziały to fakt ten można nazwać bardzo optymistyczny:) niepokoi mnie tylko fakt, że Krzysiu nie napisał nic do Lilki coś nie chce mi się wierzyć, że mógł zapomnieć...
OdpowiedzUsuńaż się boję co jeszcze wymyślisz skoro z góry zakładasz, że kolorowo nie będzie;)
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
Haha :D Moja wyobraźnia wzbiła się na wyżyny! ;)
UsuńAle spokojnie z Krzysiem wszystko ok.Prywatnie wprost Go uwielbiam i nie miałabym serca coś u niego namieszać, nie jestem aż takim potworem ( chyba):D Pozdrawiam :)
Świetny rozdział , czekam już na kolejny .
OdpowiedzUsuńJadę na mecz na Torwarze a ty na jakiś się wybierasz ?
Pozdrawiam :)
Dziękuję bardzo.Ja mam w planach Halę Stulecia we Wrocku :) Pozdrawiam :)
UsuńWiedziałam, że nie pozwolą uciec jej tak bez pożegnania :). Cieszę się, że nie kończysz pisać :), chociaż wcale nie podoba mi się, że namieszasz :P
OdpowiedzUsuńTak tylko troszeczkę ;) Hihi :)
UsuńNowy rozdział na: http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/ Pozdrawiam :)
UsuńDziękuję :)
UsuńMam złe przeczucia...Już się boję, co ty wymyślisz xD
OdpowiedzUsuńAle ważne, że na razie wszystko jest w miarę ok :)
A co do LŚ...teoretycznie mam w planach Wrocław. A ty? Wybierasz się gdzieś? :)
Pozdrawiam, do następnego ;*
"Dobrze jak nie za dobrze" :D Ja też mam w planach Wrocław! :D
UsuńNiepokoi mnie fakt, że Krzysztof nie napisał do Lili...
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze zajebisty, bardziej optymistyczny niż poprzednie :)
Ja mam nadzieję, że MOJE pomysły na pracę Lilki po sezonie reprezentacyjnym wcielisz w życie ;)
Ja się już boję, coś ty wymyśliła. Czemu następne rozdziały nie będą zbyt optymistyczne?
Pozdrawiam ;*
P.S. Ten rozdział to specjalnie dla mnie, żebym się odstresowała po sprawdzianie? Jeśli tak, to pomogłaś mi wyrzucić złe emocje. Love you ♥♥♥
Czekam na następny i chcę wiedzieć jak najszybciej czy z Krzysiem wszystko dobrze, bo się martwię :)
P.P.S Miałam w planach Wrocław, ale moja "kochana" mama powiedziała, że nie puści mnie samej. Podkreślę, że W TYM SAMYM DNIU CO MECZ WE WROCŁAWIU ONA JEDZIE NA RIHANNĘ DO GDAŃSKA :O
UsuńSpokojnie z Krzysiem będzie wszystko w porządku :) Twoje pomysły pokrywają się z moimi także jak najbardziej będą wykorzystane :D Pytasz co wymysliłam? Cierpliwości, dowiesz się ;)Aż tak źle było z tym testem? A rozdział jak najbardziej ze szczególną dedykacją :)
UsuńP.s.
Nie no... Weź namów mamę! Albo nie wiem wujka? Ciocię? Kuzyna? No kogokolwiek, żebyś pojechała na ten mecz do Wrocka, bo ja też mam w planach właśnie Halę Stulecia siódmego lipca. Pozdrawiam:)
Szybciej to ja namówię babcię, bo to ona zaraziła mnie miłością do siatkówki ♥ Tylko jeszcze nie wiadomo w jakich cenach są bilety. Jeśli będą w miarę tanie postaram się wyżebrać ten mecz ;D A na ticketpro są na razie tylko do Spodka :) Ja chcę zobaczyć LOTMANA!!!
UsuńJak wyżebrzę bilet, to dam znać. Zmówimy się i spotkamy :)
Z tego co się orientuję ( http://www.s-w-o.pl/index.php/liga-swiatowa-2013-bilety-bilety-bilety/ ) to we Wrocku mają być po 90, 100 i 120zł. Z tego też co czytałam to właśnie mają się niedługo pojawić bilety na mecz 7.07. Na mecz w Spodku pojawiły się wczoraj, to tutaj też na dniach powinny być. Wierz mi, że ja też chcę zobaczyć Lotmana! :D No to namawiaj babcię, żeby Cię zabrała no! Pewnie, że jak coś to trzeba się będzie zgadać.
UsuńNamówię babcię, to może mi kupi na urodziny (14.04) i przy okazji sobie też ;3 Jak się uda to obie idziemy na łowy do polaków i dwóch polskich amerykanów (Lotman, Holmes);D A jak nie to ty mi je zdobędziesz (ZWŁASZCZA OD IGŁY I KUBIEGO) :)
UsuńTy mi tu nie mów "jak się uda" tylko namawiaj babcię, a nie :P I Widzę Cię 7.07 w Hali Stulecia :D Autograf w sensie? Akurat Igły to posiadam w liczbie 4 <3 z dedykacją *.* Kubiego też mam :P Ale jakieś zdjęcie to by się przydało :D Mam tylko nadzieję, że Andrea nie wytanie nam jakiegoś numeru i powoła Ich do kadry... Bo jak nie to... :D
UsuńBabcia na razie jest w Gdańsku na pogrzebie, a przez telefon to tak nie wypada :P
UsuńJeśli AA coś wytnie, to zapierdalamy (pójdę do piekła za brzydkie słowo ;O) pociągiem do Spały i mu tam nagadamy. No i przy okazji po przechadzamy się po Ich pokojach z hasłem "Dzień Dobry. Czy mogłybyśmy dostać autografy? Są Panowie naszymi autorytetami i bardzo, ale to bardzo o nich marzymy" ♥
Zrobimy sobie z Nimi słit focie :3 Zapytamy się Igły czy nie mógł by nam załatwić zdjęcia z całą reprezentacją, zarówno Polski, jak i USA (takie zdjęcie z Lotmanem to jest coś) ;>
To poczekaj aż wróci i wtedy :P
UsuńHahahah :D Rozwalają mnie te Twoje pomysły. No, ale na szczęście w tym kraju za marzenia jeszcze nie karają :D Hahaha:D Uwielbiam Cię!!! :D I jak coś to idę do piekła razem z Tobą ( ale będzie zabawa ;D)
Będę miała przyjaciółkę w piekle... Będzie po prostu zajebiście. Znając Nas i nasze pomysły, to My zostaniemy tam władczyniami i sprowadzimy tam siatkarzy... MUAHAHAHAHAHA :D
UsuńDziękuje ;* Jednak znajomi idioci (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) mają na mnie jakiś wpływ. A zanim ich poznałam byłam normalna... :D Też Cię uwielbiam ♥
Najwyżej jak babcia mi nie ulegnie, to sprowadzę środki ekstremalne... CIEBIE ♥♥♥
W ogóle będziemy tam z taką ekipą, że będzie mega wesoło :D Też mam takich znajomych, więc skutki uboczne widać gołym okiem :D Wiesz... Zawsze możemy trochę ponegocjować z Twoją babcią hihihih:D Tylko co Ona na to powie? Tak się zastanawiam jak daleko ode mnie mieszkasz... Weź pisz tutaj linka.0726@wp.pl to będziemy mogły swobodniej porozmawiać :D Czekam ;*
UsuńHihihihi... Napisałam już :)
UsuńTeraz ja czekam na odpowiedź ;*
To się doczekałaś :D
UsuńTrzymasz w napięciu! Ale nie może być zawsze pięknie:)
OdpowiedzUsuńO tak, tak! Pisz jak najdłużej! :)
Postaram się ogarnąć cały Twój blog a trochę rozdziałów mam;/ ogarnęłam kilka ostatnich, przepraszam ;C Ale na prawdę nie mam czasu :( Ale będę próbowała z tym radzić! :)
Pozdrawiam:) I zapraszam do siebie jak Cię to w jakimś stopniu zainteresuje :)
Witam serdecznie nową Czytelniczkę:) Jest mi bardzo miło gościć Cię na moim blogu! Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie :)
UsuńP.s.
Z miłą chęcią odwiedzę Twojego bloga.
Dziękuję za skomentowanie każdego rozdziału u mnie! ;* Że też Ci się chciało :D Ja jestem zbyt leniwa xd Chociaż nie leniwa, tylko ciekawość mnie zżera :D
Usuńhttp://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/ pojawiła się 14 :)
Ściskam ;*
Ja zawsze komentuję to co przeczytam, a Twój blog jest zajebisty! Co tu dużo mówić. Zabieram się za kolejny rozdział, dziękuję ;*
UsuńCześć ! Serdecznie zapraszam na nowy rozdział, który pojawił się na http://zagubiona-zatracona.blogspot.com/ :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Zabieram się za czytanie.
UsuńJak mówiłam że nadrobię, nadrobiłam (a mówiłam? bo nie pamiętam ;p ) Jeśli zbyt pokrętnie to przepraszam ;*
OdpowiedzUsuńObserwowałam takie wahanie się między pesymizmem i optymizmem w Twoich rozdziałach, i cieszę się, że teraz oscylujesz bardziej przy radosnych epizodach ;) Ten rozdział do takich należy. "Są też osoby, które raz poznane bywają w życiu niezapomniane…"- święta prawda. Czasem takie znajomości przetrwają dłużej niż wieloletnie przyjaźnie, znam to z autopsji :) Bardzo się cieszę, że mama Lilki zdrowieje. W końcu ma teraz przy sobie córkę, co na pewno doda jej siły i motywacji, dobrze, że przyjechała :) A siatkarze nie uciekną. Zastanawia mnie tylko Igła- kurde, mógł napisać, nie wierzę, że aż tak się zagadał żeby zapomnieć o całym świecie! A fuj! Oby się usprawiedliwił, bo inaczej wklepa od S. będzie :D
Buziaki, S. ;*
Jasne, że mówiłaś :) Cieszę się bardzo, że chciało Ci się czytać te moje marne wypociny. Dziękuję za wszystkie miłe słowa.W takim razie Igła powinien się Ciebie bać :D Wahania między potymizmem, a pesymizmem jeszcze się pojawią, spokojnie ;) Pozdrawiam ;*
UsuńNiezwykle optymistyczny rozdział ;D Rewelacja! W wolnej chwili zostaw po sobie ślad ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.aloone321.blogspot.com/
W porównaniu do poprzenich i następnych to fakt, optymistyczny.
UsuńDotarłam ;) Na początku chciałam podziękować ogromnie za przeczytanie mojego opowiadania i skomentowanie każdego rozdziału po kolei. Jednocześnie przepraszam, że ja tak nie zrobię, ale napisanie 36 komentarzy jest chyba ponad moje siły, dlatego postaram się to sklecić w jedną całość, mam nadzieję, że wyjdzie całkiem składnie :)
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, że gdy przeczytałam, iż Lilka dostaje staż w reprezentacji, miałam niestety złe skojarzenia. Czytałam już kilka opowiadań, które podobnie się zaczynały i niestety, bardzo mijały z prawdą, przez co nie dało się ich czytać. Na dodatek, bohaterka szybko związywała się z jakimś siatkarzem. Teraz mi wstyd za siebie, za to pierwsze wrażenie, bo u ciebie jest zupełnie inaczej ;) Jest 36 rozdziałów, a tu jeszcze na dobre nie zaczął się żaden wątek miłosny. Lilka ma dopiero 20 lat, a mam wrażenie, że jest mądrzejsza od niejednego z chłopaków. Bije od niej rozsądek i zdrowe podejście do wszystkiego, przede wszystkim do swojej pracy i obowiązków, a to mnie bardzo urzekło :) Cieszę się, że nie jest jedną z tych, które po dostaniu pracy w reprezentacji, od razu 'biorą się' za któregoś z chłopaków. Nasza bohaterka zaprzyjaźniła się z całą reprezentacją, a to o czymś świadczy! Wszyscy ją uwielbiają, najbardziej Igła :) Ich relacje są genialne, a przyjaźń naprawdę godna pozazdroszczenia. I to mimo dzielącej ich różnicy wieku. Dogadują się, jakby się znali od lat. Lilianna skradła serce naszych siatkarzy, ale czemu tu się dziwić, moje też ;) Z tą przyjaźnią ze wszystkimi to może nie do końca prawda, bo jest jeszcze Kurek, a to sprawa osobna. Nie ukrywam, że od początku czułam, że Bartek coś do Lilki 'ma' i wygląda na to, że się nie pomyliłam, bo jego zachowanie w kolejnych rozdziałach tylko mnie w tym utwierdza. Poza tym, jego słowa, że może nie chce, by była to tylko przyjaźń, są dość jednoznaczne. Chyba Bartuś się zadłużył w pani stażystce, przynajmniej ja mam takie wrażenie ;) Chciałabym, żeby ich relacje jakoś się poskładały, ale tak jak jest, jest ciekawiej... Więź między Lilą a jej bratem też mnie urzekła, sama zawsze marzyłam o starszym bracie, ale mam za to starszą siostrę :D Widac, jak wielkim oparciem są dla siebie i można im tylko zazdrościć, że mogą na sobie polegać, w każdej sytuacji. Faktycznie, rozdziały ostatnie nie były zbyt optymistyczne, ale czułam, ze tak będzie, gdy zaczął się okres olimpiady. Czułam, że będzie wielkie bum, które nastąpi po meczu z Rosją. Wierzę, że chłopaki się podniosą, bo muszą się podnieść. Taki jest sport, nie zawsze się wygrywa. Każdy musi odchorować porażkę, przetrawić ją na własny sposób, a z czasem wszystko się ułoży. Głęboko w to wierzę. O wiele bardziej martwi mnie sprawa z mamą Lilki. Nie wiem, czuję, że ona ich oszukuje z tymi wynikami, że te badania na oddziale onkologicznym wcale nie były kontrolne, a ten mięśniak okaże się czymś gorszym. Obym się myliła! Bardzo chciałabym się mylić i mam nadzieję, że tak jest! Nie cierpię takich dramatów :( Powiedz, proszę, że nie uśmiercisz jej mamy, powiedz, powiedz... Wtedy będę miała spokojniejszą głowę i będę mogła bardziej skupić się na pozostałych wątkach. :) Obawiam się, że gdyby ich mamie coś się stało, ani Radek ani Lilka by tego nie przeżyli... I nie pomogłoby nawet wsparcie całej reprezentacji, w takich chwilach człowiek chyba jest sam z tym, co się czuje, bo to są ludzkie dramaty. Pieprzę już od rzeczy, więc czas kończyć ten wywód bezsensowny :) Mam nadzieję, że się nie zanudziłaś i dotrwałaś do końca ;) Czekam więc na odpowiedź w komentarzu i na to, czy powiesz, ze nikogo nie uśmiercisz, czy nie :D Pozdrawiam! :)
Dziękuję bardzo za tak obszerny komentarz:) Jest mi bardzo miło, że byłaś w stanie przeczytać wszystkie rozdział i nie zanudziałaś się w połowie tego opowiadania. Zanim zaczęłam je pisać nie chciałam, aby skończyło się po kilku rozdziałach kiedy to właśnie stażystaka reprezentacyjna zakochuje się w jakimś siatkarzu i kończy się "cukierkową miłością". W życiu codziennym bywa inaczej stąd też taka, a nie inna forma opisu.Chciałam się bardziej skupić na relacjach przyjacielskich, bo to właśnie przyjaźń jest najlepszym co się nam w życiu może przydarzyć. Nie twierdzę, że jakiś tam mały romansik się nie pojawi, bo trzeba trochę wzbogacić akcję. Z Kurasiem coś jest na rzeczy i to widać, ale Lilka nie może z nim dojść do porozumienia. Może ostatnie wydarzenia pozwolą się im do siebie bardziej zbliżyć? Zobaczymy... Mama Lilki hmm... Osobny temat. Nie chcę zdradzać szczegółów, ale powiem Ci tylko tyle, że te kolejne rozdziały pisałam sama po stracie bliskiej mi osoby więc już się możesz domyślać jak to wszystko będzie wyglądało. Dziękuję raz jeszcze za takie piękne podsumowanie mojej twórczości ;) Pozdrawiam serdecznie! :)
Usuńhttp://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/04/jedenascie.html nowy epizod się pojawił, więc zapraszam :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, poziomkowa ;)
Ooooo! Dziękuję :)
UsuńDziękuję :) Zajrzę z chęcią :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://4volleyball44.blogspot.com/
Pozdrawiam :3
Dzięki ;)
UsuńKamień spadł mi z serca, jeśli chodzi o mamę Lilki! :) Nawet nie wiesz, jak się ucieszyłam.
OdpowiedzUsuńTeraz pojawia się pytanie: dlaczego Krzysiek się nie odezwał? Coś się stało? Oby nie...
Pozdrawiam :)
Powtórzę ponownie - z Krzyśkiem będzie wszystko ok. :D A co do mamy Lilki to ja bym się tak szybko nie cieszyła... Pozdrawiam :)
UsuńJejuu!! :) Bardzo ciekawy ;3 Nie mogę się doczekać kolejnego!! :))))
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowe rozdziały!!! :)))
http://4volleyball44.blogspot.com/
http://sercezawszewielepiej14.blogspot.com/
:))) Mam nadzieję że zostawisz po sobie jakiś znak ;3
Pozdrawiam ! :D
Dziękuję, zajrzę w wolnej chwili :)
Usuńzapraszam na siódemeczkę na http://trzy-swiaty-agaty.blogspot.com/ Besos ;*
OdpowiedzUsuńJak tylko znajdę chwilkę. Dziękuję ;*
Usuńhttp://volleyball-inspiration.blogspot.com/ zapraszam na piąteczkę :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuń