Kolejny poranek przywitałam w ramionach mężczyzny, z którym byłam gotowa spędzić resztęswojego życia. Otworzyłam oczy i starałam się odzyskać ostrość wzroku. Moja głowa spoczywała na nagiej klatce piersiowej siatkarza, obok znajdowała sięmoja ręką. Dopiero teraz poczułam lekkie łaskotanie w okolicach głowy i uniosłam swoje oczy ku górze. Ukazał mi się uśmiechnięty Bartek bawiący sięmoimi włosami i wpatrzony we mnie tymi swoimi niebieskimi oczętami, przy których zawsze wymiękałam. W jego oczach malowało się coś, czego jeszcze do tej pory nie widziałam. Było to odzwierciedlenie ogromnego szczęścia i miłości z jaką na mnie patrzył.
- Dzień doby skarbie - wyszeptał lekko zachrypniętym, ale jakże zmysłowym głosem - Mam nadzieję, że cię nie obudziłem tym łaskotaniem -spojrzał na mnie przepraszającym wzrokiem.
- Nie, skądże - mruknęłam przysuwając się bliżej i całując jego usta - Która godzina? - ziewnęłam przeciągając się i próbując zlokalizować telefon lub jakikolwiek zegarek. Wreszcie natrafiłam na budzik stojący na komodzie przyłóżku - Co? - wrzasnęłam - Prawie południe! Czemu mnie nie obudziłeś? -ponownie przeniosłam swój wzrok na Kurka.
- Nie miałem serca, spałaś tak słodko - zamruczałprzeciągając się.
- O szesnastej masz samolot, jak się spóźnisz... - jak zwykle przerwał mi w połowie zdanie wywracając mnie na plecy, przygniatając swoim ciężarem i całując w usta.
- To zostanę, a wtedy weźmiemy ślub, będziemy mieć mały domek pod lasem, gromadkę dzieci i psa. Ale najważniejsze z tego wszystkiego jest to, że będziemy cholernie szczęśliwi już do końca życia - wymamrotałponownie wypijając się w moje usta. Odwzajemniłam jego pocałunek i uwolniłam się spod jego słodkiego ciężaru, który przygniatał mnie do łóżka. Wstałam i zarzuciłam na siebie szlafrok kierując się do łazienki. Szybki prysznic odświeżył moje ciało i postawił w pełni na nogi. Oczywiście zapomniałam zabrać ze sobą czegoś do ubrania, a nie chciałam paradować po całym mieszkaniu w samej bieliźnie, dlatego wciągnęłam na siebie koszulkę Bartka, którą znalazłam w łazience. Była na tyle duża, że zakrywała mi połowę ud i przesiąknięta była jego perfumami. Wyszłam z łazienki i poczłapałam do kuchni, aby przygotować coś do jedzenia. Z produktów jakie znajdowały się w lodówce zrobiłam szybko sałatkę i kilka kanapek do wyboru. Zaparzyłam dwie mocne kawy i usiadłam przy kuchennym stole w oczekiwaniu na mojego królewicza, który właśnie przebywał w łazience. Nie musiałam długo czekać i chwilę później moim oczom ukazał się Bartuś we własnej osobie. Miał na sobie te słynne bokserki z Kubusiem Puchatkiem, z których nabijali się jeszcze w Spale chłopcy. Wystawały one delikatnie z krótkich spodenek w odcieniach ciemnej zieleni i brązu.
- Śniadanie - spojrzałam na zegarek i skrzywiłam się - A właściwie to obiad gotowy - posłałam mu niewinny uśmiech.
- Jesteś boska - szepnął całując mnie w czoło i siadając naprzeciwko mnie. Oboje byliśmy głodni więc bez słowa zabraliśmy się do pałaszowania posiłku. Później ja zajęłam się sprzątaniem, a Bartek dopakowałswoją torbę podróżną. Przyszedł potem do salonu i usiadł obok mnie na kanapie.
- Swoją drogą nie wiedziałam, że tak dobrze śpiewasz -mruknęłam podnosząc na niego wzrok znad gazety.
- Ma się ten talent - zachichotał przeczesując teatralnie swoje włosy - Lili mogę cię o coś zapytać? -spojrzał na mnie i nagle spoważniał. Nie czekając na moją odpowiedź wypalił -Mieszkasz sama… To po co ci dwuosobowa wersalka w sypialni?
- A widziałeś kiedyś jednoosobowąwersalkę głuptasie? - posłałam mu pobłażliwe spojrzenie - Wiesz… Przydaje sięod czasu do czasu na specjalne okazje - zachichotałam za co oberwałam od Bartka poduszką - O nie Kurek! Teraz to przegiąłeś - i nie będąc mu dłużną odrzuciłam w niego poduszkę. Bitwa rozpoczęła się na dobre. Oboje śmialiśmy się przy tym dołez. Później sturlaliśmy się na dywan, a on znowu przygniótł mnie tym swoim cielskiem. Dopiero kilka minut przed piętnastą zaczęliśmy się zbierać na lotnisko. Przebrałam się w letnią sukienkę rzucając w biegu kurkową koszulkę,którą nosiłam od rana na krzesło w sypialni. Zamówiliśmy taksówkę i ruszyliśmy na lotnisko. Całą drogę ręka Bartka nie wypuszczała z objęć mojej, a im byliśmy bliżej portu lotniczego tym większy ścisk odczuwałam w gardle.
- To tylko cztery miesiące -zaczął niepewnie Bartek gdy wysiedliśmy z taksówki i ruszyliśmy do budynku -Mówili, że dostanę wolne na święta Bożego Narodzenia - starał się mnie pocieszyć.
- Cztery miesiące - westchnęłam -Teraz już wiesz, dlaczego tak bardzo broniłam się przed tym uczuciem do ciebie- w moich oczach zakręciły się łzy.
- Lili damy radę, ja w to głęboko wierzę - powiedział unosząc do góry mój podbródek i spoglądając mi głęboko w oczy - Damy radę… -wiedziałam, że jeżeli cokolwiek powiem to się popłaczę,dlatego pokiwałam tylko twierdząco głową i wtuliłam się w niego najmocniej jak tylko mogłam. Nie chciałam przyjąć do siebie informacji, że przez najbliższe cztery miesiące nie będę mogła spojrzećw jego oczy, poczuć smaku jego ust, jego ciepłego dotyku na moim ciele, mieć go całego przy sobie. Nie wytrzymałam i po moim policzku spłynęła słona łza, którąBartek szybko otarł swoim kciukiem - Lili… Nie chcę żebyś przeze mnie płakała-szepnął mi do ucha - Nie płacz proszę- sam mówił drżącym od emocji głosem.
- Bartek obiecaj mi, że wrócisz -szepnęłam tonąc w jego niebieskich tęczówkach.
- Obiecuję - moje usta znów poczuły delikatny dotyk jego warg - Obiecuję skarbie - znów lekko musnął moje usta - Wrócę! Wrócę bo cię kocham i chcę być z tobą szczęśliwy - mówił patrząc w moje oczy. Ponownie wtuliłam się w jego tors i załkałam cicho. Jego silne, siatkarskie ramiona zamknęły mnie w mocnym uścisku - Musze iść - powiedziałcicho po upływie kilku minut - Bo polecą beze mnie - uśmiechnął się lekko kącikiem ust.
- Ale przyrzeknij, że będziesz dzwonił, pisał i kontaktował się ze mną na wszystkie możliwe kiedy tylko będziesz miał chwilę czasu - spojrzałam na niego siląc się na lekki uśmiech. Bartek położył prawą dłoń na swoim sercu i rzekł:
- Słowo harcerza.
- A ty w ogóle byłeś w harcerstwie? - zapytałam i oboje zaczęliśmy się śmiać - Idź ty - przeczesałam swoimi palcami jego włosy. Przysunął głowę tak, że nasze czoła znów sięzetknęły
- A słowo siatkarza może być? -pokiwałam twierdząco głową, a Bartek znów wpił się w moje usta.
- Wiesz jak bardzo nienawidzępożegnań - szepnęłam, gdy tylko uwolniłam swoje usta od jego namiętnego pocałunku - Idź już lepiej - mruknęłam. Cmoknął mnie jeszcze w czoło i pobiegłna odprawę. Zatrzymał się jeszcze na chwilę przy bramkach kontrolnych, a ja pomachałam mu. Posłał mi całusa w powietrzu i zniknął za zakrętem. Dopiero teraz mogłam dać upust swoim emocjom. Łzy kapały po moich policzkach z takąprędkością, że nie nadążałam ich wycierać.
- Jak kocha to wróci - powiedziała jakaś starsza pani stając obok mnie i wyciągając do mnie paczkę chusteczek higienicznych - A z tego co widziałam to kocha i to bardzo - powiedziała rozmarzonym głosem - Przepraszam, że się tak wam przyglądałam, ale tworzycie taką piękna parę, że aż grzech nie popatrzeć na cudze szczęście - powiedziała z uśmiechem. Ja w tym czasie wytarłam już oczy i wydmuchałam nos - Musicie byćszalenie zakochani - podsumowała swoją wypowiedź.
- Jesteśmy - odpowiedziałam z uśmiechem, podziękowałam za chusteczki i ruszyłam do wyjścia. Zaraz przy budynku był postój taksówek. Złapałam jedną z nich i wróciłam do domu. Czułam się tak, jakbym przed chwilą pozwoliła odejść mu na zawsze. Obiecałam, że nie będę płakać, ale wcale nie było to takie łatwe. Zrobiłam sobie gorącą czekoladęi włączyłam laptopa. Po zalogowaniu na skype’a zobaczyłam, że Radek jest dostępny więc postanowiłam zadzwonić. Odebrał po kilku sygnałach i powiedziałzaspanym głosem:
- Halo?
- Cześć braciszku! - wyszczerzyłam się do kamerki - Co ciekawego robisz?
- Śpię - mruknął zrezygnowany.
- Przy włączonym laptopie? -zachichotałam.
- Oj Lilka program się ściągał, do projektu jest nam potrzebny - wymamrotał włączając kamerę internetową - O! Jużcię widzę - uśmiechnął się nadal zaspany. Wyglądał tak przesłodko - Nie zapominaj,że u mnie jest inna strefa czasowa.
- No wiem przecież - wywróciłam oczami - Jak tam?
- Żyję jak widzisz - mruknął - A jak u Was?
- U mnie chciałeś powiedzieć -odpowiedziałam cicho.
- Bartek już poleciał? - zapytałprzypatrując się mojemu wizerunkowi w laptopie.
- Właśnie wróciłam z lotniska, byłam go odwieźć.
- Nie przejmuj się kocha to wróci- zachichotał - A tak swoją drogą to śliczne foteczki na facebooku ostatnio u was widziałem, aż serce rośnie ci powiem.
- Spadaj - wystawiłam mu język -Ty też mógłbyś się rozejrzeć za jakąś dobrą partią.
- Ja nie mam czasu - stanowczo zaprzeczył - Przyjechałem tu do pracy, a nie szukać swojej drugiej połówki -westchnął - Czekaj, czekaj, czekaj… - dopiero teraz przetrawił moje słowa -„rozejrzeć się za dobra partią”? Czyli wy już oficjalnie jesteście razem tak?-zapytał uradowany.
- No na to wygląda - nie dał mi dokończyć bo krzyknął z całych sił.
- Moje gratulacje pani Kurek!
- Dureń - skomentowałam jego zachowanie śmiejąc się i kręcąc głową - Wiesz co Radziu? Teraz czuję sięszczęśliwa, naprawdę szczęśliwa - westchnęłam.
- Co ta miłość robi z człowiekiem- zachichotał.
- Tak, tylko że on będzie w Moskwie, a ja w Warszawie - mruknęłam markotniejąc.
- Oj tam dacie sobie radę - "Czy on się kurde z Kurkiem na to „dacie sobie radę” umówił?” - Pomyśl sobie,że kiedyś w czasach wojny- zaczął snuć opowieść mój brat - Kobiety żegnały sięze swoimi ukochanymi i nie były pewne gdzie oni będą i czy w ogóle wrócą, a ty moja droga jesteś w komfortowej sytuacji. Wiesz, że Kuraś będzie w Moskwie, wiesz co będzie tam robił i przede wszystkim wiesz, że za cztery miesiące wraca- wyszczerzył się do kamerki.
- Ta… Idź spać, bo bredzisz mój drogi - posłałam mu słodki uśmiech - Odezwij się na dniach, paaa - rozłączyłam połączenia nie słuchając co jeszcze miał do powiedzenia Radek. Wyłączyłam laptopa i poszłam do sypialni. Na krześle leżała koszulka Bartka. Uśmiechnęłam się sama do siebie wyobrażając sobie jego minę, gdy nie znajdzie jej w swojej torbie. Uwielbiał ją tak samo jak ja. Złożyłam ja i włożyłam do szafy ubraniowej. Zegarek wybijał kilka minut po 19.00 Nie miałam pojęcia kiedy ten czas tak zleciał. Z zamyślanie wyrwał mnie dźwięk telefonu. Podbiegłam do półki, a gdy spojrzałam na wyświetlacz, na którym widniało imię „Zbyszek”odebrałam czym prędzej. Nie zaczęłam tej rozmowy od tradycyjnego „cześć” tylko od opieprzenia go.
- Bartman do cholery! Ileż można się nie odzywać?! Nie odbierasz telefonu, nie odpisujesz na sms-y, maile i wiadomości na fejsie… To co ja mam ci kurwa gołębia pocztowego wysłać, żebyśsię łaskawie odezwał? - wrzasnęłam do słuchawki.
-…
- Tak… I nie mogłeś wysłać jednego głupiego sms-a o treści „U mnie ok”, albo cokolwiek innego? - warknęłam do słuchawki…
- …
- Nie kurwa nie mam zespołu napięcia przedmiesiączkowego pacanie! - po raz pierwszy od niepamiętnych czasów wyprowadził mnie tak z równowagi - Czekaj, czekaj - powiedziałam już nieco spokojniej - To gdzie ty teraz jesteś?
-…
- Ja już wróciłam do Warszawy. W takim razie chcę cię widzieć najpóźniej za pół godziny u mnie zrozumiano?
-…
- Obiecuję, że cię nie pobiję -zaśmiałam się do słuchawki - Do zobaczenia - zakończyłam połączenie. Tak jak obiecał dokładnie trzydzieści minut później usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdy je otworzyłam najpierw zobaczyłam ogromny bukiet czerwonych róż, a dopiero potem uśmiechniętą twarz Zbyszka - Zapraszam - powiedziałam z uśmiechem odsuwając się od drzwi. Mój gość wszedł i wręczył mi bukiet kwiatów. Podziękowałam i wbiłam w niego swoje spojrzenie - Rozumiem, że to na przeprosiny tak?
- Nieźle się wkurzyłaś, darłaś sięna mnie tak przez ten telefon, że zastanawiałem się czy w ogóle mogębezpiecznie tu przyjść - mruknął zdejmując buty i stając naprzeciwko mnie.
- Bo się martwiłam idioto! Nie odzywałeś się do nikogo, do mnie, do Igły, o reszcie chłopaków to już nie wspomnę…
- Przepraszam, przyjechałem do Warszawy do mieszkania siostry… Musiałem sobie poukładać pewne rzeczy, pobyć w samotności. Nie gniewasz się?- jego mina przypominała w tym momencie minę kota ze Shreka.
- Domyśl się - posłałam mu lekki uśmiech - Zbyszek ja nie byłam na ciebie zła… Ja byłam mega wkurwiona -zmrużyłam swoje oczy - Obiecaj, że to sięwięcej nie powtórzy.
- Obiecuję - powiedział cicho - I raz jeszcze przepraszam, wiem, powinienem się odezwać.
- Powinieneś... - westchnęłam.
- To co nie przywitasz się ze mną?- rozłożył swoje siatkarskie ramiona, a ja uwiesiłam się na jego szyi i cmoknęłam go w policzek.
- Dobrze, że jesteś! Mam ci dużo do opowiedzenia. Złapałam go za rękę i zaprowadziłam do salonu. Na życzenie mojego gościa zrobiłam mu herbatę. Razem przygotowaliśmy kolację, a Zbyszek otworzył wino, które przyniósł. Do późnych godzin nocnych siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy. Opowiedziałam mu o wszystkich cudownych chwilach spędzonych z Bartkiem, o tym jak bardzo już za nim tęsknię mimo tego, że dopiero dzisiaj wyjechał i o tym, że nie wyobrażam sobie tak długiego rozstania. Pytał o Radka więc zdradziłam mu kilka szczegółów jakie sama zdołałam się dowiedzieć od brata. Potem Zbyszek opowiadał, że zakwaterował się już w Rzeszowie i urządziłmieszkanko. Michał i Monia nadal się do niego nie odzywają, podobnie jak Joanna. Jego matka stara się utrzymywać z nim jako taki kontakt, ale ojciec jej to utrudnia. Sam nie rozmawiał z synem od pamiętnej kłótni. Od słowa do słowa okazało się, że zrobiło się późno, a zegarek wybijał właśnie trzecią nad ranem. Nie pozwoliłam Zbyszkowi wracać o tej porze do domu. Zresztą czułam się o wiele bezpieczniej, gdy był tutaj ze mną. Pościeliłam mu w na kanapie w salonie, dałam czysty ręcznik i poprosiłam, żeby pojechał ze mną następnego dnia na uczelnię, bo dzisiaj dostałam telefon, że mam się tam jutro stawić. Sama wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w kurkową koszulkę i wdychając zapach jego perfum zasnęłam.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - Witam, witam :) Korzystając z tego, że jeszcze dzisiaj mam wolne więc oddaję w Wasze ręce kolejny rozdział. Nie będę już wspomniała o tym, że po opublikowaniu tego rozdziału moje życie jest zagrożone :D Imperfecta i Fleur uduszą mnie za ZB9, no ale trudno :) Jednakże myślę, że Hope i Iwona będą zadowolone z faktu, iż Zbysław się pojawił :D Oświadczam wszem i wobec, że nasz Ziomczysław także jeszcze będzie miał swoje pięć minut ( może trochę więcej niż pięć ;) ) Od przyszłego tygodnia zaczyna się znów totalna masakra w moim grafiku, dlatego rozdziały będą się pojawiały w weekendy. No chyba, że znajdę chwilę w tygodniu, także zaglądajcie :)
Romantycznie - słodki wątek miłosny między Kurasiem, a Lilką dobiegł końca, bo wytorpedowaliśmy go na zsyłkę do Rosji xD Czy takowy się jeszcze pojawi w tym opowiadaniu? Nie mam pojęcia, bo jeszcze nie wymyśliłam zakończenia... Znaczy w początkowych planach to się miało skończyć zaraz po IO, no ale... Same widzicie ;) Nie marudzę już dłużej i zmykam korzystać z pięknej pogody za oknem :) Trzymajcie się cieplutko - L. ;*
Pożegnania są do kitu. Zdążyli sobie wszystko wyjaśnić a tu już Kurek emigruje do Ruskich. Ale wróci do niej, prawda? :D
OdpowiedzUsuńDo tego rozdziału tliła się malutka nadzieja, że to jednak nie ZB9. Tyle fajnych Resoviaków jest....xD Ale nie bój się, nie uduszę cie ;) Kto by wtedy nam takie fajne rozdziały pisał :p
Pozdrawiam ;*
Może kiedyś wróci ;D Może to ona wcześniej go odwiedzi? :) Zawsze to mógłby być Igła, ale on spędza teraz czas z rodziną, a Zibi pokłócił się z Asią, rodzicami, Miśkiem i Monią, dlatego potrzebuje pocieszenia i w ogóle xD
UsuńPozdrawiam ;*
Bardzo fajne opowiadanie. I poproszę więcej Kurka.:)
OdpowiedzUsuńOd samego początku było go strasznie dużo, teraz niech zejdzie na drugi plan :D
Usuńszkoda, że tak szybko pogoniłaś Kurka do tej Rosji...z miłą chęcią bym poczytała jeszcze jak spędzają razem czas;) ale się Zibiemu zebrało haha. Coś mam przeczucie, że jeszcze tu dużo się stanie;) bardzo dobrze, że nie skończyłaś opowiadanie po IO:)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
No właśnie... Nie skończyłam i to się tak teraz ciągnie ;/
UsuńA Zibi oberwał bardzo słusznie :D
Pożegnania są beznadziejne. Szkoda, że Bartek już poleciał :( Czyli jednak Zbychu ;) Mam dziwne wrażenie, że on jeszcze trochę tu na miesza ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział :)
Pozdrawiam! ;*
Zibi? Nie no, raczej nie... Najwyżej upije Lilkę tak jak kiedyś :D
UsuńCzyżby szykował się romans ze Zbysiem? Bartka nie ma, a Zibi harcuję;D Zapraszam na III zsiatkowkacalezycie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZibi jest teraz w ciężkiej sytuacji, a z Lilką łączy go tylko przyjaźń... :D
Usuńnie lubię pożegnań, szkoda, że Bartek musiał już jechać do Rosji. :(
OdpowiedzUsuńMoże jakoś Lili przetrwa spokojnie te 4 miesiące.
tylko, żeby Zbyszek trzymał ręce przy sobie ;)
pozdrawiam :*
zapomniałam dodać, że Radek może też sobie kogoś znajdzie, pomimo "zapracowania" i wróci jeszcze szczęśliwszy do Polski :)
UsuńZbyszek to tylko przyjaciel... Cholera no! Jak jeszcze któraś z Was napisze mi coś z czego będę mogła wywnioskować, że Lilka i Zibi mogliby hmmmm poromansować? To ja nie ręczę za moją chorą wyobraźnię, żeby później nie było :D Jak na razie łączy ich tylko przyjaźń i może niech lepiej tak zostanie. A pracuś Radek nie ma na nic czasu ;) Pozdrawiam ;*
UsuńJuż dawno podpisałam, ale dzięki :)
UsuńHURRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRRAA!!!!!!! W końcu WYTORPEDOWAŁAŚ Bartosza do tej cholernej Rosji :D
OdpowiedzUsuńPożegnania nie są fajne, ale cieszę się z tego, że już nie ma Bartka. Jak sama wiesz (i nie wiesz dlaczego xD) nie lubuję się w nim xD
Zbysiu będzie ją pocieszał i w ogóle, a ja się będę cieszyć ;) Hihi :D
Powiesz mi może wreszcie KIEDY ONA POJEDZIE DO RZESZOWA?!?!?! Bo ja nie chcę jej w ej Wa-wie :)
Pozdrawiam ;*
Wiedziałam, że się ucieszysz :D No właśnie nie wiem dlaczego... Ale liczę na jakąś obszerną wiadomość na fejsie, albo w mailu na ten temat :D Zbysiu sam potrzebuje pocieszenia ;) A do Rzeszowa pojedzie, spokojnie... Może w następnym rozdziale?
UsuńBuziaki ;*
Bartosz w Rosji? hehehe, podoba mi się to! :D Tylko ten Zbysław... Jakoś psuje mi całokształt. Czemu to nie mógł być na przykład.. Igła? (albo Łukasz, hyyyhy) :>
OdpowiedzUsuńPS Udusić Cię nie uduszę, bo kto mi wtedy "da" Ziomeczka mojego? :D
Igła spędza rodzinne wakacje, a tak się złożyło, że Zibi był w Warszawie całkiem przypadkiem :) Jeszcze trochę i jedziemy do Rzeszowa, a tam czeka cała siatkarska ekipa :)
UsuńNie musi być cała, wystarczy dobre ramię Łukasza :)
Usuńhahaha, zamęczę Cię z tym Ziomkiem.
Nie zamęczysz, Ziomek jest już teraz na porządku dziennym :D
UsuńPrzyzwyczaiłaś się :D Nie dziwię się, nie miałaś innego wyboru, hahaha.
Usuń+ na http://siatkarska-opowiesc.blogspot.com/ pojawił się drugi rozdział opowiadania z Łukaszem Żygadło. Zapraszam ;)
No wreszcie Ziomek drugi! :D
UsuńTrójka na siatkarska-opowiesc.blogspot.com :)
UsuńPS Kiedy coś u Ciebie? Wchodzę i wchodzę.. Nic nie ma :c
Buziaki! :*
Dzisiaj :) Przepraszam za opóźnienia ;*
UsuńHmm i nie wiem co napisac bo mam ochotę i Ciebie udusić i ocalić :D
OdpowiedzUsuńBartman niech bd jej przyjacielem i tyle :P
Lilka niech odwiedzi Bartka w tym czasie rozłąki, ja bymm tam ruszała niebo i ziemię by móc zobaczyć się z ukochaną osobą, chyba, że słowo 'kocham' rzuca się na wiatr ;p
ajajajajjj nie pozwoliłaś mi długo cieszyć się im szczęściem :(
Ale mam nadzieję, że Lilka jak i Bartek będą pamiętać co sobie obiecali :)
Pozdrawiam :)
Proszę o ułaskawienie :D Zbyszek to tylko przyjaciel... :D Tylko?!
UsuńWłaśnie dostałam olśnienia i mam pomysł, a to dzięki Tobie! ;* Oj odwiedzi Bartusia, odwiedzi... ;)
Dzięki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie nadrabiam zaległości u Ciebie i Ci powiem, że cieszę się, że Lilka jest szczęśliwa z Kurkiem! Nareszcie! Nie wiem co ma znaczyć ten twój komentarz na górze i jakiego olśnienia dostałaś ale aż mnie ciekawość zżera od środka ;) Czekam na więcej ;D
OdpowiedzUsuńvolleyball-lost-dreams.blogspot.com
Zapraszam do mnie na nowy rozdział ;D
Usuńvolleyball-lost-dreams.blogspot.com
Kolejny rozdział jak się sam napisze to się może też sam doda, bo mnie ostatnio wena opuszcza... ;/ Ale pomysł mam, gorzej z realizacją :D
UsuńDzięki :)
Doskonale Cię rozumiem ;D
UsuńCieszę się :) Dopiero dzisiaj mam chwilę czasu wolnego na nadrabianie zaległości ;/
UsuńZapraszam na IV http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńZapraszam na V zsiatkowkacalezycie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDzięki:)
UsuńJestem ciekawa, co będzie dalej :D A po przeczytaniu naraz kilku rozdziałów, chce się więcej :D
OdpowiedzUsuńJa także nie lubię pożegnań. Płakałabym jak bóbr :(
Pożegnania są najgorsze ;/ Jak znajdę chwilę na naskrobanie kolejnej części to dodam :) Pozdrawiam ;*
UsuńDość długo nie informowałam cię o rozdziale, ale chyba teraz muszę to zrobić :) Nowy rozdział na zagubiona-zatracona.blogspot.com :) Serdecznie zapraszam !
UsuńDzięki :)
UsuńSerdecznie zapraszam na kolejny rozdział na http://sparkle-in-the-eyes.blogspot.com/, a także na nowy rozdział na http://zaslugujesz-na-wiecej.blogspot.com/Pozdrawiam :)
UsuńDziękuję :)
UsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na VI http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńKiedy można się spodziewać nowego rozdziału ? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, K.;)
Może dzisiaj ;)
UsuńJuż nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Chciałam żeby Bartek wyjechał. A z drugiej strony nikomu nie życzę zimnej Rosji... Także już się nie wypowiadam, tylko zaczekam aż samo się wszystko potoczy :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że w pobliżu jest Zibi, Lilka ma oparcie w przyjacielu. Tylko czy tak pozostanie? Samotność może doprowadzić do czegoś więcej między tą dwójką. Zobaczymy :)
Całusy, S. ;*
+ zapraszam do siebie na nowe/nienowe rozdziały
http://dzikaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
http://nienawisc-od-kolyski.blogspot.com/
Sama jestem ciekawa jak to się potoczy ;) Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńRozdział już komentowałam, teraz zapraszam na VIII na zsiatkowkacalezycie.blogspot.com i mam pytanie Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńDzięki :)
OdpowiedzUsuń