Kolejny poranek rozpoczął się dla mnie bardzo wcześnie, bo
wstałam kilka minut przed 5.00. Standardowo poczłapałam pod prysznic i dopiero
w łazience zorientowałam się, że spałam w koszuli Bartka całą noc. Wzięłam
szybki prysznic, ubrałam się tym razem już w swoje rzeczy i zeszłam na dół. W
domu panowała ogólna cisza, a słońce dopiero powoli przebijało swoje promienie
poprzez gałęzie leśnych drzew. Zaparzyłam dwa kubki świeżej kawy i zrobiłam
cały talerz kanapek. Około godziny szóstej weszłam po cichu do pokoju Bartka
stawiając na stole wcześniej przygotowane jedzonko. Spał na prawym boku jak
zabity, a jego klatka piersiowa unosiła się od równomiernych oddechów. Usiadłam
na brzegu łóżka i przejechałam swoją dłonią po jego włosach.
- Jeszcze pięć minut mamo - wymruczał przez sen naciągając
kołdrę po sam nos. Zaśmiałam się cicho i położyłam obok niego obejmując go
ramieniem i odkrywając jego ucho. Pochyliłam się nad nim i wyszeptałam:
- Pięć minut ci mogę jeszcze dać, ale nie mów do mnie mamo…
- O Boże! - wrzasnął jak poparzony siadając na łóżku.
- Lilianna, miło mi - powiedziałam z uśmiechem wyciągając do
niego rękę - Boże też do mnie nie mów, bo mi głupio...
- Czy ty do jasnej
cholery musisz mnie zawsze straszyć? - zapytał wbijając we mnie swoje niebieskie
tęczówki. Był cholernie zaspany i wyglądał przeuroczo. Spał w samych
spodenkach, więc miałam idealny wgląd na jego umięśnioną klatkę piersiową.
- Czy to do jasnej cholery zawsze musisz być taki opryskliwy
z samego rana? - zapytałam mierząc go. Nie odpowiedział nic, tylko ponownie
rzucił się na łóżko obok mnie. Chwilę później odwrócił się na bok przodem do
mnie i cmoknął mnie w czoło.
- Cześć Lila - powiedział z lekkim uśmiechem.
- Teraz to cześć… - mruknęłam udając obrażoną.
- To ja powinienem się obrazić za to wczorajsze nie sądzisz?
- zapytał odgarniając moją grzywkę z oczu.
- Ja też mam ku temu powody więc uważaj - zaśmiałam się -
Dobra przyznaję to wczorajsze zachowanie było głupie zarówno z mojej jak i z
twojej strony.
- Co racja to racja - uśmiechnął się - To co zakopujemy
topór wojenny? - zapytał wyciągając do mnie rękę.
- Jak na razie jest jeden do jednego więc chyba możemy,
tylko ciekawa jestem na jak długo - powiedziałam z lekkim uśmiechem ściskając
jego rękę. Kurek wykorzystał tą sytuację wpijając się w moje usta i całując
mnie - Bartek! - wrzasnęłam gdy tylko oderwałam się od jego warg.
- Dwa jeden dla mnie! - zawołał rechocząc i wyskakując z
łóżka. Popędził do łazienki, a ja rozłożyłam się na jego łóżku i obiecałam
sobie, że kiedyś go najnormalniej w świecie zabiję, zakopię, odkopię,
poćwiartuję, później utopię, rzucę jego szczątki na pożarcie piraniom ,a
dopiero wtedy za niego wyjdę. Moje rozmyślania przerwało pojawienie się w
pokoju Bartka w samych slipkach.
- Mógłbyś się ubrać? - zapytałam lekko zdegustowana wstając
z jego łóżka i siadając na krześle.
- Jestem w swoim pokoju - wyszczerzył swoje białe ząbki.
- A ja jestem w swoim domu panie Kurek - mruknęłam wychodząc
z pokoju - Na stole masz śniadanko, idę robić obiad.
- O szóstej rano? - nie doczekał się jednak odpowiedzi, bo
już dawno byłam w kuchni. Po upływie około trzydziesty minut podczas krojenia
warzyw do sałatki poczułam na swojej talii wielgachne łapy Kurka.
- Nudzisz się? - zapytałam zrzucając jego ręce z moich bioder.
- Nie, po prostu uwielbiam cię denerwować - zaśmiał się
całując mój policzek i zabierając się za zmywanie.
- Uważaj na palce, bo znowu sobie coś zrobisz - powiedziałam
śmiejąc się, ale gdy zobaczyła minę Bartka przestałam i zajęłam się krojeniem.
W rezultacie obiad zrobiliśmy wspólnie i do południa oglądaliśmy jakieś nudne
filmy na DVD. Po obiedzie wybraliśmy się wspólnie na małe zakupy, a czas do
późnego popołudnia ponownie spędziliśmy przed telewizorem.
- Lilka zbieraj się - powiedział wreszcie Bartek. Zerknęłam
na zegarek, było kilka minut po 18.00.
- Znowu zaczynasz? - mruknęłam wstając z sofy i prostując
kości.
- No zbieraj się! Idziemy na plażę, zabierz aparat.
- O tej porze? Pogięło cię chłopie… - pokręciłam głową.
- Jestem na wakacjach nad morzem i nawet nie zobaczę zachodu
słońca? - zrobił minkę niczym kot ze Shreka. Menda jedna z tego Kurka! Wie
doskonale, że tymi swoimi niebieskimi patrzadłami załatwi u mnie wszystko.
- No dobra już, nie patrz tak! - uniosłam ręce w geście
kapitulacji i pobiegłam do pokoju po aparat. Ubrałam rybaczki, bluzkę z
rękawkiem i wzięłam polar, bo wieczory bywały chłodne, zwłaszcza nad morzem.
Bartek został w spodenkach, ale także zabrał ze sobą bluzę. Wyszliśmy z domu i
skierowaliśmy się na plażę. Na szczęście nasz domek był wybudowany w takim
miejscu, że mieliśmy do niej dosłownie kilka kroków. Zeszliśmy na rozgrzany
jeszcze od słońca piasek, a buty wzięliśmy w rękę. Podeszliśmy do brzegu morza
i zaczęliśmy wzdłuż niego spacerować.
- Wiesz… To dziwne, ale od śmierci mamy nie byłam tu ani
razu - westchnęłam - Ostatni raz byliśmy na plaży w trójkę… Ja, ona i Radek
- w moich oczach zakręciły się łzy na
wspomnienie tamtych chwil -Byłam wtedy taka szczęśliwa. To było zaraz po
powrocie z Ligi Światowej. Moja ukochana drużyna zdobyła złoty medal, ja miałam
przy sobie moich najbliższych… Czego chcieć więcej? - w tym momencie poczułam
jak palce Bartka zaciskają się na mojej dłoni. Nie zabraniałam mu tego, ani nie
zabrałam swojej ręki. Pozwoliłam, aby zamknął moją małą dłoń w swojej wielkiej,
siatkarskiej ręce. Odetchnęłam głęboko, a łzy same spłynęły po moim policzku.
- Lilka wiem, że jest ci ciężko, ale nie możesz się ciągle
katować wspomnieniami - powiedział cicho Bartek.
- Gdyby to było takie proste - uśmiechnęłam się przez łzy -
Wszystko tutaj przypomina mi mamę, a codziennie rano budzę się ze świadomością,
że już jej nigdy nie zobaczę, nie będę mogła przytulić i - mój głos zadrżał - i
powiedzieć jej jak bardzo ją kocham. Bartek zatrzymał się i bez chwili
zastanowienia przyciągnął mnie do siebie zamykając szczelnie w swoich
ramionach. Wtuliłam się w niego z całej siły i pozwoliłam, aby objął moje
ciało. Staliśmy tak chwilę, aż się uspokoiłam i odkleiłam swoją głowę od jego
ramienia.
- Dziękuję - wyszeptałam. Nie odpowiedział nic, tylko otarł
kciukiem moje łzy i pocałował mnie w czubek nosa. Złapał ponownie moją dłoń i
ruszyliśmy znów powoli brzegiem morza. „Cieszyłam się, że jest przy mnie. Mimo
tego, że mu tego nie okazywałam cholernie mi na nim zależało, był teraz dla
mnie wszystkim… Wiedziałam jednak, że związki na odległość nie mają sensu.
Bartek wyjeżdża za tydzień do Rosji, tam podpisał kontrakt z klubem na
najbliższe dwa lata. Ja zostaję w Polsce… Przecież nie rzucę studiów i pracy i
nie pojadę ze nim, to bez sensu. On także nie zostanie w Polsce. Nawet gdyby
chciał nie mogę mu na to pozwolić. Chcę, aby się rozwijał i zdobywał nowe
umiejętności, a gra w moskiewskim klubie na pewno mu to umożliwi. Nie chcę, aby
za bardzo angażował się w to co jest między nami, bo potem oboje będziemy
cierpieć. Na obecną chwilę wiem, że ja na pewno będę cierpieć, bo jestem w nim
po prostu zakochana po uszy…”
- To jak? - z zamyślania wyrwał mnie głos Bartka- Zgadzasz
się?- spojrzał na mnie.
- Ale na co? - zapytałam lekko zdezorientowana.
-Znowu mnie nie
słuchasz - westchnął - Pytałem co powiesz na "słitaśną focię z rąsi" na tle
zachodzącego słońca - wyszczerzy swoje ząbki w uśmiechu.
- Jestem jak najbardziej za - zachichotałam i włączyłam
aparat. Stanęliśmy tyłem do morza i wyszczerzyliśmy ząbki do obiektywu.
Pstryknęłam kilka fotek.
- Pokaż jak wyszły - Kuraś zabrał mi aparat i zaczął
przeglądać zdjęcia - Pozwól, że teraz ja popstrykam, bo jestem wyższy -
uśmiechnął się tryumfalnie .
- Niech ci będzie - posłałam mu lekki uśmiech.
- Teraz robimy głupie miny - zarządził pan fotograf i zrobił
kilka kolejnych zdjęć - A teraz takie - i przyssał swoje usta do mojego
policzka zanim zdążyłam zareagować. Potem dla odmiany ja dałam jemu buziaka w
polik, co także uwiecznił na zdjęciu. Bartuś zrobił mi później sesję zdjęciową
na tle zachodzącego słońca. Ja oczywiście także nie odmówiłam sobie tej
przyjemności i popstrykałam mu kilka fotek. Gdy się tak bawiliśmy, a czerwono -
pomarańczowa kula słońca znikała powoli w spokojnej tafli wody podeszła do nas
para staruszków.
- Dzień dobry, a właściwie to dobry wieczór - powiedziała
pani - Przepraszam państwa bardzo, że przeszkadzamy, ale staram się udowodnić
mężowi, że pan jest tym sławnym siatkarzem, bo Staszek mi nie wierzy - tu
zwróciła się do Bartka.
- Czy sławnym to nie wiem, ale siatkarzem tak - powiedział
zadowolony i wyciągnął w jej kierunku dłoń, którą ona uścisnęła - Bartosz
Kurek, przyjmujący reprezentacji Polski - i obdarzył kobietę szczerym uśmiechem.
- Ojeju! Bardzo mi miło pana poznać, widziałam pana w
telewizji - zaczęła mówić bardzo przejęta - A to jest mój mąż, Staszek -
mężczyzna podszedł i także podał Bartkowi rękę.
- A nie wierzyłem na początku jak mi Helcia powiedziała, że
to pan. No bo co by taki sławny siatkarz robił w tym naszym małym Kołobrzegu
co? - zaśmiał się.
- Ten mały Kołobrzeg to idealne miejsce na odpoczynek po
trudnym sezonie reprezentacyjnym - odpowiedział z uśmiechem Bartek.
- A odpoczynek w takim pięknym towarzystwie to czysta
przyjemność - stwierdził pan Stasio patrząc na mnie, za co został skarcony
przez swoją żonę.
- Staszku! Daj spokój nie zawstydzaj pani.
- Pani Kurek się wcale nie zawstydziła - uśmiechnął się do
mnie miło - Prawda?
- Ale ja - zaczęłam, ale Bartek przerwał mi w połowie.
- No pewnie, że nie. Ja też uważam, że jest najcudowniejszą
kobietą pod słońcem.
- Ja też to zawsze mojej Helci powtarzam - westchnął -
Jesteśmy równe pięćdziesiąt lat po ślubie. Przyjechaliśmy tutaj uczcić naszą
rocznicę ślubu, bo właśnie na tej plaży się poznaliśmy.
- Serdeczne gratulacje, tworzą państwo piękną parę -
powiedziałam obdarzając ich uśmiechem.
- Wy też idealnie do siebie pasujecie aniołeczki - zauważyła
pani Helenka - Tak sobie słodko nawzajem zdjęcia robiliście, może my ze Stasiem
zrobimy wam razem na tle tego pięknego widoku co?
- A byliby państwo tak mili? - podchwycił temat Kurek
wręczając starszej pani aparat.
- Żaden problem - odpowiedziała z uśmiechem- Zaraz… Gdzie to
się tu - zaczęła przewracać aparat w dłoniach.
- Daj kobieto bo jeszcze zepsujesz- niecierpliwił się pan
Staszek odbierając żonie sprzęt - Uśmiechnijcie się ładnie - powiedział
kierując na nas obiektyw. Pstryknął nam kilka fotek, oboje z żoną zrobili sobie
wspólne zdjęcia z Bartkiem, a potem ze mną. Nie wiem co cholerę im fotka ze
mną, no ale dobra. Dostali autograf w notesiku, podziękowali, życzyli „dalszych
sukcesów w małżeństwie” i poszli.
- Czemu im nie powiedziałeś, że nie jesteśmy małżeństwem? -
zapytałam z wyrzutem Bartka, gdy tylko nasi nowo poznani państwo się oddalili.
- Miałem wyprowadzać ich z błędu i niszczyć tą piękną
historię miłosną, którą sobie do nas przypisali? - spojrzał na mnie. Nie
odpowiedziałam nic tylko pokręciłam głowa i się uśmiechnęłam.
- Pani Kurek… Boże jak to brzmi - zaśmiałam się.
- Mam nadzieję, że kiedyś tak będzie brzmiało - wyszeptał mi
do ucha przyciągając mnie do siebie i obejmując w talii.
- Bartek przestań… Tyle razy już o tym rozmawialiśmy.
- Rozmawialiśmy i co? Nic z tych rozmów nie wynikało… Czy to
takie dziwne, że mężczyzna chce się wreszcie ustatkować? Myślisz, że faceci nie
mają już prawa do szczęścia?
- Mają, jasne, że mają , ale…
- Ale co? Pewnie zaraz powiesz, że ja nie mam - spuścił
wzrok.
- Masz Bartek! I pewnie spotkasz w swoim życiu kobietę,
która będzie na ciebie zasługiwała. Taką, z którą będziesz chciał spędzić
resztę swojego życia, założyć szczęśliwą rodzinę i mieć dzieci…
- Cały czas mam wrażenie, że już taką kobietę spotkałam,
tylko że ona nie chce nawet słyszeć o związku na odległość - mruknął - To co ja
mam zrobić? Zostać w Polsce?
- Nawet nie próbuj!
Wiesz, że tak kobieta nie wybaczyłaby sobie jeżeli poświęciłbyś swoje własne
marzenia dla niej. Ona wie, że jesteś gotowy to zrobić, bo taki wariat jak ty
jest zdolny do wszystkiego. Jednakże one chce, abyś się dalej rozwijał, grał w
siatkówkę i był szczęśliwy - zarzuciłam swoje ręce na jego szyję i
przyciągnęłam jego głowę do swojej tak, że nasze czoła zetknęły się razem.
Spojrzałam mu głęboko w oczy i kontynuowałam - Ta kobieta robiła do tej pory wszystko,
aby uniemożliwić ci jakiekolwiek zbliżenie, jakikolwiek ruch w jej kierunku.
Nie chciała, abyś potem przez nią cierpiał, abyście oboje cierpieli. Dzisiaj
ona już doskonale wie, że i tak będzie cierpiała i umierała z tęsknoty za tobą,
kiedy ty będziesz w Moskwie - w moich oczach zalśniły łzy. Rozum podpowiadał,
abym skończyła tą beznadzieją gadkę i nie pogrążała się bardziej, ale serce
mówiło, że teraz jest odpowiedni moment, aby powiedzieć Bartkowi to wszystko,
co powinnam już dawno powiedzieć - Ta kobieta myślała, że skazana jest w swoim
życiu na niepowodzenie, i że nigdy nie spotka kogoś, komu będzie w stanie
zaufać. Później wyjechała do Spały i tak poznała ciebie. Od samego początku
wasze relacje nie układały się najlepiej, ale były wyjątkowe. Te ciągłe
kłótnie, sprzeczki… To wszystko was do siebie zbliżało i gdy wreszcie znaliście
już siebie na tyle, aby przejść do kolejnego etapu znajomości ona
najzwyczajniej stchórzyła. Bała się ponownego odrzucenia ze strony faceta i
włączyła w sobie wewnętrzną blokadę. Ty jednak robiłeś wszystko, aby
przeskoczyć ten niewidzialny mur, który was dzielił i udało ci się to - po moim
policzku spłynęła łza - Tylko cholera nie wiem jak nazwać wasze relacje… Jedno
jest od drugiego uzależnione, ale szczęśliwego i zgodnego związku to wy nigdy
nie stworzycie - mruknęłam spuszczając wzrok.
- Ta kobieta nie boi się odrzucenia, ale boi się ponownie
spróbować być szczęśliwa - otarł łzy spływające po moich policzkach i ponownie
wpatrzył się w moje oczy - A czy ta kobieta nie pomyślała, że ja nie chcę z nią
tworzyć przykładnego i poukładanego związku? Nie pomyślała, że odpowiadają mi
te słodkie zgryźliwości, drobne kłótnie i kochane uszczypliwości? Skoro ona
pragnie mojego szczęścia to niech pozwoli mi być szczęśliwym razem z nią… Nie
oczekuję od niej, że od razu zgodzi się być moją żoną, co oczywiście
uszczęśliwiłby mnie do grobowej deski - uśmiechnął się lekko - Ale chciałbym,
aby przynajmniej spróbowała… Jeżeli nam nie wyjdzie pozwolę jej odejść w
spokoju, ale nigdy jej nie zapomnę. Nawet jakby mnie o to prosiła, nie mógłbym
jej tego obiecać bo za bardzo ja kocham… Tak! Kocham ją! Stała się dla mnie
wszystkim na przestrzeni tych kilku miesięcy odkąd się poznaliśmy. Wraz z jej
poznaniem moje życie nabrało sensu i kolorowych barw. Na początku nie wiedziałem
jak mam nazywać nasze relacje. Przyjaźń była piękna, ale skończyła się już
dawno i przerodziła w jeszcze piękniejsze uczucie… - w moich oczach znów
pojawiły się łzy i wraz z wypowiadanymi przez Bartka słowami spływały swobodnie
po policzkach.
- Ta kobieta nie może ci nic obiecać poza tym, że… poza tym
że spróbuje - chlipnęłam - Spróbuje być z tobą cholernie szczęśliwa…
-Lili… - usta Barka zetknęły się delikatnie z moimi. Czułam
na nich ciepło jego warg, a w brzuchu dziwny ucisk i łaskotanie. W jednej
chwili zdałam sobie sprawę, że ja też go kocham… Nie mogłam dłużej oszukiwać
ani siebie, ani jego. Oddałam się jego pocałunkowi wplatając ręce w kurkowe
włosy. Bartek objął mnie jeszcze mocniej i przyciągnął do siebie unosząc ku górze.
Poczułam, że tracę grunt pod stopami i zawisłam kilka centymetrów nad ziemią,
ale nie przeszkadzało mi to w zupełności. Nasze języki wirowały w romantycznym
tańcu, a my oboje czuliśmy się szczęśliwi. Bardzo szczęśliwi…
Witam moje drogie Czytelniczki! Oddaję w Wasze ręce całkiem nowy 45 rozdział :)
Mam nadzieję, że moja kochana Iwonka nie udusi mnie za Kurasia prawda? :D Takie plany z tym osobnikiem wiązałam zanim zaczęłam cokolwiek pisać.
Fleur nie martw się, Ziomek będzie w swoim czasie :)
Poza tym już na początku pisałam, że nie będzie to opowiadanie o "cukierkowej miłości", ale wątek miłosny dopiero w 45 rozdziale chyba styknie prawda? Coś się wreszcie musi zacząć dziać w życiu Lilki, bo jej staropanieństwo grozi xD No dobra, bez przesady... Nie pieprzę już głupot i spadam sobie, a Was zostawiam z tym oto (beznadziejnym jak zawsze) rozdziałem. Miłego czytania! Buziaki ;* L.
Pierwsza moja reakcja- jhshjsyfd *__*
OdpowiedzUsuńGenialne, świetne, cudowne. Brak słów ;)
Jak romantycznie się zrobiło :) I w końcu wszystko się jakoś układa. Oby tylko tak zostało. Po tylu przygodach należy im się trochę szczęścia. Nie wyobrażam sobie co będzie jak on wyjedzie.
Co do rozwoju w Rosji to polemizowałabym xD
Pozdrawiam i jak zwykle nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału:)
Masz rację z tym rozwojem to przesadziłam, ale chociaż kasa na konto większa wpływa. Nie mogłam tutaj aż tak bardzo tegu uwzględnić, bo by wyszło na to, że Kuraś jest materialistą :D A może to znów cisza przed burzą? :)
UsuńLila kocha Kurasia, Kuraś kocha Lilę... Ala jest załamana, więc jeśli Lilka nie chce Ziomka, to ja go przyjmę z otwartymi ramionami, hyhyhy! :>
OdpowiedzUsuńNo ale!, jak już Bartosz wyjedzie do Rusków kasę na teoretyczny ślub łupać, to Łukasz może wziąć praktyczny rozwód. Pojedzie sobie później do Lilki, żeby nawdychać jodu, ona zrozumie, że Kurek to błąd i BUM!, takie amore z Łukaszem! :D
Pozdrawiam :)
PS Za napisanie słów, które brzmią jakoś tak... "beznadziejny rozdział" to ja uruchamiam swój sprzęt, który FBI by mi pozazdrościło, znajdę Cię i nakopię, (ale tak delikatnie, żebyś dalej mogła pisać :D) hahaha.
Bez rękoczynów proszę :D Chociaż i tak wielkie dzięki za wyrozumiałość, że będzie delikatnie. Lilka raczej nie będzie Ci Ziomka odbijać na siłę, jest Twój! :D A tak całkiem poważnie to zawsze możemy go przetesować w roli namiętnego kochanka zdradzającego żonę :P Znczy się Lilka może... Oj dobra, cicho, ja już nic nie mówię :D
UsuńAchhhhhhhhhhh, aleź mi smaka narobiła! :>
UsuńHihi :D Ale nie będziemy za bardzo mieszać w poukładanym życiu rozgrywającego ;)
Usuńhehe, w końcu im zaczęło się układać. :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że nareszcie wyznali sobie swoje uczucia i spróbują być razem, chociaż przez wyjazd Bartka do Rosji może nie być tak łatwo. :/
no, ale może im się uda. :)
pozdrawiam :*
Może wreszcie w ich życiu wyjdzie słońce, a wyjazd zapewne będzie dla nich trudny. Pozdrawiam ;*
UsuńPowiem jedno wzruszyłam się.... i Lilka z Kurasiem, ależ para;) Ciekawie jak długo przetrwają związek na odległość? Zapraszam na II zsiatkowkacalezycie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńSerio aż tak? Łoooo, dzięki bardzo! ;* A co do ich związku to się zobaczy :D
UsuńJakim beznadziejnym? Jakim beznadziejnym, ja się pytam! :D Genialny rozdział! I absolutnie nie mam Ci za złe tego wątku miłosnego, ba, nawet lekko się wzruszyłam, czytając tę końcówkę :')
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
PS Bardzo fajnie czytało mi się ten Twój długaśny komentarz :)
I jeszcze, dopisuję się do Fleur, Ziomka, więcej Ziomka XD
UsuńDzięki bardzo za wszystkie miłe słowa. Ziomek będzie w swoim czasie ;) Ślę pozdrowienia ;*
Usuńbeznadziejny? O nie z tym to ja się nie zgadzam!:)
OdpowiedzUsuńw końcu! W końcu do Lilki dotarło, że kocha Bartosza:D długo tego wyczekiwałam i szczerze to po Nich wszystkiego można było się spodziewać;p dadzą radę trzymam za Nich kciuki:D a to wyznanie w trzeciej osobie wprost rewelacyjne!!!:))))
pozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Z pisaniem w trzeciej osobie chciałam zrobić mały eksperyment :) A co do tego, że po nich można się spodziewać wszystkiego to masz całkowitą rację :)
UsuńŚwietny rozdział, jesteś genialna.!Ciekawe jak im się będzie układało.Zapraszam na nowy rozdział
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
Też jestem ciekawa ;) Dziękuję i pozdrawiam :)
UsuńJejj wzruszyłaś mnie! Jeszcze słucham delikatnie mulastych piosenek :)
OdpowiedzUsuńAjj długo czekałam na taki rozdział! Wreszcie powiedzieli co czują do siebie! Kurek nie wiem czy specjalnie wymyśliłeś ten spacer czy to przypadek ale masz plusa :P
Ten tydzień póki póki jest jeszcze w PL niech trwa przez kolejne 10 rozdziałów! :D
Lila pewnie będzie tęsknić za nim :| Ale nie będę już rozmyślać co będzie za 11 rozdziałów w przód :D haha
Pozdrawiam :*
No powiedzieli, ale na jak długo to się zobaczy :) Ten spacer to chyba tak całkiem przypadkiem. 11 rozdziałów? Ja nie wiem czy ten blog będzie jeszcze tyle posiadał ;) Pozdrawiam ;*
UsuńChociaż na to czekałam, to nie do końca wierzyłam, że do tego dojdzie ;p PIĘKNIE! :))))
OdpowiedzUsuńTylko pytanie na jak długo? :D
Usuń