Poranek okazał się niezwykle miły. Obudziły mnie zapachy dochodzące z kuchni, więc szybko zwlekłam się z łóżka, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zbiegłam na dół. Szłam za zapachem wprost do kuchni, w której moim oczom ukazał się Kuraś w samych bokserkach przyrządzający jajecznicę.
- O cholera… Czym sobie zasłużyłam na takie widoki?-zapytałam z uśmiechem podchodząc do niego i przytulając się do jego placów.
- Wszystkim bejbeee- wyszeptał zmysłowo zagarniając mnie ramieniem i całując w czoło. - Wyspałaś się?
- Gdybyś tak nie chrapał w pokoju obok to bym się wyspała -skrzywiłam się i zajęłam zaparzeniem świeżej kawy. Bartek zdjął patelnię z palnika i poszedł do pokoju się ubrać. Wrócił po chwili w zielonej koszulce i szarych spodenkach. Trzeba mu przyznać, że wyglądał całkiem, całkiem. Zabraliśmy talerze z jajecznicą i przenieśliśmy się do salonu. Podczasśniadania w TV leciał jakiś nudny serial, ale nie zwracaliśmy na niego uwagi, bo byliśmy zajęci rozmową. Po śniadaniu zajęłam się ogarnianiem domu, a Bartek wyskoczył na zakupy, bo obiecał, że ugotuje pyszny obiad. Ja w tym czasie zdążyłam pogadać przez telefon z Iwoną, włączyła na głośnomówiący więc i Krzysiek dorzucił swoje pięć groszy. Później próbowałam dodzwonić się do Zbyszka, ale nie odbierał. Włączyłam laptopa i zalogowałam się na „Skajpaja” jak to zwykł mawiać mój braciszek. Tarafiłam idealnie, bo właśnie był dostępny. Zadzwonił pierwszy, więc szybko odebrałam i włączyłam kamerkę w laptopie.
- Masz w zęby - mruknęłam wpatrując się w ekran.
- Tak, ja też się cieszę, że cię widzę siostrzyczko -zawołał z szerokim uśmiechem.
- No dobra już - westchnęłam - Ale za Kurka to i tak masz w zęby - wyszczerzyłam się do niego.
- Przynajmniej nie będziesz sama - posłała mi ten swój niewinny uśmiech - Właśnie jak tam u was?
- Jak na razie jeszcze się nie pozabijaliśmy - zachichotałam- Doleciałeś już bezpiecznie?
- Wszystkie ostre narzędzia porządnie schowałem pod kluczem, także spokojnie - zaśmiał się - Pytasz czy doleciałem? - podrapał się po głowie- No właśnie z tym jest mały problem… Samolot się rozbił i siedzę sobie teraz na jakiejś bezludnej wyspie zamieszkanej przez surykatki. Jedyny plus jest taki, że mają tu Wi-Fi - zachichotał.
- Radek! - zaśmiałam się widząc jego minę - Ja się tu o ciebie martwię, a ty jak zwykle robisz sobie jaja.
- No dobra już - uniósł ręce w geście kapitulacji - Jestem w hotelu i mam się dobrze. Dobija mnie trochę ta różnica czasu, w sumie to powinienem teraz spać, ale najzwyczajniej w świecie mi się nie chce - skrzywiłsię.
- To ty się kładź, bo od jutrzejszego poranka rozpoczynasz intensywne szkolenie - uśmiechnęłam się słodko.
- Taaa - mruknął - Zobaczymy jak nas wyszkolą przez te pół roku. Lilka co to za hałas?
- Hałas? - spojrzałam w kierunku kuchni, gdzie właśnie Bartek wyciągał wszystkie garnki z szafy w poszukiwaniu pokrywki do jednego z nich - Aaa to Kuraś gotuje obiad, wrócił właśnie z zakupów i się tłucze.
- Obiad ci ugotuje? No widzisz jaką ci opiekę zapewniłem -zaśmiał się Radek ewidentnie z siebie zadowolony.
- Nie licz na to, że ci za to podziękuję - wystawiłam mu język.
- Za co podziękujesz? - obok mnie na kanapie zjawił sięBartek witając się z Radkiem.
- Za nic… Dobra nieważne - mruknęłam do Kurka- A z tobą -zwróciłam twarz w stronę komputera - To jeszcze sobie porozmawiam w cztery oczy jak tylko wrócisz do Polski braciszku…
- No dobra już się nie odgrażaj i tak wiem, że mnie kochasz- wystawił mi język - Trzymajcie się w takim razie i bawcie się dobrze -wyszczerzy się do kamerki.
-Taa - mruknęłam spoglądając ukradkiem na zadowolonego z siebie Kurasia - Będziemy się bawićbardzo dobrze…
- No to cześć i czołem - zaśmiał się Radek rozłączając połączenie.
- Myhmm - mruknęłam wyłączając laptopa i kierując się do kuchni - To co robimy na ten obiad? -zapytałam otwierając lodówkę.
- A konkretniej co ja robię… - zaraz obok mnie pojawił sięKurek - Niespodzianka - posłała mi swój firmowy uśmiech numer 12345. - Ty moja droga robisz sobie kawusię, bierzesz książeczkę i zmykasz do ogrodu poczytać.
- A ty nadal będziesz demolował mi kuchnię?- mruknęłam - Nie ma głupich!
- Oj Lili nie utrudniaj - zaczął marudzić Bartek.
- Jak chcesz, ale przecież nie mogę cię aż tak wykorzystywać. Nawet najlepsza przyjaźń ma swoje granice - wywróciłam oczami -W ogóle to powinieneś teraz siedzieć w domu i spędzać czas z rodziną, ten tydzień czasu, bo przecież za tydzieńwylatujesz do Moskwy. Przede wszystkim jednak powinieneś odpoczywać, korzystaćz urlopu i ładować akumulatory na kolejny sezon ligowy. Nie możesz cięgle martwić się tylko o mnie, ja jestem dużą dziewczynką i świetnie sobie poradzę,bo przecież - nie miałam możliwości dokończenia zdania, bo wargi Kurka zamknęły moje usta w czułym pocałunku. Kiedy tylko udało mi się oderwać od jego ust spojrzałam na niego lekko zdezorientowana. Zdecydowanie zaskoczył mnie po raz drugi… Nie powiem, że nie było to miłe zaskoczenie, ale przecież na takich relacjach to my przyjaźni nie zbudujemy! - Mogę wiedzieć co to miało znaczyć? - wbiłam w niego swoje podejrzliwe spojrzenie.
- Znalazłem dobry sposób na twoje nadmierne gadanie -zaśmiał się Bartek łapiąc mnie w talii i przyciągając do siebie ponownie.
- Kretyn! - warknęłam i strąciłam jego ręce z moich bioder -I jak ja mam z tobą wytrzymać ten tydzień czasu?- westchnęłam.
- Codziennie rano zadaję sobie takie samo pytanie - odciąłsię z uśmiechem na ustach.
- O Boże… widzisz i nie grzmisz - warknęłam i wyszłam z kuchni zabierając po drodze telefon. Udałam się na taras i rozsiadłam na huśtawce. Cisza ze strony Zbyszka trochę mnie niepokoiła, ale wytłumaczyłam jąsobie tym, że pewnie poznaje miasto i orientuje się co i jak. Mimo wszystko postanowiłam napisać mu sms-a o następującej treści: „Witam tą seksowniejszączęść reprezentacji :D Ale tak całkiem poważnie to zaczynam się o Ciebie martwić, bo nie dajesz żadnych znaków życia. Poza tym o wiele bardziej wolałabym, abyś skorzystał z mojej propozycji i został u nas do końca urlopu. Gdyby tak było to prawdopodobnie teraz ty kręciłbyś się po mojej kuchni, a nie Kurek! W związku z tym ostatnim obecnie po całym domu latają siekiery i inne ostre narzędzia :D Mam nadzieję, że się odezwiesz. Całuję -L ;*" Wybrałam numer Bartmana i wysłałam wiadomość, a chwilę później usłyszałam głośny huk dochodzący z kuchni i siarczyste „kurwa mać” w wykonaniu Kurka. Pokręciłam głową i w milczeniu udałam się do domu sprawdzić co ten wariat znów nawywijał.Gdy tylko przekroczyłam próg kuchni moim oczom ukazał się Bartek stający nad zlewem i trzymający palec wskazujący pod bieżącą wodą.
- Co się stało? - zapytałam zrezygnowana widząc lekko krwawiącą rękę siatkarza.
- Kroiłem ziemniaki i ten cholerny nóż wyślizgnął mi się z ręki - jękną.
- Nie ruszaj się stąd - powiedziałam i wyszłam do pokoju po apteczkę. Chwilę później przemyłam mu ranę wodą utlenioną co wywołało u niego lekki grymas niezadowolenia na twarzy.
- Delikatniej nie można? - zapytał z wyrzutem.
-Nie- odpowiedziałam krótko przyklejając plaster na małąrankę koło paznokcia - Daj to - spojrzałam na niego z politowaniem i zabrałam mu nóż z ręki.
- Jak już zacząłem to skończę - stwierdził patrząc na mnie.
- Jak już zacząłem odcinać sobie palec to odetnę go sobie do reszty? - prychnęłam zabierając się za krojenie ziemniaków.
- Bardzo śmieszne - wymamrotał.
- Gdzie tam śmieszne? Żałosne! - powiedziałam z tryumfalnym uśmiechem na ustach - Facet w kuchni plus ostre narzędzie zawsze równa siękatastrofie.
- O wypraszam sobie! Przecież chciałem dokończyć to co zacząłem - mruknął zakładając ręce na klatce piersiowej.
- I poobcinać sobie wszystkie place, ręce i co jeszcze? -prychnęłam zalewając ziemniaki wodą i wstawiając na gaz - Twój nowy, rosyjski trener nie byłby raczej zadowolony gdybyś pojechał do Moskwy lekko„wybrakowany” - zaśmiałam się, a Bartek wbił we mnie swoje spojrzenie.
- Mówił ci ktoś kiedyś, że jesteś wredna? - zmrużył swoje oczy i nadal się we mnie wpatrywał.
- Mówił ci ktoś kiedyś, że jak robisz taką minę to wyglądasz jak jakiś Chińczyk? - spojrzałam na niego i słodko się uśmiechnęłam.
- Diabeł nie baba - mruknął pod nosem.
- Potraktuję to jako komplement - odcięłam się.
- O Boże - palnął się otwartą dłonią w czoło - Już wiem, dlaczego to mężczyznę stworzyłeś jako pierwszego - na twarzy Bartka zagościłcwaniacki uśmieszek.
- To ty nie wiedziałeś, że przecież musiał zacząć od zera? -zachichotałam wychodząc z kuchni z dwoma talerzami, na których znajdował sięobiad. Postawiłam je na stole w salonie i zaprosiłam Bartka, aby usiadł.Zjedliśmy bez słowa wymieniając się co chwila znaczącymi spojrzeniami. Po obiedzie posprzątałam w kuchni i umyłam naczynia. W sumie to zmywarka umyła… Bartek siedział w salonie i oglądał jak zwykle jakąś powtórkę meczu. Poszłam do siebie i zaczęłam układać w szafach. Chciałam przygotować sobie powoli rzeczy przed wyjazdem do Warszawy. Po jakimś czasie do pokoju wpadł Kurek, bez pukania oczywiście i wrzasnął od progu:
- Dobra Lilka koniec tego dobrego, zbieraj się i wychodzimy!
- Niby gdzie? - spojrzałam na niego, ale za chwilę znów wróciłam do układania na półce.
- Na spacer, nie będziemy przecież siedzieć całego dnia w domu, mamy taki piękny wieczór - powiedział szczerząc swoje śnieżnobiałe ząbki.
- Acha… No to miłego spaceru ci życzę - oznajmiłam nawet nie patrząc w jego stronę i nadal przestawiając ramki ze zdjęciami na półce. Bartek bez słowa podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i przerzucił przez swoje ramie wychodząc z pokoju.
- Puszczaj kretynie! - wydarłam się mu do ucha - To wcale nie jest śmieszne! - Bartek nic nie odpowiedział, a na jego twarzy nadal gościł cwaniacki uśmieszek, który doprowadzał mnie do białej gorączki.
- Nie chciałaś dobrowolnie opuścić pokoju to musiałem zastosować inną metodę wychowawczą - rzucił jak gdyby nigdy nic z tym swoim szerokim uśmiechem na ustach.
- Bartek no weź! Dobra, pójdę już z tobą na ten spacer, ale daj mi najpierw wziąć prysznic i się przebrać. Sprzątałam i jestem cała zakurzona, nie mogę tak wyjść na miasto…
- Prysznic powiadasz? Żaden problem - zachichotał kierując się do ogrodu. Na nic zdały się moje wrzaski i okładanie jego placów pięściami.
- Z tego co wiem łazienka jest w drugą stronę - mruknęłam zrezygnowana, ale po chwili uświadomiłam sobie jaki chytry plan uknuła ta ponad dwumetrowa cholera. W ogrodzie mieliśmy basen, duży basen… - Kurek nawet nie próbuj! - wrzasnęłam do jego ucha - Słyszysz? Jeżeli tylko zamoczę chociażby palec to bądź pewny, że twój marny żywot dobiegnie dzisiaj końca!
- Oczywiście - powiedział jak gdyby nigdy nic stając na brzegu basenu i z premedytacja i tym swoim cwaniackim uśmiechem na ustach wrzucając mnie do wody. Gdy tylko wypłynęłam na powierzchnię i wyplułam wodę z ust moim oczom ukazał się zadowolony z siebie siatkarz stojący z założonym rękami i śmiejący się. „Czekaj ty gadzie” -krążyło w moich myślach - „Załatwię cię twoją własną bronią prędzej niż się tego spodziewasz…” -podpłynęłam bliżej brzegu, na którym stał Bartek.
- Nienawidzę cię - syknęłam przez zaciśnięte zęby.
- Tak, tak słyszałem to już kilka razy - z jego twarzy nie schodził tryumfalny uśmieszek - Nie chciałbym cię poganiać, ale masz jeszcze pięć minut na tą swoją wymarzoną kąpiel - zachichotał - „Jak ja cię zaraz…” -zagotowałam się cała od środka.
- Bartek - odetchnęłam głęboko - Dobra! Pośmialiśmy się i w ogóle, ale teraz pomóż mi wyjść co? - zmieniłam ton na znacznie łagodniejszy i spojrzałam na niego z uśmiechem.
- A co ja będę z tego miał? - nie dawał za wygraną. „Czekaj ty wredniaku! Ja już wiem co po twojej poczochranej główce chodzi” - wbijałam w niego swoje spojrzenie, a na ustach nadal miałam przyklejony firmowy uśmiech.
- Hmmmm- podrapałam się ceremonialnie po głowie i odgarnęłam mokre włosy z twarzy - Buziaka? - zmrużyłam swoje oczy i ponownie sięuśmiechnęłam.
- I taka odpowiedź mi pasuje - powiedział ewidentnie z siebie zadowolony przykucając przy brzegu basenu. Pochylił się znacznie w moim kierunku. Moja prawa ręka powędrowała wokół jego szyi i objęła go, a lewąchwyciłam go za koszulkę i przyciągnęłam do siebie. Gdy nasze usta dzieliły jużtylko milimetry szarpnęłam go mocno za kołnierzyk, stracił równowagę i wpadł do wody z wielkim chlustem. Korzystając z okazji wyskoczyłam na brzeg i zajęłam się wyciskaniem wody z włosów.
- Zadowolona jesteś? - wymamrotał gdy tylko wynurzył się na powierzchnię.
- Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedziałam chłodnoświdrując go spojrzeniem - Życzę ci miłej kąpieli Bartusiu - posłałam mu buziaka w powietrzu i chichocząc wbiegłam do domu zamykając za sobą drzwi na taras. Miał problem, bo zanim zdążył wyjść z wody i dobiec do głównych drzwi wejściowych one także zostały zamknięte na klucz. Drzwi na taras, podobnie jak drzwi balkonowe otwierały się tylko od środka, także marne szanse dostania siędo ciepłego domku panie Kurek! „Tak się chcesz bawić? Żaden problem! Zobaczymy tylko kto lepiej na tym wyjdzie” - zachichotałam na samą myśl i pobiegłam dołazienki. Wieczory bywały już chłodne, a woda w basenie do najcieplejszych teżnie należała. Wskoczyłam pod prysznic i chwilę później poczułam jak moje ciało ogrzewa ciepły strumień. Nie spieszyłam się zbytnio i wcale nie było mi szkoda mokrego i marznącego na zewnątrz Kurka. Po wyjściu z kabiny prysznicowej starannie wytarłam się ręcznikiem i wtarłam w całe ciało balsam o zapachu truskawek. Dopiero w łazience zorientowałam się, że nie wzięłam ze sobą nic na przebranie. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu i w oczy wpadła mi koszula Bartka. Była świeżo wyprana i wisiała tutaj aby siędosuszyć. Bez chwili zastanowienia ubrałam biustonosz i figi oraz wciągnęłam na siebie kurkową koszulę. Sięgała mi do połowy ud. Była w odcieniach jasnej zieleni i miała lekką granatową kratkę. Zadowolona, wykąpana i ubrana w suchąkoszulę wyszłam z łazienki, bo przypomniałam sobie, że na dworze siedzi Bartek. Gdy weszłam do salonu i zobaczyłam go trzęsącego się z zimna pod drzwiami wyjściowymi na taras zrobiło mi się go szkoda. Krótkie spodenki i koszulka z rękawkiem na chłodne sierpniowe wieczory to niezbyt dobry strój, zwłaszcza mokry… Otworzyłam drzwi, a Bartek bez słowa wszedł do środka obrzucając mnie tylko spojrzeniem pełnym wyrzutów. Zniknęłam na chwilę w łazience. W ramach rekompensaty przygotowałam mu gorąca kąpiel w wannie z hydromasażami. Ja i Radek raczej z niej nie korzystaliśmy, bo oboje woleliśmy szybkie prysznice od kilkugodzinnych kąpieli. Nasza mama jednak kupiła taką wannę dla siebie i to ona z niej korzystała. Wróciłam do kuchni, gdzie Kuraś siedział nad kubkiem przygotowanej wcześniej przez mnie gorącej czekolady.
- Przygotowałam ci kąpiel - powiedziałam cicho - I zdejmij te mokre ubrania, bo się przeziębisz - spojrzałam na niego.
- Nagle zaczęłaś się o mnie martwić? Niemożliwe! Bo chwilętemu bez skrupułów zamknęłaś mnie na dworze…
- Chwilę temu bez skrupułów wrzuciłeś mnie do basenu -skrzywiłam się - Ręcznik masz w łazience.
- Dzięki - burknął mijając mnie w przejściu w salonie - A tak poza tym ładną masz koszulę - uniósł jedną brew do góry mierząc mnie od góry do dołu.
- Wiem. Na mnie i tak lepiej leży - wyszczerzyłam się do niego. Bartek pokiwał tylko głową i zniknął za drzwiami łazienki.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Witam ponownie! ;* Mam dla Was kolejny rozdzialik. Życzę miłego czytania i pozdrawiam :)
Rozdział meeega fajny :D Kiedy go czytałam, uśmiech nie schodził mi z ust xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! ;*
Zgryźliwość tej dwójeczki przeszła wszystkie możliwe granice ;D
UsuńPozdrawiam ;*
Uwielbiam jak oni się ze sobą droczą .!Zapraszam
OdpowiedzUsuńhttp://parkiet-siatka-mikasa-moje-marzenie.blogspot.com/
Takie tam drobne kłótnie ;)
UsuńPozdrawiam :)
No fajnie się czyta, chyba już te złe chwilę minęły? Zapraszam na prolog http://zsiatkowkacalezycie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńSłyszałaś zapewne, że Michał Winiarski odchodzi z PGE Skry Bełchatów? ;(
Ooo dzięki za zaproszenie :) Złe chwile mają już chyba za sobą :)
UsuńSłyszałam właśnie... :(
super! :D
OdpowiedzUsuńBartek nie potrafi obsługiwać się nożem, a sam proponuje, że zrobi posiłek? :P
A Lili jak się zemściła ^^ tylko pozazdrościć. :)
nadal nie mogę przestać się śmiać. :P
jesteś genialna :)
pozdrawiam :*
Dziękuję bardzo :) Cieszę się, że rozdział przypadł Ci do gustu. Pozdrawiam ;*
UsuńŚwietny :) Czytając go cały czas miałam uśmiech na twarzy :D
OdpowiedzUsuńNo i zemsta Lilki..genialne ;) Ciekawe co oni dalej wymyślą. Niech Kurek myśli coś żeby nie jechać do ruskich. xD
Mam nadzieję, że teraz obędzie się bez jakiś dramatów..? :)
Jak się wzajemnie nie pozabijają to tak, bez dramatów :) Znaczy wiesz... Na chwilę, żeby nie było zbyt kolorowo i w ogóle :P Do Rosji pojedzie niestety... No, ale to w dalszej części, teraz spędzą jeszcze trochę czasu razem :)
UsuńSuper. Czekam na kolejny rozdział. Zapraszam do mnie: http://ignasiawresovii.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDzięki, zajrzę w wolnej chwili ;)
UsuńPrzyznam szczerze, że na początku rozdziału próbowałam sobie wyobrazić Łukasza zamiast Bartosza i nijak mi się to udawało. :D
OdpowiedzUsuńCały rozdział przeczytałam z wielkim bananem na ustach - ciężko przyznać to osobie, która planuje (chyba mogę tak napisać) zeswatać Lilkę i Ziomka, ale Bartek dobrze na nią działa.
Pozdrawiam :)
Spokojny Ziomek zamiast idioty Kurasia nijak mi tu nie pasuje :P Wesoło przynajmniej mają, a konkretniej Lilka ma z nim :D
UsuńOoo tak :D Nudzić się Lila nie możne.
UsuńNo ba :D
UsuńNa http://siatkarska-opowiesc.blogspot.com/ pojawił się pierwszy rozdział. Jeśli masz ochotę - zapraszam :)
UsuńZioooomuś :D
UsuńO ja Cię! Już dawno miałam w "czytanych i polecanych" zanim się tam cokolwiek pojawiło :D
UsuńSerdecznie zapraszam do siebie, gdzie właśnie ukazał się rozdział 7 :) Pozdrawiam. zagubiona-zatracona.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńSuper notka,co byś powiedziała na obserwacje.?:)
OdpowiedzUsuńhttp://one-direction-1love.blogspot.com/
dopiero zaczynam.^^ przyda mi się wsparcie.<3
byłabym wdzieczna gdybyś zaobserwowała.:)
Ejj ty niedobra! :D
OdpowiedzUsuńRaz jedno z nich odwala akcję jakąś, raz drugie! Dwójka smarkaczy! :D
A między nimi to tylko przyjaźń czy coś więcej?;> Ejj no przyjaciele się nie całują! :D
I jak mogła Lila tak biednego Kureczka zmarzniętego za drzwiami trzymać? :c
Już liczyłam, że na końcu coś tam będzie się działo, ale się przeliczyłam xd
Kurde musi on do tej Rosiji wracać? Nie możesz go ulokować w rodzimym klubie?:D
Pozdrawiam :)
Niestety musi sobie pojechać, żeby ona miała za kim tęsknić i płakać po nocach w poduszkę :P Żeby nie było za wesoło, a co :D Ta ich "zwykła przyjaźń" zaczyna niezwykle wyglądać :)
UsuńZajrzę w wolnej chwili ;)
OdpowiedzUsuńhaha Wariaty;p świetnie czytało się rozdział. No jak nic ta dwójka ma się ku sobie mimo, że Lilka broni się jak może;) zapowiada się bardzo interesujący tydzień:D no i co z tym Zbyszkiem...:/
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://www.niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
No Zbyszek jak do tej pory się nie odzywa ;/ A Lilka i Kuraś demolują dom i ogólnie sieją powszechny zamęt wszędzie :D
UsuńDuże dzieci?:p zabawa całkiem na poziomie :p Najważniejsze, że 'dobrze' im razem, a jak na nich to sukces :D
OdpowiedzUsuńOj tak zabawa na ich poziomie :D
Usuń