O dziwo jak na godzinę 9.00 nie było korków i sprawnie
dotarliśmy pod siedzibę PZPS-u.
-Wiesz, że masz jeszcze jakieś – Radek spojrzał na swój
zegarek – 45 minut?
- Wolałam być wcześniej niż się spóźnić – uśmiechnęłam się
lekko. Z każdą minutą czułam narastający stres i napięcie.
- W takim razie idziemy na kawę – zarządził Radzio, a ja
nawet nie miałam siły protestować. Zaparkowaliśmy na pobliskim parkingu i
ruszyliśmy do kawiarni na roku. O tej porze była prawie pusta. Zamówiliśmy dwie
kawy. Radek jak to na prawdziwego faceta przystało nie mógł odmówić sobie
słodkiego ciacha. Ja nie miałam jakoś ochoty na słodycze, dlatego grzecznie
podziękowałam i zajęłam się moim espresso.
- No uśmiechniesz się wreszcie? – zapytał rozbawiony
flirtowaniem z młodą kelnerką mój braciszek
- Jakoś nie mam nastroju… Ale ty sobie nie żałuj, nie bój
się nie powiem nic Angelice – posłałam mu piorunujące spojrzenie
- Wyluzuj młoda, przecież nic złego nie robię – spojrzał na
mnie – wiesz co? Zaczynam się o ciebie poważnie martwić… Może ty chora jesteś?
- O Radzio daj spokój – spojrzałam na niego – nic mi nie
jest tylko po prostu się stresuję. W ogóle to zaczynam coraz bardziej żałować,
że dałam ci się namówić, na wzięcie udziału w tym konkursie na uczelni.
- Dałaś się namówić i wygrałaś. Zdolna jesteś, ale to
wszystko po starszym bracie- wyszczerzył się w moim kierunku.
- No jasne, chciałbyś. Wygrałam i co mi z tego?
- Yyy no jakby ci to powiedzieć… Hmmm…czekaj niech pomyślę –
podrapał się teatralnie po głowie- Zostałaś najlepszą fizjoterapeutką na roku i
dlatego zadzwonili do ciebie z PZPS-u, bo chcą zacząć z tobą współpracować?
- Gdyby nie mój rektor to wcale by nie zadzwonili, on im o
mnie powiedział i szczerze to mam go ochotę teraz za to zabić.
- Jeszcze mu podziękujesz – zaśmiał się Radek – Nie
pomyślałaś, że to może być okazja do tego, aby ponownie zająć się siatkówką,
aby być bliżej tego wszystkiego?
- Niby tak, ale… Sama
już nie wiem – zatopiłam usta w mojej kawie – Zobaczymy jak to się potoczy, ja
tutaj się niepotrzebnie stresuję, a pewnie wcale mnie nie przyjmą, bo po co im
taki ktoś jak ja? –dopiłam ostatni łyk kawy, Radek zapłacił za nas i wyszliśmy
z kawiarni kierując się w stronę PZPS-u.
- Mam tam wejść z tobą? – zapytał Radek patrząc na moje
trzęsące się nogi
- Nie dam sobie radę, ale mimo wszystko dzięki- lekko się
uśmiechnęłam- Tak w ogóle to fajne, że przyjechałeś, aby ze mną tutaj być
- No przecież nie zostawię mojej małej siostrzyczki –
zaśmiał się i poczochrał moje włosy
- Baran! I jak ja teraz wyglądam? Jak strach na wróble! –
poprawiłam rozwiane na wszystkie strony loki.
- Też cię kocham –
zaśmiał się Radek i sprzedał mi kopniaka na szczęście. Kiedy się odwróciłam,
aby ponownie powiedzieć mu co o nim myślę posłał mi w powietrzu całuski. Nie
miałam siły do tego człowieka, czasami były chwile kiedy serdecznie go
nienawidziłam, ale tak naprawdę w głębi serca bardzo mocno go kochałam. Był w
końcu moim bratem i jedynym facetem, który mnie w życiu nie zawiódł. – Paaa- rzuciłam i pobiegłam w kierunku
schodów, otworzyłam drzwi i weszłam do środka budynku, a Radek wrócił do
samochodu.
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dzisiaj trochę mniej, ale jest :) Komentujcie, krytykujcie, chwalcie - jak się Wam podoba. Czekam na jakieś opinie. Pozdrawiam - Linka ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz