Ledwo otworzyłam oczy. Spoglądając w zasłoniętą roletę w
oknie zorientowałam się, że jest dość wcześnie i jedyne o czym marzyłam to
jeszcze trochę pospać. Budzik „morderca” jednak upominał się o swoje więc
wyciągnęłam rękę w kierunku szafki i szybko go wyłączyłam. Spojrzałam na tarczę
zegarka, dochodziła godzina 7.00. Stwierdziłam, że do 10.00 jest jeszcze dużo
czasu i mogę troszkę podrzemać. Naciągnęłam kołdrę po sam nos i zasnęłam… Po
chwili do moich uszu dobiegł hałas walenia do drzwi. „Nie ma mnie! Śpię!” –
wrzasnęłam i ponownie zawinęłam się w kokon z kołdry. Głośne pukanie nie
ustawało, a ja i tak już nie mogłam zasnąć. Usiadłam na łóżku i przetarłam
oczy, na nogi ubrałam moje mięciutkie kapciuszki i wciągnęłam mój cieplutki
szlafroczek, który dostałam pod choinkę od brata. Zeszłam szybko na dół i
postanowiłam zdrowo opieprzyć osobę dobijającą się do drzwi. Ledwo przekręciłam
zamek, a do przedpokoju wparował z krzykiem mój brat:
- No wreszcie łaskawie otworzyłaś siostrzyczko, miło z twojej
strony, że czekałem na to tylko pół godziny- spojrzał na mnie zabijającym
wzrokiem
- Radek? Co ty tu robisz? – zapytałam zdziwiona – Przecież
pół nocy przegadałam z tobą przez telefon, a poza tym jest środek
tygodnia, ty masz pracę i w ogóle…
-Czyli nie cieszysz się, że przyjechałem tak? – popatrzył na
mnie lekko zdziwiony – Chyba nie sądziłaś, że zostawię cię z tym wszystkim samą
co? Oj Liluś, Liluś – uśmiechnął się i rozpostarł swoje ramiona – No chodź tu
do mnie!
-Ale… A nie ważne – podeszłam i wtuliłam się w brata. Pocałował
mnie w czoło i pogładził po włosach. Po czym spojrzał na zegarek i zarządził:
- No dobra to ja robię śniadanie, a Ty szybciutko wskakujesz
pod prysznic i szykujesz się, za dwadzieścia minut widzę cię zwartą i gotową na
dole – spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Trzydzieści minut? – zrobiłam minkę niczym kot ze Shreka.
- Nie bierz mnie na te swoje oczka – pokiwał głową – Dobra
już! Ale ani minuty dłużej – powiedział stanowczo. Cmoknęłam go w policzek i
wbiegając już po schodach na górę krzyknęłam: „Kocham cię braciszku”. Weszłam
do pokoju, zaścieliłam łóżko i otworzyłam szafę. Nie wiedziałam kompletnie w co
mam się ubrać, w końcu nie codziennie chodzi się do siedziby PZPS-u. Postawiłam
na prostotę i elegancję, wyjęłam z szafy czarno-białą sukienkę do kolan.
Dobrałam do niej perłowy naszyjnik i kolczyki od kompletu. Wszystkie dokumenty
i inne potrzebne rzeczy spakowałam do kremowej torebki, łapiąc ręcznik wbiegłam
do łazienki. Włączyłam muzykę na ful i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w
wcześniej przygotowany strój, wysuszyłam włos, rozczesałam je szczotką i
spięłam w lekkiego koka, zabierając torebkę zeszłam na dół skąd dolatywały już
wspaniałe zapachy. Weszłam do kuchni i usiadłam przy stole.
- U lala aleś się odstrzeliła siostrzyczko – wyszczerzył się
Radek – Powalisz ich tam wszystkich na kolana.
- Taaa jasne – wbiłam wzrok w lakier na moich paznokciach.
Po chwili spojrzałam na brata,
zaproponowałam mu pomoc w przygotowaniu śniadania.
- Dzięki bardzo, ale już wszystko zrobione – uśmiechnął się
i postawił przede mną kubek gorącej herbaty i talerz z jajecznicą. Sobie także
nałożył porcję i usiadła na przeciwko mnie.
- No to co mi powiesz Lilka? Co u ciebie nowego? – spojrzał
na mnie konsumując jajecznicę.
- A co byś chciał wiedzieć? Przegadaliśmy pół nocy przez
telefon więc chyba ci już wszystko powiedziała… A właśnie skąd ty się tutaj wziąłeś?
Z Kołobrzegu do Warszawy no to nie ukrywam kawałek drogi jest – spojrzałam
pytająco na brata.
- Oj mój ty mały głuptasie – uśmiechnął się Radek i pogładził
moją dłoń – Jak wczoraj z tobą rozmawiałem przez telefon to myślisz, że nie
słyszałem tego strachu w głosie? Dzisiaj jest twój ważny dzień i nie mogłem
pozwolić na to, abyś została sama.
- Wiesz… Nigdy nie sądziłam, że to się kiedyś zdarzy, a gdy
przyszło co do czego to wolałabym wróci do łóżka i nigdzie nie jechać.
- Zawsze się tak stresowałaś. Pamiętasz maturę, albo
egzaminy wstępne na studia? Albo jak bałaś się, że nie dostaniesz się na
wymarzoną fizjoterapię? I zawsze jakoś to było, maturę zdałaś śpiewająco,
studiujesz fizjoterapię, dodatkowo wzięłaś sobie drugi kierunek i jakoś dajesz
radę. Zawsze dawałaś więc dzisiaj też będzie dobrze – spojrzał na mnie z
uśmiechem.
- Studia to co innego – wzięłam łyk ciepłej herbaty – A z
tym drugim kierunkiem to nie przesadzaj, bo fotografia to moja pasja od
dzieciństwa – spojrzałam na niego, a on tylko się uśmiechnął – Przyjeżdżając do
stolicy z naszego Kołobrzegu cholernie się bałam tego to tu zastanę, na
studiach jakoś idzie wytrzymać, mieszkanie na szczęście mam swoje i nie muszę
pałętać się po akademikach – Radek spojrzał na mnie i przerwał mi w połowie
zdania.
- Tak, tak tą historię już znam… Biedna zagubiona
dziewczynka z małego miasteczka przyjeżdża do stolicy na studia, doskonale się uczy,
ale nie ma przyjaciół i ogólnie jest poszkodowana przez cały świat. Lilka!
Gdzie do cholery podziała się moja pewna siebie i zdeterminowana siostra? –
spojrzał na mnie
- Może po prostu nie potrafi znów w siebie uwierzyć? –
powiedziałam cichym głosem i wbiłam wzrok w talerz.
- Lila myślałem, że etap „ rozpamiętywania” masz już za
sobą. Myślisz, że jeden dupek może mieć wpływ na resztę Twojego życia? –
spojrzał na mnie
-A Ty jakbyś się czuł jakby Twój chłopak, z którym byłeś
prawie przez trzy lata powiedział ci po tym czasie, że tak naprawdę nic do
ciebie nie czuje i w ogóle to woli mężczyzn, a dzień później przedstawił ci Maksa, swojego wybranka? - spojrzałam na brata ze złością w oczach.
- Wiesz – zawiesił głos- Jakby mój chłopak tak się zachował
to też miałbym doła – spojrzał na mnie i oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem
- Spadaj! Ja ci się tu wyżalam, a Ty sobie jak zawsze jaja
robisz – dokończyłam jeść moją porcję jajecznicy-Ty masz Angelikę, kochacie się
i jesteście szczęśliwi, a ja co mam powiedzieć?
- Ty moja droga już od dzieciństwa masz tą swoją siatkówkę i
wszystko co z nią związane prawda? – spojrzał na mnie z uśmiechem
- I wolę to niż wszystkich tych głupich facetów razem
wziętych – wystawiłam mu język
- O ile wiem to mamy także męską Reprezentację siatkarską-
spojrzał na mnie z triumfem w oczach
- Oj przestań, już nie łap mnie za słówka – uśmiechnęłam się
i dopiłam herbatę- Dobra stary rusz tyłek, bo nie chcę się spóźnić. Oczywiście
odwieziesz mnie prawda? – wyszczerzyłam ząbki w kierunku brata.
- A mam inne wyjście? – zapytał z uśmiechem po czym wziął
dokumenty i klucze od mieszkania. Ja wrzuciłam naczynia do zmywarki i
stwierdziłam, że: „umyją się później” po czym założyłam na nogi jasne baleriny
i byłam gotowa do wyjścia.
- Czekaj! – złapał mnie za ramię i jednym ruchem zdjął
frotkę z moich włosów
- Ałłłaaa! To bolało idioto! – spoczął na nim mój wzrok
mordercy
- W rozpuszczonych wyglądasz o wiele ładniej, a tak poza tym
ile razy mam ci powtarzać, że kręcone włosy to atut kobiety? – uśmiechnął się
do mnie
- Wierz mi, że wolałabym proste – założyłam wypadające
kosmyki za uszy – No dobra chodźmy bo się spóźnię – wyszliśmy z mieszkania i
wsiedliśmy do samochodu Radka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz