czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział 3


Radek złapał mnie i zaczął się ze mną kręci wokół. Po chwili postawił mnie na ziemi i cmoknął w głowę:
-Moja mała, dzielna dziewczynka! Mówiłem, że trochę wiary w siebie i własne możliwości wystarczy – uśmiechnął się i otarł łzę, która spływała po moim policzku- No i czemu ty ryczysz wariatko?
- Rany to wszystko przez ten stres, napięcie opadło i muszę odreagować – uśmiechnęłam się do niego- A może to też dlatego, że od dzisiaj jestem najszczęśliwszą osobą na ziemi?
- A cóż takiego to sprawiło? – spojrzał na mnie badawczo
- Zostałam stażystką – fizjoterapeutką polskiej Reprezentacji siatkarskiej – pisnęłam ze szczęścia
- W takim razie moje gratulacje – Radek znowu mnie przytulił – Musimy to oblać! – wsiedliśmy do samochodu i postanowiliśmy pojechać do mojego domu. Podróż minęła szybko i pół godziny później zajadaliśmy się pizzą, którą kupiliśmy po drodze i piliśmy zimną cole.
- Nie mogę uwierzyć, że poznam ich wszystkich łącznie z  trenerem Anastasim i będę z nimi pracować – powiedziałam w przerwie przeżuwania kawałka hawajskiej
- Zaraz, zaraz – oburzył się Radek – ty masz być stażystką w męskiej Reprezentacji?
- A co w tym dziwnego? Ich sztab szkoleniowy nie był kompletny więc….
- Wybij to sobie z głowy! Nigdzie nie pojedziesz – wrzasnął Radek
-Pogięło cię? Właśnie, że pojadę, nie możesz mi zabronić!
- Jedna dziewczyna i stado facetów, zapomnij – spojrzał na mnie swoim morderczym spojrzeniem
- Uspokój się chłopie – klepnęłam go dość mocno w ramię- Nic mi się tam nie stanie to po pierwsze, po drugie to ja wygrałam konkurs do którego mnie namówiłeś, a po trzecie jadę tam do pracy! Dotarło? – uśmiechnęłam się i pokręciłam głową
- Wiesz, że się o ciebie martwię tak? – spojrzał na mnie, ale  zmienił już ton głosu
- Tak wiem, wiem, zawsze mi powtarzasz, że jestem twoją „małą siostrzyczką”, ale ja mam 20 lat i myślę, że pora się usamodzielnić tak? Nie możesz pilnować i kontrolować mnie na każdym kroku.
- Może i masz raje… Ale nie mówmy już o tym. W każdym bądź razie możesz być pewna, że od mojej opieki tak szybko się nie uwolnisz. – uśmiechnął się lekko i spojrzał na zegarek- No to mamy 15.00. Zleciało szybciutko. Masz jakieś plany na popołudnie ewentualnie na wieczór?
- Tak jak codziennie posiedzę przy kompie, obejrzę jakiś film i pójdę spać – zaśmiałam się- Jak mam wolne to obijam się i odpoczywam
- Ty to robisz zawsze, nawet jak nie masz wolnego – Radek wyszczerzył w moim kierunku rząd swoich białych ząbków
- Wcale nie! – rzuciłam w niego poduszką – 1:0 dla mnie! Hahah! – mój braciszek oczywiście nie mógł pozostać mi dłużny, złapał poduszkę z kanapy i wymierzył we mnie
- Orientuj się!- wrzasnął rzucając we mnie poduszką i trafiając prosto w głowę
-Ożż ty! Teraz to się doigrałeś- wrzasnęłam wstając z kanapy i biegnąc na drugi koniec pokoju po kolejne poduszki. Bitwa rozpoczęła się na dobre. Gdy już opadłam z sił Radek podbiegł do mnie, złapał mnie w pasie i wywrócił na dywan okładając poduszką. Zaczął mnie łaskotać, a ja nie miałam siły już się śmiać. Dostałam okropnych kolek i zwijałam się na dywanie.
- Stop! Wygrałeś, poddaje się- krzyknęłam ostatkiem sił. Radek widząc swój tryumf przeturlał się po dywanie i poległ obok mnie. Oboje tak się śmieliśmy, że nie mieliśmy siły się podnieść – Wariat jesteś wiesz? – spojrzałam na niego – Normalnie, nienormalny wariat- nadal się śmiałam
- Ja? No co ty? Nie zapominaj, że to ja jestem starszy, poważniejszy i w ogóle idealny wzór do naśladowania dla młodszej siostry – przygładził dumnie swoje włosy
- Starszy owszem, ale czy poważniejszy to bym się kłóciła – zaśmiałam się, a Radek sprzedał mi kuksańca w bok – No dobra braciszku powiem ci to, ciesz się. Tak jesteś moim wzorem do naśladowania – wywróciłam oczami
- I o to mi chodziło – zaśmiał się i wstał z podłogi wyciągając rękę w moim kierunku i pomagając mi się podnieść. – A mówiłem ci już, że zostaję u ciebie do niedzieli i… odwiozę cię do tej Spały ? – spojrzał na mnie
- Serio? – rzuciłam mu się na szyję i cmoknęłam go w policzek – Mówiłam ci już, że bardzo cię kocham? – poczochrał moje włosy i uśmiechnął się
- Chyba już to kiedyś słyszałem – wyszczerzy ząbki. Tym razem to ja szturchnęłam go palcem pod żebra. – To co młoda jakie plany na wieczór? Idziemy gdzieś czy siedzimy w domu?
- Tak szczerze to nie chce mi się dzisiaj nigdzie ruszać… Obejrzymy jakiś film na DVD, zrobimy popcorn i będzie miło – poruszałam znacząco brwiami
- No dobra, ale po obiedzie sprzątasz Ty – wystawił mi język i ruszył w kierunku kanapy. Jak to na faceta przystało usiadł sobie, wziął gazetę do ręki i zaczął czytać. Zebrałam brudne talerze, szklanki po coli i karton od pizzy. Naczynia wrzuciłam do zmywarki. Trochę się ich wszystkich nazbierało, włączyłam ją i poszłam wyrzucić śmieci. Oczywiście mój brat był tak zajęty, iż  nawet nie zauważył że wyszłam z domu do zsypu. Kiedy wróciłam oglądał jakiś mecz w TV.
- Co patrzysz? – wychyliłam się zza oparcia kanapy na której siedział
- Jakaś powtórka spotkania ligowego. Grają ci z Rzeszowa no… - spojrzałam na niego wzrokiem typu „ no proszę cię…” – Nie mów! Ja wiem tylko muszę się zastanowić – podrapał się po głowie – Asseco Resovia Rzeszów! Mówiłem, że wiem? Grają z tymi no… tymi z Jastrzębia… z Jastrzębskim Węglem! – wyszczerzył się  w zadowoleniu
- Znawca siatkówki się znalazł – zaśmiałam się i poszłam do kuchni wyjąć naczynia ze zmywarki. Zrobiłam obiecany popcorn i zaparzyłam herbatę malinowa dla nas obojga. Przyniosłam wszystko do pokoju i ustawiłam na stoliku. – Wybrałeś jakiś film? – spojrzałam na brata. Jak zwykle był niezdecydowany, a że wieczór był długi to skończyło się na „Kodzie Da Vinci” , „Lęku wysokości” i „Wyjeździe integracyjnym”. Gdy skończył się ostatni film było grubo po północy. Wstałam z fotela, aby wszystko powyłączać. Mój brat oczywiście ucinał sobie drzemkę w najlepsze. Obudziłam go, dałam mu ręcznik i powiedziałam, że będę na tyle miła, aby zmienić mu pościel i rozścielić łóżko w pokoju gościnnym. Zwlekł się z kanapy i poczłapał pod prysznic. Ja w tym czasie rozścieliłam mu łóżko i wzięłam się za ogarnianie szklanek i misek po popcornie. Krzątałam się po kuchni i nawet nie zauważyłam kiedy Radek wrócił do pokoju i położył się. Gdy wszystko już posprzątałam weszłam do pokoju, bo chciałam z nim jeszcze porozmawiać, ale spał już w najlepsze. Przykryłam go kołdrą i zgasiłam światło. Sama wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w pidżamkę, pomaszerowałam do swojego pokoju i wskoczyłam pod kołdrę. Wcale nie chciało mi się spać, wręcz przeciwnie. W głowie miałam milion myśli, zaczęłam analizować wszystkie wydarzenia dnia. Swoją wizytę w PZPS-ie, propozycje pracy, podpisaną umowę. Nadal było to dla mnie niewiarygodne, nie docierało do mnie jeszcze, że właśnie dostałam swoja wymarzoną pracę. Wstałam z łóżka i zapaliłam lampkę. Podeszłam do półki, na której stały albumy ze zdjęciami. Wyjęłam największy z nich i z powrotem wskoczyłam na łóżko. W nim znajdowały się wszystkie moje zdjęcia z meczów siatkówki od początku mojego dzieciństwa. Były też autografy graczy, trenerów i innych ludzi związanych z tym sportem. Mimo iż miałam podpisy całej Reprezentacji to marzyło mi się od zawsze wspólne zdjęcie z nimi wszystkimi. Przewracałam kolejne kartki i coraz bardziej się uśmiechałam. Wracały wspomnienia z meczów, na które zabierał mnie mój przyjaciel, którego już z nami nie ma, mój brat, jego dziewczyna. Pod koniec albumu znajdowały się zdjęcia dla mnie najważniejsze. Z reguły takie są na samym początku, ale ja zawsze robiłam wszystko na odwrót. Zdjęcie z Krzysztofem Ignaczakiem – moim największym idolem było na tej samej stronie co zdjęcie z Arkadiuszem Gołasiem. Jedyne jakie udało mi się z nim zrobić,to mój prawdziwy skarb. Byłam wtedy małą dziewczynką i stojąc po meczu w kolejce po autograf prawie stratowało mnie stado napalonych fanek. Pamiętam jak Arek wtedy zauważył, że stoję grzecznie ściśnięta i czekam na swoją kolej i powiedział „ Przepuście tą małą” i wskazał na mnie. Myślałam, że to wszystkie dziewuchy zabiją mnie wzrokiem, a ja spokojnie przepchnęłam się do przodu i stanęłam obok siatkarza. Musiał się nachylić, bo aparat by nas nie objął. Zdjęcie robił mój braciszek. Gdy poprosiłam o autograf Arek zapytał dla kogo, powiedziałam, że dla Lilianny. Ten uśmiechnął się i z miłą chęcią  podpisał. Podając mi zeszyt stwierdził jeszcze, że mam bardzo ładne imię. Ja grzecznie podziękowałam i odwzajemniłam jego uśmiech…
 Zamknęłam album i westchnęłam głęboko, na samo wspomnienie tego meczu w moich oczach pojawiły się łzy… To był ostatni raz kiedy mogłam podziwiać go na boisku… Odłożyłam album na miejsce i przykryłam się kołdrą po sam czubek nosa. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

 

 

 

 

 

 

środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 2


Rozejrzałam się dookoła i w sumie już chciałam zawrócić kiedy zaczepiła mnie jakaś pani przechodząca korytarzem:
 - Czy mogę w czymś pani pomóc? – zapytała patrząc przyjaźnie
- Yyy właściwie to tak… Szukam… Szukam pana  prezesa Przedpełskiego bo…
- Aaa to pani pewnie na rozmowę kwalifikacyjną tak? – przerwałam mi w połowie zdania
- No można tak powiedzieć- zdobyłam się na wymuszony uśmiech
- Zapraszam za mną w takim razie – poprowadziła mnie korytarzem prosto, a potem skręciła w prawo, gdy zatrzymałyśmy się przy schodach wskazała mi drzwi na wprost- Zapraszamy, pan prezes już na panią czeka- podziękowałam i ruszyłam w kierunki drzwi, a moja przewodniczka wróciła do swoich obowiązków. Zapukałam cicho, a gdy usłyszałam stanowcze „ Proszę” serce zaczęło mi bić jak oszalałe. Teraz już nie było odwrotu więc nacisnęłam lekko klamkę i weszłam do środka:
- Dzień dobry, ja byłam dzisiaj umówiona z Panem na spotkanie w sprawie…
- Ach tak oczywiście, zapraszam do środka, proszę sobie usiąść – prezes Przedpełski wskazał krzesło naprzeciwko swojego biurka- pani Lilianna Iskierka tak?
- Tak to ja – uśmiechnęłam się lekko co nie zmieniało faktu, że nadal jestem w ciężkim szoku.
- Pani rektor dużo mi opowiadał o pani zdolnościach – prezes spojrzał na mnie
- Jeżeli chodzi o ten konkurs to nie wiem czy można to nazwać jakimiś szczególnymi zdolnościami – znów się uśmiechnęłam bo kompletnie nie wiedziałam jak mam się zachować, byłam strasznie stremowana i chciałam jak najszybciej opuścić ten gabinet.
- Wspominał też, że jest pani niesamowicie skromną osobą. Przeglądałem Pani zdjęcia i przyznam szczerze, że bardzo mi się podobają. Zajmuje się tym pani zawodowo?
- Fotografia jest moją pasją już od liceum, wybrałam ją także jako drugi kierunek studiów i nie żałuję swojej decyzji – starannie dobierałam słowa, aby nie popełni jakiejś głupiej wpadki, której bym później żałowała.
- W to nie wątpię – uśmiechnął się prezes Przedpełski- Widzę, że jest pani bardzo stremowana, a ja naprawdę nie gryzę więc proszę się nie niepokoić – zaśmiał się cicho. Odetchnęłam głęboko i szczerze się uśmiechnęłam, miałam nadzieję, że jakoś dalej poleci ta rozmowa, bo na początku wcale się nie kleiła – Przeczytałem sobie dość dokładnie Pani podanie i jestem pozytywnie zaskoczony, uczelnia wystawiła Pani bardzo dobrą opinię i myślę, że nic nie stoi na przeszkodzie, abyśmy rozpoczęli współpracę – spojrzał na mnie i uśmiechnął się gdy w tym momencie do pokoju wparował jakiś facet, bez pukania oczywiście i przerywając w połowie powiedział stanowczym głosem:
 – Mogę panią na chwilę przeprosić? Mam ważną sprawę do uzgodnienia z panem prezesem i jest to sprawa niecierpiąca zwłoki- spojrzał na mnie wzrokiem, który oznaczał „ wyjdź i poczekaj na zewnątrz”
- Rafał następnym razem pukaj proszę – powiedział dość ostro prezes do mężczyzna, który w tym czasie spacerował niecierpliwie po gabinecie. Po czym spojrzał w moim kierunku i z uśmiechem na ustach poprosił – Przepraszam pani Lilianno, ale jak widać obowiązki wzywają. Może pani chwilkę poczekać na korytarzu? Zaraz dokończymy naszą rozmowę.
- Oczywiście – wstałam czym prędzej i wyszłam na korytarz, zaczęłam przeglądać gablotki, które wisiały na ścianach korytarza. Pech chciał, że nie domknęłam do końca drzwi wychodząc z gabinetu i słyszałam każde słowo rozmowy prowadzonej między prezesem Przedpełskim, a mężczyzną o imieniu Rafał:
- Chyba nie chcesz  jej przyjąć? – krzyknął facet, który śmiał przerwać moją rozmowę z prezesem Przedpełskim
- Właśnie zamierzam to zrobić, a co w tym złego? – spytał zdziwiony prezes.
- Co w tym dziwnego? Człowieku ona ma 20 lat i jest kobietą!
- To raczej sam zdążyłem zauważyć, ale dzięki, że mi mówisz – odciął się prezes
- Wiesz, że nie o to mi chodzi… Olek i doktor Sokal potrzebują kogoś kompetentnego i rozgarniętego, a nie kolejnej zagorzałej fanki, która dostaje orgazmu na widok siatkarza…
- Rafał nie znasz jej i nawet nie przeczytałeś jej podania – skwitował jego wcześniejszą wypowiedź prezes
- Ty też jej nie znasz – odciął się tamten
- To fakt, ale nawet nie stworzyłeś mi możliwości poznania jej choć trochę, bo wpadłeś tu jak poparzony i przerwałeś nam rozmowę – powiedział wyraźnie podniesionym tonem Przedpełski
- Dobra nawet jakby miałam mega dobre preferencje. Mimo to musimy zatrudnić Tobiasza, bo jak nie to pożegnaj się z nowymi strojami
- Wiem, że Baranowski się wkurzy jak nie zatrudnię jego wnuka i wiem też, że może to skończyć się brakiem dofinansowania na uszycie nowych strojów dla Reprezentacji, ale zrozum, że ona ma lepsze kwalifikacje. Z resztą nie powiedziałem, że Tobiasz nie dostanie tej posady. Z tego co wiem on ma współpracować ze statystykami, a ona z fizjoterapeutą i lekarzem więc nie widzę problemu. A z resztą jakiś naburmuszony biznesmen nie będzie mi narzucał kogo przyjmuję do pracy, a kogo nie. W końcu to ja tu jestem prezesem!  
- Tak ty jesteś prezesem, ale on ma kasę… Rób jak chcesz, ale żebyś później nie żałował swojej decyzji, dobrze ci radzę przemyśl to jeszcze – rzucił stając przy drzwiach.
 To co usłyszałam sprawiło, że usiadłam sobie na krzesełku stojącym na korytarzu. Nie wierzyłam własnym uszom… Szłam tu z nastawieniem, że dostanę pracę, a właściwie staż w ośrodku szkoleniowym dla młodzieży, ale nikt nie mówił o Reprezentacji?! Z drugiej strony praca z tymi ludźmi to byłby szczyt moich marzeń. Przecież od piątego roku życia wiernie im kibicowałam, oglądałam każdy ich mecz, nie przepuściłam żadnego meczu ligowego. W miarę możliwości jeździłam na spotkania, sparingi, mecze wyższej i niższej rangi… Mój pokój od zawsze był wyklejony plakatami, zdjęciami i naklejkami związanymi z siatkówką. Od samego początku miałam dwóch guru, którzy zawsze byli dla mnie najlepsi. Starałam się naśladować ich postępowanie, zawsze imponowali mi zachowaniem i charakterem, byli moimi wzorami do naśladowania. Byli… Bo po śmierci Arka został sam Krzysiu, który do teraz jest dla mnie wielkim wzorem. W mojej głowie kłębiły się tysiące myśli, nawet nie zauważyłam kiedy mężczyzna wyszedł z gabinetu. „Na ziemię’’ przywrócił mnie głos prezesa stojącego w drzwiach:
- Pani Lilianno zapraszam, możemy dokończy nasza rozmowę- weszłam niepewnie do gabinetu i ponownie zajęłam wcześniejsze miejsce, a prezes zasiadł za swoim biurkiem
 – Proszę mi powiedzieć… Lubi pani siatkówkę? Bo większość pani zdjęć jakie widziałem była właśnie z meczów… - spojrzał na mnie . W tym momencie mnie zatkało i nie wiedziałam co powiedzieć. Jeżeli powiem prawdę to rzeczywiście gotów jest pomyśleć, że jestem jakąś napaloną hotką i nawet nie zaproponuje mi tej pracy. Z kolei gdy zaprzeczę to stwierdzi, że nie potrzebuje tutaj kogoś takiego, kogo w ogóle ten sport nie kręci. Biłam się z własnymi myślami, ale od dziecka uczono mnie, że choćby i najgorsza prawda, ale to właśnie ona jest lepsza od najsłodszego kłamstwa. Odetchnęłam i kontynuowałam rozmowę:
- Tak lubię, a nawet bardzo lubię – powiedziałam cicho i czekałam na reakcję prezesa, on jednak zadał mi kolejne pytanie
- A Reprezentację ? Lubi pani? – spojrzał na mnie
- A jak można ich nie lubić? – spytałam trochę zdziwiona po czym rozwinęłam moją wypowiedź, bo sama nienawidzę jak ktoś mi odpowiada pytaniem na pytanie – Siatkówką zaczęłam się interesować jakoś tak ok 5 roku życia i tak zostało mi do teraz. Nasi Reprezentanci są najlepsi i  jeszcze nie poznałam osoby, która by ich nie lubiła. Zarówno siatkarki jak i siatkarze zawsze budzą u mnie wielki podziw i szacunek- Po tych słowach prezes Przedpełski uśmiechnął się i powiedział
- W takim razie witamy na pokładzie! Od poniedziałku zaczyna pani pracę jako stażystka – fizjoterapeutka u doktora Jana Sokala i Aleksandra Bieleckiego. W poniedziałek zaczynamy zgrupowanie w Spale, na którym oczywiście pani będzie już pracować razem z resztą ekipy. Dobrze gdyby zjawiła się tam pani już w niedzielę pod wieczór. Będzie miała pani jeszcze trochę czasu na poznanie ludzi z nowego otoczenia – uśmiechnął się i wręczył mi umowę – Podpisujemy na miejscu czy chce pani to jeszcze przemyśleć? Tylko prosiłbym niezbyt długo, zależy nam na czasie…
- Panie prezesie mogę o coś zapytać? – popatrzyłam na niego
-Naturalnie –uśmiechnął się
- Dlaczego akurat ja? I Dlaczego do męskiej Reprezentacji? – nie kryłam mojego zdziwienia
-Ma pani doskonałe preferencje. Umówiłem się z rektorem pani uczelni, że podpisze umowę ze zwycięzcą konkursu, a że akurat pani go wygrała więc dlatego tu pani jest. Reprezentacja mężczyzn, bo tu nam się ostatnio sztab szkoleniowy wykruszył jeden z fizjoterapeutów ma złamaną nogę, a my potrzebujemy ludzi w pełni sprawnych. Nowe twarze są mile widziane, nowi stażyści także. Statystycy też dostaną pomocnika, nazywa się Tobiasz i myślę, że znajdzie z nim pani wspólny język, są państwo z tego samego rocznika. – uśmiechnął się w moim kierunku – To jak z umową? -  Nie zastanawiałam się dłużej wzięłam długopis i podpisałam wszystkie papiery jakie trzeba było. – No to teraz już w pełni jest pani naszym pracownikiem. Gratuluję! – uścisnął mi dłoń. Uśmiechnęłam się i skierowałam w kierunku wyjścia.
-A i jeszcze jedno… - usłyszałam głos za plecami więc odwróciłam się w stronę prezesa- Widzę, że ma pani silny charakter i umie postawić na swoim wiec poradzi sobie pani z tą bandą łobuzów – zaśmiał się prezes.
- Myślę, że nie będzie najgorzej. Do widzenia panie prezesie! – opuściłam jego gabinet z uśmiechem. Jak na skrzydłach zbiegłam na dół po schodach, żegnając się jeszcze w biegu z panią, która pomogła mi odnaleźć gabinet  Przedpełskiego. Wybiegłam z budynku i skierowałam się w stronę parkingu, gdzie czekał mój brat. Gdy mnie zobaczył wysiadł z samochodu i szedł w moim kierunku. Ja z ogromną radością i łzami  w oczach krzyknęłam : „ Dostałam pracę” i rzuciłam się mu w ramiona.
 
 
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Dzisiaj troszkę dłuższy rozdział, zapraszam więc do czytania i komentowania. :)

wtorek, 29 stycznia 2013

Rozdział 1


O dziwo jak na godzinę 9.00 nie było korków i sprawnie dotarliśmy pod siedzibę PZPS-u.
-Wiesz, że masz jeszcze jakieś – Radek spojrzał na swój zegarek – 45 minut?
- Wolałam być wcześniej niż się spóźnić – uśmiechnęłam się lekko. Z każdą minutą czułam narastający stres i napięcie.
- W takim razie idziemy na kawę – zarządził Radzio, a ja nawet nie miałam siły protestować. Zaparkowaliśmy na pobliskim parkingu i ruszyliśmy do kawiarni na roku. O tej porze była prawie pusta. Zamówiliśmy dwie kawy. Radek jak to na prawdziwego faceta przystało nie mógł odmówić sobie słodkiego ciacha. Ja nie miałam jakoś ochoty na słodycze, dlatego grzecznie podziękowałam i zajęłam się moim espresso.
- No uśmiechniesz się wreszcie? – zapytał rozbawiony flirtowaniem z młodą kelnerką mój braciszek
- Jakoś nie mam nastroju… Ale ty sobie nie żałuj, nie bój się nie powiem nic Angelice – posłałam mu piorunujące spojrzenie
- Wyluzuj młoda, przecież nic złego nie robię – spojrzał na mnie – wiesz co? Zaczynam się o ciebie poważnie martwić… Może ty chora jesteś?
- O Radzio daj spokój – spojrzałam na niego – nic mi nie jest tylko po prostu się stresuję. W ogóle to zaczynam coraz bardziej żałować, że dałam ci się namówić, na wzięcie udziału w tym konkursie na uczelni.
- Dałaś się namówić i wygrałaś. Zdolna jesteś, ale to wszystko po starszym bracie- wyszczerzył się w moim kierunku.
- No jasne, chciałbyś. Wygrałam i co mi z tego?
- Yyy no jakby ci to powiedzieć… Hmmm…czekaj niech pomyślę – podrapał się teatralnie po głowie- Zostałaś najlepszą fizjoterapeutką na roku i dlatego zadzwonili do ciebie z PZPS-u, bo chcą zacząć z tobą współpracować?
- Gdyby nie mój rektor to wcale by nie zadzwonili, on im o mnie powiedział i szczerze to mam go ochotę teraz za to zabić.
- Jeszcze mu podziękujesz – zaśmiał się Radek – Nie pomyślałaś, że to może być okazja do tego, aby ponownie zająć się siatkówką, aby być bliżej tego wszystkiego?
 - Niby tak, ale… Sama już nie wiem – zatopiłam usta w mojej kawie – Zobaczymy jak to się potoczy, ja tutaj się niepotrzebnie stresuję, a pewnie wcale mnie nie przyjmą, bo po co im taki ktoś jak ja? –dopiłam ostatni łyk kawy, Radek zapłacił za nas i wyszliśmy z kawiarni kierując się w stronę PZPS-u.
- Mam tam wejść z tobą? – zapytał Radek patrząc na moje trzęsące się nogi
- Nie dam sobie radę, ale mimo wszystko dzięki- lekko się uśmiechnęłam- Tak w ogóle to fajne, że przyjechałeś, aby ze mną tutaj być
- No przecież nie zostawię mojej małej siostrzyczki – zaśmiał się i poczochrał moje włosy
- Baran! I jak ja teraz wyglądam? Jak strach na wróble! – poprawiłam rozwiane na wszystkie strony loki.
 - Też cię kocham – zaśmiał się Radek i sprzedał mi kopniaka na szczęście. Kiedy się odwróciłam, aby ponownie powiedzieć mu co o nim myślę posłał mi w powietrzu całuski. Nie miałam siły do tego człowieka, czasami były chwile kiedy serdecznie go nienawidziłam, ale tak naprawdę w głębi serca bardzo mocno go kochałam. Był w końcu moim bratem i jedynym facetem, który mnie w życiu nie zawiódł.  – Paaa- rzuciłam i pobiegłam w kierunku schodów, otworzyłam drzwi i weszłam do środka budynku, a Radek wrócił do samochodu.






- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Dzisiaj trochę mniej, ale jest :) Komentujcie, krytykujcie, chwalcie -  jak się Wam podoba. Czekam na jakieś opinie. Pozdrawiam - Linka ;)
 

 

niedziela, 27 stycznia 2013

Prolog


Ledwo otworzyłam oczy. Spoglądając w zasłoniętą roletę w oknie zorientowałam się, że jest dość wcześnie i jedyne o czym marzyłam to jeszcze trochę pospać. Budzik „morderca” jednak upominał się o swoje więc wyciągnęłam rękę w kierunku szafki i szybko go wyłączyłam. Spojrzałam na tarczę zegarka, dochodziła godzina 7.00. Stwierdziłam, że do 10.00 jest jeszcze dużo czasu i mogę troszkę podrzemać. Naciągnęłam kołdrę po sam nos i zasnęłam… Po chwili do moich uszu dobiegł hałas walenia do drzwi. „Nie ma mnie! Śpię!” – wrzasnęłam i ponownie zawinęłam się w kokon z kołdry. Głośne pukanie nie ustawało, a ja i tak już nie mogłam zasnąć. Usiadłam na łóżku i przetarłam oczy, na nogi ubrałam moje mięciutkie kapciuszki i wciągnęłam mój cieplutki szlafroczek, który dostałam pod choinkę od brata. Zeszłam szybko na dół i postanowiłam zdrowo opieprzyć osobę dobijającą się do drzwi. Ledwo przekręciłam zamek, a do przedpokoju wparował z krzykiem mój brat:
- No wreszcie łaskawie otworzyłaś siostrzyczko, miło z twojej strony, że czekałem na to tylko pół godziny- spojrzał na mnie zabijającym wzrokiem
- Radek? Co ty tu robisz? – zapytałam zdziwiona – Przecież pół nocy przegadałam z tobą przez telefon, a poza tym jest środek tygodnia,  ty masz pracę i w ogóle…
-Czyli nie cieszysz się, że przyjechałem tak? – popatrzył na mnie lekko zdziwiony – Chyba nie sądziłaś, że zostawię cię z tym wszystkim samą co? Oj Liluś, Liluś – uśmiechnął się i rozpostarł swoje ramiona – No chodź tu do mnie!
-Ale… A nie ważne – podeszłam i wtuliłam się w brata. Pocałował mnie w czoło i pogładził po włosach. Po czym spojrzał na zegarek i zarządził:
- No dobra to ja robię śniadanie, a Ty szybciutko wskakujesz pod prysznic i szykujesz się, za dwadzieścia minut widzę cię zwartą i gotową na dole – spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Trzydzieści minut? – zrobiłam minkę niczym kot ze Shreka.
- Nie bierz mnie na te swoje oczka – pokiwał głową – Dobra już! Ale ani minuty dłużej – powiedział stanowczo. Cmoknęłam go w policzek i wbiegając już po schodach na górę krzyknęłam: „Kocham cię braciszku”. Weszłam do pokoju, zaścieliłam łóżko i otworzyłam szafę. Nie wiedziałam kompletnie w co mam się ubrać, w końcu nie codziennie chodzi się do siedziby PZPS-u. Postawiłam na prostotę i elegancję, wyjęłam z szafy czarno-białą sukienkę do kolan. Dobrałam do niej perłowy naszyjnik i kolczyki od kompletu. Wszystkie dokumenty i inne potrzebne rzeczy spakowałam do kremowej torebki, łapiąc ręcznik wbiegłam do łazienki. Włączyłam muzykę na ful i wzięłam szybki prysznic. Ubrałam się w wcześniej przygotowany strój, wysuszyłam włos, rozczesałam je szczotką i spięłam w lekkiego koka, zabierając torebkę zeszłam na dół skąd dolatywały już wspaniałe zapachy. Weszłam do kuchni i usiadłam przy stole.
- U lala aleś się odstrzeliła siostrzyczko – wyszczerzył się Radek – Powalisz ich tam wszystkich na kolana.
- Taaa jasne – wbiłam wzrok w lakier na moich paznokciach. Po chwili spojrzałam na brata, zaproponowałam mu pomoc w przygotowaniu śniadania.
- Dzięki bardzo, ale już wszystko zrobione – uśmiechnął się i postawił przede mną kubek gorącej herbaty i talerz z jajecznicą. Sobie także nałożył porcję i usiadła na przeciwko mnie.
- No to co mi powiesz Lilka? Co u ciebie nowego? – spojrzał na mnie konsumując jajecznicę.
- A co byś chciał wiedzieć? Przegadaliśmy pół nocy przez telefon więc chyba ci już wszystko powiedziała… A właśnie skąd ty się tutaj wziąłeś? Z Kołobrzegu do Warszawy no to nie ukrywam kawałek drogi jest – spojrzałam pytająco na brata.
- Oj mój ty mały głuptasie – uśmiechnął się Radek i pogładził moją dłoń – Jak wczoraj z tobą rozmawiałem przez telefon to myślisz, że nie słyszałem tego strachu w głosie? Dzisiaj jest twój ważny dzień i nie mogłem pozwolić na to, abyś została sama.
- Wiesz… Nigdy nie sądziłam, że to się kiedyś zdarzy, a gdy przyszło co do czego to wolałabym wróci do łóżka i nigdzie nie jechać.
- Zawsze się tak stresowałaś. Pamiętasz maturę, albo egzaminy wstępne na studia? Albo jak bałaś się, że nie dostaniesz się na wymarzoną fizjoterapię? I zawsze jakoś to było, maturę zdałaś śpiewająco, studiujesz fizjoterapię, dodatkowo wzięłaś sobie drugi kierunek i jakoś dajesz radę. Zawsze dawałaś więc dzisiaj też będzie dobrze – spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Studia to co innego – wzięłam łyk ciepłej herbaty – A z tym drugim kierunkiem to nie przesadzaj, bo fotografia to moja pasja od dzieciństwa – spojrzałam na niego, a on tylko się uśmiechnął – Przyjeżdżając do stolicy z naszego Kołobrzegu cholernie się bałam tego to tu zastanę, na studiach jakoś idzie wytrzymać, mieszkanie na szczęście mam swoje i nie muszę pałętać się po akademikach – Radek spojrzał na mnie i przerwał mi w połowie zdania.
- Tak, tak tą historię już znam… Biedna zagubiona dziewczynka z małego miasteczka przyjeżdża do stolicy na studia, doskonale się uczy, ale nie ma przyjaciół i ogólnie jest poszkodowana przez cały świat. Lilka! Gdzie do cholery podziała się moja pewna siebie i zdeterminowana siostra? – spojrzał na mnie
- Może po prostu nie potrafi znów w siebie uwierzyć? – powiedziałam cichym głosem i wbiłam wzrok w talerz.
- Lila myślałem, że etap „ rozpamiętywania” masz już za sobą. Myślisz, że jeden dupek może mieć wpływ na resztę Twojego życia? – spojrzał na mnie
-A Ty jakbyś się czuł jakby Twój chłopak, z którym byłeś prawie przez trzy lata powiedział ci po tym czasie, że tak naprawdę nic do ciebie nie czuje i w ogóle to woli mężczyzn, a dzień później przedstawił  ci Maksa, swojego wybranka?  - spojrzałam na brata ze złością w oczach.
- Wiesz – zawiesił głos- Jakby mój chłopak tak się zachował to też miałbym doła – spojrzał na mnie i oboje wybuchnęliśmy głośnym śmiechem
- Spadaj! Ja ci się tu wyżalam, a Ty sobie jak zawsze jaja robisz – dokończyłam jeść moją porcję jajecznicy-Ty masz Angelikę, kochacie się i jesteście szczęśliwi, a ja co mam powiedzieć?
- Ty moja droga już od dzieciństwa masz tą swoją siatkówkę i wszystko co z nią związane prawda? – spojrzał na mnie z uśmiechem
- I wolę to niż wszystkich tych głupich facetów razem wziętych – wystawiłam mu język
- O ile wiem to mamy także męską Reprezentację siatkarską- spojrzał na mnie z triumfem w oczach
- Oj przestań, już nie łap mnie za słówka – uśmiechnęłam się i dopiłam herbatę- Dobra stary rusz tyłek, bo nie chcę się spóźnić. Oczywiście odwieziesz mnie prawda? – wyszczerzyłam ząbki w kierunku brata.
- A mam inne wyjście? – zapytał z uśmiechem po czym wziął dokumenty i klucze od mieszkania. Ja wrzuciłam naczynia do zmywarki i stwierdziłam, że: „umyją się później” po czym założyłam na nogi jasne baleriny i byłam gotowa do wyjścia.
- Czekaj! – złapał mnie za ramię i jednym ruchem zdjął frotkę z moich włosów
- Ałłłaaa! To bolało idioto! – spoczął na nim mój wzrok mordercy
- W rozpuszczonych wyglądasz o wiele ładniej, a tak poza tym ile razy mam ci powtarzać, że kręcone włosy to atut kobiety? – uśmiechnął się do mnie
- Wierz mi, że wolałabym proste – założyłam wypadające kosmyki za uszy – No dobra chodźmy bo się spóźnię – wyszliśmy z mieszkania i wsiedliśmy do samochodu Radka.